30 wrz 2009

The Beauty of Nature.

To miejsce stało się moim ulubionym w San Francisco...
Piękny park tuż nad Oceanem i niezapomniane widoki.
Most Golden Gate po raz pierwszy okazał się dla mnie łaskawy i nie schował się za mgłą. Pogoda była taka, że miałam ochotę tylko usiąść i godzinami zachwycać się otaczającym pięknem.










Z oddalonych skał dochodziły odgłosy wylegujących się tam fok.


Plaża w SF.

Uwielbiam mijać takich ludzi na ulicach:).

Pan surfer i autobus którym pod wieczór wróciłyśmy do centrum.

Tak mogłam podsumować ten dzień;).

29 wrz 2009

"You are what you love, not what loves you."

Miniona niedziela uświadomiła mi, że zakochałam się w tym mieście. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, potrzebowałam trzech tygodni  na to wyznanie. Już zaczynałam myśleć, że może nigdy do tego nie dojdzie, ale jednak..
Moje pierwsze wizyty w San Franscisco nie dostarczyły mi tyle wrażeń, ile dała mi ta ostatnia. Zobaczyłam więcej piękna niż mogłam sobie wyobrazić, odwiedziłam miejsca do których będę wracać jeszcze nie raz i wiem, że za każdym razem będą zachwycać mnie tak samo.

Relację z niedzieli postanowiłam podzielić na dwie części, bo byłaby za długa;).

Z Sheeną skontaktowałam się przez coucsurfing. Mieszka pod San Fran, studiuje w Mieście i była na tyle miła, że zechciała spotkać się ze mną i pokazać mi miejsca, których jeszcze nie znałam.


Był upalny dzień, przed nami niezła górka, wiec zboczyłyśmy na chwilę z trasy...

...żeby zjeść lody w bardzo popularnej lodziarni w SF.

A jak jest popularna, to sami popatrzcie;). Kolejka kończyła się za rogiem.

Mają tam ciekawe smaki i europejskie rozmiary;). Zjadłyśmy lody o smaku miodu i lawendy oraz pieczonego banana. Pyszne!

Dolores Park. Tu urządza się pikniki z przyjaciółmi i...

...podziwia boską panoramę miasta!

W drodze na Mission Street.

Mission District to hiszpańska dzielnica, z która będą mi się kojarzyły m.in opuszczone kina, jakich tam wiele.

Napój o smaku tamaryndu.

Poszłyśmy na meksykańskie jedzenie. Zamówiłam Sopes.

Do zamówionego dania w meksykańskiej restauracji dostaje się zazwyczaj nachos i sosy gratis.

Jedna z ulic na której znajduje się wiele second handów i vintage store'ów. W tym sklepie można sprzedawać też swoje ciuchy.




Kupiłam tam okulary.


Sheena uwielbia słoneczniki. Zatrzymałyśmy się przy kwiaciarni, bo chciała zrobić kilka zdjęć swoim analogowym aparatem.

Castro street, znana jako "wioska gejów";).


26 wrz 2009

Diana F+.

Dzwonek zadzwonił do drzwi. Zbiegłam po schodach. Otworzyłam. Nikogo nie było. Spojrzałam w dół i zobaczyłam u swoich stóp paczkę . Pani listonosz siedziała już w swoim śmiesznym autku i machała mi na do widzenia.
Momentami czuję się tutaj, jakbym była w filmie, a to była jedna z tych sytuacji;).

Diana F+ to kolejny aparat w mojej lomograficznej 'kolekcji', na którym zależało mi najbardziej.
Chciałam go kupić już rok temu, ale ze względu na ceny odłożyłam to na później. Teraz kiedy jestem w USA, dużo łatwiej było mi upolować ten aparat na eBay'u w niższej cenie i nie mieć problemów z wysyłką.
Cieszę się i jestem ciekawa pierwszego wywołanego filmu.




Miałam wrażenie, że otworzyłam pudełko pełne marshmallow ;D.





This is my new Diana F+ :).

23 wrz 2009

Scavenger Hunt.

Całą niedzielę spędziłam w San Francisco.
Zaczęło się od obowiązkowego miesięcznego spotkania au-pair, które przy okazji było zabawą Scavenger Hunt. Polega ona na zdobyciu określonych przedmiotów z otrzymanej listy. Nasza składała się z kilkudziesięciu punktów, np.: rachunek z hotelu, kubek Starbucks, jednodolarówka w monecie, numer "SF Chronicle" (lokalna gazeta), skarpeta, informator religijny, wsuwka, cokolwiek co zawiera napis "I love San Francisco", precel i wiele innych.
Ponadto miałyśmy odpowiedzieć na kilkanaście pytań dotyczących San Fran. Na wszystko miałyśmy 2,5h a następnie musiałyśmy dotrzeć do miejsca spotkania. Nic nie wygrałyśmy (dla trzech najlepszych drużyn były nagrody), ale bawiłyśmy się dobrze;).


Jednym z punktów na liście było zdobycie podpisu i naklejek od policjanta.



Pomagało nam dużo różnych osób, tutaj pan zaczepiony na ulicy, wyszukuje potrzebnych nam informacji w swoim iPhonie;).

Na miejsce spotkania pojechałyśmy taksówką bo nie było już czasu na dojście;).

Piękna pogoda, ale Golden Gate oczywiście musiał schować się za mgłą;).

Fisherman's Wharf, jedna z atrakcji turystycznych miasta.

Po spotkaniu chodziłam z kilkoma au-pair po mieście.

Więzienie Alcatraz, też we mgle;).

Takie ławki mogłyby być też w Polsce:).

W Chinatown trafiłyśmy na święto Księżyca, ale nie pchałyśmy się w ten tłum.

Poszłyśmy do spokojnej chińskiej restauracji coś zjeść.

Nie mogłam się zdecydować...;P



Moja zupa Won Ton z krewetkami.

Rachunek wymagał przetłumaczenia;).



Na koniec odłączyłam się od grupy i poszłam na zakupy. Znowu spędziłam w Urban Outfitters mnóstwo czasu i znowu kupiłam t-shirt (pokażę przy okazji jakiegoś zestawienia). Ponadto szary i zielony lakier do paznokci.

Nowy numer Nylonu.


I spent the whole Sunday in San Francisco. We had an au-pair meeting and we playes Scavenger Hunt. Afterwards I walked around the city, ate dinner in Chinatown and I went shopping.