Pierwszy rok moich studiów kończy się trzytygodniowymi praktykami letnimi. Za znalezienie ich odpowiedzialna jest uczelnia, a wszystkim zajmuje się koordynatorka, z którą spotkania mieliśmy już na początku roku. Każdy mógł wskazać konkretną dziedzinę, która go interesuje, a uczelnia wykorzystywała kontakty z poprzednich lat, nawiązywała nowe, jeśli komuś zależało na konkretnym miejscu, można też było wyszukiwać miejsca na własną rękę.
Od początku wiedziałam czego chciałam, ale kilka pomysłów nie wypaliło, a czas uciekał. Już myślałam, że nic dobrego z tych praktyk nie wyjdzie, a jednak wszystko skończyło się bardzo pozytywnie. Dostałam się na staż do tygodnika dla kobiet dojrzałych,
Woman's Weekly, który na rynku jest już od ponad 100 lat. Magazyn porusza wiele typowych kobiecych tematów jak moda, gotowanie, zdrowie, dom, ogród, historie z życia wzięte itp. Ja byłam pod opieką redaktor działu kulinarnego i pracowałam przede wszystkim w kuchni redakcyjnej. Gotowałam, testowałam i poprawiałam przepisy, przyglądałam się sesji fotograficznej, wyszukiwałam pomysłów na dania i brałam udział w spotkaniach redakcyjnych i planowaniu tematów artykułów kulinarnych. Było lepiej niż się spodziewałam, zobaczyłam jak wygląda tworzenie magazynu od kuchni i zauważyłam wiele zalet tego rodzaju pracy. Wszyscy byli bardzo sympatyczni, pomocni, praktyki zdecydowanie uznaję za udane i jestem ciekawa gdzie wyląduję na kolejnych, w styczniu/lutym.
Kuchnia redakcyjna.
Z takim zestawem rekwizytów kuchennych można się naprawdę pobawić w fotografię kulinarną, niestety ja ubolewam na wieczny ich brak.
Dżem jabłkowo-miętowy.
W pierwszym tygodniu testowałam głównie przepisy na tarty i quiche, które znajdą się w jednym z sierpniowych numerów.
Sesja zdjęciowa i fotografowanie figowego chutneya, który zrobiłam na potrzeby sesji.
Scones do sesji zdjęciowej.
Pyszny lunch połączony z deserem, a przy okazji zapunktowałam sałatką, do której miałam wykorzystać resztę ugotowanych buraków. Dodałam do nich plasty grillowanej cukinii, ser feta, rozmaryn i polałam dressingiem z oliwy z oliwek i cytryny.
Najbardziej spodobało mi się chyba to, że w budynku regularnie odbywają się promocyjne prezentacje różnych firm, a pierwszą na jaką mnie zabrano była propozycja świątecznych deserów supermarketu The Co-Operative. Udekorowane pomieszczenie naprawdę sprawiało wrażenie, jakby była połowa grudnia. Opowiadano nam o wystawionych produktach, zachęcano do spróbowania wszystkiego i jeszcze wychodzi się z takich prezentacji z torbą upominków, mniam!;)
Prezentacja piekarni Greggs też opierała się o święta, ale nie zabrakło również wypieków na Halloween.
Każdego dnia wracałam do domu z jedzeniem. Jeśli nie były to danie, które gotowałam do testowania przepisów, to przynosiłam upominki z prezentacji:).
1. Budynek z zewnątrz. 2. Wewnątrz. 3. Ogród urządzony na dachu. 4. Widok na powstający najwyższy budynek Europy.
Prezentacja
Pataks, firmy która głównie zajmuje się kuchnią hinduską, spowodowana była wprowadzeniem na rynek nowych sosów.
Lodówki i zamrażarki zapełnione magnesami.
Jednego dnia Kate testowała przepisy do numeru z nudlami. Były dwa azjatyckie, jak japońska zupa z wołowiną (1) i chrupiące nudle z pieczoną kaczką (4), ale także sałatka cezara w formie pasty (3), koktail krewetkowy z linguine, wiosenny makaron pełnoziarnisty czy pasta z dorszem i chorizo (2). Wszystkich dań próbowałyśmy w porze lunchu.
Innym moim zadaniem było wyszukanie kilku przepisów na wrześniowe desery, które są na tyle krótkie, żeby zmieściły się do rubryki z 10 przepisami na jednej stronie. Później testowałam je przyrządzając jabłka i gruszki w cieście, mus czekoladowy, grillowane brioszki z creme fraiche i pieczonym jabłkiem z cynanomem oraz figi z pistacjami w sosie miodowym.
Przepisy znajdą się w jednym z numerów magazynu.
Miła ocena końcowa do szkolnego formularza.