Nastawiałam się, że wybiorę się chociażby na jeden dzień Lolli, ale któregoś dnia sprawdziłam ceny biletów i byłam w szoku. Trzydniowy karnet kosztował 1500zł! Dwudniowy mniej więcej 2/3 ceny, a jednodniowy bilet ok 500zł. W Chicago bilety dla VIPów nie były chyba nawet tak drogie, a line up jednak lepszy. Tam za trzydniową wejściówkę liczyli sobie ok 600zł. Ogromna różnica i za bardzo nie wiadomo dlaczego.
Wahałam się, byłam już nawet bliska zrezygnowania z festiwalu, ale z nieba spadła mi wiadomość od Eweliny i Artura. Ich kolega Lucas mógł sprzedać mi bilet za mniej niż 200zł. Woohoo!
Lollapalooza odbywała się na torze wyścigów konnych, dobra lokalizacja, łatwy dojazd metrem i organizację również oceniłam na wysokim poziomie, podobnym do tego w Chicago.
Zjawiłam się w niedzielę odpowiednio wcześnie, żeby rozejrzeć się po terenie festiwalu i znaleźć dobre miejsca na koncert Foals. Zagrali bardzo fajnie, ale nie porywająco. Później miałam się spotkać z Alexem z naszej ekipy z Rio. W końcu rozstał się z nami wcześniej, żeby polecieć do Sao Paulo i to był już jego trzeci dzień na Lollapaloozie. Znaleźliśmy sie, kupiliśmy piwo i razem poszliśmy obejrzeć Kaiser Chiefs. Ten koncert uznałam za niespodziankę dnia, bo chociaż daleko mi do bycia fanką zespołu i znałam ze 2-3 ich kawałki, wokalista Ricky Wilson na scenie był petardą. Charyzmatyczny, pełen energii biegał gdzie mógł, wspinał się na instalacje i widać było, że daje z siebie wszystko. Dalej zagrali The Hives. Widziałam ich na Falls Festival na Tasmanii i w Australii dali z siebie więcej, a publiczność była zachwycona. Później poszliśmy na Major Lazer. Stanęliśmy z Alexem blisko sceny, a nastrój po kilku piwach mieliśmy w sam raz do zabawy, więc tańczyliśmy jakby kolejny dzień miał nie nastać. Grupa miksowała różne kawałki, ale przede wszystkim bardzo dobrze poprowadzili show, było dużo interakcji z publicznością. Jak już się wybawiliśmy, ruszyliśmy w stronę sceny głównej bo za chwilę miał zacząć grać Pearl Jam, główna gwiazda festiwalu. Zagorzałych fanów widywałam przez cały dzień, jedni w t-shirtach Pearl Jam, inni z tatuażami symbolizującymi zespół. Mój brat słucha ich od lat, widział jak grają na żywo w Belgii i chociaż wie, że dla mnie ich twórczość nie jest tak bliska, powiedział, że nie zawiodę się koncertem. I faktycznie, wykonali na scenie kawał dobrej roboty. Przypomniałam sobie jak niecałe dwa lata temu w podobnej scenerii, na Lollapaloozie w Chicago oglądałam Foo Fighters. Gdybym miała porównać oba zespoły, to Foo Fighters wypadli lepiej. Tamten występ był bliski geniuszu, nawet z perspektywy osoby, która do grona ich fanek nigdy się nie zaliczała.
Alex chcąc uniknąć tłumu w metrze wyszedł chwilę przed końcem, ja spotkałam się z Lucasem, kolegą Artura od którego miałam bilet, bo odwoził mnie do domu. Rozmawialiśmy o naszych wrażeniach, Lucas opowiadał mi jak było rok wcześniej. Foo Fighters też byli wtedy główną gwiazdą i stwierdził, że był to najlepszy koncert jaki widział, więc podejrzewam, że zagrali podobnie do Chicago.
Atmosfera Lollapaloozy w Sao Paulo nie różniła się od festiwali w Stanach i Australii. Niezależnie od kontynentu chodzi w końcu o to samo. Młodzi ludzie (i nie tylko) przychodzą posłuchać dobrej muzyki, zobaczyć ulubione zespoły, pobawić się ze znajomymi. W Anglii czy Polsce może i trzeba bawić się w kaloszach, ale o tym się jeszcze nie przekonałam, do tej pory moim podstawowym festiwalowym obuwiem były japonki. Wszystko przede mną;).
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiG0Nw7oPg_jM-eu0Y8qX64W_p2X1TyJMYUJ7jh_qm7ZdC2rpeVbu_jNtzAzndBHl_-IEDokfj8bGsdK0bFuL5ck_dhcnQof6p1LjdcOhooSsEReSkaV-d59PXRZmrsUabqBVAZvsHGDa8/s640/IMG_9289.jpg)
Ewelina i Artur odwieźli mnie na stację metra, przed wejściem kupiłam wodę kokosową.
– W jednej ręce trzymam kokosa, w drugiej bilet na Lollapalooze w Sao Paulo. Czy może być lepiej? – myślałam sobie wtedy.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmq7EQ2C-M7DvMfAAstko6WcKPU8AMclK1JX9BC0Y84O9UzdFP-mAhsRl4EAge2U78v6iNaMYDaV1qijl5yxSE8uSpjL-Px-8XSD1J4OudXq06KrbrJqACryahzXI5gzA5zs2fTsKnXuQ/s640/IMG_9285.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmFJkV22JW4mv-oz6P9M53kF3o7Fzjser7wLYbzYa6okJ_FHw_M9EMaq0GCaqG7IBxLphRz7Pi52L6vdHiOlKOOJ1EtCDuAtetsIhrz6pbyFLSr12ZIFuE5VuGKLIyMhPc8hEJaNb5zlM/s640/IMG_9284.jpg)
Foals.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvYbgND3Zg_08wPEcNUG_on4LoLiiIynbBI-X8FhiS69nq72fOucCgplXvWQ8pdEqpxe2rZRJ0Cxo8uKX5-o0GMsmoQN2cJxfjwnFvck5DUqC8x4RkfLxBrFzMo8zVDb57iFi0dHS7V7g/s640/IMG_9286.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigqlIle1IsH8xBrOdKpkoAUbRxxf6P1iG-UPhYhExmPPcs3ycF9r0kVL9Z9TJT3At1o50r8IeRFXIMS123iut6pEnnVJfiTththYFFmwkwGB5qBKL27tGFg6UMbMPokRoEnZ05h-fRHO0/s640/IMG_9283.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgW8FtXzrnyoc_14dcmVT8gZX7CimFgclJXoi5aEujOkMYagELBrVw1DQa5jSlCmEXHch6RITHgpAB60IjTA55oCONuKxdrcODf4lrcnCXW3RS6foZjzXXEB_rQgDoUOot5EzNFefG4418/s640/IMG_9287.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjI-oMkCzf2_nWPhwD3DLdRbRxca0z2F3Zzh-gAU0H98k8y8MsnSqbymtQy0Ob1onyDQOhVIlrgnoO1c1wNoRbLXNOJYY2Hdm-cx8ty3GvlH0AP1x80YPxShHfi85fYoTZlsHNbTDyUGbU/s1600/Screen+shot+2013-04-30+at+18.28.12.png)
Z Alexem.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWmWQvZ_yICKr8PM971GifUigeD0AC6558jfeOR5t8ZaETg4PqzTqP1A8cp10rftDt8JSQSu2qFGeR4Bittf31qLpTKQWN7HLOEKfEHRNYTDUuibSBl10nUqBNV7UGALpyQRZqmY6Pi6w/s640/IMG_9281.jpg)
Przejażdżka diabelskim młynem była darmowa, ale trzeba było postać cierpliwie w długiej kolejce.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha11AQ8aGRFfA0zFJPfZ7nixrq_AJe9dy2aMh3WkA8asXuTA_3WFsXYb3dYpGQPEaDiGiWEvqv6EV7M0j0F-BS8sle7ImD777ELupOL1zO33B0rroL5POo1sJcKWtabHVxmOm0j08nrEc/s640/IMG_9282.jpg)
Major Lazer.
Pearl Jam.