30 lis 2011

Brick Lane.

Z Columbia Road pojechaliśmy na Brick Lane.
Parking.
Podobno bardzo dobre bajgle, będę musiała kiedyś spróbować o wczesnej porze.
Nie do końca sklep zoologiczny, prędzej od pokarmu dla chomika można kupić w nim płyty czy ciuchy.
Hala ze stoiskami z kuchnią z różnych stron świata.  Jedzenie bez rewelacji, średnio autentyczne, ale tanie.
Wybrałam kuchnię etiopską, wegetariański talerz z ryżem, kapustą, ciecierzycą, soją, soczewicą i ostrym sosem.
Idąc kawałek dalej znaleźliśmy się w innej hali, gdzie przede wszystkim można było kupić ubrania, dodatki, elementy dekoracyjne do domu. Przy stoisku fryzjera męskiego stylizowanym na Francję zauważyłam dużo świetnych obrazków, które z chęcią powiesiłabym na swojej ścianie...
Głównie na tej ulicy kręciłam filmik sprzed kilku postów.
Wściekły PacMan zniszczył samochód.
Przez to, że powietrze tego dnia nie było do końca przejrzyste, oświetlone ulice wyglądały wieczorem bardzo klimatycznie...

28 lis 2011

Columbia Road, London.


 Tak jak wspominałam, tuż po przyjeździe do Londynu, razem z bratem i Asią pojechaliśmy na małą wycieczkę rowerową po okolicy.
Przyjeżdżaliśmy przez London Fields, niewielki, ale bardzo lubiany park. Latem młodzi ludzie przesiadują tu na kocach, urządzają pikniki i korzystają ze słonecznych dni.
Rowery zaparkowaliśmy przy Columbia Road i poszliśmy na spacer.
Co chwile mijałam jakiś uroczy sklep.
Tak jak ja kocham food markets, mój brat uwielbia flower markets. Popularny targ z kwiatami znajduje się właśnie na Columbia Rd, gdzie natrafiliśmy na piękne, kolorowe wrzosy.
Później skręciliśmy w jedną z bocznych uliczek,
W tym miejscu bardzo często ktoś gra.
Ludzie słuchają muzyki siedząc na krawężniku, na stojąco, lub przy stolikach znajdującego się obok lokalu.
Bardzo fajne miejsce, coś pomiędzy sklepem, barem a restauracją. Serwuje się tu wina, drinki i skromne posiłki. Świetne wnętrze, chociaż poza poniższymi kanapkami nie udało mi się tym razem niczego sfotografować.
Przerwa na Bloody Mary i wino.
Obok znajdowała się pracownia rzeźbiarska i sklep 'graciarski'.
Sklep z ubraniami dla dzieci.
Wróciliśmy do miejsca gdzie zostawiliśm rowery i pojechaliśmy dalej....Cdn.

25 lis 2011

Sałatka z gruszką, żurawiną, orzechami i serem.


Składniki:

4 garście rukoli
1 twardsza gruszka, obrana i pokrojona na cienkie plastry
3 łyżki suszonej żurawiny
1/2 szklanki podprażonych orzechów włoskich
30g koziego sera lub pleśniowego, pokrojnego na kawałki
3 łyżki oliwy z oliwek
2 łyżki octu balsamicznego
sól, pieprz


Przygotowanie:

Rukolę wyłożyć na podłużnym półmisku, w szklance wymieszać oliwę z octem, solą i pieprzem. Wylać na sałatę i wymieszać, aby liście pokryły się dressingiem. Następnie posypać rukolę resztą składników.
Ja wymieszałam na koniec całość, ale sałatka lepiej się zaprezentuje, jeśli tego nie zrobimy.

Living room in a car.

Zanim dodam zdjęcia z 'wycieczki rowerowej', chciałam pokazać Wam niecodzienne londyńskie mieszkanie, znajdujące się tuż za rogiem domu mojego brata.

Widok z tarasu Andrzeja. Very British.
Ta daaa!
Ktoś potraktował samochód jako dobudówkę, chociaż przyglądając się temu miejscu nie mogłam ogarnąć o co w tym wszystkim chodzi. Bujany fotel na dachu wymiata!
To wyglądało na wejście... Pięknie zagracone, czułam się jak na ulicy Pokątnej. Miałam wrażenie, że lada chwila krat dosięgną jakieś włochate dłonie, albo wyjrzy zza nich pomarszczona staruszka z kwiecistym dzbankiem herbaty z nietoperza.
Bardzo mnie ciekawi kto tam mieszka i jak ta przyczepa wygląda w środku;).

24 lis 2011

A short video from London.

W niedzielę, wracając z Polski, znowu zatrzymałam się na noc u brata w Londynie.
Zaraz po moim przyjeździe wsiedliśmy z Asią i Andrzejem na rowery i pojechaliśmy pozwiedzać okolicę. Zrobiłam sporo zdjęć, które pokażę Wam w kolejnych postach, ale zacznę od filmiku, który nakręciłam na sam koniec, przy rozładowywującej się już baterii, spacerując po Brick Lane. Niewiele jest w nim ujęć (bateria padła dość szybko), a podczas sklejania całości zastosowałam minimalną edycję, ale bardziej zależało mi na tym, żeby nakręcić cokolwiek. Chciałabym częściej wykorzystywać tą funkcję w aparacie, poprawiać się, dlatego postaram się kręcić częściej.
Jeszcze tylko marzy mi się opanowanie jakiegoś profesjonalnego programu do obróbki, ale moje podjeścia do Adobe After Effects kończą się jak na razie porażkami. Biorąc pod uwagę, że w Photoshopie nadal nie umiem prawie nic zrobić, boję się, że z After Effetcs będzie podobnie.


Filmik do obejrzenia również na Vimeo, a w przypadku You Tube znowu polecam ustawić rozdzielczość na 720p i obejrzeć po tym, jak załaduje się całość.

Muzyka: Cut Copy- Midnight Runner


I mały podróżniczy news na koniec. Równo za dwa tygodnie lecę do Rzymu na kilka dni.
Kolejnego newsa możecie spodziewać się w okolicach świąt, ale przed tym planuję jeszcze jedną małą niespodziankę z innej dziedziny, pewnie w okolicach Mikołajek huhuh;>.

22 lis 2011

Diana Mini "Love Is In The Air".

Nie miałam jeszcze okazji przedstawić Wam mojego ostatniego lomo zakupu, czyli przesłodkiej chmurkowej Diany Mini!
Kupiłam ją tuż przed opuszczeniem Nowego Jorku, bo w sklepie lomograficznym była mała wyprzedaż. Ceny ogólnie nie powalały, ale ta Diana była bez pudełka i z tego co pamiętam przeceniona o 50%. Jak mogłabym odmówić jej urokowi?:)

Do wykorzystania miałam też Groupon na 50$ (kupiony za 25$), ale rzeczy z wyprzedaży nie kwalifikowały się do tej zniżki, więc musiałam kupić coś dodatkowo. Wzięłam kilkanaście rolek filmu 35mm, bo na pewno się nie zmarnuje. Normalnie nie kupuję ISO 800 bo jest dość drogi, więc tym razem skorzystałam z okazji i kupiłam dwa opakowania (6 rolek), do tego dwa opakowania ISO 400 i jedno X-Pro Chrome 100, który w UK widzialam za 17 funtów...pfff.
Udane zakupy!