Wczoraj spakowalam wszystko w dwie walizki, jeden kontener, a ubrania, które miałam na wieszakach zostały w szafie, bo firma od przeprowadzek pakuje je sama. No własnie, wreszcie przekonałam się na własnej skórze jak wyglądają w Stanach przeprowadzki. Nic dziwnego, ze ludzie tak często zmieniają miejsca zamieszkania skoro samemu nie trzeba nic dźwigać, bo całym transportem zajmuje się opłacona firma. Jedyny problem to spakowanie wszystkiego do kartonów i późniejsze wypakowanie.
Moja koncepcja na udekorowanie pokoju legla w gruzach, kiedy okazało się, ze mój pokój jest w brazach i czerni. O brazowej garderobie, podłodze i drzwiach pamietalam z lipcowej wizyty w tym mieszkaniu, ale liczyłam raczej na jasne meble. Mam tez nadzieje, ze stary dywan, który tatkowie chcą rozłożyć mi w pokoju dla dobra nowej podlogi (to chyba częsta obsesja w nowym domu z drewnianymi panelami), będzie tymczasowy, bo jego brzydota zdusi we mnie jakakolwiek chęć udekorowania moich obecnych czterech katow;).
Nie mogłabym nie wspomnieć, ze jutro chyba otworze butelkę szampana z okazji uruchomienia w domu WiFi. Trzy miesiace bez internetu na moim kompie trochę mnie zabolaly, niezmiernie stesknilam się tez za telewizja. Nadchodzi zima, dni zrobiły się krótkie, ja ostatnio nie mam ochoty widywac ludzi i za wiele robic, wiec bede gnic w domu przed kompem i TV. Takie słowa wypowiedziane w Nowym Jorku to pewnie grzech, ale niskie temperatury nie sprzyjaja byciu aktywnym;).
Sciagnelam dzis polecona aplikacje na iPhone, która wspolgra m.in. z Blogspotem i pozwala dodawac posty, czego do tej pory na telefonie nie robiłam. Pisze wiec tego 'testowego' posta w ramach odpoczynku od rozpakowywania i sprawdzenia jak to wszystko działa.
Dzisiejsze zdjecia beda nijakie, w małym rozmiarze jak za dawnych czasów i na temat przeprowadzki.
Location:2nd Ave,New York,United States