Dzień przeprowadzki do Anglii.
Jadę niedługo do Poznania, wsiadam w samolot do Londynu, a później autobus do Birmingham.
Nie czuję żadnego stresu w związku z wyjazdem, nie powiem też, żeby w ogóle chciało mi się jechać.
To już nie podróż pełna przyjemności, zapowiada się ciężka praca i nieuchronna bieda;).
Po raz enty musiałam spakować życie w jedną walizkę, co momentami irytuje, bo w takich chwilach wychodzi, że gromadzenie nowych rzeczy, zwłaszcza ubrań, nie ma w moim przypadku sensu. Część z nich zostaje w domu, a zanim będę miała okazję ponownie je ubrać, to pewnie przestaną mi się już podobać.
Człowiek powinien mieć tyle rzeczy, żeby móc spakować je w kilka kartonów i mimo że raczej dobrze idzie mi trzymanie się z dala od "pierdół", to jednak 20kg w walizce szybko się zapełnia.
Zdjęcia sprzed kilku dni, popołudnia spędzonego na działce u Tomka, gdzie miałam okazję poznać Magdę, koleżankę Tomasza, która przy okazji jest czytelniczką mojego bloga. Upiekłam focaccie, Magda zrobiła sałatkę, Tomek przyniósł wino i było miło.
25 wrz 2011
20 wrz 2011
Adopt the pace of nature, her secret is patience.
Pierwsze zdjęcia z Polski po dwóch latach!
Dzień po powrocie ze Stanów pojechaliśmy z rodzicami na wieś, do domu, który zimą mój tata odziedziczył w spadku po zmarłym wujku. Tata będąc dzieckiem spędzał w Gębicach każde wakacje. Pomagał babci i wujkowi, więc wiąże z tym miejscem dużo pozytywnych wspomnienień.
Ja też bywałam tam wiele razy, ale tak naprawdę po raz pierwszy miałam okazję zobaczyć dom od środka. Wujek był kawalerem, a brak kobiecej ręki w jego otoczeniu dało się zauważyć.
Wodę czerpał głównie ze studni, a żeby ją podgrzać, musiał rozpalić w piecu i ugotować w garnku. Z elektrycznością w domu też było słabo, z sufitu zwisały ledwo palące się żarówki, a nagrzanie wnętrza wymagało napalenia w piecu, z którego jak później się okazało, przede wszystkim się dymiło.
Wujek żył praktycznie w XIX wieku i było mu z tym dobrze. Zawsze zadowolony, z wielką miłością do zwierząt, przyrody i głową pełną planów. Chociaż miał niewiele, niczego mu nie brakowało.
Rodzice starają się teraz jeździć do Gębic średnio co tydzień, a w międzyczasie gospodarstwa dogląda sąsiad. Wujek pozostawił po sobie niemały zwierzyniec, kaczki, kury, gęsi, indyka, koty i psa. Wiosną na świat przyszło kolejne ptactwo, a kotka się okociła i mamy teraz trzy bardzo podobnie wyglądające koty.
Doprowadzenie wszystkiego do porządku, odnowienie wnętrza domu wymaga dużo pracy i środków finansowych, ale patrząc na zaradność i pracowitość moich rodziców, wiem, że to miejsce będzie wyglądało coraz lepiej. I może pewnego dnia mama wreszcie spełni swoje marzenie o posiadaniu kozy, a ja będę cieszyć się domowym kozim serem;).
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_tIzlVmFVVmBkEos6G-NPdqFCkqr9zQ-yXgW00MqV0qSk5sUDl3Zah80tvTqNE4HunRCgKiUb0IMOuo03J0a3ArfEfxAwEfyYisemU4Q45Bw3_khQpgwDrC1n4Va9r6YNgZ1g=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_sZ58-o9DfqZv-hthBGYBORvQ_1zOq-nsS8ALB2H1HLECxNhQrYEJlOifCrBU5dEKcPHGFDSaEJf5KxsKrNJ0j7Q_ktC4ihSkx3c6PbMTgy-pOhKHApDdUT5jckHQc-wt__Cw=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_vN-Y3G56WqY1pR-9zvlkQE-ZcoHBnVN0XgRk2BVzghYC-DNhmrOF6uMcJ-0O2Bes7xzH76EfEnKNldSwH4sdoEcjDIzn6XDZhgVCfwKzMIc1SNk27YJKOtyGB28lQ5aDr0DQ=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_virBl4v43POnDl8C8uuLw3jTW_KYSQNlNRwTNrm1AAokcTWz6vOUOZ0125AiMhiEUz9p2MoBoJIP9d_tpG58p8L2ciTUlnElH05bkvWcvsyOOuMKH8dx_9lnErrfNEl4jQgg=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_sXByZhjKW7kvME-sQ3ktZP0ouGt-JEIrewdC7kAU7yDR6HGLefBp7unTbru-5eUiNC_34V66NAEo_vSwnmbe944tDYtl02MbUrdL62jEYYF9UQMDK0a6lnauWo2E5ophrH=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_uGfvlhgUjsveQKPJsmL_ulKO-7-v043MZEN104N5LnoCaaWeZqMxb2LjQ4vq9oRPsPBfCJVfOjopuKmJ79Ea3YZz2MlzzyrDOONhlElMxJY89mkAsC44wXAC7VI4yqQaZp3g=s0-d)
W ekipie jest również indyczka z adoptowanym dzieckiem, ponieważ z jajka ktore wysiadywała wykluło się kurczątko:).
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_tl2chS3TNowtWgx8gRHQqXvSvRCJcKqxm_Tp28wdDrmKxQzHSyuY9WFINpV2nmJGomMoJbqCzK9ov4tuFTzJRrZTox6k0YagDKdVro-_-xeQeELOng-oD45Bj49YrVFvDKuA=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_sikOswU95KXuPNd3xaFC5MUKAmEoR4a9fZATcEJhX6p2vquLbNiSpM-ilYp6BctACBruP9jHrq-dlzqZXpS6iMJytSx8TyMkVoQPDG2sky8N4ulIZlpSvbFAz7J5s8HHso=s0-d)
W tym pokoju w dzieciństwie spał mój tata.
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_vB65lD7N3IWAPbMqrj35cjac8WBZMSNBSCrMZiKj2ZWNNfV4HKmiz5X5Ol8HJhsVh0zu31zdQtl4Bgs9GOVCs-5I61R249xch9U3SBQmEXTCIurIIsgCXZs3WAIqv3Uf8pHQ=s0-d)
Na strychu.
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_tp2bQy3mfLqsFrjvrO4PtOwCzkMJHr62fzIxPVe2NoOzugmyR9KpF3vfJBbq7FMiymC0ySN9qKPs5gnFZCtf8WLzye9x-TC8JyEPAkFBvUmknY8yFzlTq8yUJ6kpKn_ON3QQ=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_uDG7GqGM9Yk-b28N7OJm3fkKAEClwfWXClPQ5igKXS4bKfB-O9HNomhj5WiEKpJwV7Zub4SL0d-61oIYZ5cwvxneSjl8n5jk-x0ggF29m7VA_rWlt7nxx6r4JQtwHIjOMZZg=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_tPeY4bYhdCWGA2WgDAYmUF6AlQVmaiYwaknHq6yqBe5ZLVYYm0yqsFvJTlfSJiX-wFyVnw5DaBbWEIVM7W9kTxDhL1XjrXOjSgobC8WlnYQTxbIcN7TGQlFvwQk_GJfMcwwA=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_s6PrlTKtCCpbimMB_ay3ew5Bliuj_bC4wglW5XxQ7ztiBLeUYzwoLxWleN8qbcPvPmpUX6j6PsjXbfrCW6dhjOd5NBFSQcnAODPqS-9-xPj6Vlf-xfGWMTr7Z5br0rSsaw4w=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_u9QQXPz6Br57uFv0DvkevUuzEQfVDHRQJAIcSncuWKiTz6BTSTJDh7Yu3LpboNqkq6Lxh3mtaPNoq0G_S9zSK5b9HOoM370hBw168bWM7YNC7Lig-MwRFX4SILejT7oar3-g=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_v5q66aZH8WdWnql9Sa76bJouOjAiDOQ8XfN-Yvm_5gwEuQ31cy0S5r2KckqWsXNBRa8acwvi4j82KqxFbodtDrFYwP682RZfNK0YQUS-_ODWZkbbkSYVLVzgVRs1FXFOo2xQ=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_vfTF0U7DvtCvk3hSHuP8nzzM-Z_wij-gHJrd12yXE9pbkSvL9R5cNTSy7qwH4Icwny92Y7OrUaB-UjYt0XnrLEkvmqpAx3s1C-QhLWYInD1UAwuUmjaYujWgDKHzRXFS_Lnw=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_vBeWhSYOzTZU72cSZ5mzyQ94Gi6eTkkVLM5NTQ03A8By5DVvDVqL7d_5lhHWbms5qddyHXA_2SyCTVh7JCxTISzBTk3hYt0DYLfRrcUFhnUFbtvHcvN0ebGnCVrimjGSA-IA=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_soyGa9WAscsJs7uvPm6SE83ut6AANLAklV4svFetUHsQK04Kks21T53CWrlTr5z3KWk_YrzlNxcmbYjwwoCj9085gkp6NkMWy5T7Kak_mvHsTEHDvCGi9D5L1K-1wNZJKSVg=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_uDzDWj7jKEZLER8et9yUjIZKswlOgYr91a-gaatVugaKftNW2-VkB5yk7UdsS-ntvL9gZnc-1fEtGUusxMI379tJ93wdmutjNk3Z3Zf1YNNJDMA-CJD9Iiu5tKWy2CQK-EAA=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_t4zbRXA9VYoLUca_dOr8im3XBgqxOhZFTdrHyEzbmzUfGYoAkeuydNdseNLNh0aZLQeSsR4ioOc7F-VQcnfnP6QaJ_okQJ_VtCW8depXILfpXOcO3Q8c9nNeRyCLwXfGJt=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_vaitwcrc-UHYnPmQVmsHD_sw9zKVXtyIgMnSLrTzXoYXlGTEz_o3mpEeLDAFnFlbXGZsNByx6uDQipUZS-8gSeS9y_8BfwogS1PLFoUChdyMenZ00BJpCiW_5NdoGwXKWwRA=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_uSC5Od25oAT-gwGtSXXtKggj3-S6KzwWqhcoUtzjJIue9qoSXFSlTHtFWzepl2MdBiGmzVTMQmLSzcJYRTgaKCduNL-JsUf9iJWYZJ3212Rk8ki3-D9gduJFrN5RCx70reqQ=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_sXuCHB_Znfkbvf3jtAseuHqCWZwcKJrbgWZIAiEZba3pvJqo653-tAMdE57Ir-asx0F9ahFDVajm0FrJKJGxdTLENHsxr5VckP-H-JiLPvacaSTXCs99lo9eUGLmzV6r_k9Q=s0-d)
Razem z tatą i psem poszliśmy na spacer nad okoliczne stawy.
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_uUSMvHf0_8x8DlRKMzwEuGJo5MKpDkL6EGnpkoA_-l7QIG6mFnLJD2Y5mlQekbtztPB5nJMYaXVaCDymahhkmE9iiu94OQZ5yHFiukybYoQKd8P6wHAnnGmaRtlMKuSQUD=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_tXc_LMGZoL8iHQ7WLlw40-Y5oj4x2Cf87r9dibNJPGrCP4f5tq_zk4asRTY2URcguZ8yWfszN3qJSnJMra-uLCUeTYVVgKoMFmIFqfewpc0VC0FNVwPMILu6_q3xWHAJcK=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_tQ0CAPVX-8GBu5odsZkYDym206n3DbsxoGmYL0MjRLyzHJEVFfdcrEQk0lVsTPSFWSltrr3EZ83yqVOX0j5b9g0y4E9xdxqgwj9u8Jn8MckJT53YIaR8M5mqwVXMc-Od7URQ=s0-d)
Niestety ilość komarów zmusiła nas do szybkiego powrotu do domu.
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_t-yfoK1mWGP9UD9Rsd9bTw4IwPyqTkwVGIFgV7K2nny7Q1lXheYpta03X76O1jFRrHX8HwHjx8kHVa1Yu2MMn3XNW_S7ko82YQyL-BfBQ1N9GyJWLUkM0Ne957KjmRvP9mqQ=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_vzM0H1jyjBtSZGX4TeHfUR-QTB_90BYQEta_DuAZASgWtIysEFaruTEsAT2yqRQ1QeT5DjIfH-qywVRE1-4vURJ6l5vqs-aJW7uXVkFDOC5Yzk1I_yw1psa8vT4XbX193slA=s0-d)
Mama w ogrodzie.
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_u3oy4DXMBYMge3Ywm3nd07p2j9iv4KWBKZYU3GCld2YW7IFVWvyHmyf67WDn23Vz2ea_K7E6_5kBujeLDD_X_wYsNL1bfAtSO0hq61LzQchAZWkG6n-EBnhSValYDPNFsidA=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_uVvYQauhHaZ9QUsBPofm9pJ3-evuLy1z4tZUJz-MfsZQcKm4azLLrZfP0mgBEh4vkD16Ql2ugQoPfKjINfDXT6pI9AYgC-NzFMZLu0JqktjZRcT984O-VMyLsqw7LXhQvFxg=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_t7h2yZ11dYFicogzQkhaYHJxJMC_q_FGvjhsCv7ca_ojhu-iPNxX90SmPiMEHwUk_K4QGhwRheBXeU9tH0UrcGwDiKC6HWnk4Mr_AQdLISWgeNC3cCK43vKY_w8V85q4o11Q=s0-d)
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_upyK8M2kZ6D074sWmvVq4n2OwtaTIm4hCsYdQ3E6OsUkdDrj0N5Do5Kc7HNMdTP4cqLyqGWwdVMA4n3mKZZqB3OWTau4kEHqhEOMY16BhCRFzdfi1v1bOdF1PsllWbkgienA=s0-d)
Od miesiąca nie miałam z Wami kontaktu, więc dzisiaj post z możliwością komentowania;).
Dzień po powrocie ze Stanów pojechaliśmy z rodzicami na wieś, do domu, który zimą mój tata odziedziczył w spadku po zmarłym wujku. Tata będąc dzieckiem spędzał w Gębicach każde wakacje. Pomagał babci i wujkowi, więc wiąże z tym miejscem dużo pozytywnych wspomnienień.
Ja też bywałam tam wiele razy, ale tak naprawdę po raz pierwszy miałam okazję zobaczyć dom od środka. Wujek był kawalerem, a brak kobiecej ręki w jego otoczeniu dało się zauważyć.
Wodę czerpał głównie ze studni, a żeby ją podgrzać, musiał rozpalić w piecu i ugotować w garnku. Z elektrycznością w domu też było słabo, z sufitu zwisały ledwo palące się żarówki, a nagrzanie wnętrza wymagało napalenia w piecu, z którego jak później się okazało, przede wszystkim się dymiło.
Wujek żył praktycznie w XIX wieku i było mu z tym dobrze. Zawsze zadowolony, z wielką miłością do zwierząt, przyrody i głową pełną planów. Chociaż miał niewiele, niczego mu nie brakowało.
Rodzice starają się teraz jeździć do Gębic średnio co tydzień, a w międzyczasie gospodarstwa dogląda sąsiad. Wujek pozostawił po sobie niemały zwierzyniec, kaczki, kury, gęsi, indyka, koty i psa. Wiosną na świat przyszło kolejne ptactwo, a kotka się okociła i mamy teraz trzy bardzo podobnie wyglądające koty.
Doprowadzenie wszystkiego do porządku, odnowienie wnętrza domu wymaga dużo pracy i środków finansowych, ale patrząc na zaradność i pracowitość moich rodziców, wiem, że to miejsce będzie wyglądało coraz lepiej. I może pewnego dnia mama wreszcie spełni swoje marzenie o posiadaniu kozy, a ja będę cieszyć się domowym kozim serem;).
W ekipie jest również indyczka z adoptowanym dzieckiem, ponieważ z jajka ktore wysiadywała wykluło się kurczątko:).
W tym pokoju w dzieciństwie spał mój tata.
Na strychu.
Razem z tatą i psem poszliśmy na spacer nad okoliczne stawy.
Niestety ilość komarów zmusiła nas do szybkiego powrotu do domu.
Mama w ogrodzie.
17 wrz 2011
Unicorn bicycle.
Miałam wybrać się w tym tygodniu do Warszawy, ale odechciało mi się i zamiast stolicy wybrałam mniej odległy Poznań. Nie zwiedzałam za wiele, wyjazd opierał się na odwiedzinach, chociaż razem z Wojtkiem pospacerowaliśmy trochę po centrum, przeszliśmy się po Starym Browarze, a w parku przy Teatrze Wielkim zrobiliśmy sobie kanapki z bagietki, sera pleśniowego, szynki parmeńskiej, szpinaku i graliśmy w Scrabble;).
Poza Pentaxem nie miałam ze sobą aparatu, więc dodaję kilka zaległych zdjęć z Holgi.
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_vMnQlBZCZSEsanPtBA7pRasKOpyxyq-9NO24dB_klIjAL1rF5EnvntAkXHcSO_pV6gJl8DLaIVNcFvErhVciLkB41sFz1qG_7O7V96ZbcGKsgSquNtH4zOyIT5970KuH6B8w=s0-d)
Najfajniejszy rower ever.
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_vnwXMinY4ecPO0oYZDbft9OOcvNOYWaHBfvjsArUUMNRG7G5WuHGeo-ekGh27spTw16rzU6vpOlm9Pot2wWnE7iwlUSROQXGwqat0SJPHWZ0iinM-X7BSUCEfYHk8UwL7m4g=s0-d)
Sesja zdjęciowa w niewielkim ogrodzie na Lower East Side.
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_tQzD7m6L6HX6LYgsOw0wMRUkzb-Acu8SfMbjj4xOhTY88QnmipCetKDEjLtu-k-4uhJeW1TUPZtKor5a4m9QO2v2wl0Sg87BWWD6ydTcqiO09W4UUFBPjwNV5UHl5lrq7t_w=s0-d)
East Village.
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_uOtdaiLcJwv9tTdzDAqxAdOTFvjTOLZWo6cG4zX-EagTV-yq2LSKLkcGjLPtGES7trXBztNeAKTEFWgn0ZxILbspo5OcsgmsyJnBW26_NQCcjmCTPdoZ3vBvsLf67AKZRg8A=s0-d)
Fifth Ave.
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_tslJXM0nHXnUCkR6r6lXi0RZC8TWmxpIEdQ_p33of0WvmJDEVSXn2VE0NSpniOgFytaauesVsOhjkOpxXiXkRBNiuJIdyu7OhImI_J2F1upYkwFLX61VA79y1Sf-mEOCaXUw=s0-d)
Pewnego dnia na stacji metra zaskoczył mnie widok faceta z wężem na szyi, ale później przypomniało mi się, że nad ziemią odbywała się wtedy parada Portorykańczyków.
![](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_uvQFo8nFW11aTnUZDrCyw3KVR-5NNIVzgJIfEgmh0LWRZUTdnvk9HIL9BGfKD_EMDP-PxoxoBcX89anBrDxKU4zrxXTMO6WQhr-TyZqZjH2PhhyxfXrNsTgni2vCIejHXDBA=s0-d)
Brooklyn Flea Market.
A jeszcze poniżej lista paru polskich blogów, które według mnie zasługują na większą liczbę czytelników:
Podróże/UK/fotografia: http://jarofcherryjam.blogspot.com/
Książki: http://tolowe.blogspot.com/
Moda/fotografia: http://dagmarre.blogspot.com/
Podróże/życie codzienne/fotografia http://anothermanstenderloin.blogspot.com/
Poza Pentaxem nie miałam ze sobą aparatu, więc dodaję kilka zaległych zdjęć z Holgi.
Najfajniejszy rower ever.
Sesja zdjęciowa w niewielkim ogrodzie na Lower East Side.
East Village.
Fifth Ave.
Pewnego dnia na stacji metra zaskoczył mnie widok faceta z wężem na szyi, ale później przypomniało mi się, że nad ziemią odbywała się wtedy parada Portorykańczyków.
Brooklyn Flea Market.
A jeszcze poniżej lista paru polskich blogów, które według mnie zasługują na większą liczbę czytelników:
Podróże/UK/fotografia: http://jarofcherryjam.blogspot.com/
Książki: http://tolowe.blogspot.com/
Moda/fotografia: http://dagmarre.blogspot.com/
Podróże/życie codzienne/fotografia http://anothermanstenderloin.blogspot.com/
15 wrz 2011
South Williamsburg.
Williamsburg dzieli się na dwie wyraźne części, północną i południową.
Tą pierwsza zamieszkują hipstersi, a drugą ortodoksyjni Żydzi.
Niekoniecznie lubią się nawzajem, chociaż łączy ich niechęć do tymczasowych trendów i przywiązanie do swoich modeli życia.
Żydzi narzekają na rosnące czynsze spowodowane obecnością sąsiadów-artystów, zakłócających spokój rowerzystów i nawet kilka lat temu obie strony pokłóciły się o ściężkę rowerową, która ostatecznie została przeniesiona z centrum żydowskiej dzielnicy na bardziej neutralną ulicę.
Klimat tego miejsca jest fantastyczny, w ciągu kilkunastu minutowego spaceru można przenieść się z XXI do XIX wieku. Chociaż jest to wciąż Nowy Jork, człowiek przestaje czuć się jak u siebie, a nawet zaczyna ogarniać go poczucie, że nie jest tam mile widziany. Spłoszone lub przygladają sie w dziwny sposób dzieci, mijani mężczyźni odwracający wzrok, a czasem nawet zamykający oczy, byleby tylko nie patrzeć na nieskromnie ubraną kobietę. Nawet kraty w oknach, nie tylko na parterze, ale całej wysokości budynku nie są częstym obrazem w NY.
Jest tam tyle do uchwycenia, a jednak ciężko wyciągnąć aparat i pozbyć się nieśmiałości. Fakt, że byłyśmy razem z Kasią, a ona nie zdecydowała się fotografować, nie dodawał mi odwagi, ale przecież nie mogłam wrócić bez żadnych zdjęć.
W październiku pojawił się na blogu post z innej żydowskiej dzielnicy, Borough Park.
Tą pierwsza zamieszkują hipstersi, a drugą ortodoksyjni Żydzi.
Niekoniecznie lubią się nawzajem, chociaż łączy ich niechęć do tymczasowych trendów i przywiązanie do swoich modeli życia.
Żydzi narzekają na rosnące czynsze spowodowane obecnością sąsiadów-artystów, zakłócających spokój rowerzystów i nawet kilka lat temu obie strony pokłóciły się o ściężkę rowerową, która ostatecznie została przeniesiona z centrum żydowskiej dzielnicy na bardziej neutralną ulicę.
Klimat tego miejsca jest fantastyczny, w ciągu kilkunastu minutowego spaceru można przenieść się z XXI do XIX wieku. Chociaż jest to wciąż Nowy Jork, człowiek przestaje czuć się jak u siebie, a nawet zaczyna ogarniać go poczucie, że nie jest tam mile widziany. Spłoszone lub przygladają sie w dziwny sposób dzieci, mijani mężczyźni odwracający wzrok, a czasem nawet zamykający oczy, byleby tylko nie patrzeć na nieskromnie ubraną kobietę. Nawet kraty w oknach, nie tylko na parterze, ale całej wysokości budynku nie są częstym obrazem w NY.
Jest tam tyle do uchwycenia, a jednak ciężko wyciągnąć aparat i pozbyć się nieśmiałości. Fakt, że byłyśmy razem z Kasią, a ona nie zdecydowała się fotografować, nie dodawał mi odwagi, ale przecież nie mogłam wrócić bez żadnych zdjęć.
W październiku pojawił się na blogu post z innej żydowskiej dzielnicy, Borough Park.
Subskrybuj:
Posty (Atom)