Najwyższy czas podzielić się z Wami planami na najbliższe miesiące, zwłaszcza że odliczane dni do wyjazdu mieszczą się już na palcach dwóch rąk.
Mniej więcej rok temu wymyśliłam sobie, co chciałabym robić zimą 2014. Gap year był jeszcze wtedy tylko pomysłem, ale czułam, że dojdzie do skutku, a wraz z nim to, co teraz jest przede mną. Pamiętam, że już w Brazylii podzieliłam się tym planem ze znajomymi zupełnie tak, jakbym wyjeżdżała za miesiąc. Było dużo niepewności, ale roczna przerwa w końcu stała się rzeczywistością, a mój cel wciąż był ten sam.
source
Wszystko zaczyna się od tego, że 24 stycznia wylatuję do NYC. Wiem, że dopiero co stamtąd wróciłam, ale Nowego Jorku nigdy nie za wiele w życiu. Spośród różnych opcji trasy, najlepszym pomysłem okazało się kupienie za kilkaset złotych biletu w jedną stronę do Nowego Jorku, a potem dokupienie reszty, których ceny też były/są przyjemnie niskie.
Dwa dni po przylocie do NY wybieram się na kilka dni do Toronto, bo niedawno kupiłam bilet autobusowy w dwie strony za 2$. Będzie zimno, zobaczę pewnie więcej śniegu niż w ciągu ostatnich trzech lat, ale szkoda mi nie wkorzystać takiej okazji. Do tej pory nie udało mi się wybrać do Kanady, bo nie miałam paszportu biometrycznego, a więc potrzebowałam wizy. Dzisiaj odebrałam nowy paszport i wiza nie będzie już problemem.
Później wrócę do NY jeszcze na kilka dni.
source
A 5-tego lutego lecę dooooo... San Francisco! I tak się cieszę z powrotu do tego miasta, że na samą myśl robi mi się ciepło. Zapewne zresztą nie powstrzymam łez jak już znajdę się na miejscu.
Nie wiem jeszcze jak długo zostanę w Kalifornii, bo to zależy od kilku czynników, ale zapowiada się kilka świetnych spotkań, no i oczywiście odwiedzę moją host rodzinę z pierwszego roku bycia au pair.
source
Kalifornia nie jest jednak docelowym miejscem, a wciąż przystankiem przed tym, co od początku miało było głównym celem tego roku. Mowa o Ameryce Środkowej.
Pisałam pare razy, że marzę, żeby nauczyć się surfować. Nie żadne tam stawanie ledwo na desce, tylko nauczyć się na poważnie. A do tego potrzebne jest mi wybrzeże, niezłe fale, najlepiej ciepłe powietrze i nie za zimna woda... czyli patrząc na lokalizację....wszystko się zgadza.
source
Chcę też w końcu opanować hiszpański na tyle, żeby móc się w tym języku jako tako się porozumiewać. Uczę się hiszpańskiego z przerwami od kilku lat. Problem w tym, że przerwy były zawsze znacznie dłuższe niż czas nauki. Do samodzielnej pracy nie mam oczywiście wystarczająco dużo motywacji, no i Argentyna pokazała mi, że nie umiem praktycznie nic. A że ulubionym sposobem lenia mojego pokroju, jest nauka języka przez mieszkanie w kraju, który się z nim porozumiewa, w takim razie trzeba się do takiego przeprowadzić. Proste. Haha
Zamierzam zatrzymać się na dłuższy czas w Meksyku, ale zwiedzić też inne kraje w tamtych stronach. A ponieważ mam bilet w jedną stronę, nie wiem kiedy wrócę, choć sierpień planuję spędzić już w domu. Ale czy będę tam dwa miesiące czy cztery? Nie wiem.
Zostanę na tak długo, jak wystarczy mi środków do życia, pozwoli zdrowie czy po prostu do momentu, kiedy będę mieć na to ochotę. Jak widać plan jest dość luźny, więc jeszcze przez dłuższy czas nie będę w stanie powiedzieć wam co, gdzie i kiedy dokładnie.
source
Kilka miesięcy życia w obcym kraju, nawet jednym z tych tańszych przywodzi oczywiście na myśl sprawę kosztów, zwłaszcza mieszkania i jedzenia.
I dlatego ta podróż będzie wiązać się z jeszcze jednym ważnym elementem. Zamierzam pracować w ramach wolontariatu. Kilka godzin pracy dziennie za nocleg i wyżywienie. W ten sposób na co dzień nie będę mieć za bardzo wydatków i ułatwi to znacznie tę ważną kwestię.
Wbrew waszym wyobrażeniom, budżet mam na to wszystko naprawdę skromny. Teraz głupio jest pisać o jakiej sumie mowa, bo pewnie mało kto spodziewa się, że mając takie plany można zmieścić się w kosztach, w jakich zamierzam. Możecie się jednak spodziewać, że jeżeli przeżyję, to po wszystkim napiszę o tego typu szczegółach.
Pomocne będzie to, że będę mieć możliwość zarabiania online. Chociaż na nadmiar tych opcji nigdy nie narzekam, także od razu mówię, że jestem otwarta na wszelkie propozycje i jeżeli czyta to ktoś, kto ma jakiś płatny projekt w głowie i mogę nadawać się do jego relizacji, to oczywiście zapraszam na uleczqa@wp.pl.
source
Poza tym oczywiście wiadomo, że nie czeka mnie życie w luksusach. Nastawiam się, że będę czasem chodzić głodna, albo wybierać własne nogi nad inną opcją transportu. Może być brudno, karaluchy będą dorastać do rozmiaru mojego psa, a pająki będą włochate jak Furby. W każdym razie nie zniechęca mnie to, takie niewygody traktuję w tym wypadku raczej jak wyzwanie, które jest z pewnością do przejścia.
Pewnie, że w podróży powinno się korzystać z niecodziennych możliwości, które oferują, no ale umówmy się, że to nie jest dla mnie scenariusz typu "wyrywam się w podróż życia po latach spędzonych w korporacji i teraz muszę się wyszaleć do granic możliwości".
W podróży jestem z krótkimi przerwami przez większość czasu, raz oblizuję się po lunchu składającego się z homara, innym razem zapełniam pusty żołądek wodą i jest ok.
source
Jestem ciekawa gdzie spędzę swoje 26-urodziny, alw obojętnie jakie nie będzie to miejsce, dwa tygodnie później będzie czekał mnie fantastyczny prezent.
Będąc ostatnio w Warszawie natrafiłam któregoś poranka na bilety do Ameryki Centralnej za 1000zł w dwie strony z Berlina. Szybko napisałam o tym
Bzu, bo od początku zapowiadałam, że będzie musiała mnie odwiedzić. Taka okazja nie mogła przejść obok nosa.
Podobnie z Kasią, z którą byłam w Portugalii. Wiedziała o moich planach i już jesienią wyraziła chęć podróży w te strony. Wysłałam jej linka do biletów, zaczęłam namawiać na szybką decyzję i 2h później obie Kasie miały już bilety na te same loty do Gwatemali! A kilka godzin później dokładnie te loty kosztowały już prawie trzy razy tyle...uffff! Marzec będzie więc należał do naszej trójki!
No i nie mogę powiedzieć nic innego jak...
ADVENTURE IS OUT THERE!!!
Postaram się, żeby podróż ładnie zapisała się na The Adamant Wanderer. także nie odchodźcie, to może będę mogła Was podenerwować jakimiś słonecznymi zdjęciami w przyszłym miesiącu.
A na chwilę obecną, jeżeli chcecie mi pomóc w zrealizowaniu planu, wrzciłam na
Allegro trochę rzeczy: buty, dodatki, książki, ozdoby do domu, iPhone 5. Muszę pozbyć się jak najwięcej ilości rzeczy, także będzie super, jeżeli coś przypadnie Wam do gustu i weźmiecie udział w licytacji.