W związku z moim stylem życia i ciągłymi przeprowadzkami, z roku na rok staram się coraz bardziej zmniejszać swój dobytek. Wielokrotnie przekonywałam się jakim utrapieniem jest pakowanie całego życia w walizki. Na dobrą sprawę każdą nowo kupioną rzecz postrzegam jako coś, co prędzej czy później będę musiała przetransportować, dlatego nie zaprzyjaźniam się z tym, co duże i ciężkie, przedmiotów niepraktycznych też nie przyjmuję raczej z otwartymi ramionami. Odkąd zamieszkałam w Birmingham nie mam z tym większych problemów, bo nie chodzę na zakupy. W Stanach jeszcze pozwalałam sobie czasem na jakieś elementy dekoracyjne, książki, ale teraz te przedmioty i tak stoją w kartonie/ na półkach w moim pokoju w Polsce, więc nie mam do nich dostępu i jest tak, jakbym ich nie posiadała;).
Pewnie kilka lat temu o pakowaniu na podobny wyjazd jak ten do Australii myślałabym dużo wcześniej i podeszła do sprawy znacznie poważniej. Teraz nie robi to już na mnie większego wrażenia. Cały tydzień byłam przede wszystkim skupiona na ostatniej pracy zaliczeniowej i dopiero kiedy oddałam ją w piątek zrobiłam sobie listę rzeczy, które potrzebuje, pojechałam dzisiaj do miasta i je kupiłam. Przemyślałam co zabiorę w podróż i popołudniu wyłożyłam rzeczy na łóżko, żeby zrobić zdjęcie. Brakuje na nim np. ładowarek, stroju kąpielowego, ręcznika, ale to, co tu widać jest zdecydowaną większością tego, co zabieram w nadchodzącą miesięczną podróż.
- 6-7 t-shirtów
- 1 para spodni (drugą będę mieć na sobie)
- 2 pary szortów
- 1 sukienka
- 1 kardigan (bluzę będę mieć na sobie)
- piżama
- bielizna
- japonki
- kosmetyki
- ręczniki (1 mały i 1 duży)
- laptop
- aparat
- śpiwór (zabieram ze sobą po raz pierwszy, ze względu na festiwal muzyczny)
To, czy biorę ze sobą plecak czy walizkę zależy od charakteru wyjazdu. Po Europie podróżuję z bagażem podręcznym, bo nigdy nie wyjeżdżałam na tygodnie-miesiące. Kiedy jadę gdzieś dalej i wiem, że będę się dużo przemieszczać to wybieram plecak. Zdarza się jednak, że jadąc do kraju, w którym nie brakuje równych chodników, schodów ruchomych i wysokich temperatur, wybieram walizkę. Tak zrobiłam np. w Japonii, zwłaszcza że bagaż dzieliłam z mamą. Wolałam ciągać za sobą walizkę niż obciążać plecy i pocić się dwa razy więcej;).
Ten plecak kupiłam przed wiosennym wyjazdem do Azji. Na 3-tygodniową podróż spakowałam się w 10-12kg. W walizce wydawałoby się to niewiele, na plecach odczuwa się każdy kilogram.
Kosmetyki:
Jeżeli wyjeżdżam na krótko, z bagażem podręcznym to uważam, żeby opakowania kosmetyków nie przekroczyły 100ml (przez ograniczenia płynów w samolotach). W przypadku dłuższego wyjazdu nie zależy mi tak bardzo na miejscu, jak wadze, więc jeżeli mam np. standardowe opakowanie odżywki, w której została 1/3 kosmetyku, zabieram ją. Większość kosmetyków w Anglii kupuję za funta, te miniaturowe kosztują tyle samo więc zazwyczaj szkoda mi na nie pieniędzy. Niektórzy korzystają z zestawów podróżnych pojemników, ja raczej uzupełniam te, które już mam. Szampon i odżywka 2w1 pomaga zaoszczędzić miejsce, ale na dłuższą metę nie mogłabym rozczesać włosów, więc wolę dwa osobne kosmetyki. Staram się natomiast nie wozić balsamów, tylko krem typu Nivea Soft, który w podróży stosuję jako krem do twarzy i ciała. Dezodorant najlepiej brać zawsze w sztywnie lub kulce, jest mniejszy i nie trzeba się obawiać, że eksploduje w samolocie;).
Ubrania:
Chyba najczęściej popełnianym błędem przy pakowaniu jest zabieranie zbyt dużej ilości ciuchów. Wiadomo, że najłatwiej spakować się wybierając się gdzieś, gdzie zarówno dni jak i noce są ciepłe. Wtedy nawet na miesięczny wyjazd można zmieścić się w 10kg. Ja zabieram ze sobą zawsze najwięcej t-shirtów, bo najszybciej się brudzą. W tych samych spodniach można chodzić tygodniami. Dość dużo miejsca zajmuja ręczniki, więc jeżeli podróż nie obejmuje plażowania, wystarczy niewielki, no chyba, że ktoś mierzy 2 metry i ma dwa więcej ciała do wysuszenia niż ja;).
Długa podróż:
Nigdy nie spędziłam w podróży kilku miesięcy, ale według mnie nie ma różnicy w pakowaniu się na wyjazd miesięczny czy roczny. Zasada jest jedna- im mniej zabierzesz, tym lepiej, bo lżej. Ubrania i tak trzeba prać. Sprawę komplikuje podróżowanie po różnych strefach klimatycznych, ale jaka by to nie była podróż, najlepiej spakować się do niezbędnego minimum.
Bagaż podręczny:
Wszystko co najcenniejsze najlepiej mieć zawsze przy sobie. Tylko raz zdarzyło mi się zapakować aparat do bagażu głównego i akurat wtedy mogło to się skończyć bardzo źle. Nie w każdym miejscu na świecie na lotniskach pracują uczciwi ludzie, przekonałam się o tym w RPA, przy przesiadce w drodze do Namibii, kiedy jednej osobie ukradziono z bagażu aparat. Z kolei przy locie powrotnym praktycznie wszysztkim przetrzepano walizki, a z niektórych powyciągano ubrania z cenniejszymi metkami.
Kilku punktów odnośnie bagażu podręcznego:
- Chociaż nie można przewozić płynów powyżej 100ml, zazwyczaj wożę ze sobą małą, pustą plastikową butelkę, żeby później napełnić ją woda
- Plastikowy pojemnik na jedzenie- jeżeli wiem, że będę przewozić coś, co chciałabym, żeby zachowało swój kształt zabieram lekkie plastikowe pudełko, którego w razie czego nie będzie mi szkoda wyrzucić
- Torba ekologiczna praktycznie nie zajmuje miejsca w walizce, a może posłużyć za torebkę
- Walizki z materiału mają przewagę nad plastikowymi pod względem zewnętrznych kieszeni, do których można wsadzić np. książki/gazety
- Gumki recepturki przydają się np. do otwartych opakowań z jedzeniem
- Jeżeli boisz się, że bagaż przekroczy limit wagowy, upewnij się, że Twoje ubranie ma kieszenie, zawsze można schować do nich coś małego i ciężkiego
Słyszałam, że od października Wizzair wprowadził nowe wymiary bagażu podręcznego. Ja leciałam z nimi tylko dwa razy. Do tej pory, na trasach na których latałam cenowo wygrywał zawsze Ryanair. Nie wiem jak będzie teraz, kiedy karta Prepaid przestała zwalniać z opłat transakcyjnych, ale podejrzewam, że niewiele się zmieni. A skoro musiałabym dopłacać w Wizzair za bagaż podręczny, to pewnie nadal pozostanę przy Ryanairze.
Bagaż podręczny/ walizka, z którą najczęściej podróżuję. Mieści się dokładnie w dozwolonych wymiarach (poza nowymi przepisami Wizzair). Jest pojemna, kieszenie są dużym plusem, można ją też powiększyć rozpinając dodatkowy zamek.
jeśli chodzi o ręcznik - warto kupić (często są prmocje np. na 8a.pl) szybkoschnący z mikrofibry czy co to tam jest ;) zajmuje miejsca tyle co nic, schnie baaaardzo szybko i jest lekki i przyjemny w dotyku :)
OdpowiedzUsuńreszta uwag - super!
ze złego konta się zalogowałam ;) z rozpędu. ale komentarz podtrzymuję ;)
UsuńMiałam taki Speedo, kiedy trenowałam pływanie, ale nie wycierał dobrze i z tym suszeniem też nie było do końca tak jak miało być. Może od tamtego czasu wymyślili lepsze;)
UsuńPotwierdzam - ręcznik z mikrofibry to moje odkrycie tego roku - sprawdza się idealnie. Ja w podróż zawsze zabieram plastikową łyżkę - często się przydaje, czasem w najmniej oczekiwanym momencie;) bardzo fajny post!
Usuńja nie wyobrażam sobie wyjazdu w góry bez takiego ręcnzika już - szczególnie, gdy trzeba się wdrapywać na te kilka tysięcy metrów z całym dobytkiem - wtedy to dopiero każdy gram się liczy ;) no i nie wiem, jak zwykły ręcznik miałby mi wyschnąć w takich warunkach :D. Ja mam firmy Sea to Summit i schnie pięknie, polecam :)
UsuńW decathlonie takie reczniki kosztuja nieduzo (chyba €7) i sa fajne jakosciowo. Swietnie sprawdzaja sie tez jako reczki plazowe. A juz w ogole, to nie ma lepszego sposobu na suszenie wlosow, jak owiniecie ich recznikiem z mikrofibry. Ja tak sie na urlopie zakochalam w tych recznikach, ze uzywam ich tez na codzien :)
UsuńSzczesliwej podrozy!!!
Paula
Super się spakowałaś. Z kosmetykami do włosów mam to samo, musi być szampon i odżywka. W praktyce, myjąc przez prawie 3 tygodnie włosy tylko w górskich strumieniach, miałam cudowne, łatwe do rozczesania włosy (a jaką skórę! krem do twarzy okazał się niepotrzebny) i odżywka okazała się tylko nadbagażem.
OdpowiedzUsuńJeśli jedzie się gdzieś po raz pierwszy, łatwpo popełnić błędy - na Bałkanach przez 3 tygodnie non stop prałam koszulki na ramiączkach i krótkie spodenki, których wzięłam tylko po 3 sztuki, za to miałam nadmiar ciepłych ciuchów, które nosiłam tylko nocami. Dlatego tym bardziej podziwiam Twój minimalizm.
W jakim programie obrobiłas zdjęcia? Super!
OdpowiedzUsuńMała przeróbka w Photoshopie ;)
Usuńprzydałby sie poradnik dla przyszłych au pair ( i nie tylko ) - jak poznać ludzi z USA, żeby jak najbardziej wchłonąć amerykanską kulturę. poznawanie ludzi wcale nie jest takie latwe jak sie wydaje, a przynajmniej nie dla wiekszosci ludzi.
OdpowiedzUsuńTematy au pair skończyły się wraz z końcem mojego programu już i tak wystarczająco często odpowiadam na pytania z tym związane;). Kulturę chłonie się poprzez przebywanie w danym kraju, podróżowanie, poznawanie tradycji, historii, już mieszkanie z host rodziną pozwala na wiele. Z poznawaniem ludzi spoza kręgu au pair może być ciężej, bo ludzi zazwyczaj poznaje się w szkole, pracy czy przez wspólnych znajomych, ale czasami poznaje się przyszłych znajomych w przypadkowych sytuacjach czy przy okazji wieczornych wyjść.
UsuńOsoba o nicku itsfineirantoday uprzedziła mnie :-) Też miałam napisać o tych ręcznikach z mikrofibry - supersprawa i naprawdę zajmują o wiele mniej miejsca.
OdpowiedzUsuńPoza tym pozwolę sobie jeszcze dodać, że jeśli chodzi o pranie to wybawieniem są pralnie z suszarniami. Są często bardzo tanie a szybko można zrobić pranie i włożyć cieplutkie z powrotem do torby :-) Tylko trzeba je znaleźć ;-)
Natomiast jeśli w danym miejscu nie ma pralni ,to oczywiście warto wyprać sobie ręcznie rzeczy albo chociaż przeprać żeby czuć się świeżo. Należy tylko pamiętać o wilgotności powietrza. Kiedyś w podróży przeprałam połowę rzeczy a rano były tak samo mokre jak dzień wcześniej - wilgotność powietrza nie pozwoliła im choć trochę wyschnąć :-/
Aha, zapomniałam dodać - japonki to dla mnie chyba najważniejsza rzecz! ;-p Nigy, ale to przenigdy bym o nich nie zapomniała!
UsuńW hostelach są zazwyczaj pralnie, więc jeśli będę prała rzeczy, to pewnie właśnie tam :)
Usuń"Wielokrotnie przekonywałam się jakim utrapieniem jest pakowanie całego życia w walizki" - nie ujęłabym tego lepiej.
OdpowiedzUsuńJednym z moich największych dramatów życiowych (oczywiście nie w sensie dosłownym) był moment kiedy wyprowadzałam się z Toronto i okazało się, że mogę zabrać ze sobą tylko tyle ile zmieści się na tylnym siedzeniu samochodu... wtedy poraz pierwszy pożegnałam się 2/3 dobytku ubieranego w trakcie 4 lat studiów i od tego czasu wyzbyłam się sentymentu do gromadzenia.
Cokolwiek kupuję co nie jest mi niezbędne myślę dokładnie tak jak Ty - jak ja to spakuję? za ile będę musiała się tego pozbyć?
Haha:)) Ze mną było podobnie w Nowym Jorku. Pakowałam się w dzień wyjazdu, więc ostatnie dwie godziny to było po prostu wyrzucanie rzeczy, nawet tych dobrych, bo nie miałam ich gdzie pomieścić ani co z nimi zrobić...
UsuńP.S. Wybacz, że jeszcze nie odpisałam na maila, ale zrobię to:)
I tak trzymać. Do rzeczy nie należy się przywiązywać. Wiem co mówię, bo w czasie studiów i tuż po ich skończeniu przeprowadzałem się jakieś 15x. Później 4x zmieniałem mieszkanie/dom. To co przeżyłyście, to tylko namiastka przeprowadzki po kilku latach zasiedzenia w jednym miejscu. Brrr...
UsuńPakowanie... zawsze miałam z tym okropny problem. Zawsze przedłużałam tę sprawę. A później siedziałam zmęczona, zdenerwowana, zaspana i (czasem nawet) załamana pół nocy, usilnie próbując się ogarnąć. Na szczęście te czasy minęły jakiś czas temu. Za to pod tym względem uwielbiam wypady na 3-4 dni, dwie koszulki, bielizna, żel pod prysznic i szczoteczka do zębów : wszystko w malutkim plecaku. Ula! Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymaj się tam, daleko! Australia to moje marzenie. Czekam z niecierpliwością na Twoją relację. Szczęśliwej drogi ! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! :*
UsuńIle litrów ma Twój plecak?
OdpowiedzUsuń60 litrów
UsuńUla, chciałabym zacząć podróżować, ale nie organizowałam nic nigdy sama dlatego mam trochę obaw, a ściślej mówiąc chyba po prostu brakuje mi jaj i odwagi. Chciałabym gdzieś wyskoczyć na 2-3 dni, mój budżet to ok 500 zł, ale ogarnia mnie przerażenie jak myślę 'jak dojadę z lotniska do miasta', 'gdzie będę spać' itp. Możesz coś doradzić takiemu laikowi jak ja, zachęcić, ośmielić?
OdpowiedzUsuńCzasem wystarczy uwierzyć, że nie ma rzeczy niemożliwych. Takie rzeczy jak transport czy nocleg w dobie internetu to naprawdę nie jest problem, wszystkie informacje możesz praktycznie znaleźć w internecie. A satysfakcja jaką masz po podróży, że udało ci się przełamać jest niesamowita :)
UsuńMoże na pierwszy raz np. Praga? Piękne miasto i to blisko Polski, można pojechać tanio np. Polskim Busem, zarezerwować tani nocleg na booking.com, wziąć w metrze mapę i ruszyć w miasto. Z transportem z lotnisk nie ma problemu, tak naprawdę wystarczy wpisać w Google odpowiednie hasło....
UsuńJakie to miłe, że pomagacie sobie nawzajem, autorka bloga się raduje! :D
UsuńAjka dobrze mówi, do noclegów poleciłabym też hostelbookers.com i wyjazd do Czech w ogóle powinien wyjść strasznie tanio. A jeżeli chciałabyś gdzieś dalej to chociażby Włochy. Można dolecieć z różnych polskich miast, ceny są ogólnie w porządku (zwłaszcza poza sezonem), jest tu pięknie i jeszcze pyszne jedzenie!
Ceny biletów można porównać na skyscanner.net, albo sprawdzić bezpośrednio na Ryanair.com czy Wizzair.com, do noclegów ta sama strona. Z lotniska do miasta zawsze jedździ pociąg czy autobus, więc można to spokojnie ogarnąć. I tak jak napisała M, to wcale nie jest trudne, a satysfakcja po takim wyjeździe jest ogromna!
Ja dodatkowo polecam hostel Easy Journey w Pradze. Byłam tam rok temu. Miły właściciel szedł z ceny i zapłaciłam coś ok. 45zł/noc, a dzięki pustkom w hostelu spaliśmy w dwójkę w 5 osobowym pokoju z łazienką ;)
UsuńDodam jeszcze, że hostel w dobrym miejscu, parę przystanków od centrum ;)
UsuńTrochę duży śpiwór masz. Mniejszy był by lepszy. ;)
OdpowiedzUsuńŚpiwór byłby mały, tylko niestety ktoś zgubił pokrowiec i jest po prostu obwiązany i zapięty na klamry co zwiększa jego obiętność.
UsuńJuż się martwiłam, że kupiłaś sobie taki ogromny śpiwór. Ja kiedyś po jakimś rajdzie harcerskim swój schowałam do małej poszewki od poduszki ;)
UsuńO rany, co to za nowe przepisy? No to bedzie problem z lataniem do Polski na przerwy miedzy semestrami, ja do tej pory latalam tylko wizzairem i zaopatrzylam sie ostatnio w taka walizke w dopuszczalnych wymiarach!! Co za pech :/ maja nizsze limity niz ryanair teraz? Przeciez to drozsze linie!
OdpowiedzUsuńNo niestety...http://wizzair.com/pl-PL/useful_information/baggage
Usuń"Na dobrą sprawę każdą nowo kupioną rzecz postrzegam jako coś, co prędzej czy później będę musiała przetransportować"
OdpowiedzUsuńja też, choć może nie podróżuję tyle, to zdarzało mi się przeprowadzać z mieszkania do mieszkania czy z domu rodzinnego do wrocławia i z powrotem kilka razy w roku, i sterta rzeczy do przewiezienia to zawsze prawdziwy horror. chciałbym doświadczyć choć raz w życiu przeprowadzki która wymaga jedynie jednej walizki (nawet dużej) :P
Hej Ula,
OdpowiedzUsuńwidziałaś? ;) http://www.fly4free.pl/do-pekinu-bez-wizy-ale-tylko-na-72-godziny/
Dzięki za posta o pakowaniu, to ja o niego między innymi poprosiłam. Życzę udanej podróży,szkoda że musi być "na żula", ale dasz radę :)
pozdrawiam
Marta
Widziałam:) Okazało się, że moja przesiadka jest dwugodzinna, ale przyda się na powrót, bo może zrobie coś z 7godzinną przerwą, a to już będzie styczeń.
UsuńJakoś dam radę, na szczęście kilka osób pożyczyło mi kasę, więc może nie będę musiała żebrać;))
Racja - źle spakowane rzeczy potrafią nieźle uprzykrzyć życie. Po dźwiganiu 25 kg po całym madrycie i ostatnim przeziębieniu w londynie, wiem że sporo nauki przede mną. Dobry plecak to będzie chyba dobra inwestycja..
OdpowiedzUsuńNie zgodzę się. Nawet jak weźmiesz połowę rzeczy, to noszenie 10kg na plecach potrafi dać się we znaki, zwłaszcza w upale. Walizka na kółkach jednak trochę odciąża. Mały plecak zawsze warto wziąć swoją drogą, ale oprócz walizki, a nie zamiast walizki.
Usuńoj ;c ale przynajmniej masz się gdzie pakować :D
OdpowiedzUsuńja tez uwielbiam sie pakowac- czesto zaraz po powrocie zaczynam pakowanie :P
OdpowiedzUsuńnatomiast z rozpakowywaniem mam podobnie :P
Nienawidze! :P
Zwykle piszący o pakowaniu - szczególnie w takiej formie jak tutaj - zapominają wspomnieć swoim czytelnikom o "detalu": waga samej walizki. Te najtańsze potrafią dobić spokojnie do 3kg, a piszę o "kabinówkach". Ważyłem z ręczną wagą sporo modeli. Zdecydowałem się na zakup droższej ale ważącej nieco ponad kilogram - gdy limitem jest waga wówczas marnowanie jej na sam bagaż jest nierozsądne. Te dwa, trzy kilogramy wolne w porównaniu do najtańszych walizek oznaczają sporo rzeczy więcej, a to z kolei przy moich typowych wyjazdach na kilka tygodni pozwala na zabranie dodatkowego ciucha lub obiektywu (kilka razy kazali mi już pakować aparat do bagażu kabinowego - według najnowszych przepisów niektórych linii można mieć jedną torbę i tylko jedną w kabinie, wszystko musi tam wejść).
OdpowiedzUsuńBardzo dobra uwaga! Zapomnialam o niej jak i pewnie o kilku innych;)
UsuńA pochwalisz się co to za walizka? Bo szczerze mówiąc przerabiałem już wiele walizek - droższych i tańszych. I ciężko jest znaleźć taką co waży poniżej 2,5kg, a ma jakąkolwiek wytrzymałość mechaniczną. Teraz mam Roncato w wersji Ryanair z powiększeniem do "normalnych" linii i waży prawie 3kg. Nawet najdroższe Samsonite'y dobijają do 3kg. Więc walizka "nieco ponad kilogram" to rewelacyjny wynik o ile nie jest zrobiona z folii :).
Usuńo rety, nie wiedziałam, że prepaid już nie zwalnia z opłaty transakcyjnej... ale pech, już nigdy nie polecę nigdzie za 2 zł ;<
OdpowiedzUsuńUla Ula! Zapomniałaś jeszcze o czymś - suchym szamponie! Nie wiem jak Ty, ale ja nie wyobrażam sobie podróży bez tego cacka! Można się uporać z tłuściochami w 5 sekund i ile czasu zaoszczędzimy na myciu głowy i czekaniu aż czupryna wyschnie :-)
OdpowiedzUsuńNigdy nie korzystałam z suchego szamponu! Zgoogluję sprawę;)
UsuńPrzetestowałam wiele i polecam suche szampony babtiste. Na allegro można zakupić a Ty w ogóle masz łątwiej bo w UK są chyba w drogeriach powszechne. A jak pachną :-)
UsuńPomyłka - prawidłowa nazwa to batiste :)
Usuń"Po podróży bagaże potrafią czekać tygodniami, a nawet miesiącami zanim zostaną całkowicie rozpakowane, a walizka odłożona na miejsce;)"
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie, jak można nie rozpakować walizki. Pierwszą rzeczą jaką robię zaraz po powrocie, jest właśnie rozpakowanie. Co z tymi wszystkimi brudnymi rzeczami? Leżą u Ciebie w walizce, aż do następnej podroży?
Jak się ma w walizce jakąś kurtkę, śpiwór itp. to się zostawia grzecznie i przypomina o tym dopiero jak znów będą potrzebne. Ulu doskonale Cię rozumiem - ślady po moich wakacjach są jeszcze widoczne u mnie w kącie pokoju ;-p
UsuńMademoiselle Kier-> Jest tak jak napisały koleżanki wyżej i niżej;). Po prostu ciężko jest mi doprowadzić do końca proces rozpakowywania, chociaż zdarzyło się kiedyś tak, że po miesiącu znalazłam w torbie mokry strój haha;))
UsuńJa kiedyś w walizce w jakiejś ukrytej kieszeni znalazła buty do pływania po kilku miesiącach. Nie było to przyjemne :-p
Usuńwiesz, nie bierz tego doslownie. ja tez tak mam, problemy z rozpakowywaniem ale brudy zwykle sie wrzuca do pralki od razu, chociaz tez mi sie zdarzylo ze po tygodniach. wyjątkiem był przystanek woodstock:)
OdpowiedzUsuńco do kosmetykow to mam jedną sugestie, kupilam sobie ostatnio dwie fajne rzeczy z Lusha, szampon i dezodorant, oba w kostce, tak jak mydlo. Są bardzo wydajne i zajmują malutko miejsca a poza tym to nie plyny wiec chyba daloby radę przewieźć w podręcznym? polecam, chociaz to takie naturalne kosmetyki i nie kazdemu mogą pasowac.
Kosmetyki jak widze zajmują Ci sporo miejsca, IMHO lepiej stracić te kilka zeta w przeliczeniu na mililitry i kupić minaitury, w PL w Rossmannie to tylko 3 zł, w Niemieckich chyba pół ojro. Albo wyżulić próbki w drogeriach i aptekach - nic nie kosztuje i jeszcze mniaj miejsca zajmuje
OdpowiedzUsuńI recznik z mikrofibry też polecam.
Co to jest IMHO? Nie ma jakiegoś polskiego odpowiednika?
Usuń:butthurt:
Usuńmyślę, że jak się jedzie na miesiąc to nie bardzo się opłaca brać miniaturki bo i tak trzeba będzie dokupić później na miejscu coś, a potem zabrać to ze sobą albo wywalić. a jak się weźmie swoje napoczęte kosmetyki to można w trakcie się czegoś pozbyć i ma się więcej miejsca gdy się wraca i np. się coś kupiło.
UsuńMiałam zamiar napisać to, co zagubiony omułek, ciężko byłoby przetrwać miesiąc na miniaturkach, ale na krótsze wyjazdy jak najbardziej.
UsuńTo w sumie zalezy ile kto zużywa, bo jedni myja głowe codziennie, inni rzadziej; jaką ma technike mycia ciała, włosow itp.
UsuńPoza tym zdarzają sie minatury większe niż 30 ml, ale zazwyczaj droższych marek, przynajmniej u nas. Czasem Bioderma czy Avene dodaja do swoich produktów gratisy miceli czy żeli do gęby o pojemności 50ml jeśli dobrze pamiętam, a później takie opakowanie można ponownie użyć. W Rossmannie z kolei mozna te kupic buteleczki 100ml albo pojemniniki na kremy 10ml.
świetny blog. a ten post zdecydowanie mi się przyda. po tym jak ostatnim razem mój chłopak chciał mnie zabić za ciężar mojej walizki. znienawidził mnie chyba za wszystkie czasy :)
OdpowiedzUsuńChyba jestem jedyna osoba, ktora zawsze pakuje za malo:-) Walizki gora, plecaka nie posiadam. Uzywam wielorazowych opakowan po mini- kosmetykach (np. body shop, sanctuary itd). Jutro rano lecimy do Chiang Mai, jest 20.30 a my nadal nie spakowani.
OdpowiedzUsuńA mnie wkurza jeżdżenie zimą i jesienią. Właśnie wybieram się na tygodniowy wyjazd do miejsca, gdzie jest podobno -20 obecnie, i wkurza mnie, że zimowe ciuchy i buty są takie wielkie.
OdpowiedzUsuńOoo, w takim razie współczuję;) A gdzie się wybierasz?
UsuńNiedaleko, tour po kilku miastach czeskich:) Lubię Czechy, jeżdżę tam kilka razy do roku. A w marcu wybieram się do Estonii, tam akurat po raz pierwszy. Poza tym Paryż, też wiosną, też kolejny raz. Nasze podróże są również gastroturystyczne;) ( tylko w inny sposób, bo jesteśmy weganami, i w niektórych miejscach i krajach to jest raczej survival), teraz wyszukuję vegan miejsca w Pradze, jest ich sporo. I jeździmy dużo pociągami, lokalnymi, na krótkich dystansach, bo lubimy kolej.
UsuńCholera, niby latem trzeba zabierać rzeczy "na cztery pory roku", bo a nuż będzie zimno, a zimą tylko na jedną, ale właśnie się zastanawiam nad dwiema kurtkami, ciepłą i lżejszą...plus grube bluzy. Pakujemy się we dwoje w jeden plecak 80 litrów:)
A co sądzisz o workach próżniowych na ciuchy?
OdpowiedzUsuńNo cóż. Pakowanie to moja pietra achillesowa.
OdpowiedzUsuńNa 3 miesiące spakowalam sie w 16.5 + mały plecak jako bagaż podreczny- za każdym razem kiedy muszę tachac mam ochotę wywalac rzeczy.Wracam ( niestety) 21 wiec sie uzbroje w cierpliwosc. Może następnym razem...
Gratuluje super praktyk, Baw sie dobrze w Australii!
haha! przeczytałam pierwszy akapit i pomyślałam o sobie - na podłodze w naszym pokoju wciąż leży walizka z listopadowej wizyty w zg ;)
OdpowiedzUsuńpodobnie miałam zresztą podczas swojej najdłuższej wyprawy do Nepalu i Indii - plecaka całkowicie nie rozpakowałam nigdy, pewnie dlatego, że co 3-4 dni, a czasem i codziennie zmienialiśmy miasto, za to przesuwałam rzeczy już się w nim znajdujące - brudy na spód, śpiwór, bluza, papier toaletowy - jako najpotrzebniejsze - na samą górę ;)
do tego zestawu dodałabym cienki szeroki szal - w Indiach służył mi za spódnice, ochronę przed zimnem, ręcznik na plaży, zakrycie ramiom w świątyniach, turban na głowę, a kiedy zerwała mi się lniana torba - do niego wrzuciłam jej zawartość ;)
udanej podróży!
Typowo męskie pytanie: a co to jest kardigan?
OdpowiedzUsuńA zabierasz ze sobą jakieś leki? Ja zawsze mam taki "zestaw podróżny", chociaż do Australii raczej go nie można zabrać ze względu na przepisy.
Co do pakowania - przez dziesiątki wyjazdów opracowałem standardową listę co potrzebne jest mi w podróży. Zabieram zawsze ten sam zestaw, wykreślając tylko niepotrzebne rzeczy, np. ze względu na porę roku, czy długość (a w zasadzie krótkość) wyjazdu. Na 2-3 tygodniowy wyjazd nie mam problemu, aby zapakować się w kabinówkę. Jeśli mogę wziąć za darmo bagaż rejestrowany, wtedy kabinówka ląduje w luku, a do kabiny zabieram mały plecak. Generalnie walizka na kółkach zawsze jest lepsza niż tylko plecak.
Rozpinany raczej cienki sweter (akurat jak trochę chłódniej jest wieczorem ale nie oplaca sie brać bluzy.
UsuńJa zawsze w podróż biorę wilgotne chusteczki i chusteczki do higieny intymnej :) Świetna sprawa a zajmuje minimalną ilość miejsca
OdpowiedzUsuńUla, masz może jakiś sprawdzony przepis na pierniczki? Bo będę piekła je po raz pierwszy i chciałabym, żeby mi wyszły ;)
OdpowiedzUsuńA co sądzisz o workach próżniowych ?
OdpowiedzUsuńLeci!!! ----> http://fr24.com/CCA940 :D
OdpowiedzUsuń'W tych samych spodniach można chodzić tygodniami.' - nie dziwmy się później, skąd takie nieprzyjemne zapachy, jak ktoś wstaje z siedzenia w autobusie, oraz wieeelu innych miejscach. ot, taka moja mała dygresja...
OdpowiedzUsuńPodobnie jak rozpakowywaniem walizki po długim czasie, wiedziałam, że ktoś weźmie ten fragment zbyt dosłownie i wykorzysta do zgryźliwego komentarza, powiem tylko tyle- nie noszę śmierdzących spodni.
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=_s9IjFaGODo myślę, że ci się spodoba :D
OdpowiedzUsuńKarta prepaid nadal zwalnia z opłat w Polsce. Tylko za granicą nie.
OdpowiedzUsuńMylę się ?
ewa
zawsze bierzesz ze sobą laptopa? nie boisz się trochę?:)
OdpowiedzUsuń