23 gru 2012

Christchurch after earthquakes.

Christchurch było moim pierwszym przystankiem w Nowej Zelandii i od razu skojarzyło mi się ze Stanami. Duże odległości, mało ludzi na ulicach, bez samochodu ciężko się poruszać i całkiem podobna architektura. To drugie największe miasto Nowej Zelandii zostało w ostatnim czasie mocno poturbowane przez trzęsienia Ziemi. Zaczęło się od września 2010, aczkolwiek najbardziej destrukcyjne, o sile 6.3 w skali Richtera z epicentrum blisko miasta wydarzyło się 22 lutego 2011. Data dobrze zapadła w pamięć, bo to był dzień moich urodzin. W trzęsieniu Ziemi zginęło 185 osób, a koszty odbudowy miasta oszacowano na 15 mld dolarów, co okazało się być jednym z trzech najbardziej kosztownych trzęsień Ziemi na świecie. Nie potrafiłam sobie wyobrazić skali zniszczeń, dopóki nie poszłam na spacer do centrum miasta, zwanego dzisiaj red zone. Okolica wygląda jakby dopiero co skończyła się tam wojna, praktycznie miasto duchów. Prace nad odbudową widać w wielu miejscach, ale niestety potrwają jeszcze z 10 lat zanim wszystko wróci do normy...


Zatrzymałam się na jedną noc w hostelu, które kiedyś było więzieniem. Pokoje nie przypominały cel, ale wnętrze budynku owszem.

Pozostałości po starym więzieniu.
Przed galerią sztuki natrafiłam na znaki pokazujące odległości od różnych dzieł sztuki na innych kontynentach. Przypomniało mi się jak daleko jestem od reszty świata.
Urząd miejski.

W końcu pojawiły się płoty, ostrzeżenia, a za nimi głośne maszyny i unoszący się w powietrzu kurz.
Niestety po tym zdjęciu rozładowała mi się bateria w aparacie i resztę fot zrobiłam iPhonem.


Znak jakiejś restauracji.
Sorry boys, no striptease in Christchurch.

Biblioteka główna.

Znak nie do zobaczenia w Europie.

Teatr.

XIX-wieczna katedra.

21 komentarzy:

  1. Christchurch znam dobrze moi przyjaciele tam mieszkaja bylam tam z mezem tydzien przed tym wielkim czesieniem ;/// pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. litości - trzęsieniem

      Usuń
    2. Wybacz nie mieszkam w Pl i nie uzywam czesto pisowni Polskiej tu w Australii ukonczylam szkole i jakos Polski wstyd sie przyznac ortografia pisownia idzie w niepamiec mi :D

      Usuń
    3. tyle co na blogu pisze po Pl , ale to tez z masa bykow ort :DDD

      Usuń
  2. ahh widok jest okropny, strasznie przygnębiający, szczególnie, ze to przecież samo centrum miasta... Pamiętam jak próbowaliśmy się dostać na koniec jednej z ulic, która ucierpiała podczas trzęsienia, krążenie rożnymi ulicami, żeby dotrzeć do celu był strasznie męczące... przykre... czekam na Twoje kolejne relacje ;)
    pozdrawiam, Kata

    OdpowiedzUsuń
  3. Udało mi się zobaczyć katedrę i miasto rok przed trzęsieniem. Ładne miasto, acz wolałabym mieszkać w Wellington mogąc wybierać :-) Niemniej oczywiście straszna rzecz, że miasto tak ucierpiało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z opisu Wellington też spodobało mi się bardziej niż Christchurch, ale nie dotarłam tam;).

      Usuń
  4. Oglądamy często filmy katastroficzne, które jakby znieczulają nas na ludzkie nieszczęście. Bo trzęsienie ziemi za sprawą takich filmów przyswajamy sobie, obserwujemy "super-boahaterów" walczących o przeżycie. Tak naprawdę nikt z nas nie wie czym są takie przeżycia, bo nie da się ukryć, że na pewno nie wyglądają jak w telewizji. Odwiedziny własnie w takich miejscach chyba pozwala nam się przekonać o tym, jak potężnym zagrożeniem jest natura. Nie mam zielonego pojęcia jak poradziłabym sobie z takim przeżyciem i czy potrafiłabym iść dalej. P.S. Hostel-więzienie mi się na zdjęciach bardzo spodobał, ma swój przerażający czar!

    OdpowiedzUsuń
  5. wow, ciekawy ten hostel :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdjecia z iphona wyszzly fajnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale melancholijnie się zrobiło...

    OdpowiedzUsuń
  8. Zastanawiałam się dzisiaj lepiąc pierogi jaka jest Twoja ulubiona wigilijna potrawa, czy jest w ogóle taka czy te święta od strony potraw (tych tradycyjnych) nie są jakoś szczególnie przez Ciebie lubiane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... bardzo lubię barszcz z uszkami, pierogi ruskie lub z kapustą i grzybami. Ciasta zawsze są super, chociaż np. makowiec nie należy do moich ulubionych.

      Usuń
  9. W lutym mysle zeby wybrac sie do Porto- slyszalas cos o tym miejscu, masz do polecenia jakiejs miejsca?

    OdpowiedzUsuń
  10. Bylam tam 2 miesiace przed trzesieniem. Christchurch mnie nie powalilo na kolana, było to chyba najbardziej nudne miasto w NZ jakie widziałam ale bardzo przykro oglądać takie zdjęcia.
    Cóż można mieć tylko nadzieje ze miasto będzie odbudowane ciekawiej...aż do następnego silnego trzęsienia.

    OdpowiedzUsuń
  11. Super zdjęcia.Bardzo oddają klimat apokalipsy ,chociaż smutno patrzeć na tą katedrę.Chyba powinnaś zrobić aktualizacje mapki gdzie pokazują się miejsca w których byłaś.Wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń
  12. najbardziej urzekł mnie Twój hostel, choć jak to w więzieniu - pewnie nagromadziło się tam mnóstwo negatywnej energii :)

    natomiast zniszczenia.. cóż.. cieszę się, że u nas nie ma takich kataklizmów i współczuję ludziom, którzy doświadczają tego tak często w swoim życiu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Właśnie miałam napisać, że cos tam nieciekawie wygląda, gdy przeczytałam o tzręsieniu ziemi. To okropne, bardzo współczuję tym ludziom.

    OdpowiedzUsuń
  14. co myślisz o chow.com

    OdpowiedzUsuń
  15. A jak mieszkałaś w Nowy Jorku to w sumie po jakimś czasie kiedy już znałaś mniej więcej miasto to nie znudziło ci się w sensie, że "aa po co wychodzić, nie ma nic ciekawego , juz widziałam wszystko" ??

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytam Twoje wpisy jednym tchem:)

    ps. takie znaki nt. trzesienia ziemi mozna zobaczyc we Wloszech:)

    OdpowiedzUsuń