30 lis 2011

Brick Lane.

Z Columbia Road pojechaliśmy na Brick Lane.
Parking.
Podobno bardzo dobre bajgle, będę musiała kiedyś spróbować o wczesnej porze.
Nie do końca sklep zoologiczny, prędzej od pokarmu dla chomika można kupić w nim płyty czy ciuchy.
Hala ze stoiskami z kuchnią z różnych stron świata.  Jedzenie bez rewelacji, średnio autentyczne, ale tanie.
Wybrałam kuchnię etiopską, wegetariański talerz z ryżem, kapustą, ciecierzycą, soją, soczewicą i ostrym sosem.
Idąc kawałek dalej znaleźliśmy się w innej hali, gdzie przede wszystkim można było kupić ubrania, dodatki, elementy dekoracyjne do domu. Przy stoisku fryzjera męskiego stylizowanym na Francję zauważyłam dużo świetnych obrazków, które z chęcią powiesiłabym na swojej ścianie...
Głównie na tej ulicy kręciłam filmik sprzed kilku postów.
Wściekły PacMan zniszczył samochód.
Przez to, że powietrze tego dnia nie było do końca przejrzyste, oświetlone ulice wyglądały wieczorem bardzo klimatycznie...

26 komentarzy:

  1. Super klimatyczne zdjęcia, jest ich tyyle a ja nadal czuję niedosyt ;)
    Już niedługo mikołajki, może powiesz nam wcześniej?;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że po weekendzie, ale nie spodziewaj się niczego wielkiego, bo się rozczarujesz!;)

    OdpowiedzUsuń
  3. co to za buty? te posrodku w rzedzie z tylu chyba sa bardzo ladne

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, czy ten odcinek w ktorym wystapilas w MTV zostal juz wyemitowany?

    OdpowiedzUsuń
  5. też tam zawsze jem etiopskie jedzonko! jest najepsze!!

    OdpowiedzUsuń
  6. W Rough Trade East zrobiłam swoje pierwsze w życiu zdjęcia "w budce". Myśleliśmy z chłopakiem, że po wrzuceniu żetonu wciska się jakiś guzik, ale nasze nieogarnięcie zostało dobrze uwiecznione. ;)

    Na Brick Lane są setki indyjskich knajp i z każdej zaprasza kelner do środka. Trzeba kiedyś spróbować. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. ale hipster na trzecim zdjęciu! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć Ula! (:

    Piękne zdjęcia. Tak baaaardzo mnie intrygują, że aż muszę zapytać. Jak uzyskałaś taki kolor? Czy to ustawienia aparatu, filtry czy może obróbka?;> Bardzo podoba mi się ich klimat. <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Możesz napisać dlaczego akurat wybrałaś studiowanie w UK? Jak dostać się tam na studia? Są jakieś warunki odnośnie matury? Jak radzisz sobie językowo? Dlaczego nie chciałaś studiować w Polsce? No i przede wszystkim: jak drogie są takie studia?
    Proszę o odpowiedzi, jestem zainteresowana tym tematem.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. JG Polish Ham-> Różnych marek, możliwe, że przewinął się Jeffrey Campbell, ale tak naprawdę to nie pamiętam żadnej z nich...bu.

    Anonimowy z 19:55-> Z tego co mi wiadomo, to emisja programu zaczyna się dopiero w styczniu, ale dobrze, że przypominasz bo zapomniałabym o tym;). Może uda mi się obejrzeć na stronie pewnego dnia.

    Double N.-> Hehe, śmiesznie;). A co do indyjskich restauracji to jedna z podstawowych zasad szukania dobrego jedzenia brzmi: Nigdy nie jedz w knajpie, do której zaprosił Cię kelner stojący przed wejściem. Dobre lokale nie muszą zaganiać klientów, sami ustawiają się w kolejkach po pyszne jedzenie.

    Różycqi-> Wiem, że "hipster" to teraz modne słowo, ale nie nazywajmy nim pierwszego lepszego nastolatka w rurkach, bo to nie hipster;).

    eM.-> Kolor uzyskałam w photoshopie, więc tak, to kwestia obróbki.

    Anonimowy z 22:47-> Wybrałam UK ze względu na plany na przyszłość, konkretny kierunek studiów, który znalazłam tylko w tym kraju i jedynie na tej uczelni. Ogólnie chodzi też o większe możliwości pracy poza Polską niż gdybym skończyła studia w PL. Zresztą próbowałam studiować w Polsce dwa kierunki i nie podobało mi się.
    Jeśli chodzi o koszty, to w tym roku po raz ostatni płaciło się 3375funtów za rok, bo od przyszłego studia będą kosztowały 7tys funtów. Na wszystko można dostać kredyt ze szkoły, który zaczyna spłacać się po jej ukończeniu i zarabianiu wyznaczonej sumy, która na to pozwala.
    Ponieważ studiowałam już wcześniej (chociaż z tego co wiem, to nie wszystkie szkoły mają takie zasady) nie załapałam się na kredyt na pierwszy rok i muszę zapłacić te 3tys funtów. Na szczęście na drugim i trzecim roku będę kwalifikowała się na kredyt.

    OdpowiedzUsuń
  11. KOCHAM kuchnię etiopską, a nie jadłam nic takiego od ponad pół roku. więc nawet nie wiesz jaka zazdrość mnie teraz ogarnęła :P
    btw. z jakies okazji zaczynasz teraz weekend?:D

    OdpowiedzUsuń
  12. Zaraz strzelę focha. Jeśli etiopskie, to:
    a) musi być injera
    b) musi być ze mną. To chyba jasne.

    OdpowiedzUsuń

  13. Karolinkie-> Brak okazji, co tydzień zaczynam weekend w środy bo zajęcia mam tylko pon, wt, a w środę to już te najluźniejsze: gotowanie i hiszpański:).

    Gosia-> No przecież napisałam, że średnio autentyczne to żarcie było:D I wiedz, że nie obyło się bez pomyślenia o Tobie, kiedy jadłam;).

    OdpowiedzUsuń
  14. Bajgle są tam wyśmienite! Chociaż jadłam z sąsiedniej piekarni - te dwie piekarnie to rodzinny biznes. Wnętrze jest bardzo proste, ale widać część w której pieką wszystko, dla mnie mega zaleta :).
    Polecam salmon & cream cheese. Ogólnie to wszystko mi tam smakowało! Do tego ceny w porównaniu do innych a'la beigel shopów (nie porównując smaku - gdzie te na mieście niestety go nie posiadają) w mieście wręcz śmieszne :)

    A ogromny plus za to, że są otwarte 24/h! :))

    Anita

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale mój foch nie w tym kierunku się strzelił. Pod kloszem Cię trzymać nie będę... ;)
    Ale jeśli bez injery, to chociaż ze mną, a jak beze mnie, to chociaż z injerą. No! Jakieś zasady muszą być.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. lubie
    znowu
    kolory super na taki reportaz!!! ;D

    OdpowiedzUsuń
  18. Z tego sklepu z bajglami polecam corned beef beigel - jadłam prawie rok temu a ciągle pamiętam jego smak! :)
    Renata

    OdpowiedzUsuń
  19. Anita i Renata-> Dzięki za podzielenie się opiniami:).

    OdpowiedzUsuń
  20. mam wrażenie, że z posta na posta masz coraz lepsze zdjęcia :D
    mamy pytanie: w jakim programie obrabiasz zdjęcia? kolory są magiczne ^^

    OdpowiedzUsuń
  21. Ula jak sie orientjesz w miastah ktore odwiedzasz ? Chodzisz po nich z mapa czy GPS ? :) Tomek

    OdpowiedzUsuń
  22. chocochocolate-> Dzięki! Powyższe przerobiłam w Photoshopie.

    Tomek-> W zeszłym roku miałam iPhona więc używałam jego, a tak normalnie to mam pod ręką plan miasta, albo sprawdzam coś na kompie na Google Maps i potem idę tam z pamięci. Pomaga też dobra orientacja w terenie;).

    OdpowiedzUsuń
  23. Ula, z tego co mi wiadomo to jest też rządowa pożyczka na studia. nie wiem dokładnie jak wygląda to na Twojej uczelni, ale u mnie nie można dostać pożyczki innej niż ta od rządu... a o kredycie od szkoły nie ma mowy.

    btw świetne zdjęcia. niesamowicie oddałaś klimat tego miejsca!

    OdpowiedzUsuń
  24. jej, ja tak tęsknie za Londynem, a Ty go tak cudownie przedstawiasz, że w jakiś sposób mnie Twoje zdjęcia pocieszają ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ulu, w jaki sposób uczyłaś się jeżyka angielskiego? poświęcałaś temu wiele czasu czy raczej masz "wrodzoną zdolność do nauki języków?" z dawniejszych postów pamiętam, że wyjeżdżałaś na kurs językowy do UK, warto w coś takiego zainwestować? interesuje mnie to, bo jestem pod wrażeniem, że studiujesz w UK. Ja szamotam się z nauką angielskiego od kilku lat, a największą trudność sprawia mi rozmowa, chociaż wiem co (i jak) chcę powiedzieć, to, gdy otwieram usta - nagle w głowie pojawia się biała plama, nie pamiętam najprostszych zwrotów :) znasz również inne języki? i interesuje mnie jeszcze jak Twoi rodzice znoszą rozłąkę z Tobą? Nie mieli nic przeciwko Twojemu wyjazdowi najpierw do Stanów a teraz do Wielkiej Brytanii?
    p.s. zdjęcia rzeczywiście świetne, z posta na post wchodzę na Twojego bloga z coraz większą (estetyczną) przyjemnością.

    Pozdrawiam,
    G.

    OdpowiedzUsuń
  26. G.-> Ta moja historia z angielskim jest skomplikowana, bo niby uczyłam się go od 1klasy podstawówki, ale później od 4klasy miałam przerwę, chodziłam przez jakiś czas na prywatne lekcje, ale niewiele z nich wynosiłam. Później w liceum uczyłam się przez 3 lata. I dalej wiadomo, mieszkałam pół roku w Londynie, później pół roku filologii angielskiej i dwa lata mieszkania w Stanach. Nigdy nie poświęcałam żadnemu przedmiotowi dużo czasu, ale akurat posiadam wrodzoną zdolność do języków obcych i dzięki temu miałam z nich zawsze dobre oceny.
    Kiedy kończyłam liceum, to lepiej znałam niemiecki i to z niego zdawałam rozszerzoną maturę. Uczyłam się przez pare miesięcy francuskiego i hiszpańskiego, a teraz na studiach zowu powróciłam do hiszpańskiego, bo chciałabym dojść do poziomu w którym mogłabym się bez większych problemów dogadywać.
    Do dzisiaj nie jestem dumna z mojego poziomu angielskiego, bo pewnie ktoś pilny na moim miejscu byłby dużo wyżej.

    Kursy językowe mają wady i zalety. Są drogie, w kilka tygodni niewiele się poprawisz, ale na pewno dają możłiwość oswojenia się z językiem. To, czego Tobie potrzeba, to bezpośredni kontakt z językiem obcym, czyli wyjazd za granicę do pracy, na kurs językowy, wolontariat czy cokolwiek, żebyś była zmuszona ciągle go używać.

    Moi rodzice znoszą rozłąkę bez problemów, rozmawiamy bardzo często na Skype. Byli jak najbardziej ZA moimi wyjazdami, nigdy nie prosili mnie, żebym wróciła do Polski itp;). Po prostu chcą, żebym się rozwijała, robiła to co lubię i bardzo się cieszą z tego, że podróżuję.

    OdpowiedzUsuń