2 maj 2012

Buddhist temple.

Przyszedł czas na moją pierwszą wizytę w świątyni buddyjskiej...

Zaczęłyśmy od Wat Arun, znajdującej się na zachodnim brzegu rzeki. Nie jest popularna wśród turystów tak jak kilka innych, więc nie było mowy o tłumach ludzi.
Patrząc na te wszystkie świątynie wydaje się, jakby stały tam od conajmniej kilku wieków. W rzeczywistości nie są wcale takie stare, np. Wat Arun zbudowana została w XIX wieku. Nawet te zupełnie nowe niewiele różnią się wyglądem od starszych.
Palenie kadzideł przed świątynią.
Trzeba przyznać, że przy pierwszej wizycie wnętrze robi wrażenie, ale każde kolejne wygląda już bardzo podobnie. Mówi się nawet, że jeśli widziałeś jedną świątynię buddyjską, to widziałeś wszystkie;).



Później weszłyśmy na prang Wat Arun.


Wejście wyżej było jeszcze bardziej strome.
Po drugiej stronie rzeki było widać dach pałacu królewskiego.
Ulaaa i jedno z jej niewielu zdjęć z podróży;).
Spódnica była pożyczoną od Gosi chustką, którą musiałam zakryć sobie nogi przed wejściem na teren świątyni.
Po zwiedzeniu Wat Arun przepłynęłyśmy na drugą stronę rzeki...ale o tym już w kolejnym poście.

17 komentarzy:

  1. Mówi się powszechnie, że w tej części świata świątynie buddyjskie mają z samym buddyzmem niewiele wspólnego, głównie o przepych się rozchodzi. Zresztą mimo, iż w samej Tajlandii buddystów jest mnóstwo, to właściwie większość z nich nie przestrzega zasad Buddy a jedynie oddaje się pewnym rytuałom i obrzędom. Taki odpowiednik niedzielnego katolika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz;). Też słyszałam podobną opinię do tej z pierwszego zdania.

      Usuń
  2. podobają mi się ogromnie te wszystkie rzeźbienia na zewnątrz ;) wydają się bardzo misterne ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. super chusta!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ula, mam pytanie :)

    czy podczas swoich podróży (Stany, Ameryka Południowa, czy Azja tak jak ostatnio) spotkałaś się z jakimiś przykładami konfliktów/nieporozumień wynikających z różnich kulturowych? być może nie osobiście, ale na pewno są jakieś zachowania obywateli innych krajów, które nas Polaków szokują i na odwrót, to my szokujemy. czy spotkałaś się z czymś, czego nie należy robić w innych zakątkach świata?

    pozdrawiam, ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na różnice trafia się co krok, ale czasem to, co niektórych mogłoby szokować, mnie już nawet nie dziwi. W każdym razie chyba we wszystkich krajach wyróżniane są jakieś zasady, charakterystyczne dla danej kultury, przed którymi przestrzega się ludzi z zewnątrz;).
      Tylko nie przychodzi mi teraz do głowy żaden konflikt, którego byłam świadkiem i który wyniknąłby na podstawie różnic kulturowych...

      Usuń
  5. zdjęcia robią niesamowite wrażenie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ula, alez ja lubie twojego bloga! Piekne zdjecia jak zwykle. Wygladasz bardzo uroczo z ta grzywka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! A grzywkę akurat sobie skróciłam w poranek tamtego dnia, bo na Filipinach była już za długa;)

      Usuń
  7. jakie wspaniałe zdjęcia! zazdrość zżera :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam do niej wielki sentyment... bo to była moja pierwsza kilka lat temu. Ale najpiękniejsze i chyba najprawdziwsze są w Birmie.Tak jak buddyzm. Najprawdziwszy... Pozdrawiam Cię. Monika Herzog.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam Twojego bloga juz od kilku miesięcy i jestem pod bardzo dużym wrażeniem:)
    Dzięki Tobie przede wszystkim zaczęłam mysleć poważnie o wyjeździe jako au pair, kończę właśnie wypełniać aplikację.
    Zazdroszczę Ci bardzo tego podróżniczego trybu życia i tej wydaje mi się dojrzałości i otwartości. Chociaż jesteśmy w tym samym wieku, ja dopiero uczę się taka być:P
    Pozdrawiam i ściskam serdecznie:)
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  10. beautiful pictures, amazing place! I follow U from Chile! ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam Twoje zdjęcia i bloga;)

    OdpowiedzUsuń