Przed wyjazdem przeczytałam książkę "Namibia: 9000 km Afrykańskiej Przygody"A. Olej- Kobus i K. Kobusa, która wprowadziła mnie w klimat odległej Afryki i nie chciało mi się wierzyć, że za chwilę sama zobaczę to wszystko na własne oczy.
Powierzchniowo Namibia jest ponad dwa razy większa od Niemiec, ale mieszka tu 2 mln ludzi, z czego większość na północy kraju. To jedno z najmniej zaludnionych państw świata, zaledwie dwie osoby/km2, podczas gdy w Polsce ta liczba wynosi 123. I rzeczywiście, można spędzić cały dzień w drodze a prawdopodobieństwo spotkania człowieka będzie mniejsze niż natrafienie na dzikie zwierzę.
Poniżej relacja z pierwszego dnia podróży.
Po przylocie do stolicy kraju- Windhuk i wspólnym obiedzie, Frick, jeden z naszych przewodników opowiedział o planie na resztę dnia.
Do dyspozycji mieliśmy sześć samochodów Skoda Yeti, w każdym jeżdźiły po dwie osoby.
Tutaj nawet główne drogi wyglądają często jak polne. Ze względu na niewielki ruch, zamiana szutru na asfalt nie miałaby większego sensu. Jazda z prędkością ok 80-100km/h jest dość optymalną na takiej drodze, ale minusem jest unoszący się kurz, dlatego jeżdżąc w grupie musimy zachwowywać między sobą duże odległości.
Po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów zatrzymaliśmy się na podziwianie pięknego widoku.
Gwiazda wyjazdu, Skoda Yeti;).
Gdyby nie solidna nawierzchnia na tym stromym odcinku, zjeżdżanie byłoby dość trudne.

Spodziewajcie się, że duża część fot z tego wyjazdu zrobiona będzie z auta, bo nie zawsze jest możliwość zatrzymania się na zdjęcia.

Zachód słońca tradycyjnie dobrym pretekstem do fotografowania.
W Namibii zaczyna się teraz zima, dzień jest krótki i słońce zachodzi przed godziną 18.
Jedna z głównych zasad przemieszczania się po Namibii jest jeżdżenie autem tylko w dzień, ponieważ w nocy jest zbyt niebezpiecznie. Drogi są nieoświetlone i znacznie trudniej jest zareagować na wyskakujące na drogę zwierzę.
Na kolację w hotelu podano nam lokalny przysmak w postaci wędzonego mięsa z oryksa (antylopy afrykańskiej), które skojarzyło mi się z mięsem renifera.
Kolejnym daniem był morszczuk z ziemniakami. Ryba na pustyni może dziwić, ale Namibia leży nad Atlantykiem, skąd czerpie się praktycznie wszystkie ryby i owoce morza.
Stek wołowy był pyszny. Lokalne mięso wysokiej jakości było najlepszym przykładem tego, że w Namibii nie faszeruje się mięsa żadnym świństwem.
Wieczór zakończyliśmy przy barze, popijając kaktusową wódkę;).
Do dyspozycji mieliśmy sześć samochodów Skoda Yeti, w każdym jeżdźiły po dwie osoby.
Tutaj nawet główne drogi wyglądają często jak polne. Ze względu na niewielki ruch, zamiana szutru na asfalt nie miałaby większego sensu. Jazda z prędkością ok 80-100km/h jest dość optymalną na takiej drodze, ale minusem jest unoszący się kurz, dlatego jeżdżąc w grupie musimy zachwowywać między sobą duże odległości.
Po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów zatrzymaliśmy się na podziwianie pięknego widoku.
Gwiazda wyjazdu, Skoda Yeti;).
Gdyby nie solidna nawierzchnia na tym stromym odcinku, zjeżdżanie byłoby dość trudne.

Spodziewajcie się, że duża część fot z tego wyjazdu zrobiona będzie z auta, bo nie zawsze jest możliwość zatrzymania się na zdjęcia.

Zachód słońca tradycyjnie dobrym pretekstem do fotografowania.
W Namibii zaczyna się teraz zima, dzień jest krótki i słońce zachodzi przed godziną 18.
Jedna z głównych zasad przemieszczania się po Namibii jest jeżdżenie autem tylko w dzień, ponieważ w nocy jest zbyt niebezpiecznie. Drogi są nieoświetlone i znacznie trudniej jest zareagować na wyskakujące na drogę zwierzę.
Na kolację w hotelu podano nam lokalny przysmak w postaci wędzonego mięsa z oryksa (antylopy afrykańskiej), które skojarzyło mi się z mięsem renifera.
Kolejnym daniem był morszczuk z ziemniakami. Ryba na pustyni może dziwić, ale Namibia leży nad Atlantykiem, skąd czerpie się praktycznie wszystkie ryby i owoce morza.
Stek wołowy był pyszny. Lokalne mięso wysokiej jakości było najlepszym przykładem tego, że w Namibii nie faszeruje się mięsa żadnym świństwem.
Wieczór zakończyliśmy przy barze, popijając kaktusową wódkę;).
ale Ci zazdroszczę :) Ulka, ty powinnaś być redaktor naczelną jakiegoś pisma podróżniczego :)
OdpowiedzUsuńdokładnie! Twoje posty czytam jak zahipnotyzowana i niecierpliwie czekam na następny!
UsuńPiękne widoki, na myśl przychodzą mi kadry z filmów o Afryce...pięknie, pięknie, pięknie! :) I smacznie!
OdpowiedzUsuńtaaakie widoki wcale mi nie pomagają w nauce do egzaminów ;)
OdpowiedzUsuńja się uczę do egzaminu, a Ty przeżywasz takie cudowne chwile, należało Ci się to jak nikomu innemu, rób dużo zdjęć! pozdrawiam ciepło :-)
OdpowiedzUsuńmam pytanie czemu nie można zagłosować na twojego posta?
OdpowiedzUsuńA w jakim sensie nie możesz? Nie da się kliknąć? Czasami to kwestia odblokowania wyskakujących elementów w przeglądarce.
Usuńjej jak pieknie! ;)
OdpowiedzUsuńJak tam cudownie! Dzięki za tego posta, u mnie za oknem szaro, buro i deszczowo, a po przeczytaniu od razu poprawia się humor :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam twój blog,też prowadziłaś??
OdpowiedzUsuńDzięki! Tak, przejechałam 500km ;).
UsuńWidoki zapierają dech w piersiach! Przepiękne miejsce!
OdpowiedzUsuńUla, cudowne zdjęcia! Prawdziwa Afryka, moje marzenie :) A powiedz mi proszę. Czy masz swoje ulubione pismo o podróżach? Albo czy czytasz jakieś polskie? Ostatnio pisałaś o Kontynentach...Tyle, że wiem, że one mają chyba dopiero pierwszy numer. Będę wdzięczna jak się tym z nami podzielisz. :)
OdpowiedzUsuńTak, Kontynenty bardzo mi się spodobały, a tak normalnie, to czytam Travelera kiedy jestem w Polsce. Inne magazyny nie przekonują mnie. "Podróże" były kiedyś w porządku, ale z dwa lata temu całkowicie je zmienili i przestałam kupować.
UsuńZgadzam się z Tobą, że Podróże się zepsuły, za to Kontynenty to bardzo pozytywne zaskoczenie. Pięknie wydane, ciekawe. Już 3 wydania były.
Usuńno tak... dziś cały dzień przeglądałam Twojego bloga... od początku do dziś :) rewelacyjne zdjęcia i relacje z podróży :))) "zazdraszczam" :)
OdpowiedzUsuńUla, wiem że wrzucasz zdjęcia kiedy tylko możesz,ale mam ogromną prośbę, gdybyś mogła porobić jakieś zdjęcia miejsc, w których śpicie. Nie potrafię sobie wyobrazić jak w takiej dziczy wygląda hotel, w którym serwuje się takie dania...
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Będą takie zdjęcia:)
UsuńTrzymam kciuki :* Głos oddany :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę wyjazdu :))
OdpowiedzUsuńWow! To się nazywa PRZESTRZEŃ. I zazdroszczę żarełka i oczywiście kaktusowej wódki też;)
OdpowiedzUsuńSamochód jest na niemieckich tablicach? Dlaczego? Skoda to przecież czeska firma, prawda?
OdpowiedzUsuńTak, ale ten wyjazd był najpierw zorganizowany dla grupy niemieckiej, więc samochody przypłynęły z Niemiec. Później korzystali z nich jeszcze Francuzi, a po nas może przyjedzie jeszcze inna ekipa Skody.
Usuńzdjęcia drogi przypominają mi trochę kadry z 'into the wild' :) większośc mam ochotę ustawić jako tapetę :D
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, takie majestatyczne i spokojne...i kolorystyka świetna
OdpowiedzUsuńWidoki zapierają dech. Niesamowicie.
OdpowiedzUsuńPozdrav
Mam nadzieję, że Yetim da się też jeździć po mieście i że takowe odwiedzicie .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie pojechaliśmy do Namibii, żeby jeździć po miastach, bo ich tam praktycznie nie ma:)). W każdym razie jakieś zdjęcia z miasta będą.
UsuńFajnie przeżyć taką przygodę. A ja siedzę w salonie Skody i marzę o takiej wyprawie.
OdpowiedzUsuńŻyczę, żebyś miał okazję wziąć udział w podobnej:).
UsuńFantastyczna relacja, zdjęcia oglądałam z zapartym tchem ! Z niecierpliwością czekam na kolejne wyprawy :)
OdpowiedzUsuńjak smakuje kaktusowa wódka? :D
OdpowiedzUsuńPodobnie jak każda inna.
UsuńŚwiatowa kobieta z Ciebie Ula ! :)) Podziwiam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Klaudia :)
` Kocham książki państwa Kobus! Mam w domu ich książkę napisaną podczas podróży po Birmie.. Coś niesamowitego ! A Afryka.. Mmm... Co tu dużo mówić :) Niech zielonogórzanie rozbijają się po świecie ! :)))
OdpowiedzUsuńJak to wszystko cudownie wygląda! Zazdroszczę takiej podróży.
OdpowiedzUsuńJakie widoki, jajajacie! Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńJ'aime les photos!!! Super!!!
OdpowiedzUsuńAngela Donava
http://www.lookbooks.fr
Pospisuję się pod Honn, też nie mogłam zagłosować.
OdpowiedzUsuńWidoki wspaniałe!
Spróbuj odblokować wyskakujące elementy strony, a później wejdź tutaj https://www.facebook.com/zingtravel?sk=app_281340721950128&app_data=%2Fblog%2Fyour#access_token=AAADZC4L3K7bABALMmyZBZCuuje2tbBbEFljalPdqNCeFuZBZCvrxfRF7KUPxWTbX8XUDLUx72wgSQ6UcHr7SDJt8W7ODy9kGCZB4ZAjgEIXrQZDZD&expires_in=4690 i sprawdź czy uda Ci się zagłosować w ten sposób. Dziękuję!
Usuńcześć Ula:) w związku z tym, że śmiało mogę nazwać Cię doświadczoną podróżniczką, mam do Ciebie pytanie.
OdpowiedzUsuńW połowie lipca wyjeżdżam jako au-pair do USA, będę mieszkać w okolicach Nowego Jorku, a miesiąc po przyjeździe już mam wolne - 18-25 sierpnia (nie wlicza się to do moich 2tyg wakacji, ale rodzice muszą wyjechać i nie mają możliwości zabrania mnie ze sobą).
Myślałam o tym gdzie w tym czasie pojechać, bo nie chcę zostać na miejscu, i czy masz może jakieś sugestie biorąc pod uwagę fakt że do tego czasu nie zdąże zaoszczędzić zbyt wielu pieniędzy?
Myślałam o odwiedzeniu koleżanki w meksyku jednak lot trwa długo i jest drogi. Teraz zastanawiam się nad jakąś lokalizacją w Stanach.
Z góry dziękuje za odpowiedź, może zainspirujesz mnie jakimś pomysłem;)
Agata