22 gru 2013

New York shots.

Spędziłam w Nowym Jorku ponad pięć dni i w sumie to nie zasypię Was zdjęciami, bo aparat miałam ze sobą tylko kilka razy. Po części ze względu na pogodę, ale też znam już miasto na tyle, że nie chce mi się fotografować tych samych miejsc. Zresztą ostatnie krótkie wizyty w NYC posłużyły mi tylko do załatwienia najważniejszych spraw, spotkań, odwiedzenia paru nowych lokali. Kilka dni na eksplorowanie nowych miejsc czy w ogóle skupieniu się na fotografowaniu to trochę za mało.
Dwa tygodnie temu dodałam posta ze zdjęciami Buenos Aires z analogowego Olympusa, ale część rolki to były też foty z Nowego Jorku, które publikuję dzisiaj. Kilka ostatnich zdjęć zrobiłam iPhonem.
 

Madison Square Park i Flatiron. 

Empire State Building.

 Radio City Hall co roku w okolicach świąt oblegują tłumy ze względu na popularne świąteczne show "Christmas Spectacular".



Chrysler Building. Dwa lata temu w dzień Wigilii wybrałam się do Łomżynianki na barszcz z uszkami.
Ostatnie zdjęcie do 'wypystrykania' przypadło na Peter Pan Bakery na Greenpoincie, niedaleko miejsca, gdzie wywołuję film. Williamsburg. Siedziba NYT i książka HONY w Strand, która trafiła na listę bestsellerów chwilę po tym jak została wydana. Jestem pewna, że znacie facebookowe Humans of New York. Ja ciągle jestem pod wrażeniem sukcesu jaki osiągnął Brandon, tak prostym, a jednocześnie pięknym pomysłem. Wizyta w NYC nie byłaby kompletna bez odwiedzenia mojej host rodziny. Ojcowie się nie zmieniają, czego nie mogę powiedzieć o Maddie i Dereku. Od kilku miesięcy mieszka z nimi nowa au pair, z poprzednią im nie wypaliło. Obecna zrobiła na mnie dużo lepsze wrażenie, jest z Sao Paulo i okazało się, że mamy urodziny tego samego dnia. MoMa. Ippudo jest znaną japońską restauracją w NYC, którą zresztą od dawna miałam wypróbować, ale nie mają tam tak przyjaznych cen jak miejsca, w których zazwyczaj jadam. Jednak w ramach zadania "spróbować jak najwięcej ramen w NYC i wybrać najlepszy" musiałam się tam w końcu wybrać. Chociaż zupa była bardzo smaczna, to nudle nie były tak udane jak np. w pobliskim Totto Ramen.No. 7 Sub i ich Zucchini Parm z cukinią w panierce, włoskim serem Fontina, piklowanymi jalapenos i chipsami. Gdyby tak smakowały wszystkie wegetariańskie kanapki, to nikt nie pytałby o mięso.
A po prawej zwiedzanie Whole Foods. Nie ma to jak chodzenie po sklepach z żywnością, skanowanie zawartości półek i węszenie za spożywczymi trendami! Tylko np. takie kawowe masło orzechowami z nasionami chia mogłoby być trzy razy tańsze...
Dotarcie do Saltie uważam za jedno z najważniejszych dokonań tego pobytu w NYC. 2,5 roku się wybierałam się na ich kanapkę, Scuttlebut. W międzyczasie Saltie wydało książkę, w której wspomnianej kanapki tylko wierciło mi dziurę w brzuchu, że jeszcze jej nie spróbowałam. Ale wreszcie nadszedł ten dzień, a ja w pełni szczęścia wgryzłam się w kanapkę i ani trochę się nie rozczarowałam. Dodam i opiszę w subiektywnym przewodniku. Bitwa ciastek. Gingrebread cookie z Saltie oraz compost cookie, popisowe ciacho z popularnego Momofuku Milk Bar. Lewa strona miażdży prawą, także jeżeli wybierzecie się na kanapkę do Saltie, nie zapomnijcie o deserze.

4 komentarze:

  1. Ulcia, autorem HONY jest Brandon, nie Bryan : ) Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  2. i nie wiem czy to bardziej za sprawą Twojego bloga czy oglądania "Przyjaciół".. ale Nowy York wysunął się na pierwsze miejsce mojej listy "koniecznie trzeba zobaczyć" :)

    OdpowiedzUsuń