14 cze 2012

Rostock Ritz Desert Lodge.

Zapadł zmrok, jedziemy przez pustkowie, w pewnym momencie wyrasta przed nami duża brama wjazdowa oparta na dwóch literach "R". W każdym innym miejscu, byłaby to wyraźna zapowiedź, że tuż za bramą coś się znajduje, albo zaraz po jej przekroczeniu wyrósłby hotel, ale nie w Namibii. Tutaj wolna przestrzeń i odległości nabierają innego znaczenia. Po kilku minutach jazdy z oddali migają maleńkie światełka. Odruchowo zastanawiam się co to może być, ale głos rozsądku przypomina, że jesteśmy na pustyni, dookoła nie ma nic, więc to musi być Rostock Ritz.

Nie, żebym rozbijała się po hotelach na całym świecie, bo jak wiadomo zazwyczaj ląduję w tanich hostelach, ale to było jedno z najbardziej niesamowitych miejsc, w jakich miałam okazję spać. Położony pośrodku pustyni, otoczony bajecznymi widokami i górami Rostock, skąd wzięła się nazwa hotelu. Dwanaście tysięcy hektarów, po których spacerują sobie zebry, antylopy, oryksy. Tutaj każdy wschód słońca wart jest zrywania się o wczesnej porze, a zachód słońca aż prosi się, żeby odłożyć wszystko na bok, usiąść na tarasie, lub zboczu wzgórza i patrzeć jak słońce znika za horyzontem.

W pierwszą noc w Namibii zdałam sobie również sprawę jak ciężko jest doświadczyć głuchej ciszy.
Może łatwo schować się przed hałasem w pomieszczeniu, ale znaleźć kompletną ciszę na zewnątrz? Noc jest jej nieodłącznym elementem, a jednak miasta nigdy nie milkną. Można uciec na łono natury, ale w lesie słychać trzaski gałęzi, odgłosy zwierząt, na plaży szum morza, nawet lekki podmuch wiatru jest w stanie zakłócić największy spokój.
W środku nocy w Rostock Ritz wyszłam na swój balkon, stanęłam na murku jakbym chciała usłyszeć wszystko jeszcze wyraźniej i nie wierzyłam własnym uszom. Otaczała mnie głucha cisza. Żadnego wiatru, szelestu, odgłosów zwierząt, kompletna cisza. Tylko niezwykle piękne gwieździste niebo nad głową i pustynia, która w blasku księżyca wyglądała jak pokryta śniegiem.
Wspomnienie trafiło do worka pamięci długotrwałej.


Podejrzewam, że droga pokonana na pieszo od bramy wjazdowej do hotelu zajęłaby conajmniej godzinę.

Domki przypominały bunkry. Urządzone w afrykańskim stylu świetnie wtapiały się w otoczenie.
Poranne słońce wyłaniające się zza wzgórz.
Taras wspólny dla gości.



Na śniadniu zaskoczył mnie widok słoika Marmite. To brytyjskie smarowidło do kanapek reklamuje się dobrze trafionym hasłem "Love it or hate it". Zrobione z ekstraktu z drożdży i piwa w smaku jest tak słone i kwaśne, że ciężko pozostać wobec Marmite obojętnym. A jednak w Namibii i RPA smarowidło zdobyło wystarczającą ilość zwolenników i było obecne na każdym śniadaniu.

Restauracja.
Kiedy wszyscy jedli śniadanie, wdrapałam się na pobliskie wzgórze, żeby wykorzystać szerokokątny obiektyw pożyczony od Adama i zrobić kilka zdjęć tuż przed wyjazdem.

Domek z zewnątrz.
Wnętrze pokoju.

Balkon.

Hotelowy basen.
A to już zachód słońca i zakurzona droga po przejeździe Skodami Yeti.
"The rest is silence".

47 komentarzy:

  1. "Wspomnienie trafiło do worka pamięci długotrwałej." -> pięknie! pozwolę sobie korzystać czasem z tego określenia, dobrze? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ proszę bardzo, Kasiu!:)

      Usuń
    2. nie chcę się psychologicznie wymądrzać (ale uwaga, zaraz to zrobię!), ale z wspomnieniami tak to już jest, że wszystkie trafiają do worka pamięci długotrwałej, bo inaczej nie byłyby wspomnieniami :) czyli masz racje w tym zdaniu, tylko troszkę niefortunnie sformułowane, z punktu widzenia twardej teoretycznej psychologii (i może logiki też) lepiej byłoby powiedzieć, że obraz trafił do rzeczonej pamięci. nooo, takie czepianie się, chyba już mam dość nauki do sesji. tym bardziej, im niżej spada suwak na Twojej stronie i im więcej zdjęć się pokazuje, fenomenalne widoki, pięknie ujęte. pozdrawiam, pierwszy raz się ujawniająca, ale będąca zawsze na bierząco czytelniczka Dominika :)

      Usuń
    3. sztuka.codziennie - nooo bez przesady...:) To była przecież metafora:) aby oddać cudowność wspomnień. przeznaczona do wszystkich czytelników, a nie tylko dla "twardych teoretycznych "psychologów" ! :)
      @ Ula - A co do relacji z Afryki są cudowne!!! Ula jak oglądam Twoje zdjęcia, to aż mi się płakać chce, że ja nie mam możliwości tego zobaczyć...
      Niedługo lecę do Stanów - to będzie moja pierwsza tak daleka wyprawa. Już mam zaplanowane miejsca, któe na 100% muszę zobaczyć. Od zawsze kochałam podróżę - jednak do tej pory miałam możliwość odbycia tylko takich małych... Jednak planując mój wyjazd do USA i czytając Twojego bloga, czuję, że od tej pory moje życie się zmieni! Na rzecz częstszego podróżnowania:)
      Mam nadzieję, że będziesz dalej prowadziła bloga i będzie mnie (nas wszystkie!) on dalej inspirował i zachwycał.
      Powodzenia w podróżach.
      Sylwia :)

      Usuń
    4. @Sylwia, to był przecież żarcik, aby oddać cudowność zmęczenia głowy :) twardych teoreretycznych psychologów już mam o, potąd (tu ręka wędruje wysoko nad głowę i dynamicznie przecina powietrze) :)

      Usuń
    5. Dominika-> Haha rzeczywiście ktoś tu za dużo siedzi nad książkami, ale nie ma sprawy z komentarzem;).

      Sylwia-> Cieszę się bardzo, mam nadzieję, że wyjazd do Stanów się uda!

      Usuń
  2. 5 zdjęcie od dołu robi wrażenie! oglądając te zdjęcia tak sobie pomyślałam, że jednak basen na środku pustyni to jest jakiś paradoks :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ula, chłonę razem z Tobą te widoki, szkoda, że tylko na komputerze, tym bardziej zazdroszczę, prosimy o jeszcze więcej zdjęć :-) pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowite miejsce. Na początku tego wpisu bałam się, że na którymś zdjęciu wyroścnie coś przypominające Palms w Las Vegas, ale Afryka przywróciła mi wiarę w ludzi;) - te domki są przeurocze - zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz.

    I doskonale wiem, co masz na myśli mówiąc o całkowitej ciszy. Byłam kiedyś w czasie wakacji w miejscu, gdzie też jej doświadczyłam. Było koło północy, a ja stałam na tarasie i chłonęłam ciszę. Dom był w środku pola, inne nabliższe zabudowania w odległości minimum dziesięciu kilometrów, las był na tyle daleko, że nie było go słychać, a dom od drogi odgradzała długa i wysoka wydma, więc dźwięk jadącego samochodu (które i tak jeździły tam bardzo rzadko) też mi nie zakłócał odbiotu;). Do tego było już po zbiorach, więc na polu za bardzo nie miało co szeleścić i do tego ta ciemność. Jak się zgasiło światła w domu to jedynym oświetleniem był księżyc i gwiazdy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ cudowne kolory na tej pustyni! na niektórych zdjęciach wygląda to tak oszronione trawy w chłodny jesienny poranek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś niesamowita! ;o)

    OdpowiedzUsuń
  7. Te zdjęcia są tak niesamowite, że trzy razy wracałam do góry, żeby zobaczyć je znowu. Bajka!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ula .... poprostu Bajka!!!!!! Az mi ciarki wyszły ... kurcze NO!!!!!!!!!!! Czuje ten wiatr pustyni, piasek i to cisze .... ahhhhhhhhh!!!! Pozdrawiam Cie mocno :) - Kinga -

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mogę się napatrzeć. Świetnie uchwycone pustynne piękno. Robisz naprawdę dobre zdjęcia. Mam pytanie - czy wszystkie z nich (oprócz tych, przy których zaznaczyłaś, że robione szerokim kątem) robiłaś canonową 50tką?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te, na których widać szeroki kąt robiłam Canonem 17-40mm f/4, a resztę tradycyjnie 50tką 1.4 :)

      Usuń
    2. Ok, dzięki za odpowiedź :)

      Usuń
  10. Ula, robisz piękne zdjęcia :)
    Przeczytałam wszystko co tu pisałaś. Lubiłam Cię jak byłaś jeszcze "szafiarką", ale teraz zdjęcia zaparły mi dech, że musiałam to napisać.

    Pozdrawiam,
    Kamila

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiałam zawsze Twoje relacje ze Stanów, teraz też staram się zaglądać, uwielbiamy Cię z moją siostrą ;) ;*

    Dziewczyny, czy mogłabym prosić o rejestrację na ShinyBox jeżeli któraś z Was planuje z mojego linku? Byłabym ogromnie wdzięczna, ponieważ chciałabym zrobić taki mały prezent mojej chorej siostrzyczce, która o nim marzy. Za wszystkie rejestracje z mojego linku serdecznie dziękuję:

    http://shinybox.pl/?ref=7860174

    Pozdrawiam,
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  12. Prawdziwie księżycowy krajobraz:) nieporównywalny z niczym, co do tej pory widziałam.

    OdpowiedzUsuń
  13. o matko! to chyba będą najlepsze posty w całej historii bloga.
    uświadomiłam sobie właśnie niedostrzegalną do tej pory tęsknotę zobaczenia/doświadczenia Afryki!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ha ha. Puenta Ci się udała! Szacun :]

    OdpowiedzUsuń
  15. Pięknie tam jest! I te domki...niesamowite. Inspirujesz :) Aż mam coraz większą ochotę oraz determinację, aby odbyć wiele podróży w swoim życiu - zarówno tych mniejszych jak i większych. Dziękuję Ci za ukazanie mi prawdziwego piękna Afryki:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ula, jest coś, co bardzo mnie ciekawi... A mianowicie jakie masz plany na wakacje?:)Gdzie je spędzisz? I czy na uczelni masz też jakieś egzaminy?
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajęcia na uczelni skończyłam w maju, a pierwszy i ostatni egzamin miałam 1 czerwca :).
      W sierpniu lecę do Tokio, a co przedtem- dowiesz się niedługo;).

      Usuń
  17. Mój wujek był niedawno w tym samym hotelu, ale jego relacja z podróży nie brzmiała tak dobrze jak Twoja. "Worek pamięci długotrwałej" - cudowne określenie! To cytat z filmu/ksiązki czy Twój pomysł? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo fajnie, że w tym samym hotelu! A ostatnie zdanie rozumiem, że jest za mądre jak na mnie i od razu pomyślałaś, że to cytat hehe;).

      Usuń
  18. P.S. Mapka na blogu aż krzyczy, żeby ją zapełnić kolejnymi błękitnymi punkcikami :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Uleńko, wspaniala jestes! :-)
    Olesia

    OdpowiedzUsuń
  20. marmite jest na pewno brytyjskie? tzn kiedyś miałam lektorkę z australii i ona mówiła, że to australijskie :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo w Australii też mają, ale w oryginale jest brytyjskie:).

      Usuń
  21. Ula ależ ci zazdroszczę tych pięknych wspomnień :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetne zdjęcia! Najbardziej podoba mi się piąte od dołu. Inna sprawa, że warunki były idealne - stworzyły bardzo tajemniczy i melancholijny nastrój. Ula, kocham Twoją wrażliwość :)

    OdpowiedzUsuń
  23. no kurwa. przepraszam, ale to jedyny komentarz który ciśnie mi się na usta ;) zdjęcia jak zwykle przewspaniałe, tym razem i tekst mnie bardzo wciągnął. Dawkowałaś napięcie :D a że był przed zdjęciami to nie miałam pojęcia czy zaraz będziesz opisywała jakieś zwkłoki, zwierzęta czy właśnie super jedzenie i hotel. btw, gdzie zdjęcia posiłków? :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Łee pamiętam to Marmite. Straszne!
    Zdjęcia coraz piękniejsze - jak z katalogu. Świetnie Ci to wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ula, teraz to już przesadziłaś! :)

    OdpowiedzUsuń
  26. jesteś wielką szczęściarą, ale zasłużyłaś sobie na ten wyjazd. a czy macie w planach jakies spotkania z tamtejszymi plemionami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:). Już wróciłam i niestety nie było tego w planie.

      Usuń
  27. w koncu jestem po sesji i na spokojnie moge poczytac twojego bloga! Zabieram sie za zaleglosci :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Właśnie przegrywamy z Czechami... Takiej ciszy (i ciemności - nie licząc gwiazd) doświadczyłam w Bieszczadach. Pozdrawiam, eksplorerko!

    OdpowiedzUsuń
  29. patrząc na otaczający mnie świat nigdy bym nie przypuszczała, że gdzieś na świecie jest miejsce, gdzie panuje głucha cisza, cóż.. jesteś niesamowitą szczęściarą, że mogłaś tego doświadczyć
    pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  30. o matko i córko! boskie widoki ! nigdy nie ciągnęło mnie do Afryki, ale jeszcze kilka Twoich postów i zmienię zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
  31. świetne zdjęcia; jestem pod wrażeniem bloga. gratuluję i mam nadzieję że moze poznam cię kiedys osobiście i pogadamy o fotografii;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Świetne widoki, aczkolwiek te z podróży do Azji bardziej mnie urzekły:) Ale to dlatego, że tam wszystko sama zorganizowałaś, pokazałaś nam dużo ciekawych miejsc, zdradziłaś nam kilka faktów:)Tamta podróż była bliżej codziennego życia (tak mi się wydaje:P), bo obcowałaś z wieloma tubylcami. A tu chodzi głównie o krajobrazy, i o nic nie musiałaś się martwić, bo wszytsko było zapewnione. Jestem pod wrażeniem, rzecz jasna! Obie podróże świetne, zdjęcia fenomenalne, tylko z tym, że tamta bardziej mi się podobała. Chyba też dlatego, że wydaje mi się bardziej nierealna dla mnie:)

    Co do tego posta - hotel świetny, a informacja o hotelowym basenie mnie rozwaliła, biorąc pod uwagę te pustynne krajobrazy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwie się ani trochę, dla mnie to oczywiste, że tamta relacja była ciekawsza. Gdyby turystyczny wyjazd wygrał z samodzielną podróżą, to coś byłoby nie tak;).

      Usuń