31 mar 2013

Jak to jest obżerać się Nowym Jorkiem do granic możliwości i nie mieć dość.

Druga i ostatnia część relacji z Nowego Jorku. Zmieściłam dwa i pół dnia w jednym poście i pewnie dlatego kończenie go zajęło mi kilka dni;).

Untitled Niedzielę rozpoczęłyśmy z Beth od wizyty na Brooklyn Flea Market. Póki na zewnątrz jest ciepło, targ znajduje się na Williamsburgu tuż nad East River. Na miesiące zimowe przenosi do zabytkowego budynku One Hanson Place w okolicach Fort Green.Untitled Jak to na pchlim targu, znaleźć można tam wszystko od antyków, przez ubrania, dziwne przedmioty i na jedzeniu kończąc. Nie brakuje stoisk z jedzeniem, prowadzonych przez indywidualne osoby z pasją, albo takie, które są już częścią jakiejś restauracji z lokalem gdzieś w mieście.Untitled Untitled Na początek spróbowałyśmy ciastka z solonymi płatkami owsianymi, czekoladą i marshmallow ze S'more Bakery. Jedna z tych rzeczy przy której jedzeniu dziękuje się w myślach temu, kto wymyślił w deserach połączenie słodkiego ze słonym.Untitled Untitled Untitled Untitled Przy stoisku Butter & Schotch spróbowałyśmy wniliowego cupcake'a z kremem z syropem kolonowym i bekonem oraz popcornu o smaku koktailów alkoholowych.

Untitled Właścicielki Butter and Scotch zamierzają niedługo otworzyć cukiernię z wypiekami i deserami, których tematem przewodnim będą właśnie koktaile.Untitled Z Brooklynu pojechałyśmy z Beth nabawić się cukrzycy w Doghnut Plant. Idąc tam minęłyśmy na ulicy Lanę Del Ray. Na miejscu zamówiłyśmy pączka nadziewanego tres leches, którego nie próbowałam wcześniej i drugiego nadziewanego masą bananową pokrytego masłem orzechowym. Dounutgasm.Untitled Jeden z lokali Doughnut Plant znajduje się w Chelsea, tuż przy słynnym hotelu Chelsea. Został sprzedany, jest remontowany i jestem ciekawa czy zostanie ponownie otworzony jako hotel.Untitled Spacer po West Village.

Big Gay Ice Cream Shop to lodziarnia, o której mniej więcej od dwóch lat mówi się w NYC dużo. Dwóch facetów zaczęło od furgonetki z lodami, ale ustawiały się do nich takie kolejki, że w końcu otworzyli sklep, a niedługo potem drugi.  
"Your mouth will thank you, your butt will forgive you." - hasło roku.

Jak można nie kochać lodziarni, która na półce w lokalu stawia takie rzeczy?
Gdyby nie bawiła sama nazwa lodziarni, nazwy deserów są jeszcze śmieszniejsze. Jednym z najpopularniejszych lodów jest np. Salty Pimp, czyli solony alfons. Waniliowy, udekorowany liniami dulce de leche, solą morską, zatapiony w czekoladzie. Jeśli chodzi o lody z automatu, to lepszego nigdzie nie jadłam.
Untitled Untitled Untitled W przypadku popularnego falafel z Mamoun's Falafel, jak dla mnie  przemawia za nim przede wszystkim cena, niecałe 3$ są nie do przebicia na Manhattanie, ale jeśli chodzi o sam falafel to wolę Taim.Untitled Z West Village przeszłyśmy przez SoHo do Lower East Side, spotkać się z koleżanką Beth.Untitled Umówiły się w restauracji Sons of Essex.Untitled Chciałyśmy zamówić coś małego, ale nie było za dużo opcji. Podzieliłyśmy się z Beth pizzą z jajkiem i bekonem. I tutaj zostałyśmy położone na łopatki. Wcześniejsze małe przekąski nie zapełniały naszych żołądków na poważnie, ale kalorycznej pizzy udało się to jak najbardziej. Była dobra i powiedzmy, że to doskonały wybór dla kogoś, kto w niedzielę obudził się z kacem.Untitled I chociaż już ledwo oddychałyśmy i żartowałyśmy z tego całego obżarstwa, postanowiłyśmy postawić kropkę nad i deserem w postaci cupcakes z Sugar Sweet Sunshine Bakery oraz muffinową brioszką z cynamonem i rodzynkami. Jedzenie wychodziło nam uszami, ale wciąż potrafiłyśmy docenić dobry smak deseru haha. Untitled Tenement Museum jednym z lepszych miejsc w mieście z pamiątkami, zwłaszcza jeśli chodzi o książki, albumy o Nowym Jorku.UntitledA to po tym całym dniu jedzenia miałam jeszcze zaproszenie na kolację do mojej host rodziny... Wracanie do ich domu, jest jak wracanie do swojego, bardzo miłe uczucie. Nadrobiliśmy zaległości na temat tego, co u nas, dzieci niewiele się zmieniły, chociaż Maddie z wyglądu akurat tak.
Untitled Rich, Derek i ja.
Untitled Dobrze było ich zobaczyć...Przyznam, że na widok swojego pokoju miałam ochotę walnąć się na łóżko, włączyć Cooking Channel, obejrzeć Unique Eats, przed snem Davida Lattermana i obudzić się w Nowym Jorku nie martwiąc się, że zaraz muszę wyjeżdżać. Jak wyszłam, to nawet poleciały mi łzy z sentymentu do tamtych czasów. Od stycznia tatkowie mają nową au pair, więc już raczej nie mam co liczyć na wakacje w NYC w tym roku. Untitled A to już nowy dzień i nowe możliwości mojego wyrozumiałego żołądka. Zawsze mam apetyt na kanapkę z homarem, marzyłam o niej na długo przed przyjazdem do NYC, więc pomimo tej odstraszającej ceny, musiałam się na nią skusić, bo nie wiem kiedy zjem następną. Tym razem spróbowałam lobster roll z Luke's i nie dorównała ulubionej z Lobster Pound na Brooklynie, ale i tak uszczęśliwiła moją spragnioną homara w bułce duszę.

Tego dnia wpadłam jeszcze raz do domu na UES, żeby pogadać z nową au pair, a później umówiłam się na spotkanie z Soe. Burger ze Spotted Pig od dawna był na mojej liście do spróbowania. Często odkładałam gona później" przez cenę (20$), ale powiedziałam sobie, że tym razem będzie to mój spóźniony urodzinowy posiłek. Tamtejszy burger uznawany jest za jeden z najlepszych w Nowym Jorku, a szefem restauracji jest całkiem znana w świecie szefów kuchni Brytyjka, która ukończyła moją uczelnię.
Untitled Burger z serem roquefort faktycznie był świetny. Soczyste mięso, zgrillowane do perfekcji, bułka i wołowina bardzo dobrze komponowały się z roquefortem. Do tego cienkie frytki z rozmarynem. Jedzenie ich sprawiało więcej frajdy od klasycznych frytek i były mniej zapychające.Untitled Soe od września nie pracuje i podróżuje. Najpierw był w Europie, odwiedził mnie zresztą w listopadzie, ostatnimi czasy zwiedza Stany. Wiedział, że przyjeżdżam, więc zaplanował sobie tydzień w Nowym Jorku. On opowiadał mi o swoich bardzo pozytywnych wrażeniach z Portland OR, ja podzieliłam się kilkoma historiami z Australii i Nowej Zelandii. Ponieważ podzieliliśmy się burgerem, zamówiliśmy jeszcze banoffee pie na deser.
American Globs @Big Gay Ice Cream Shop Byliśmy w West Village więc przy okazji spaceru zajrzeliśmy do Big Gay Ice Cream Shop. To była moja trzecia wizyta, w ciągu trzech dni. Tym razem zjedliśmy z Soe American Globs. Waniliowy lód z solą morską, preclami, zatopiony w czekoladzie. Znowu serce zabiło mi mocniej.

Wtorek, dzień wyjazdu był dniem załatwiania ostatnich spraw, zakupów. Wyszłam z domu znowu bez śniadania, a po odwiedzeniu kilku sklepów poszłam na bajgla z sałatką jajeczną do Murray's w West Village. Połowę zapakowałam i zostawiłam sobie na później.
Untitled
Wreszcie znalazłam też trochę miejsca w brzuchu na odwiedzenie Essex Street Market na Lower East Side. Głównym celem były tacos, z całkiem nowej i dobrze ocenianej tacerii.

Guaco-taco brzmi jak marzenia dla każdego miłośnika awokado. Z drugiej jednak strony porządna dawka guacamole na mięsnym czy rybnym taco może zadziałać podobnie, bez odbierania smaków z reszty składników. Spróbowałam też taco z duszonym mostkiem wołowym z salsą ananasową, ostrym sosem i serem. Oba były bardzo dobre, ale minusem Brooklyn Taco Company jest dość wysoka cena, bo prawie 4$ za taco. Porozmawiałam za to z właścicielem, bardzo sympatycznym chłopakiem, który opowiedział mi trochę o sobie, firmie i był ciekawy, skąd dziewczyna z Polski wiedziała o ich istnieniu i dlaczego chciała ich odwiedzić.

Przed opuszczeniem Essex Market musiałam jeszcze spróbować spanakopity z Boubouki. Wyglądająca niepozornie przekąska okazała się mieć nadzwyczaj dużo smaku. Zniknęła w minutę.

Deser w okolicy, czyli ponowna wizyta w Melt Bakery i ice cream sandwich, tym razem ciastko red velvet i lód o smaku kremowego serka - i znowu strzał w 10tkę.

Już zmierzałam w stronę metra, kiedy kątem oka zobaczyłam dziewczynę wychodzą ze sklepu ze smoothie. Szybki rzut oka na miejsce, coś przykuło moją uwagę i już byłam w środku. A jak zaczęłam czytać menu, to nie było szans, żebym wyszła stamtąd bez spróbowania czegoś. Juice Press brzmi jak z kawiarnia wyjęta z bajki o hipsterach- wegańsko, surowo, składniki tak offowe, że mało komu znane i jeszcze mało przystępne ceny haha;).
Z menu wybrałam heaven on earth, shake z bananem, daktylami, surowym kakao, ryżowym pudrem proteinowym, masłem migdałowym, cynamonem i robionym na miejscu mlekiem migdałowym. No i co mogę powiedzieć? Shake był genialny, a do tego zdrowy, więc mogłabym takie pić każdego dnia. Spróbowałam też ich surowej owsianki z owocami i chociaż lubię owsiankę, nigdy bym nie pomyślała, że może być AŻ TAK dobra.
I tym zakończyłam moją czterodniową wizytę w Nowym Jorku. Pod względem kulinarnym były to cztery dni w niebie, a do tego odwiedziłam ulubione miejsca, zobaczyłam się ze znajomymi i przeniosłam na moment do innej rzeczywistości. Długa podróż, przesiadki, wszelkie niewygody nie były najmniejszą przeszkodą, mogłabym powtórzyć taką podróż po kilku dniach.


Zostało mi jeszcze trochę czasu w Brazylii, jeśli chcecie być na bieżąco z podróżą, zapraszam na:
Instagram
Twitter
Facebook

51 komentarzy:

  1. Zazdroszczę totalnie jedzenia, ale cienkich frytek w szczególności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie te cienkie frytki to coś,co chciałabym spróbować :)

      Usuń
    2. ja jak zobaczyłam zdjecie to nie bylam przekonana czy to aby na pewno są frytki ale przeczytałam opis i już wiedziałam. taaaaakieeee cienkie :O

      Usuń
  2. Przepiękne zdjęcia. Jakim aparatem je robisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Canonem 5d Mark II tutaj z obiektywem Canon 24mm 2.8 no i kilka z iPhona.

      Usuń
  3. a swoją drogą - ile kosztuje taki lobster roll? bo piszesz, że odstraszająca cena i aż mnie zaciekawiło;) poza tym bardzo ciekawy post, świetny wybór przekąsek, sama spróbowałabym dokładnie wszystkiego i fajnie to opisałaś, na pewno będę wracać do tego posta. pozdrawiam!

    Paula

    OdpowiedzUsuń
  4. jestem zainteresowana au pair, czy stroony typu :
    www.aupair.aifs.pl/ są ok? masz jakies sprawdzone?
    z góry dzięki za odp,
    Maryla ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam tej strony, nie odwiedzałam żadnych poza stroną agencji z którą wyjechałam, czyli Cultural Care. A jeśli ogólnie chcesz poczytać o programie, to na pewno trafisz w wyszukiwarce na wiele informacji.

      Usuń
  5. Twoja host rodzina to na prawdę świetni ludzie, niesamowicie patrzy się na Twoje zdjęcia z nimi, nie dziwię Ci się, że wyszłaś z sentymentalną łzą w oku :) Z niecierpliwością czekam na posty z Brazylii! Pozdrawiam, Jacob :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O mój Boże! Po całym dniu pełnym jedzenia, jak to w święta, tu jeszcze masa zdjęć, z pysznie wyglądającym jedzeniem... Aż ślinka cieknie, mimo że żołądek pełny. Czekam na posty z Brazylii ;) Pozdrawiam Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  7. Pomimo świątecznego przejedzenia zrobiłaś mi ochotę praktycznie na wszystkie smakołyki jakie miałaś okazję zjeść w NY. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zazdroszczę host rodziny - moja nie była taka super żeby do nich wracać. Zdjęcia jedzenia są piękne

    OdpowiedzUsuń
  9. jak zwykle bombowo:) skąd ta bluza z wilkiem? poluję na taką!
    wierna czytelniczka Hania :))

    OdpowiedzUsuń
  10. kocham cie za tego bloga ale tez nienawidze za ciagle robienie smaka na dobre jedzenie!
    a moglabys powiedziec jak dlugo bylas au pair/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa lata, rok w Kalifornii i rok w Nowym Jorku

      Usuń
  11. Hej, hej Ula. A jakoś może wykombinowałaś, jak robi się tą surową owsiankę? Bo jutro rodzinny detoks po ożarstwie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie interesowałam się, ale Bzu coś o tym wspominała.

      Usuń
  12. "Dounutgasm" :D
    hate you za to, że tak sobie jesz!!!!
    Zazdroszczę okrutnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nienawidzę cię za te wszystkie zdjęcia, wszystko absolutnie wszystko wygląda przepysznie i szczerze żałuje że nie mogłam spróbować choć jednej z tych rzeczy ! A fotorelacja jak zwykle genialna, bloga śledzę już od bardzo dawna i nadal mnie zachwyca !

    OdpowiedzUsuń
  14. Ślinka cieknie na widok tych niektórych pyszności ;))))))

    OdpowiedzUsuń
  15. Niesamowite zdjęcia, a Twoje podróże.. jedno wielkie ŁAŁ! Zazdroszczę Ci tych widoków ze zdjęć, które mogłaś zobaczyć na żywo. Mam nadziję, że kiedyś i na mnie przyjdzie czas, i będę miała okazję zwiedzić te piękne miejca, które tutaj pokazujesz : )

    OdpowiedzUsuń
  16. cienkie frytki!!!! zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
  17. A jak ta nowa au pair? Spodobała się dzieciom i host'om?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam prostej odpowiedzi, więc może lepiej jeśli ją pominę

      Usuń
    2. A z jakiego kraju jest nowa Au Pair?

      Usuń
    3. ha ha ;) Pewnie wiedziała, że byłaś Au Pair u nich wcześniej i dlatego zdecydowała się na NY ;)

      Usuń
    4. Nie znała mnie, a poza tym, to au pair nie wie z jakiej lokalizacji trafi jej się rodzina, to kwestia losowa.

      Usuń
    5. Nie znała? Ula Ciebie wszyscy znają ;)
      Marta- zazwyczaj Au Pairki chcą NY ala ja sama zdecydowałam się na inne miasto.

      Usuń
  18. Odpowiedzi
    1. Gdybym pękła, to by mnie dzisiaj tu nie było;)) Choć po tej pizzy i deserach było blisko

      Usuń
  19. Ah, opowieści o Portland! na 2 miejscu mojej listy travel z USA :) jedzonko wygląda smakowicie

    OdpowiedzUsuń
  20. Jak patrzę na te pyszności aż mi ślinka cieknie!

    OdpowiedzUsuń
  21. Z całego posta najbardziej podoba mi się buła z homarem! :))

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że Maddie to taka miniaturka Ciebie ;) Tak jakoś mi się skojarzyło jak spojrzałam na zdjęcia :)

    A wrażeń jak zawsze zazdroszczę !

    Justyna90

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście łączy nas kilka cech, ale ja byłam trochę inna jak byłam mała;)

      Usuń
  23. uwielbiam Twoje relacje :) i to jedzenie :D

    OdpowiedzUsuń
  24. tak sie zastanawiam, kiedy ostatnio byłaś pijana ? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. buahah śmieszne pytanie;) To zależy co rozumiesz pod byciem pijaną. Nie lubię nie mieć nad sobą kontroli, więc "film urwał" mi się chyba tylko dwa razy w życiu.

      Usuń
  25. uwielbiam połączenie słodkiego i słonego! PYCHA! w Gliwicach jest lodziarnia w której są lody o smaku karmelu z solą morską ale marzy mi się jeszcze ciasto albo babeczki z kremem i polewą z solonego karmelu.. mniams!
    justka

    OdpowiedzUsuń
  26. Dzieki za komentarz:) Niedawno trafilam na Twojego bloga, ale jestem zachwycona Twoimi wszelkimi podrozami i podbojami kulinarnymi! Widze, ze tez mieszkasz w Birmingham, wiec jeszcze lepiej ;) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  27. Vanity Fair is stylish and well written, and they push
    the envelope in celebrity reporting, giving readers if not a balanced representation, then at least an interesting angle to
    a well known personality. Who does not want to know what
    is happening in our favorite celebrity''. He covers gossip on celebrities, actors and musicians.


    Here is my web page - http://natoktube.com/read_blog/356856/famous-people-and-their-sunglasses

    OdpowiedzUsuń
  28. Ula mogłabyś napisać ile kosztowała Cię ta wyprawa? Tzn. bilety, jedzenie itp.? Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem dokładnie, ale myślę, że zamknęłam się w tysiącu zł.

      Usuń
  29. Oj nie dziwię się, szczególnie, że naprawdę ciężko po paru latach pobytu,wciąż pozostać kreatywnym w takim miejscu :P Chociaż prawdopodobnie już za niedługo kończę przygodę z Birmingham. A Ty tutaj na długo? :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Masz świetny blog. Bardzo ciekawy i miły dla oka. Subtelny język. Fajny kompan z ciebie na pewno w podróży.

    OdpowiedzUsuń
  31. Oh jak ja bym chciała pojechać do NYC, moje największe marzenie. Kocham to miasto chociaż nigdy tam nie byłam, fajny post, a uśmiałam się z solonego alfonsa haha :P

    OdpowiedzUsuń
  32. wspomnialas ze wygralas bilety. moglabys napisac w jakis spobob i w jakim konkursie?
    pozdrawiam
    marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do Nowego Jorku, ale ten do Australii i Brazylii był z wygranego voucheru o wartości 7tys zł. Strona Zingtravel.pl zorganizowala konkurs, w którym zgłaszało się blogi o tematyce podróżniczej, ludzie na nie głosowali i mój zajął pierwsze miejsce.

      Usuń