24 wrz 2014

Verona.

Po opuszczeniu jeziora Garda ruszyliśmy w stronę Verony. Po całkiem obfitej kolacji poprzedniego wieczoru nie byliśmy z rana głodni, więc pominęliśmy śniadanie, a na lunch wymarzyliśmy sobie pizzę. Benjamin najlepszą pizzę swojego życia zapamiętał właśnie z Verony. Na miejscu podjęliśmy się próby znalezienia tej pizzerii, ale bez skutku. Uśmiech zniknął z naszych twarzy, z każdą minutą resztki cukru we krwi malały, a ostatnie pokłady energii miały za chwilę wyparować. Jedynym ratunkiem było popędzenie do wyszukanej przeze mnie wcześniej osterii, która miała odczarować wszystkie smutki tego świata.

After leaving Lake Garda, we headed to Verona. We were still full after dinner from the night before so we skiped breakfast and started dreaming of pizza for lunch. Benjamin had his favorite one ever exactly in Verona. Once we got there we tried to look for it but with no results, unfortunately. Smile disappeared from our faces, sugar in our blood dropped to a dangerous level and last sources of energy were about to evaporate. The only rescue was to run to an osteria which I had found few days earlier while doing food research for this trip. This place was supposed to make the world look beautiful again.

Untitled Untitled Po przejrzeniu krótkiego menu wiedziałam, że będzie dobrze. Kilka prostych dań, w domowym stylu i bardzo dobre ceny (między 6-9€). W menu był m.in. makaron bigoli z ragout z osła, a któreś z dań zawierało koninę. Z jednej strony odzywa się wrażliwość na punkcie zwierząt, z drugiej doceniam przywiązanie do tradycji, bo dla starszego pokolenia Włochów konina jest traktowana jak każde inne mięso, podczas gdy młodzi mieliby z przełknięciem jej problem, co też dobrze rozumiem. Osiołki to jedne z ulubionych zwierząt Benjamina, więc zamówienie ragout i tak nie wchodziło w grę.

I had a look in the menu and knew the food will be good. A few simple, home-made style dishes in very good prices (between 6-9€). The menu included bigoli pasta with donkey ragout and another dish was with horse meat. On one hand I felt sensitive about animals, on the other I have respect for the tradition because for older generation of Italians, horse meat is considered as any other meat while younger Italians are not fond of it, which I also understand.
Donkeys are some of Benjamin's favorite animals, so ordering the ragout was not an option anyway. Untitled Wybrałam orecchiette z dynią i Gorgonzolą polane masłem. Wspaniały makaron domowej roboty i świetnie pasujące proste składniki. Benjamin zamówił tagliatelle z grzybami i kiełbasą, też super!

I picked orecchiette with pumpkin, Gorgnozola and melted butter. The home-made pasta was truly wonderful and it matched perfectly with those simple ingredients. Benjamin ordered tagliatelle with porcini mashrooms and salsiccia, also very nice!
Untitled Nie planowałam deseru, ale Benjamin po filiżance espresso namówił mnie na tiramisu. Wszystko do tej pory było tak dobre, że byłam pewna, że tiramisu również nie zawiedzie. No i nie pomyliłam się, już dawno nie jadłam tak dobrego. Rachunek był zaskakująco niski jak na wszystko co zamówiliśmy i na dobrą sprawę był to chyba mój ulubiony posiłek z całego wyjazdu. Dlatego jeżeli odwiedzicie Veronę, koniecznie odsyłam na lunch lub kolację do Osteria da Morandin.

I wasn't planning on eating any desserts but Benjamin after having a cup of espresso talked me into tiramisu. Until then, everything had been so good that I was sure the tiramisu won't disappoint either. And I wasn't wrong, I hadn't eaten such a delicious one in a long while. After all we'd eaten, the bill was surpisingly low and also, I think this was my favorite meal on the trip. So if you're in Verona, you should definitely go to Osteria da Morandin for lunch or dinner.
Untitled W dobrych humorach z pełnymi brzuchami poszliśmy na spacer po Veronie.

In good moods with full bellies, we went for a walk around Verona.
Untitled Spacerując po starym mieście zahaczyliśmy o dom Julii, którego najsłynniejsza część to oczywiście balkon. Tłumy ludzi i laski wykonujące serię selfies na balkonie, to jest to, co zapamiętałam najbardziej. Typ miejsca, z którego szybko chce się uciekać.

While walking around the old town, we stopped at Julia's house and its famous balcony. Crowds and chicks takings selfie on the balcony, that's what I remember the most. It's the type of place you quickly want to run away from.
Untitled
Musieliśmy wyjechać z Verony odpowiednio wcześnie, żeby zdążyć dojechać na kolację w gospodarstwie agroturystycznym, które zarezerwowałam na kolejny nocleg, już w Ligurii. Wraz z popołudniowym światłem, widoki po drodze znowu zaczęły zachęcać do przyklejania nosa do szyby. Ze dwa razy zatrzymaliśmy się na kilka zdjęć.

We had to leave Verona early enough to to make it for dinner at an agrotouristic farm that I had booked for our second night, already in Liguria. The soft, afternoon light and views along the way made me want to stick my nose to the window again. We stopped twice to take some pictures.
Untitled Namówiłam Benjamina, żeby pożyczył od taty na wyjazd analogową Practicę. Z kliszami przeterminowanymi o 10 lat jestem szczególnie ciekawa efektu.

Benjamin borrowed his dad's Practica film camera. I'm looking forward to the results, especially because all of the included 35mm films have been expired since 10 years.
Untitled Zanim zatrzymaliśmy się, żeby zrobić zdjęcia zauważyłam małą restaurację. Poszliśmy tam na espresso, a gdyby nie to, że mieliśmy zarezerwowaną kolację, pewnie zjedlibyśmy tutaj, bo przeczucie podpowiadało nam, że dobrze karmią.

Just before we stopped to take pictures I had noticed a small restaurant. We went there for an espresso and if I hadn't booked the dinner before we probably would've eaten there as we had a feeling they feed well.
Untitled Untitled Untitled Ze wszystkich dostępnych pokoi dwuosobowych w rejonie Cinque Terre, farma agroturystyczna Il Boschetto oferowała najniższe ceny, nawet z kolacją w cenie. Do miejscowości prowadziła górzysta, kręta droga, a samo miejsce było uśpioną wioską, trochę jakby odciętą od świata.
Poza nami, w pierwszy wieczór była jeszcze tylko jedna para.
Kolacja zaczęła się od butelki domowego białego wina i przystawki w postaci kilku rodzajów wędlin i marynowej cukinii.

From all of the double room options I found in Cinque Terre area, Il Boschetto offered the lowest prices, even with dinner included. Getting there involved driving on a curvy road and the place itself was an asleep village, a little bit cut off from the rest of the world.
The dinner begun with a bottle of house-made white wine, a plate of cured Italian meats and marinated zucchini.
Untitled Jako primo podano ravioli ze szpinakiem i sosem bolognese.

Ravioli with spinach and bolognese sauce was served for primo.
Untitled Dalej secondo choć my już ledwo mieliśmy miejsce w brzuchach. Pomógł fakt, że nie było węglowodanów, a tylko pieczeń ze schabu i ogrodowe pomidory z oliwą, popijane tym razem czerwonym domowym winem. Deser to prosty koktail owocowy i całe szczęście, bo cięższy deser byłby niemożliwy do przełknięcia.

And then secondi, although at this point we had already been full. At least the third course didn't include any carbs, just roasted pork and garden tomatoes with olive oil, washed down with red wine this time. Fortunately, the dessert happened to be only a fruit cocktail, there was no more room in my belly for anything heavier.

11 komentarzy:

  1. po tym poście dotkliwie odczuwam tęsknotę za włoskim jedzeniem ;) piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, u mnie tęsknota to mało powiedziane! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgłodniałam. Boskie zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię sposób w jaki piszesz o jedzeniu, tak z czystej ciekawości- jest coś czego byś nie zjazdła albo coś, na co trzebaby Cię długo namawiać?

    OdpowiedzUsuń
  5. Zrobiłaś mi smaka tymi cudownymi zdjęciami :)

    OdpowiedzUsuń
  6. w przyszłym roku kierunek - Włochy!

    piękne widoki, zdjęcia, On.
    i Ty, mimo że nie na fotografii <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest ryzyko, że już ktoś o to pytał ale czy Benjamin już wcześniej był dużym smakoszem i tak celebrował posiłki czy musieliście się dostroić w tym temacie? Ciekawa też jestem czy macie jakieś sprzeczne gusta kulinarne :) świetne zdjęcia

    OdpowiedzUsuń
  8. Magda Zarachowicz28 września 2014 14:20

    Widoki zapierają dech w piersiach. Do tego niesamowity apetyt na włoskie jedzenie po przeczytaniu tego posta gwarantowane!


    PS. Przeglądałam Twoje starsze posty i oto natknęłam się na to zdjęcie: http://farm4.static.flickr.com/3032/5848884594_2357e58164_z.jpg :)

    OdpowiedzUsuń
  9. O wow haha! Pamiętałam o jego istnieniu, ale nigdy nie zwróciłam uwagi, że tam jest napisane Benjamin! Dzięki :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie zaliczyłabym Benjamina do grupy 'foodies', nie interesuje się jedzeniem tak jak ja, a nasza pierwsza kłótnia dotyczyła właśnie tematu jedzenia, dokładnie octu balsamicznego haha. Muszę go jeszcze trochę nauczyć, ale i tak dobrze nam się razem jada.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej Julia!:*
    Dzięki za miłe słowo- ja na moje pisanie o jedzeniu patrzę nieprzychylnie.

    Z tym jedzeniem to jest tak, że czasem coś jest sprzeczne z moimi poglądami, ale z drugiej ciekawi kulinarnie i nie obrzydza. Nie wiem czy jest coś, czego bym nie zjadła, chyba zależałoby od sytuacji...

    OdpowiedzUsuń