23 gru 2010

The Crescent City.

 Mówią, że Nowy Orlean jest najbardziej europejskim z amerykańskich miast...
Jeśli chodzi o architekturę, to na pewno, bo żadne miasto w Stanach, choćby jego niewielki obszar, nie przypomina tak bardzo Europy jak historyczna część Nowego Orleanu.
 Założone w 1718 przez Francuzów, na chwile trafiło też pod panowanie Hiszpanów. Stąd ta piękna zabudowa, która ogromnie cieszyła moje oczy, bo tęsknię za Europą, zwłaszcza południową.


Już w drodze do hostelu wieczór wcześniej, zachwycałam się mijanymi domami na Magazine St, a następnego ranka przeszłam tą samą drogą z aparatem.

Miałam szczęście, bo blisko hostelu znajdowała się restauracja, która była na mojej liście do odwiedzenia. Specjalizuje się w śniadaniach, brunchu i świeżo wyciskanych sokach. Ja wybrałam się tam na śniadanie.

Wentylatory na sufitach są dla mnie jedną z bardzo charakterystycznych cech południa USA.

Chciałam spróbować dwóch dań, ale nie było opcji zamówienia połowy porcji, więc zdecydowałam się na to, z którego Surrey's słynie najbardziej.

Banana's Foster French Toast, chyba najlepsze francuskie tosty jakie jadłam w życiu! Nadziewane kremowym serkiem i bananami, a polane nowoorleańskim sosem foster składającym się z rumu, brązowego cukru, bananów i masła.

Środek z nadzieniem. Nigdy wcześniej nie jadłam też francuskich tostów zrobionych z chleba w rodzaju bagietki.

Droga z hostelu do French Quarter, najatrakcyjniejszej części miasta, to ok 40 minut spacerem w linii prostej. Pomijając już fakt, że chciałam się jak najwięcej ruszać, to bardzo lubiłam chodzić ulicą Magazine i przyglądać się tamtejszym domom.

Na ten trafiłam na bocznej ulicy. Rudera, ale wydała mi się całkiem klimatyczna.


Pierwszym odwiedzonym miejscem we French Quarter była cukiernia.

...specjalizująca się w jabłka w "lukrze"....

...jak i również w karmelu, czekoladzie i innych dobrociach. Nie próbowałam, bo nie dałabym sobie rady z tym przysmakiem.

Kilka ulic dalej natrafiłam na sklep Southern Candymakers, który miałam w planie odszukać.

Wewnątrz roznosił się zapach karmelu i czekolady, bo część słodyczy przygotowywana jest na miejscu.

A później zobaczyłam te wszystkie wspaniałości i postanowiłam wrócić następnego dnia, żeby kupić coś do NY.

Dwa krakersy Ritz, masło orzechowe pomiędzy nimi i całość oblana białą czekoladą. Typowo amerykański pomysł, ale w sumie, to nie spotkałam się z nim wcześniej. Przywiozłam na spróbowanie do domu;).

Uwielbiam wiśnie w czekoladzie...

Katedra św. Louisa, znajdująca się na placu Jana Pawła II (odwiedził ją w 87'). Jest to najstarsza nieprzerwanie funkcjonująca katedra w Stanach. Budowę zakończono w 1793r i jest ona jedną z bardzo niewielu świątyni stojących naprzeciw głównego placu w mieście.

Słynny sos Tabasco pochodzi właśnie z Luizjany!

W sklepach z pamiątkami można znaleźć dużo rzeczy związanych z Tabasco.

Spacerowałam uliczkami French Quarter i czułam się jak na południu Europy...

To zdjęcie już widzieliście.





A to chyba było obfitujące w owoce drzewo kumkwatu.


Na tym na razie kończę relację.

20 komentarzy:

  1. swietne zdjecia :)
    mozesz napisac jakiego aparatu i obiektywu uzywasz? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubie zwiedzac razem z Toba:)Ula popraw blad pod jednym zdjeciem bo sie zastanawialam co to za wyraz:D

    OdpowiedzUsuń
  3. WOWOWOWOWOWO
    dzieki, Ula:)
    J.

    OdpowiedzUsuń
  4. Te francuskie tosty i te jabłka! Jak smakują tak samo jak wyglądają to nie wybaczę sobie jeśli tego nigdy nie spróbuje... eh przez Ciebie mam kolejne marzenia do spełnienia;p Nowy Orlean kojarzę jedynie z filmów i zawsze wydawał mi się taki magiczny... Twoja relacja to potwierdza i jeszcze bardziej umacniam się w przekonaniu, że USA to kraj ogromnych kontrastów!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę, jeszcze lepsze niż NY! A powiedz, duża część zabytkowego centrum była zniszczona przez Katrinę? Wygląda na to, jakby było nietknięte... Piękne miasto!

    OdpowiedzUsuń
  6. Brakowało mi takich klimatów odkąd jesteś w NY;)
    Zdjęcia są boskie!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ula, próbowałaś kiedyś takich jabłek w karmelu (lub innej polewie)? Dla mnie były rozczarowaniem, chociaż nie pamiętam czego właściwie oczekiwałam. Myślę, że lekko upieczone w całości jabłka zamiast surowych byłyby o niebo lepsze i lepiej pasowałyby do karmelu czy czekolady.
    Ciekawa jestem czy zjadłaś nowoorleańskie gumbo lub jambalayę i czy miałaś okazję posłuchać zydeco na żywo?

    OdpowiedzUsuń
  8. czytałam twoje tweety i nie mogłam się doczekać notki. luizjana luizjaną, ja tam zazdroszczę ciepła ;P
    i co w końcu robisz w święta?

    OdpowiedzUsuń
  9. widze ze pyszności kulinarne na kazdym kroku w stanach, a jak tam jest ze sportem ? bedąc au pair mozliwe jest kozystanie z jakiegoś basenu, siłowni, fitnessclubu? w sensie czy finansowo sobie mozna na to pozwolić i czy duzo toego jest w stanach? chiałabym kiedys tam wyjechac i z moją tendencja do tycia siłownia to rzecz niezbedna :P dlatego pytam ;)

    Ania Gie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czesc,
    Nie zgadzam sie z tym stwierdzeniem, najbardziej europejskim miastem w USA jest Boston! Chyba kazdy kto tam byl to potwierdzi :)
    Piekne zdjecia jak zawsze. Juz sie nie moge doczekac nastepnej fotorelacji :)

    Pozdrawiam,
    Karolina

    http://szynal.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Wigilijny nadszedł czas,
    całujemy mocno Was
    chcemy złożyć Wam życzenia
    w Dniu Bożego Narodzenia,
    niechaj Gwiazdka Betlejemska,
    która świeci Wam o zmroku
    doprowadzi Was do szczęścia
    w nadchodzącym Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń

  12. Anonimowy z 6:57-> Canon 550d z obiektywami Tamron 17-50mm f/2.8 (użyty powyżej) i Canon 50mm f/1.8.

    Anonimowy z 7:13-> No to czemu nie ułatwiłaś mi życia i go nie wskazałaś?;) Gdybym go widziała, to bym poprawiła.

    Anonimowy z 10:49-> Biorąc pod uwagę całość, miasto na pewno nie jest lepsze od NY;). Zbytkowa część była na szczęście praktycznie nietknięta przez Katrinę.

    Gosia-> Jadłam te cukierkowe jabłka kiedyś w Berlinie, ale było to więcej niż 10lat temu. Próbowałam gumbo, ale nie jambalaye. Nie miałam też okazji posłuchać zydeco.

    Anna Gie-> Jasne, że można uprawiać tu sport. Dostępność do obiektów zależy od miejsca zamieszkania, ale siłownie sa wszędzie. Ceny za nieograniczony miesięczny dostęp do siłowni zaczynają się gdzieś od 50$, za nieograniczoną yogę zapłaciłabyś od ok 80$. Do basenów też trzeba zazwyczaj wykupić miesięczną kartę.

    Karolina-> Przekonam się za parę miesięcy:).

    OdpowiedzUsuń
  13. To jedno z miejsc, które bardzo bym chciała odwiedzić. :)))

    OdpowiedzUsuń
  14. heh obfitować , a nie obwitować:) Anonim myslal ze szybko zauwazysz:D pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. A to śmieszne, bo patrzyłam na ten wyraz i widziałam "f" ;P.

    OdpowiedzUsuń
  16. jedną rzeczy jaką chciałabym 'zaliczyć' o ile uda mi się odwiedzić Stany jest wzięcie udzuału w Mardi Gras w Nowym Orleanie właśnie:D, ale samej wizyty zazdroszczę oczywiście również bardzo;)
    M. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. zdjęcia super!rzeczywiście NO trochę przypomina południową Europę.
    W jakie miejsca zamierzasz się wybrać w czasie pobytu w USA. Byłaś lub zamierzasz się wybrać do Kanady? Nie miałabyś problemów formalnych(z wizą), żeby tam pojechać?
    pozdrawiam świątecznie,
    m.

    OdpowiedzUsuń
  18. m.-> Chicago, Boston, Waszyngton i to by było na tyle z mojej listy, choć pewnie odwiedzę coś więcej. Bardzo chciałabym się wybrać do Kanady, ale potrzebuję wizę do tego kraju, bo nie mam najnowszego paszportu, więc nie wiem czy się uda...

    OdpowiedzUsuń
  19. a zdjęcia wrzucasz 'surowe' czy poprawiasz trochę w programach graficznych? :)

    bo bardzo podobają mi się kolorki które otrzymujesz.

    pozdrawiam, Ania.

    OdpowiedzUsuń