Odkąd wróciła do Stanów, przeniosła się z Michigan do Bostonu i tam obecnie mieszka oraz pracuje.
Beth tylko raz była w Nowym Jorku przejazdem, więc po raz miałam okazję być jej przewodnikiem, mimo że teraz jesteśmy już w jej kraju, a nie moim;).
Nie zrobiłam dużo zdjęć (w niedzielę więcej), bo było zimno, a miałam też ze sobą analoga.
Przeszłyśmy przez West Village, Noho, Soho i zrobiłyśmy przerwę w Eileen's Cheesecake, bo to miejsce było na mojej liście do spróbowania. Tamtejsze serniki są bardzo dobrze oceniane. Spróbowałyśmy bananowe i musu z malinami. Beth później przez cały weekend gadała o tym bananowym serniku, a mi chyba nawet bardziej smakował mus.
Spróbowałyśmy również włoskiego cannoli, popularnego również w Nowym Jorku deseru, ale ten nie zrobił na mnie wrażenia.
Pochodziłyśmy jeszcze trochę po Manhattanie, zaliczyłyśmy Little Italy i Chinatown, a potem pojechałyśmy na Greenpoint, bo wiedziałam, że Beth będzie chciała zjeść coś polskiego.
Poszłyśmy do Łomżynianki, dobrze ocenianej i taniej polskiej restauracji. Śmieszna jest jej nazwa, ten kto ją wymyślił, chyba miał na celu łamanie amerykańskich języków przy każdej próbie wypowiedzenia nazwy;).
Zamówiłyśmy żurek, który Beth tak lubiła jadać zrobiony przez moją mamę. Ten był z dodatkiem chrzanu, trochę inny niż robi się u mnie w domu, ale też był dobry. Podano do niego świeży polski chleb, jakiego nie jadłam od wyjazdu z PL. Na drugie danie zamówiłam pierogi z kapusta i grzybami, Beth ruskie i zamieniłyśmy się połową. Były dobre, ale jadałam lepsze i nie równały się domowym. Beth chciała też zjeść surówkę z białej kapusty, bo amerykański coleslaw nie ma przy niej szans.
Później przepłynęłyśmy się darmowym promem na Staten Island, bo Beth chciała zobaczyć Statuę Wolności, obok której się przepływa.
A to już po powrocie na Manhattan i piękne kolory zachodzącego słońca.
Poszłyśmy zobaczyć Wall Street, pokazałam Beth WTC, zajrzałyśmy to Century21, a potem udałyśmy się do Rockefeller Center, żeby zobaczyć choinkę. Tłumy były tam straszne, a zdjęcia, które tam zrobiłam dodałam w zeszłym tygodniu przy okazji świątecznego wpisu.
przeglądam twój blog od ponad roku i za każdym razem jaram się niem jakbym widział go pierwszy raz :D
OdpowiedzUsuńczasami bardzo ci zazdroszcze, ale mam nadzieje że kiedyś też wyjade do stanów:)
pozdrawiam i wesołych świąt! :D
Tomasz:P
Wielkie dzięki i Wesolych Świąt Tomasz!:)
OdpowiedzUsuńrobię się coraz bardziej głodna!
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o nazwę restauracji do chyba chodzi o to, że osoby, które ją założyły pochodzą z Łomży - niedużego miasta w północno-wschodniej Polsce. Tak mi się przynajmniej wydawało jak napisałaś o niej po raz pierwszy
OdpowiedzUsuńRenata
A no i fajny jest ten regionalny patriotyzm - ja bym się ucieszyła, gdyż to miasto bliskie mojemu sercu.
OdpowiedzUsuńRenata raz jeszcze
Renata-> Naprawdę myślisz, że nie znam Łomży?;> Nie tylko znam, ale i byłam;P. Poza tym masa tutejszych Polaków tutaj jest właśnie z Łomży. . Ale chodzi o to, że jest to nazwa wyjątkowo trudna do wymówienia dla obcokrajowca, a restauracja nie znajduje się w Polsce, tylko w Nowym Jorku.
OdpowiedzUsuńCzy koleżanka nie zawiodła się Statuą Wolności? :D Mnie, odkąd ją zobaczyłam niezmiennie śmieszy wyobrażenie ludzi o niej.
OdpowiedzUsuńten wloski deser tez probowalam i rowniez nie przypadl mi do gustu, ale mus malinowy.....mmmmm
OdpowiedzUsuńzdjecia pierwsza klasa
pozdrawiam, zapraszam do siebie http://noradoktora.blogspot.com
coraz lepsze zdjecia cykasz
OdpowiedzUsuńUla, uwielbiam Twoje zdjęcia - obróbkę, kolory i niesamowity klimat, te ze statku są przecudowne!!!
OdpowiedzUsuńhaha czytelnicy z Łomży wystap:)) wyjdzie ze co drugi;) A tak na serio nie bede w opiniach inna- fajne zdjecia, fajny blog. Od dawna w ulubionych
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
male blond krecone-z Łomży oczywiscie;]
venila-> W sumie to nie wiem, raczej nic powiedziała, ale chyba każdy się rozczarowuje widząc, że nie jest tak wielka jak ludzie sobie ją wyobrażaja;)).
OdpowiedzUsuńNora-> Canolli są lepsze i gorsze, te były właśnie niespecjalne.
male blond krecone-> I co tam w Łomży słychać, lubisz swoje miasto?:)
kolejna osoba z łomży się melduje :) chociaż nic tu za bardzo nie słychać, to lubi się to miasto :)
OdpowiedzUsuńa takiej restauracji jak łomżynianka to chyba jednak u nas nie ma!
pozdrawiam!
Lubi się tylko z miłości do własnego miasta czy jednak jest za co?;)
OdpowiedzUsuńa nie mowilam;pFakt slychac niezawiele. Sniegu duzo:P a Lomze jak kazde inne miasto raz sie kocha raz sie nienawidzi. Jak to gadaja na miescie -ogolnie da sie zyc, wszystko co potrzebne jest stosunkowo blisko-na basen i lodowisko do Zambrowa, na zakupy do Bialegostoku, do kina do Ostroleki:)
OdpowiedzUsuńFajnie ze takich skrytoczytaczy jak ja jest wiecej;))
Dobranoc
male blond krecone
Twój blog jest jedynym niezwiązanym z modą który namiętnie czytam i z niecierpliwością czekam na kolejnego posta <3333
OdpowiedzUsuńpuk . puk
OdpowiedzUsuńze względu na to , że nikt z moich znajomych nie pisze listu do mikołaja ; ) dziś w pośpiechu przeglądałam ulubione sklepy online szukając inspiracji , pomysłu ..
i znalazłam to :
http://www.pakamera.pl/modeliniaki-0_s12050519.htm
od razu pomyślałam o Tobie ;)
przesyłam śniegowy uśmiech, EM .
Jak to fajnie, że tak późno chodzicie spać i zostawiacie komentarze o porze, w której zazwyczaj nic się na blogu nie dzieje;).
OdpowiedzUsuńDzięki za przewodnik po Łomży, internetowe serca i myślenie o mnie na widok jedzenia w mniej popularnej formie;)).
Bedac w NY rowniez sprobowalam cannoli, lecz bylo tak niesmaczne, ze gdybym nie byla wtedy glodna, po 1 kesie wyrzucilabym je.
OdpowiedzUsuńZapewne nigdy wiecej nie kupilabym cannoli, gdybym nie mieszkala w "Little Italy" w Bostonie.
Slawne Mike's Pastry, obok ktore przechodze codziennie, niesamowicie okupowane przez turystow miejsce, slynie z wysmienitych cannoli. Stwierdzilam 'co mi szkodzi?'
Zaryzykowalam - nie zaluje. :)
Jesli bedziesz w B., obowiazkowo zagladnij do North End -miejsce z dobrymi slodkosciami i makaronami :p
Pozdrawiam! :)
Jak właściwie powinno się czytać tę nazwę: "coleslaw" ?
OdpowiedzUsuńOriko
świetne zdjęcia. uwielbiam Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńNajlepsze canolli sa na Sycyliiiiii... :) ehh, rozmarzyłam sie ;)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kiedy będę po drugiej stronie monitora, a to dopiero w czerwcu:(
OdpowiedzUsuńDo kiedy zostajesz w NY?
Justyna(która niezmiennie próbuje się z Tobą skontaktować;])
PS. Za każdym razem jak oglądam twojego bloga moje kubki smakowe szaleją .. i nie musiałaś wstawiać zdjęcia tego sernika którego tak dawno nie jadłam.. litościiii:)
zastanawiam się czy w łomżyniance obsługują też w języku polskim :)?
OdpowiedzUsuńMelduje się kolejna czytelniczka bloga z okolic Łomży, Ostrołęka tym razem :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Anastazja
Mniam jedzonko :D
OdpowiedzUsuńOriko-> powiedzmy, że "kolesloł" z tym że tą końcówkę nie wymawia się twardo 'OŁ', tylko raczej coś pomiędzy 'O' i 'A', tak jak przy "Warsaw". Ciężko wytłumaczyć bez zapisu fonetycznego czy zademonstrowania...
OdpowiedzUsuńJustyna-> Do września. Napisałaś do mnie maila? Jeśli tak, to odpisze, mam jeszcze kilka maili do odpisania;).
Polish girl-> No jasne, wszyscy pracownicy są Polakami;).
Czemu na Twoim allegro pusto?:(
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 21:05-> Bo jestem zbyt leniwa, żeby wystawić, to co mam, ale pewnego dnia się zmuszę.
OdpowiedzUsuńTo nie mogę się doczekać:)
OdpowiedzUsuńTak tak napisałam maila na uleczqa@wp.pl dobry adres?
OdpowiedzUsuńCzekam na odpowiedź:)
Pozdrawiam!
właśnie zabieram się do pisania wypracowania na angielski na temat "the person i admire most" i wpadłam na pomysł, żeby napisać o Tobie, a naprawdę jest o czym pisać :) i tak btw. czytam Twojego bloga od czasu kiedy wyleciałaś do Stanów i za każdym razem mnie zachwycasz :)
OdpowiedzUsuńJustyna-> tak, dobry.
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 21:29-> Z jednej strony bardzo mi miło, a z drugiej mam wrażenie, że marnego bohatera wypracowania wybrałaś sobie mimo wszystko;).
Ula na jakich stronach najczesciej czytasz informacje o miejscach przed podroza ? masz jakies ciekawe linki ? P.S podziwiam Twoja wiedze o swiecie :)
OdpowiedzUsuńCo do wyprzedaży:
OdpowiedzUsuńrobiłam wczoraj niewielkie zakupy w H&M i faktycznie, mnóstwo rzeczy było już u nas przecenionych (i to tak dość porządnie, nie o 10%, ale o 30 czy więcej)! Może to i lepiej, zaoszczędzimy na prezentach ;-)
Lady M.
ula ula ula,
OdpowiedzUsuńz racji tego iż interesujesz się fotografią i robisz niesamowite zdjęcia mam do ciebie pytanko :
co myślisz o lustrzance sony a390?
Zastanawiam się nad tym modelem już od dłuższego czasu, ale myślisz, że warto? (pomijając twoją miłość do cannona :) )
Anonimowy z 21:19-> Dzięki;). Nie ma konkretnych stron na których czytałam o celu podróży. Zazwyczaj wpisuję hasło w Google i szukam w ten sposób. No i często nie przygotowuję się za bardzo do podróży. Jutro lecę do Nowego Orleanu, a nic jeszcze o nim nie przeczytałam. Postaram się dzisiaj, a poza tym biorę ze sobą kompa, więc jak jutro pod wieczór dolecę, to przygotuje plan na swój pobyt tam;).
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 21:14-> Niewiele wiem o stronie technicznej fotorafii i poza modelami Canona i kilkoma Nikona, nie znam lustrzanek. Od siebie mogę powiedzieć tylko tyle, że nie kupiłabym lustrzanki innej firmy niż Canon czy Nikon.