15 gru 2010

Beth visiting New York.

Prawie dwa tygodnie temu w weekend, odwiedziła mnie Beth, która ostatni raz pojawiła się na moim blogu półtora roku temu, w ostatni dzień jej pobytu w Polsce.
Odkąd wróciła do Stanów, przeniosła się z Michigan do Bostonu i tam obecnie mieszka oraz pracuje.
Beth tylko raz była w Nowym Jorku przejazdem, więc po raz miałam okazję być jej przewodnikiem, mimo że teraz jesteśmy już w jej kraju, a nie moim;).
Nie zrobiłam dużo zdjęć (w niedzielę więcej), bo było zimno, a miałam też ze sobą analoga.


Przeszłyśmy przez West Village, Noho, Soho i zrobiłyśmy przerwę w Eileen's Cheesecake, bo to miejsce było na mojej liście do spróbowania. Tamtejsze serniki są bardzo dobrze oceniane. Spróbowałyśmy bananowe i musu z malinami. Beth później przez cały weekend gadała o tym bananowym serniku, a mi chyba nawet bardziej smakował mus.

Spróbowałyśmy również włoskiego cannoli, popularnego  również w Nowym Jorku deseru, ale ten nie zrobił na mnie wrażenia.

Pochodziłyśmy jeszcze trochę po Manhattanie, zaliczyłyśmy Little Italy i Chinatown, a potem pojechałyśmy na Greenpoint, bo wiedziałam, że Beth będzie chciała zjeść coś polskiego.
Poszłyśmy do Łomżynianki, dobrze ocenianej i taniej polskiej restauracji. Śmieszna jest jej nazwa, ten kto ją wymyślił, chyba miał na celu łamanie amerykańskich języków przy każdej próbie wypowiedzenia nazwy;).

Zamówiłyśmy żurek, który Beth tak lubiła jadać zrobiony przez moją mamę. Ten był z dodatkiem chrzanu, trochę inny niż robi się u mnie w domu, ale też był dobry. Podano do niego świeży polski chleb, jakiego nie jadłam od wyjazdu z PL. Na drugie danie zamówiłam pierogi z kapusta i grzybami, Beth ruskie i zamieniłyśmy się połową. Były dobre, ale jadałam lepsze i nie równały się domowym. Beth chciała też zjeść surówkę z białej kapusty, bo amerykański coleslaw nie ma przy niej szans.

Później przepłynęłyśmy się darmowym promem na Staten Island, bo Beth chciała zobaczyć Statuę Wolności, obok której się przepływa.


A to już po powrocie na Manhattan i piękne kolory zachodzącego słońca.
Poszłyśmy zobaczyć Wall Street, pokazałam Beth WTC, zajrzałyśmy to Century21, a potem udałyśmy się do Rockefeller Center, żeby zobaczyć choinkę. Tłumy były tam straszne, a zdjęcia, które tam zrobiłam dodałam w zeszłym tygodniu przy okazji świątecznego wpisu.

37 komentarzy:

  1. przeglądam twój blog od ponad roku i za każdym razem jaram się niem jakbym widział go pierwszy raz :D
    czasami bardzo ci zazdroszcze, ale mam nadzieje że kiedyś też wyjade do stanów:)

    pozdrawiam i wesołych świąt! :D

    Tomasz:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielkie dzięki i Wesolych Świąt Tomasz!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. robię się coraz bardziej głodna!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżeli chodzi o nazwę restauracji do chyba chodzi o to, że osoby, które ją założyły pochodzą z Łomży - niedużego miasta w północno-wschodniej Polsce. Tak mi się przynajmniej wydawało jak napisałaś o niej po raz pierwszy

    Renata

    OdpowiedzUsuń
  5. A no i fajny jest ten regionalny patriotyzm - ja bym się ucieszyła, gdyż to miasto bliskie mojemu sercu.

    Renata raz jeszcze

    OdpowiedzUsuń
  6. Renata-> Naprawdę myślisz, że nie znam Łomży?;> Nie tylko znam, ale i byłam;P. Poza tym masa tutejszych Polaków tutaj jest właśnie z Łomży. . Ale chodzi o to, że jest to nazwa wyjątkowo trudna do wymówienia dla obcokrajowca, a restauracja nie znajduje się w Polsce, tylko w Nowym Jorku.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy koleżanka nie zawiodła się Statuą Wolności? :D Mnie, odkąd ją zobaczyłam niezmiennie śmieszy wyobrażenie ludzi o niej.

    OdpowiedzUsuń
  8. ten wloski deser tez probowalam i rowniez nie przypadl mi do gustu, ale mus malinowy.....mmmmm

    zdjecia pierwsza klasa
    pozdrawiam, zapraszam do siebie http://noradoktora.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ula, uwielbiam Twoje zdjęcia - obróbkę, kolory i niesamowity klimat, te ze statku są przecudowne!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. haha czytelnicy z Łomży wystap:)) wyjdzie ze co drugi;) A tak na serio nie bede w opiniach inna- fajne zdjecia, fajny blog. Od dawna w ulubionych
    pozdrawiam
    male blond krecone-z Łomży oczywiscie;]

    OdpowiedzUsuń
  11. venila-> W sumie to nie wiem, raczej nic powiedziała, ale chyba każdy się rozczarowuje widząc, że nie jest tak wielka jak ludzie sobie ją wyobrażaja;)).

    Nora-> Canolli są lepsze i gorsze, te były właśnie niespecjalne.

    male blond krecone-> I co tam w Łomży słychać, lubisz swoje miasto?:)

    OdpowiedzUsuń
  12. kolejna osoba z łomży się melduje :) chociaż nic tu za bardzo nie słychać, to lubi się to miasto :)
    a takiej restauracji jak łomżynianka to chyba jednak u nas nie ma!
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Lubi się tylko z miłości do własnego miasta czy jednak jest za co?;)

    OdpowiedzUsuń
  14. a nie mowilam;pFakt slychac niezawiele. Sniegu duzo:P a Lomze jak kazde inne miasto raz sie kocha raz sie nienawidzi. Jak to gadaja na miescie -ogolnie da sie zyc, wszystko co potrzebne jest stosunkowo blisko-na basen i lodowisko do Zambrowa, na zakupy do Bialegostoku, do kina do Ostroleki:)
    Fajnie ze takich skrytoczytaczy jak ja jest wiecej;))
    Dobranoc
    male blond krecone

    OdpowiedzUsuń
  15. Twój blog jest jedynym niezwiązanym z modą który namiętnie czytam i z niecierpliwością czekam na kolejnego posta <3333

    OdpowiedzUsuń
  16. puk . puk
    ze względu na to , że nikt z moich znajomych nie pisze listu do mikołaja ; ) dziś w pośpiechu przeglądałam ulubione sklepy online szukając inspiracji , pomysłu ..
    i znalazłam to :

    http://www.pakamera.pl/modeliniaki-0_s12050519.htm

    od razu pomyślałam o Tobie ;)
    przesyłam śniegowy uśmiech, EM .

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak to fajnie, że tak późno chodzicie spać i zostawiacie komentarze o porze, w której zazwyczaj nic się na blogu nie dzieje;).
    Dzięki za przewodnik po Łomży, internetowe serca i myślenie o mnie na widok jedzenia w mniej popularnej formie;)).

    OdpowiedzUsuń
  18. Bedac w NY rowniez sprobowalam cannoli, lecz bylo tak niesmaczne, ze gdybym nie byla wtedy glodna, po 1 kesie wyrzucilabym je.
    Zapewne nigdy wiecej nie kupilabym cannoli, gdybym nie mieszkala w "Little Italy" w Bostonie.
    Slawne Mike's Pastry, obok ktore przechodze codziennie, niesamowicie okupowane przez turystow miejsce, slynie z wysmienitych cannoli. Stwierdzilam 'co mi szkodzi?'
    Zaryzykowalam - nie zaluje. :)
    Jesli bedziesz w B., obowiazkowo zagladnij do North End -miejsce z dobrymi slodkosciami i makaronami :p

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak właściwie powinno się czytać tę nazwę: "coleslaw" ?
    Oriko

    OdpowiedzUsuń
  20. świetne zdjęcia. uwielbiam Twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Najlepsze canolli sa na Sycyliiiiii... :) ehh, rozmarzyłam sie ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Już nie mogę się doczekać kiedy będę po drugiej stronie monitora, a to dopiero w czerwcu:(
    Do kiedy zostajesz w NY?

    Justyna(która niezmiennie próbuje się z Tobą skontaktować;])

    PS. Za każdym razem jak oglądam twojego bloga moje kubki smakowe szaleją .. i nie musiałaś wstawiać zdjęcia tego sernika którego tak dawno nie jadłam.. litościiii:)

    OdpowiedzUsuń
  23. zastanawiam się czy w łomżyniance obsługują też w języku polskim :)?

    OdpowiedzUsuń
  24. Melduje się kolejna czytelniczka bloga z okolic Łomży, Ostrołęka tym razem :P
    Pozdrawiam, Anastazja

    OdpowiedzUsuń
  25. Mniam jedzonko :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Oriko-> powiedzmy, że "kolesloł" z tym że tą końcówkę nie wymawia się twardo 'OŁ', tylko raczej coś pomiędzy 'O' i 'A', tak jak przy "Warsaw". Ciężko wytłumaczyć bez zapisu fonetycznego czy zademonstrowania...

    Justyna-> Do września. Napisałaś do mnie maila? Jeśli tak, to odpisze, mam jeszcze kilka maili do odpisania;).

    Polish girl-> No jasne, wszyscy pracownicy są Polakami;).

    OdpowiedzUsuń
  27. Czemu na Twoim allegro pusto?:(

    OdpowiedzUsuń
  28. Anonimowy z 21:05-> Bo jestem zbyt leniwa, żeby wystawić, to co mam, ale pewnego dnia się zmuszę.

    OdpowiedzUsuń
  29. To nie mogę się doczekać:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Tak tak napisałam maila na uleczqa@wp.pl dobry adres?
    Czekam na odpowiedź:)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  31. właśnie zabieram się do pisania wypracowania na angielski na temat "the person i admire most" i wpadłam na pomysł, żeby napisać o Tobie, a naprawdę jest o czym pisać :) i tak btw. czytam Twojego bloga od czasu kiedy wyleciałaś do Stanów i za każdym razem mnie zachwycasz :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Justyna-> tak, dobry.

    Anonimowy z 21:29-> Z jednej strony bardzo mi miło, a z drugiej mam wrażenie, że marnego bohatera wypracowania wybrałaś sobie mimo wszystko;).

    OdpowiedzUsuń
  33. Ula na jakich stronach najczesciej czytasz informacje o miejscach przed podroza ? masz jakies ciekawe linki ? P.S podziwiam Twoja wiedze o swiecie :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Co do wyprzedaży:
    robiłam wczoraj niewielkie zakupy w H&M i faktycznie, mnóstwo rzeczy było już u nas przecenionych (i to tak dość porządnie, nie o 10%, ale o 30 czy więcej)! Może to i lepiej, zaoszczędzimy na prezentach ;-)
    Lady M.

    OdpowiedzUsuń
  35. ula ula ula,
    z racji tego iż interesujesz się fotografią i robisz niesamowite zdjęcia mam do ciebie pytanko :
    co myślisz o lustrzance sony a390?
    Zastanawiam się nad tym modelem już od dłuższego czasu, ale myślisz, że warto? (pomijając twoją miłość do cannona :) )

    OdpowiedzUsuń
  36. Anonimowy z 21:19-> Dzięki;). Nie ma konkretnych stron na których czytałam o celu podróży. Zazwyczaj wpisuję hasło w Google i szukam w ten sposób. No i często nie przygotowuję się za bardzo do podróży. Jutro lecę do Nowego Orleanu, a nic jeszcze o nim nie przeczytałam. Postaram się dzisiaj, a poza tym biorę ze sobą kompa, więc jak jutro pod wieczór dolecę, to przygotuje plan na swój pobyt tam;).

    Anonimowy z 21:14-> Niewiele wiem o stronie technicznej fotorafii i poza modelami Canona i kilkoma Nikona, nie znam lustrzanek. Od siebie mogę powiedzieć tylko tyle, że nie kupiłabym lustrzanki innej firmy niż Canon czy Nikon.

    OdpowiedzUsuń