Przytoczę Wam najlepsze fragmenty:
"Carjacking can be a threat too, especially if you are outside the tourist areas and after dark. It is perfectly acceptable (even if not exactly legal) not to stop in the traffic lights if there is nobody else on the street and you feel it's okay to go (if there are no other cars). You will see even police doing this."
"Both motorways are surrounded by favelas so carjacking is usual and shoot-outs may occur between rival drug lords or between drug lords and the police. If you rent a car, be aware of all these issues. As a tourist, it may be better not to rent one anyway, as if you get lost and go to a bad neighbourhood (and again, there will always be one near you), you will most likely be in trouble."
"At night, especially after traffic has died down, you may hear what sounds like fireworks and explosions. This is not as menacing as it sounds, though it is still indicative of somebody up to no good. These are often firecrackers set-off as signals in the favelas. It might mean that a drug shipment has arrived and is in-transit or that the police are making a raid into the favela. It is a signal to gang operatives who act as lookouts and surrogate police to be extra-vigilant. However, real shoot-outs may occur, especially on weekends. If you are on the street and you hear a shooting, find shelter in the nearest shop or restaurant."
"NEVER go to a favela by yourself, or with an unknown guide."
"Don't walk around with lots of money in your pocket but also don't walk around without any money: you may need something to give to the bad guys in case you are mugged. Not having money to give a mugger can be dangerous as they may get angry and resort to violence"
Wygląda to całkiem poważnie, prawda?;)
Już w drodze z lotniska zauważyłam, że autobus niekoniecznie zatrzymuje się na czerwonym świetle i przypomniałam sobie o tych porwaniach, hehe. A później dotarłam nocą na miejsce noclegu które było w faweli.
Wszystko okazało się oczywiście mniej straszne niż zostało to opisane. Wiem, że takie przestrogi są przesadzone (to tak jak z tym to, co mówią dzieciom zatroskane mamy), dlatego nie biorę ich do końca na poważnie, ale jednocześnie po przeczytaniu tekstu i usłyszeniu historii znajomych, którzy tam byli, chciałam sama się przekonać jak jest naprawdę.
Fawele, czyli brazylijskie slumsy brane są za szczególne niebezpieczne okolice. Część z nich od lat jest nadzorowana przez policję, dzięki czemu bezpieczeństwo znacznie wzrosło. Z drugiej jednak strony nawet Brazylijczycy potrafią złapać się za głowę, kiedy mówisz im, że zatrzymałeś się w faweli. Są na pewno bezpieczniejsze miejsca na świecie, ale ja w faweli Vidigal czułam się dobrze. Mieszkają tam normalni ludzie, ubodzy, choć często pracujący. Zresztą czynsz za mieszkanie w slumsach w Rio wcale nie jest taki niski jak mogłoby się wydawać (wynosi około tysiąca złotych). Na ulicach Vidigal płynęło całkiem normalne życie, a dzieciaki nie biegają z bronią jak w filmie "Miasto Boga".
Mówi się, że trzeba być ostrożnym na plaży, ale było dużo lepiej niż się spodziewałam. Przy Copacabanie kręci się więcej podejrzanych typów niż na innych plażach, ale ja wolałam mniej zatłoczoną Ipanemę i Leblon, a tam ani razu nie widziałam nikogo, kto spacerowałby tam i z powrotem, albo pomiędzy ręcznikami i czaił się na łupy;). Nie poszłabym wykąpać się w morzu zostawiając na ręczniku np. telefon, no ale cóż, nad Bałtykiem postąpiłabym podobnie.
Dopóki przestrzega się pewnych zasad, nie ma powodów, żeby bać się Rio.
Na pewno nie jest to dobre miasto, żeby afiszować się z biżuterią, drogimi torebkami i ogólnie tym, co sprawia, że wygląda się na bogatą osobę. Zdarzało mi się jednak przecież chodzić samej z aparatem w ręku czy robić zdjęcia iPhonem i niczego nie straciłam. To, na co pewnie nie zdecydowałabym się w pojedynkę, to nocne wyjście, zwłaszcza w te najbardziej imprezowe okolice, które przy okazji są średnio bezpieczne.
Tu może też dodam, jako pozytywne spostrzeżenie samotnie podróżującej dziewczyny, że nikt nie wpatrywał się za bardzo we mnie dlatego, że jestem biała, a faceci nawet za blondynkami nie oglądają się tak, jak bym się tego spodziewała.
Koszty
Bilet lotniczy jak wiecie miałam z głowy, a przez niecałe trzy tygodnie w Brazylii zmieściłam się w kwocie 2 tys złotych. Brazylia jest najdroższym krajem Ameryki Południowej, a ceny mniej więcej europejskie, przy czym niektóre rzeczy są tańsze niż tutaj, a inne droższe. Możliwe byłoby wydanie mniejszej kwoty, ale tradycyjnie w podróży wydaję zawsze trochę na kulinarne doznania. Odpadł mi za to koszt noclegu w Sao Paulo i to na pewno było dużą pomocą, bo hostele kosztują mniej więcej od 50-60zł w górę/noc.
Ogólne wrażenia
Brazylia bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie wybrałam tego kierunku podróży, bo był na szczycie mojej listy państw do odwiedzenia, to w dużym stopniu przypadek, że akurat trafiłam na bilet z Birmingham w tak dobrej cenie i pasującej mi dacie. Nie miałam więc wielkich oczekiwań i wydawało mi się, że ten kraj nie do końca trafi w moje upodobania, a tu niespodzianka...jak miło dać się czasem zaskoczyć! Rio jest wspaniałe, pięknie położone, wyluzowane, trochę niebezpieczne, ale przez to intrygujące. Trafiło do grona moich ulubionych miast i miejsc, do których w przyszłości będę wracać.
W Ameryce Południowej odwiedziłam na razie jeszcze tylko Peru, ale to właśnie z Brazylii spodobało mi się dużo bardziej.
Miałam mnóstwo szczęścia poznając tam świetną ekipę, która opisałam w ostatnich postach wiele razy, bo to właśnie oni mieli duży wpływ na moje wrażenia z tej podróży.
Brazylijska kuchnia też okazała się być smaczniejsza niż się spodziewałam, w tej kwestii spisało się przede wszystkim Sao Paulo.
Podróż zaliczam do jednej z najlepszych jakie zrealizowałam, dlatego dziękuję wszystkim, którzy głosowali w zeszłorocznym konkursie i pomogli mi wygrać bilet!
Już niedługo zdradzę Wam, co będzie kolejnym kierunkiem podróży, choć wakacje nie zapowiadają się aż tak egzotycznie jak ostatnie miesiące.
A na koniec zabieram Was na foto-spacer po faweli Vidigal.
Fawele znajdują się najczęściej na wzgórzach.
Główny plac faweli Vidigal, wieczorami schody zamieniają się w centrum spotkań.
Supermarket w którym robiliśmy czasami zakupy.
Któregoś dnia szliśmy przez miasto, a Tiago narzekał na ból brzucha.
– Może byłeś wczoraj na sushi w faweli? – zapytałam żartem i parsknęłyśmy z Laure śmiechem, bo wydawało nam się to najbardziej absurdalnym daniem, jakie można zjeść w slumsach. Tatar byłby zresztą na równi.
Późnym wieczorem Tiago oświadczył, że idzie poszukać kolacji w Vidigal, a ja i Laure dołączyłyśmy do spaceru. Schodziliśmy z górki, kiedy zobaczyłam przed sobą bar sushi. – Cooo??? Suuushi?! – nie dowierzałam.
– Dopiero co śmiałam się z tego, bo surowa ryba w slumsach wydawała mi się abstrakcją. Musimy tu zjeść, koniecznie! Mój żołądek chce tego wyzwania!
Okazało się, że Tiago wiedział o tym miejscu, więc poranny żart odebrał bardziej dosłownie i tylko Laure była tak zaskoczona jak ja.
– Chcecie usiąść na zewnątrz czy w środku? – zapytała kelnerka, kiedy my zastanawialiśmy o co jej chodzi, bo żadnego wnętrza nie było. Okazało się, że opcją w środku było siedzeniem pod dachem, więc my wybraliśmy miejsca świeżym powietrzu.
Zamówiliśmy półmisek z różnego rodzaju rybami. Wszystko było dobre, tanie i nic mi po kolacji nie dolegało, no bo niby czemu? W końcu to tylko sushi w slumsach;).
Partyjka w domino. Widok na Leblon i Ipanemę, Kable zwisające nad głową, poplątane do granic możliwości, a jakimś sposobem wszystko działa. Tylko ciekawe jak jest, kiedy przychodzi awaria i trzeba ją zlokalizować. Czerwony budynek to mój hostel i wiecznie otwarte okno w pokoju wspólnym, skąd mieliśmy najlepszy widok.
Wejście do hostelu.
post mi się podoba, ale te domy na pierwszym zdjęciu wyglądają dosłownie jakby były jeden na drugim ;p i te wąskie schody pomiędzy budynkami mnie urzekły :)
OdpowiedzUsuńbo one są tak powciskane, jeden na drugim + wąskie uliczki i schody :)
Usuńi o dziwo mi się podoba, choć mam wrażenie jakby miało się to za chwilę zawalić ;p
UsuńA podałabyś namiary na noclegi hostelowe? Dzięki
OdpowiedzUsuńVidigalbergue Rio Hostel http://www.hostelworld.com/hosteldetails.php/Vidigalbergue-Rio-Hostel/Rio-de-Janeiro/46683
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=QNJL6nfu__Q Michael Jackson nakręcił tu jeden ze swoich najbardziej znanych teledysków. Mieszkańcy Faveli brali w nim udział. ;))
OdpowiedzUsuńZgadza się i musiał wcześniej dogadać się z dealerami, żeby w ogóle go wpuścili;)) Tylko, że to było w Rocinha, która jest największą fawelą w Ameryca Pd. i znajduje się kawałek od Vidigal.
UsuńUla, niech ja tylko skończę studia, a to Ty mi będziesz zazdrościć podróży:) Żartuję oczywiście.
OdpowiedzUsuńDziewczyno działasz niezwykle motywująco. Śledzę Twojego bloga od dawien dawna i polecam każdemu. Nie wiem jak Ty to robisz, ale robisz to genialnie;)Wszyscy są zachwyceni i później się wymieniamy uwagami: ej, a widziałeś te nowe zdjęcia u Uli?
Podziwiam Twoją odwagę i upór.
SG
Bardzo miłe jest to, co napisałaś! Ściskam :)
UsuńJakim aparatem robiłaś te zdjęcia?
OdpowiedzUsuńBrazylia nie jest moim celem numerem jeden z krajów Ameryki Południowej, już Ci kiedyś pisałam, że nie wydaje mi się na tyle ciekawa co Meksyk czy Peru, ale po Twojej relacji powinna chyba powędrować w górę listy (:
Tym, co zawsze- Canonem 5d m II, natomiast część fot została zrobiona z obiektywem Canon 24mm 2.8, a część Canon 85mm 1.8.
UsuńJak napisałaś o swoich faworytach ostatnio, to wspomniałam, że Meksyk nie jest w Ameryce Południowej;). I tak jak wspomniałam wyżej, Brazylia podobała mi się bardziej od Peru. Pozdrowienia!
to ja jeszcze Cię pomęczę o to Peru. Czy jakbyś była w większej ekipie, a nie tylko z Timem to podobało by Ci się bardziej? albo jakby Tim nie był chory? Czy po prostu Brazylia jest dla Ciebie ciekawsza?
UsuńNie wiem jakim cudem pamiętasz, że Tim był chory, kiedy ja o tym praktycznie zapomniałam haha. To były ostatnie dwa dni, więc nie miało to znaczenia. Czas spędzaliśmy też z innymi ludźmi. Brazylię odebrałam po prostu jako ciekawsze miejsce, np. Lima na tle Rio czy Sao Paulo wypada bardzo blado.
Usuńpamiętam bo ostatnio czytałam relację :p zamierzam tam niedługo pojechać i byłam ciekawa Twoich relacji bo też już nie bardzo pamiętałam. nie martw się nie jestem psychofanką hehe.
UsuńUla powiedz mi z jakiej strony szukasz tanich biletów lotniczych? czy polecasz stronę http://www.esky.pl/ ?
OdpowiedzUsuńTo zależy, jeżeli szukam na konkretną datę w wybrane miejsce to zazwyczaj wchodzę na Skyscanner.net i porównuję ceny wszystkich dostępnych linii z różnymi kombinacjami, jeżeli cena mi nie odpowiada. A potem przechodzę na stronę wybranych linii i kupuję bezpośrednio u nich. A tak na co dzień to obserwuję na FB profile typu Fly4Free, gdzie ciągle wrzucane są jakieś promocje, więc czasami dzięki nim coś kupuję.
UsuńTe dwa zdjęcia na których jest chłopak z deską są niezwykłe, nie mogę przestać na nie patrzeć!
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia i relacja jak zawsze ale jedno mnie teraz zaczęło zastanawiać. Skąd wiadomo, że jedna plaża się kończy, a druga zaczyna? : D
OdpowiedzUsuńHehe jest takie umowne miejsce, ale nie ma dokładniej linii przedzielającej Ipanemę i Leblon ;)
UsuńNie wiem czy pojawiło się już to pytanie, najwyżej się powtórzę, ale w jakim programie przerabiasz zdjęcia ? :)
OdpowiedzUsuńW Photoshopie i/albo pewnym "sekretnym";)
UsuńUla, jesteś celebrytką ! ;p Nie masz sekretów ;) I teraz takie moje pytanie. Sądzisz, że zdjęcia które są robione lustrzanką tak czy siak powinny być przerabiane ?
UsuńKażdy fotograf używa jakiegoś programu do edycji i to, że zdjęcie zostało zrobione lustrzanką nie ma nic do rzeczy;). 'Surowe' zdjęcia mi się nie podobają, tylko analogowe lubię w takim stanie.
UsuńTo teraz inne pytanie ;) To czemu robisz zdjęcia lustrzanką a nie zwykłym aparatem skoro i tak je przerabiasz? Przecież lustrzanka kosztuje.
UsuńJa mam zwykły aparat i robię nim zdjęcia ale zawsze marzyła mi się lustrzanka. Tylko jej waga mnie przeraża. I to, że nie zrobię tak pięknych zdjęć jakie widzę na innych blogach.
Pozdrawiam.
W prostym skrócie- lustrzanka robi lepsze jakościowo zdjęcia, a tej jakości nie uzyskasz za pomocą przeróbki w Photoshoppie. To znaczy do pewnego stopnia może się to udać, ale najważniejszego progu nigdy nie przeskoczysz samą edycją. Zresztą to nie tylko chodzi o body, ale też obiektywy, bo nawet lustrzanką ze słabym obiektywem można robić gorsze foty niż zwykłym aparatem. A te mniejsze są teraz tak dobre, że jak nie można sobie pozwolić na dobry model lustrzanki z dobrym obiektywem, to czasami lepiej zostać przy zwykłej cyfrówce.
UsuńJa nie przerabiam zdjęć, żeby poprawić ich jakość, tylko żeby zmienić klimat.
Po takim opisie w wiki dziwię się, że w Brazylii w ogóle mają turystów... Kocham te kolory i "nawciskane" domki...
OdpowiedzUsuńPamiętam jak pytałam cię co sądzisz na temat brania aparatu do Południowej, ja niestety stchórzyłam i wzięłam starą lustrzankę. Czy ty masz ubezpieczony aparat?
OdpowiedzUsuńOo, to szkoda. Nie mam ubezpieczonego aparatu, za droga 'zabawa' jak na moje realia.
UsuńJak uczestniczyłaś w programie au pair to przez jaką stronę się rejestrowałaś i czy sama wybierałaś swoją host rodzinę, czy ktoś Ci ją przydzielił? :)
OdpowiedzUsuńCultural Care. Dopasowywanie rodziny odbywa się online i jest w dużym stopniu losowe. Jeżeli nie spodoba Ci się dobrana rodzina, to na koncie pojawia się kolejna. Dopiero jeżeli przedłuża się program o kolejny rok, to można zasugerować lokalizację do której chce się trafić, ale nie ma 100% pewności, że trafi się akurat tam.
Usuńnie wiem jaki jest Twój stosunek do rapu, tym bardziej polskiego ale ta piosenka tak strasznie skojarzyła mi się z Tobą! http://www.youtube.com/watch?v=wvY7eUnxIo4 . Tytuł trochę straszny ale tekst inspirujący.
OdpowiedzUsuńNie przepadam, ale przesłuchałam kawałek, skupiłam się na tekście i rozumiem czemu skojarzyła Ci się ze mną, dzięki;)
UsuńWłaśnie dostałam rodzinkę na wakacje ;) dzięki za inspirację, ulu
OdpowiedzUsuńNiesamowite zdjęcia, miejsce, ludzie, moje wrażenia po przeczytaniu tej notki. :)
OdpowiedzUsuńUlu właśnie się wybieram do Londynu, powiedz mi czy się orientujesz czym najlepiej ( najtaniej ;) dojechać z Luton do centrum? Przepraszam,ze pytam tutaj, ale przejrzałam różne fora i nie ogarniam! Myślę, że w Brazylii bym zginęła z kretesem.
OdpowiedzUsuńPs. Relacja świetna. Służą Ci chyba te Ameryki, bo dużo lepiej się czyta Twoją "brazylię" niż choćby Japonię :)
Pozdrawiam
ann
Bo Brazylię dużo bardziej "czułam" niż Japonię :)
UsuńNie ma sprawy, że pytasz tutaj, szybciej odpisuję na komentarze niż maile. Z Luton najtaniej dojechać Easybusem, ale jeżeli godziny, które Cię interesują nie są w tych niższych cenach, to czasami pociąg poza godzinami szczytu (off-peak) może kosztować bardzo podobnie.
Heh, widać, widać! I Australię z resztą też :) Dzięki Ci za odpowiedź, czas ruszyć gdzieś w świat a Londyn to na razie jedyna opcja zaoszczędzająca urlop. Mam nadzieję, że znajdę dużo dobrego jedzenia :) Posprawdzam te busy,pociągi, jeszcze raz dzięki za info!
Usuńann
Niesamowite zdjęcia!!
OdpowiedzUsuńej no, to co pokazujesz to nie sa favele, slumsy, to sa typowe brazylijskie dzielnice gdzie mieszkaja biedni ludzie ale nie patologia.
OdpowiedzUsuńslumsy sa wlasnie przy autostradach, tak jak napisane w tym safety i rzeczywiscie widac, ze sa to slamsy. Bylam w Brazylii i wlasnie z autobusu jadacego do Sao Paulo widzialam takie slumsy, budki sklecone z czego popadnie, wielkoscia przypominajace nasze altanki ogrodkowe, ale oczywiscie te byly obrazem nedzy i rozpaczy, a ci ktorzy tam mieszkaja bawia sie w narkotykowe biznesy a nie studiowanie. Takich "dzielnic" na wzgorzach tez sporo widzialam, domek na domku, z surowej cegly, niewykonczony, ale to typowe w tym kraju, te miasteczka na wzgorzach widzialam jak jechalam bardziej w glab kraju, z dala od sao paulo
Dobrze, że wiesz lepiej;)
UsuńPewnie, że to jest fawela, chyba wszyscy którzy ją tak nazywają, nawet ci, którzy tam mieszkają nie mogą się mylić? Tak właśnie wyglądają fawele w Rio, a widziałam niejedną.
No i owszem, to jest dość typowe, bo w Brazyli 20-30% społeczeństwa mieszka właśnie w fawelach. Domy w Vidigal to też nie wille, ludzie zamiast okien mają czasami kawałek tektury. Narkotykowe biznesy również się tam rozgrywają, ale mieszkają tam też normalni choć niezamożni ludzie (może przesadziłam ze studentami), pracujący od poniedziałku do piątku.
tez się śmiałam z takich przestróg jak wybierałam się do Buenos Aires. A potem zostałam 2 razy okradziona a na moich oczach zabito w biały dzień turystę w środku miasta bo miał profesjonalny aparat, którego nie chciał oddać. Ameryka Południowa jest piękna, ale tam naprawdę trzeba uważać na siebie...
OdpowiedzUsuńPewnie, że jest, nasłuchałam się podobnych historii do Twoich. I dlatego byłam ostrożna przez cały czas, a najpierw szczególnie wybadałam teren. Później mogłam się śmiać, bo pewne rzeczy były przesadzone, ale mimo wszystko nie pozwalałam sobie na tyle, ile np. w Europie.
UsuńDamn, kocham te zdjęcia, chyba dużo bardziej podobają mi się nie niz wszystkie inne z brazylii, są taaaaaak prawdziwe i nie-turystyczne. Odrobinke przypominają mi klimatem jedną dzielnice Barcelony, tą zupełnie nie-turystyczną, pokaże Ci o co mi chdozi jak już będe miała dostęp do mojego kompa ;)
OdpowiedzUsuńHej, w tym tygodniu został przeze mnie założony blog, który zawiera linki do najlepszych i najciekawszych wg mnie wpisów z polskich blogów podróżniczych. Twoją stronę odwiedzam od dawna, bardzo podobają mi się Twoje wpisy i zdjęcia. Powyższa notatka została przeze mnie dodana do polecanych http://abroad.blog.pl/2013/08/01/w-brazylijskich-slumsach-duzo-zdjec/ Pozdrawiam seredcznie! :)
OdpowiedzUsuńCześć Ula, ciekawa strona i od razu trafiłem na Vidigal. Myślałem, że mieszkałaś w hostelu Casa Alto Vidigal, ale po zdjęciach widzę, że to inny hostel. Vidigal jest super opcją, żeby zobaczyć właśnie takie niepocztówkowe Rio. Też mieszkałem tam przez kilka dni i bardzo mi się podobało :-) Trzymaj się i owocnych podróży w 2014. Tutaj kilka moich zdjęć z Vidigal http://marcinkaczor.net/blog/2013/05/24/analogue-brazil/
OdpowiedzUsuń