Po śniadaniu w przedostatni dzień w Sydney pojechałam do portu i zaczęłam od odwiedzenia muzeum sztuki współczesnej.
Trafiłam na kilka niezłych wystaw, ale muzeum jest nieduże i dość szybko je zwiedziłam.
Przespacerowałam się po porcie, przeszłam pod mostem, a z czasem wylądowałam w parku z obserwatorium i ładnym widokiem ze szczytu górki.
Później weszłam na most, żeby przedostać się na drugą stronę. Z zazdorścią patrzyłam na ludzi pluskających się w basenie na dachu hotelu Hyatt. Widok z Kirribilli na operę i miasto można często zobaczyć przy okazji zdjęć Sydney. Przed przyjazdem miałam nawet wyobrażenie jak wygląda cała okolica, ale w rzeczywistości okazała się zupełnie inna, heh. Chyba nie ma miasta z piękniej ulokowanymi basenami niż Sydney – pomyślałam sobie już na spacerze z Coogee do Bondi Beach.W Kirribilli można pływać z widokiem na most i port w oddali. Wracałam znowu na piechotę, na dole odbywała się ceremonia ślubna. W końcu dotarłam też do Royal Botanic Gardens, ale byłam już tak zmęczona, że nie miałam siły na dogłębne zwiedzanie parku. Położyłam się na trawie i odpoczęłam. Później przeszłam się jeszcze po centrum i kilku sklepach. Zajrzałam też do Queen Victoria Building, ekskluzywnego centrum handlowego. Wewnątrz znajdowała się przechodząca przez trzy piętra, 24-metrowa choinka z 60tys lampek i 144 tysiącami kryształowymi ozdobami Svarowskiego. Metro Monorail, miejska kolejka, zatrzymująca się w kilku popularnych atrakcjach Sydney. Funkcjonuje od 25 lat, ale pod koniec czerwca zostanie zamknięta i wyburzona.
Później weszłam na most, żeby przedostać się na drugą stronę. Z zazdorścią patrzyłam na ludzi pluskających się w basenie na dachu hotelu Hyatt. Widok z Kirribilli na operę i miasto można często zobaczyć przy okazji zdjęć Sydney. Przed przyjazdem miałam nawet wyobrażenie jak wygląda cała okolica, ale w rzeczywistości okazała się zupełnie inna, heh. Chyba nie ma miasta z piękniej ulokowanymi basenami niż Sydney – pomyślałam sobie już na spacerze z Coogee do Bondi Beach.W Kirribilli można pływać z widokiem na most i port w oddali. Wracałam znowu na piechotę, na dole odbywała się ceremonia ślubna. W końcu dotarłam też do Royal Botanic Gardens, ale byłam już tak zmęczona, że nie miałam siły na dogłębne zwiedzanie parku. Położyłam się na trawie i odpoczęłam. Później przeszłam się jeszcze po centrum i kilku sklepach. Zajrzałam też do Queen Victoria Building, ekskluzywnego centrum handlowego. Wewnątrz znajdowała się przechodząca przez trzy piętra, 24-metrowa choinka z 60tys lampek i 144 tysiącami kryształowymi ozdobami Svarowskiego. Metro Monorail, miejska kolejka, zatrzymująca się w kilku popularnych atrakcjach Sydney. Funkcjonuje od 25 lat, ale pod koniec czerwca zostanie zamknięta i wyburzona.
Świetne zdjęcia!! zawsze żałuję, że nie umiem tak fajnie sfotografować miejsc jak Ty.
OdpowiedzUsuńSwietne zdjecia jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńTa choinka na zywo musi robic piorunujace wrazenie!
widoki cudowne! ;) szkoda tylko, że marne szanse na to, że zawitam do Australii, przynajmniej w najbliższej przyszłości :/ pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńjejku jak tam pieknie! jak zwykle zazdroszcze i mam nadzieje, ze kiedys bedzie mi dane zobaczyc to na wlasne oczy :P
OdpowiedzUsuńUla, trochę nie na temat, ale w nawiązaniu do Twego komentarza u mnie (odpisuję tu, bo u mnie możesz go nie przeczytać): cały czas bym Ci tu słodziła, bo jestem wielką fanką Twego blogu - zdjęć, relacji i Twojego spojrzenia na świat. Zazdroszczę Ci i podziwiam Cię jednocześnie za odwagę (w realizacji marzeń, w kontaktach z ludźmi). Ale nie piszę nazbyt często takich słodkich rzeczy, coby nie zemdliło :)
OdpowiedzUsuńI w ogóle wychodzę z założenia, że lepiej zaglądać w milczeniu, niż za każdym razem dawać sygnał, że tu zajrzałam jakimś superlakoniczym komentarzem. Bywam na AW (swoją drogą to moje inicjały:) regularnie, ale komentuję rzadko, acz - chyba- treściwie.
Pozdrowienia cieple ślę!
Australia to moje marzenie, od kąt pamiętam marzył mi się domek przy plaży, biegające wszędzie kangury (chociaż podobno są denerwujące po jakimś czasie), własna knajpka ze zdrowymi koktajlami, napojami i innymi pysznościami, do tego obowiązkowo codziennie nurkowanie na rafie koralowej i wieczorne bieganie przy brzegu oceanu.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tego wyjazdu, a przede wszystkim podziwiam, że za wszelką cenę realizujesz swoje marzenia i pasje.
Pozdrawiam :)
Widzę, że to marzenie o Australii jest nadzwyczaj wyidealizowane, bo nie wiem czy istnieje ktoś, kto codziennie nurkuje na rafie, ma dom przy plaży, super knajpkę i jeszcze kangury przychodzą do niego na werandę ;D
UsuńCzy wiesz, dlaczego mają zlikwidować tę kolejkę? Przecież to super atrakcja - przynajmniej dla mnie by była, ale raczej już nie zdążę się nią przejechać ;)
OdpowiedzUsuńKolejka przenosi ogromne straty. Poza nieliczna częścią turystow nikt z niej nie korzysta
Usuńcuda!!! must see!
OdpowiedzUsuńMarzę,by w tej właśnie chwili, tak jak Ty, leżeć sobie w Sydney na trawie i odpoczywać :))
OdpowiedzUsuńNo właśnie, orientujesz się dlaczego mają zlikwidować tę kolejkę?
Pozdrawiam
Gosia http://www.ontheotherhand.pl/
Tak jak napisała wyżej Magda, przynosi straty. A chyba nawet turyści nie napalają się na przejażdzki, bo bilety są drogie.
UsuńGenialny wpis, genialne zdjęcia, tyle. ;-)
OdpowiedzUsuńMiałaś okazję zwiedzić inne miejsca w Australii? Być może o tym już kiedyś pisałaś, ale nie śledzę Cię od początku a jestem bardzo ciekawa tego co można znaleźć w mniej zaludnionych i oddalonych obszarach. A choinka robi wrażenie, tak samo jak samo wnętrze tego centrum handlowego (:
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia :)mam nadzieję, ze też niedługo pojadę :D
OdpowiedzUsuńDzięki twoim zdjęciom do reszty oszalałam na punkcie Australii ;)
OdpowiedzUsuńCzuję, że chyba to jest moje miejsce na Ziemi. Jedyny bardzo duży minus,to odległość od reszty świata. Chociaż równie dobrze dla niektórych może to być olbrzymi plus.
Tak czy inaczej zbieram pieniądze, żeby chociaż przez chwilę poczuć australijski wiatr na twarzy ;)
Bardzo serdecznie pozdrawiam i dziękuję ;)
Zawsze to było moje marzenie by tam pojechać a teraz chcę tego jeszcze bardziej. Genialnie ujęłaś piękno Sydney :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńpiękne wspomnienia .. codziennie raniutko rozpoczynałem dzień biegnąc przez park botaniczny potem przy Operze i dalej na Harbour Bridge .. najpiękniejsze bieganie w moim życiu ..
OdpowiedzUsuńcudowne zdjęcia .. serdecznie pozdrawiam
centra handlowa omijam szerokim łukiem, ale po tym z Twoich zdjęć to chętnie bym się przeszła.
OdpowiedzUsuńznasz jakieś proste przepisy na dania typowe dla Nowej Zelandii? takie które dam rade przygotować z polskich produktów bez posiadania super dużych umiejętności kulinarnych
OdpowiedzUsuńz góry dzięki!
no Ula, świetnie jak zawsze, co to dużo pisać!
OdpowiedzUsuńHej Ula!:) Byłam w Australii na początku tego roku. To była moja pierwsza tak daleka podróż, moje odczucia są nie do opisania.Choć nie mam stażu w podróżowaniu stwierdzam, że Australia to najlepsze miejsce na ziemi. W kółko marzę, żeby móc tam jeszcze wrócić- lecz inni twierdzą, że jeżeli będę miała okazję lecieć do Stanów to zmienię zdanie i będę na okrągło myślała o USA . Ciekawi mnie Twoje opinia - Australia czy Stany? :) A czy zaszłaś może z Coogee Beach do Maroubra Beach? Gdzieś po środku tej drogi są dość wysokie skały piaskowca z których zwisa wilgotna roślinność. Skraplająca się woda tworzy na brzegu kamienistej plaży małe jacuzzia!!:) Pozdrawiam Cię gorąco!
OdpowiedzUsuńStany też bardzo lubię. Ciężko wybrać pomiędzy dwoma miejscami bo oba mają swoje wady i zalety. Może gdyby nie większe problemy z wizą na stały pobyt, to nastawiałabym się na Kalifornię, ale w Australii jest to prostszy proces i właśnie dlatego celuję raczej w ten kontynent. No i tam jeszcze nie mieszkałam, a w Stanach tak. Hmmm do Maroubra chyba nie doszłam, a może to była któraś z mijanych plaż, ale tego zjawiska nie widziałam;). Pozdrowienia :)
UsuńCzy możesz Ty albo ktoś ze stałych czytelników odpowiedzieć mi co/gdzie studiujesz ?:)
OdpowiedzUsuńKierunek się nazywa Food and Consumer Management (tu znajdziesz opis: http://www.ucb.ac.uk/undergraduate/courses/food/full-time/food-and-consumer-management-bsc.aspx), a studiuję na UCB w Birmingham.
UsuńTwoje fotografie z podróży są niesamowicie inspirujące i dodatkowo pomagają mi pobudzić wyobraźnie, gdy czytam książki, w których akcja toczy się w krajach przez Ciebie odwiedzonych! Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że wspomniałam o tym u siebie na blogu :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
http://czytajipodrozuj.blogspot.com/