30 maj 2013

Another coastal walk in Sydney.

Untitled Wraz z początkiem weekendu Magda i Przemek zabrali mnie na Sydney Fish Market, popularny targ rybny. Jak już będę duża, to w takich miejscach będę  przepuszczać pensję.Untitled Piękne i tradycyjnie drogie homary.Untitled Sydney Fish Market jest trzecim największym targiem rybnym na świecie. Podobnie jak w przypadku numeru jeden- Tsukiji w Tokio, komercyjna część jest niewielka, dlatego nie sprawia wrażenia aż tak dużego.Untitled Kupiłam kilka ostryg na spróbowanie.Untitled Untitled Magda lubi kupować tutaj sashimi, więc skorzystaliśmy z okazji i wybraliśmy sobie ryby na lunch. Nie zjedliśmy na zewnątrz, ale zapakowane zabraliśmy ze sobą, żeby później zjeść w parku.Untitled Z targu pojechaliśmy do South Head, dzielnicy znajdującej przy wejściu do portu. Po drodzę mijaliśmy jedne z najdroższych domów w Sydney, a fragment drogi bardzo skojarzył mi się z odcinkiem Market Street w San Francisco, gdzie wjeżdżając pod górę za plecami ma się piękny widok na miasto. Ciężko wysiadało mi się z samochodu, bo te wszystkie widoki sprawiły, że najpierw musiałam pozbierać szczękę.Untitled Piękne klify, duże wysokości, ocean...to zdecydowanie klimaty lubiane przez samobójców, a sława The Gap to nie tylko spektakularne widoki. Plakaty (jak powyższy) starają się odwieźć od pomysłu skończenia ze sobą, informują o możliwości zasięgnięcia pomocy przez lifeline, poważniejszą wersję telefonu zaufania. Na Golden Gate Bridge w San Francisco nawet zamontowano telefon dla takich krytycznych sytuacji.Untitled Jak stanęłam w miejscu skąd zazwyczaj skaczą ludzie, pomyślałam sobie, że wybrałabym raczej inne miejsce. Rzucanie się na takie równe skały to jak skakanie na chodnik z wieżowca. Golden Gate bardziej do mnie przemawia. Untitled
 Zeszłyśmy z Magdą do parku, gdzie czekał już na nas Przemek i zabraliśmy się za lunch.
Ostrygi skropione sokiem z cytryny, sashimi z tuńczyka, łososia i jeszcze jednej ryby, której nie pamiętam. Żałowałam, że nie wzięłam większej porcji, wszystko było takie dobre.
Untitled Untitled
 Po lunchu kontynuowaliśmy spacer.Untitled
Niektóre domki przypominały mi Karaiby.
Untitled Styczeń mógłby już zawsze kojarzyć się z takimi kolorami!
Untitled Untitled Untitled Doszliśmy na niewielką plażę Camp Cove, która miała w sobie coś z Lazurowego Wybrzeża. Wiem, że to kolejne porównanie, ale często jakieś rzeczy/miejsca przywodzą mi na myśl inne. Na plaży panował ścisk, bo było sobotnie popołudnie, ale najbardziej niesamowite wydało mi się to, że woda od strony portu jest tak czysta.Untitled Untitled Nieczęsto będąc w jakimś mieście można przy okazji znaleźć się w parku narodowym. Sydney nie przestawało zaskakiwać.Untitled Widok na Camp Cove Beach.Untitled Większość zdjęć z dzisiejszego posta kręci się wokół tego samego widoku- zatoki i zarysowującego się w oddali Sydney. Totalnie wakacyjna atmosfera, a jednak te miniaturowe budynki przypominały, że wciąż jesteśmy w dużym mieście.
 Z każdą minutą rosło we mnie przekonanie, że za kilka lat znajdę się w tym samym otoczeniu i powiem do siebie "pamiętasz Ula, jak w dokładnie w tym miejscu zapadła decyzja, że wrócisz tu na dłużej? No i jesteś, wohoo!"
Untitled Dalej minęłyśmy Lady Bay Beach, plażę nudystów.Untitled Północna krawędź South Head, kiedyś strategiczne miejsce gdzie strzeżono "bramy Sydney", ale do dzisiaj część tej okolicy zajmują tereny militarne. Untitled
W pobliżu znajduje się też jedna z najstarszych latarni w Australii i tam zakończyłyśmy spacer.
Po tym dniu już nie miałam żadnych wątpliwości, że Sydney to jedno z najpiękniej położonych na świecie miast.

22 komentarze:

  1. jak ja Ci zazdroszczę tych wszystkich podróży...nawet nie masz pojęcia jak bardzo;p

    OdpowiedzUsuń
  2. JAK TAM PIĘKNIE! tylko tak można to podsumować, po prostu cudowne widoki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak każdy twój post i ten jest cudowny, a zdjęcia ...BOSKIE !!!
    Aż chciałoby się spakować i wyjechać, a raczej wylecieć chodziarz na kilka dni ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając blogi podróżników zawsze zastanawiam się, gdzie oni trzymają te wszystkie zdjęcia?


    Australia hmm.. może po studiach za 5 lat ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja trzymam na dysku zewnętrznym (320gb), na którym zresztą skończyło się miejsce i muszę kupić nowy, ale niektóre z czasów, kiedy byłam w Stanach gdzieś pogubiłam.

      Usuń
  5. ale czill piękny! może za 5 lat do Ciebie dołączę tam, albo Ty do mnie ;>

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowicie jest się tam przenieść choć na chwilę podczas trzeciego gradobicia w ciągu dnia! dzięki Ula! :) Pozdrawiam, Natalia

    OdpowiedzUsuń
  7. co za cudowne zdjęcia =) ale się nad nami znęcasz, w pozytywnym tego słowa znaczeniu!
    gdybym mogła, spakowałabym plecak teraz i ruszyła w drogę.... co za miejsce!

    OdpowiedzUsuń
  8. Patrzę na zdjęcia i szczęka opada mi z zachwytu, więc wyobrażam sobie co mogłaś czuć widząc to wszystko na własne oczy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Co u dużo mówić, jak zwykle piękne zdjęcia i atmosfera. U nas za oknem deszcz i z przyjemnością patrzy się na takie widoki (:

    OdpowiedzUsuń
  10. hej Ula :D jakiej wyszukiwarki tanich lotów używasz ? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię porównywać ceny na skyscanner.net, a tak poza tym to obserwuję na FB profile typu Fly4free.

      Usuń
  11. Ciepło, ładnie, i do tego smaczne (zakładam!) jedzonko... Czego więcej potrzeba do szczęścia :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Istny raj na ziemi. Zdjęcia są fantastyczne!

    Ostatnio, jakieś 2 dni temu leciał bodajże na tvp2, program na temat wybrzeży Australii, a zwłaszcza Queensland, gdzie występują miliony meduz "irukandji", które skutecznie przynoszą śmierć turystom i tubylcom. I właśnie to mnie w Australii najbardziej przeraża, z jednej strony jest ta niesamowitość, ta wyjątkowa bliskość natury, a z drugiej strony stałe zagrożenie. Nie należę do osób lubiących ryzyko, więc może to dlatego. Raczej nigdy bym nie wypróbowała kąpieli w takiej wodzie, mając świadomość, że coś tam małego sobie pływa i może mnie zaatakować.
    A Ty spotkałaś się z jakimiś tablicami informującymi o niebezpieczeństwie w wodzie? Bo podobno teraz już częściej i głośniej się o tym mówi, ale dalej są miejsca, gdzie panuje wszechobecna "cichosza", brak klientów = brak zysków.

    Pozdrawiam serdecznie!
    Wspaniale się oderwać od tego szarego nieba i deszczem za oknami, w tak niesamowite miejsce! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy plażach gdzie występują meduzy co kawałek występują tablice ostrzegawcze i butelki z niebieską wodą, którą należy polać oparzenie. Niestety sam płyn nie jest w stanie uratować poszkodowanego, łagodzi tylko ból- dlatego trzeba jak najszybciej udać się do szpitala. Poza tym na plażach, gdzie występuje takie zagrożenie ze strony "jellyfishów" są specjalne kojce z siatki, gdzie ratownik ubrany od stóp do głów w kombinezon wyławia te morskie potwory.

      Usuń
  13. Co jakiś czas mam ochotę cofać się do Twoich pierwszych typowo podróżniczych wpisów i przeżywać wciąż wszystko na nowo :) i nierzadko mi się to zdarza, ale partiami, bo niesamowitych wpisów z pięknymi i nieziemskimi miejscami masz tyle, ile masz wpisów hehe :))) I teraz kolejny cudowny wpis...Australia i Nowa Zelandia przez Ciebie! stały się moimi miejscami, w których kiedyś muszę być, bo nigdy jakoś specjalnie tam mnie nie ciągnęło, a teraz...:)))
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  14. Ula, a kiedy będzie kulinarny przewodnik po Londynie?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak przeczytałaś jednego z ostatnich postów o oszczędzaniu, to pewnie domyślasz się, że nieszybko;).
      Nie mam kasy w UK, żeby jeść w restauracjach i chociaż chętnie zrobiłabym taki przewodnik po Londynie, wiem, że dużo osób byłoby nim zainteresowanych, to nie stanie się to w bliższej przyszłości...

      Usuń
  15. mam pytanie, jak szukasz biletów lotniczych to w jaki sposób to robisz? wiem, że nie znajduje się ich od razu tylko trzeba poświęcić długie godziny na to, ale zupełnie nie wiem jak się za to zabrać, na jakich stronach szukać itp.

    z góry dzięki za pomoc! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często porównuję ceny na skyscanner.net i w ten sposób kombinuję z najtańszymi połączeniami, ale najlepiej jeśli dodasz na FB do obserwowanych profile typu Fly4free, gdzie ciągle wrzucane są promocyjne oferty i tanie loty

      Usuń
  16. Piękne zdjęcia i bardzo fajny blog, który jest dla mnie inspiracją!;)

    Zapraszam do siebie:

    http://wizardingwordginger.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń