Filipa miała urlop i spędzała z nami większość czasu, Filip pracował każdego dnia, ale popołudniami dołączał do ekipy i w poniedziałek zabrał nas na wycieczkę do Belem.
Najsłynniejszym miejscem Belem jest chyba cukiernia Pasteis de Belem, funkcjonująca od 1837 roku. Specjalizuje się typowych portugalskich tartach jajecznych, zwanych w każdym innym miejscu pasteis de nata.
Kupiliśmy pudełeczko i poszliśmy do parku je wszamać.
Trochę cynamonu i/lub cukru pudru na wierzch. Próbowałam pasteis de nata w wielu miejscach, zawsze mi smakowały, ale okazało się, że pasteis de Belem są po prostu poza konkurencją. Idealnie chrupiące ciasto, jeszcze ciepłe nadzienie, budyniowa konsystencja, po jednej marzysz o kolejnej. Klasztor Hieronimitów, kolejna z atrakcji Belem, ale biorąc pod uwagę, że obok jest cukiernia... klasztor chowa się w jej cieniu;).
Wnętrze klasztoru, znajduje się w nim m.in. nagrobek Vasco Da Gamy. Zahaczyliśmy o Berardo Museum of Modern and Contemporary Art, które podobno warto zwiedzić i chętnie wybrałabym się tam w sama, ale my nie mieliśmy akurat za bardzo czasu. Spacerowaliśmy po okolicy, a ja skupiłam się na robieniu zdjęć tej trójce, bo nastał wieczór, a wraz z nim ładne światło.
Piękna Katarzyna i Filip.
Z dwa lata temu odstawiłam torebki i przerzuciłam się na plecaki. Ostatnio wszystko noszę w tym z Billabong/ Zalando.pl
Wylądowaliśmy na placu zabaw. Spalanie kalorii po i przed kolejną porcją słodyczy. No i właśnie na koniec wróciliśmy do cukierni, znowu kupując po jednej tarcie dla każdego. Portugalskie dobro narodowe.
Z dwa lata temu odstawiłam torebki i przerzuciłam się na plecaki. Ostatnio wszystko noszę w tym z Billabong/ Zalando.pl
Wylądowaliśmy na placu zabaw. Spalanie kalorii po i przed kolejną porcją słodyczy. No i właśnie na koniec wróciliśmy do cukierni, znowu kupując po jednej tarcie dla każdego. Portugalskie dobro narodowe.
kocham pasteis de belem <3
OdpowiedzUsuńhaha, zauważyłam, że czesto chyba spotykasz na swojej drodze fajne katarzyny ;)
OdpowiedzUsuńswoją drogą, twoja koszulka wymiata!
Taakk i jak na złość, bo to jedno z moich najmniej lubianych imion. Połowa dziewczyn około mojego rocznika to Kasie, echhhh ;))
Usuńkuuuuurcze te cukiernie wyglądają jak luksusowe hotele. Nie muszę chyba pisać, jak bardzo mam ochotę zjeść te smakołyki;)
OdpowiedzUsuńTo zdjęcie z rozwianym włosem - od dzisiaj marzę o takim.
OdpowiedzUsuńZdjęcie gdzie Ula się podciąga, a za nią mina wchodzącego na drabinkę chłopca bezcenne!!! :)
OdpowiedzUsuńGenialne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPysznie to wygląda!
OdpowiedzUsuńmnie te ciastka nie zachwyciły, ale to raczej kwestia gustu
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia, miło przypomnieć sobie znajome miejsca:)
Czytając twojego bloga odbierałam cię jako bardzo pozytywna, sympatyczną osobę. Może nawet wrażliwą w postrzeganiu świata. Ok. miesiąca temu dołączyłam do twittera, gdzie cię obserwowałam i jestem przerażona. Jakbyś była zupełnie inną osobą niż tą z bloga. Obgadujesz ludzi za to, jak się ubierają. Nie lubisz chyba Polaków. Twoi znajomi, żeby być "ci fajni" muszą spełnić chyba jakieś dziwne kryteria "fajności". Naprawdę nie rozumiem jak to z toba jest. Ty na twitterze to wredna dziewucha, która lubi wszystkich obgadywać. Ty z bloga to fantastyczna osoba. Którą udajesz?
OdpowiedzUsuńMilena z Ożarowa
Czy bycie pozytywnym czy sympatycznym wyklucza negatywne cechy i na odwrót? Ludzka osobowość nie jest czarna lub biała. Być może stworzyłaś sobie w głowie obraz dziewczyny z ciągłym uśmiechem na twarzy i osobowością "do rany przyłóż", ja o to nigdy nie zabiegałam. Ci, którzy powinni, odbierają mnie prawidłowo, a całego świata nie zadowolę. W każdym razie jeżeli nie śmieszą Cię absurdy ulicy i traktujesz to jako zamach na naród, to raczej nie jestem materiałem na Twoją koleżankę.
UsuńŚwietny plecak, Ula!
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze nie wspomnialas, ze w klaszotrze Hiermonimow jest pochowany Vasco da Gama...
OdpowiedzUsuńKurczę, zapomniałam. Miałam o tym wspomnieć, więc zaraz edytuję.
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńWspominałaś na blogu o swoich problemach z cerą, czy już się skończyły? Przymierzam się do odwiedzenia dermatologa, a że nie miałam dobrych doświadczeń postanowiłam spytać u źródła :-)
Postanowiłaś spytać u źródła, czyli królowej pryszczy?:D
UsuńMam cerę trądzikową, więc mniej więcej od 13 roku życia z przerwami mam z nią jakieś problemy chociaż dla mnie to w sumie normalka;). Teraz akurat jest gładka, ale stosowałam w tym roku leki na twarz i niedawno ją oczyszczałam, a to zawsze pomaga.
Hahahah. "U źródła", tj. osoby która wspominała o własnych problemach z cerą! :-D
UsuńMam 23 lata i myślałam, że to się kiedyś skończy. Tymczasem zbliża się dzień, w którym pryszcze zaczną walkę o miejsce ze zmarszczkami ;-)
Dzięki za odpowiedź.
No i myślę, że tak właśnie będzie w moim przypadku... Pociesza mnie jedynie fakt, że taka cera dużo wolniej się starzeje, więc możliwe, że przez większość życia będę się z niej cieszyć;)
Usuńaaaa byłam tam, próbowałam, niebo w gębie :D Lizbona jest magiczna, z chęcią bym tam wróciła
OdpowiedzUsuńMasz genialny plecak:D
OdpowiedzUsuńMam takie dość nietypowe pytanie. Wiem, że byłaś w USA i ogólnie dużo podróżujesz, mogłabyś mi doradzić co kupić z polskich rzeczy i wysłać do USA. Mam zrobić taką polską paczkę z jedzeniem i wysłać znajomym do USA(taka wymiana) Nie mają w swojej okolicy polskiego sklepu a znajoma bardzo chciałaby swojemu mężowi `pokazać kawałek Polski po przez jedzenie` bo jest Amerykaninem. Z góry za jakąkolwiek podpowiedz byłabym wdzięczna!!
Hmmmm... kilka moich propozycji: ptasie mleczko, michałki, krówki, kabanosy czy jakaś inna sucha kiełbasa, śliwki w czekoladzie, ser- jeśli masz dostęp do jakichś dobrych polskich serów (odpowiednio pakowanych), oscypki, paluszki, słoik smalcu jakiejś dobrej jakości, może być nawet paprykarz, chociaż to bardziej dla jaj bo dzisiaj już mało kto go je.
Usuńdziękuje ci bardzo;)
UsuńUla Ula, powinnas miec taki plecak! :)
OdpowiedzUsuńhttp://24.media.tumblr.com/tumblr_mbslv3rEsB1qbwmglo1_1280.jpg
Pasteis de Belem rządzą! :)
OdpowiedzUsuńMina chłopca na placu zabaw: bezcenna! Pasteis de nata: pycha! Podobno jest jedno miejsce w Wawie, gdzie je podają... Muszę się wybrać , bo narobiłaś mi ochoty. :-) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńŚwietny blog! :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :))) i wcale się nie dziwię, że powrót do cukierni był tak oczywisty! :)))
OdpowiedzUsuńpiękne miejsce, Pastéis de Belém nigdy nie jadłam, ale wygląda bardzo smakowicie:)
OdpowiedzUsuń