A teraz, żeby nie robić za długiej przerwy na blogu, wrzucam posta z Wilna.
Wyjazd był bardzo spontaniczny. W piątek, po pierwszym tygodniu w Warszawie, spotkałam się z Eweliną i Pawłem, którzy jak się okazało, wybierali się na weekend na Litwę i Łotwę. Zdzwoniliśmy się w sobotę rano, po tym jak akurat wyjechali z domu, więc miałam 20 min na zebranie się i spakowanie, a dodatkowo wciągnęłam w wyjazd Bzu. Idealnie się złożyło, bo w czerwcu musiałam zrezygnować z odwiedznia Litwy na korzyść Portugalii, a tu kolejna okazja przyszła znacznie szybciej niż się spodziewałam.
W Wilnie mam całkiem sporą grupę znajomych, którzy w zeszłym roku byli studentami na wymianie w Birmingham. Wtedy dowiedziałam się, że Polacy nie są szczególnie lubiani w tamtych stronach. Co prawda wcześniej obiło mi się to o uszy, bo wspólna historia wiele tłumaczy, ale jeszcze do niedawna nie zdawałam sobie sprawy, że na Litwie krąży na temat Polaków cała masa dowcipów. Litwinom nie podoba się, że wciąż są ludzie uznający Wilno za polskie miasto. W związku z tym nie chcą się uczyć języka litweskiego, trzymają się w zamkniętych grupach, a w sklepach, urzędzach oczekują, że będą zrozumieni mówiąc po polsku. Sprawa jest z pewnością delikatna i rozumiem niezadowolenie drugiej strony. Nie jestem natomiast przekonana, czy Adam Mickiewicz był Litwinem... a tego na pewno dowiecie się odwiedzając Wilno;).
Road trip!
Po opuszczeniu Warszawy zrobiliśmy krótki przystanek w Augustowie i poczuliśmy zapach i klimat typowych wczasów nad polskim jeziorem.
Wymiana pieniędzy blisko granicy i kantor, a nim zarządzał jeden z bohaterów trylogii Sienkiewicza, jak to zgodnie stwierdziliśmy z Pawłem.
Ewelina z Pawłem pojechali dalej, a my zostałyśmy na dwa dni w Wilnie. Pierwszy wieczór skończył się na wspólnym wyjściu, ale z nocnymi zdjęciami iPhone nie radzi sobie najlepiej, więc przejdziemy do niedzieli.
Większość czasu spędziłyśmy z moimi dwiema kumpelami; Eleną i Ievą, a na zdjęciu jeszcze Bzu.
Stare miasto w Wilnie jest dużo większe niż sobie wyobrażałam, a poza tym ładne i czyste.
Z domu wyszłyśmy dość późno i bez śniadania. Po 14 byłyśmy już z Bzu bliskie omdlenia, ale w końcu trafiłyśmy do miejsca idealnego, Coco Restobar.
Ieva.
Jedzenie było smaczne, potrawy w menu przede wszystkim międzynarodowe, chociaż Ieva zamówiła zapiekane litweskie pierożki. W mojej opinii wygrało tagliatelle z sosem curry, zamówione przez Elenę.
Nie imprezowałyśmy poprzedniej nocy, wyspałyśmy się, ale z jakiegoś powodu to była bardzo leniwa niedziela.
Miejsce szybko stało się moim ulubionym w Wilnie. Zabudowane loże w ogrodzie restauracji, siedzenia na których można rozłożyć się jak na łóżku, dobre drinki, bardzo przyzwoite jedzenie, niewysokie ceny, WiFi i jeszcze gniazdka elektryczne. Miałyśmy wszystko, czego było nam trzeba i wcale nie chciało nam się gdziekolwiek ruszać.
Z Coco ruszyłyśmy w stronę mieszkania Ievy, zatrzymując się po drodze na placu zabaw dla dorosłych, czyli siłowni na świeżym powietrzu.
Blok Ievy.
Zauważyłyśmy z Bzu, że balkony w tamtejszych blokach są wyjątkowo duże. Ponadto Elena w 3-pokojowym mieszkaniu miała trzy i twierdziła, że to raczej normalne.
Później dołączyła do nas Aurelija, kolejna z naszej erasmusowej ekipy.
Dziewczyny zabrały nas na kawę i deser. Ja tego dnia nie miałam szczęścia do porcji dań. Najpierw rozczarowała mnie trochę porcja śniadania/obiadu, a później tiramisu okazało się zasmucająco małe i nieszczególne w smaku.
Ieva zabrała z domu butelkę "szampana" i poszłyśmy nad rzekę.
Trafiłyśmy na piękną pogodę, Wilno latem jak najbardziej da się lubić.
Kolejny wieczór spędziłyśmy u kolegi. W poniedziałkowe popołudnie mieli dołączyć do nas Ewelina i Paweł wracający z Łotwy, ale miałyśmy trochę czasu, żeby zjeść śniadanie i po raz kolejny pospacerować po starym mieście.
Zamówiłyśmy kibiny z kruchego ciasta z nadzieniem serowo-grzybowym i dwa na słodko: rabarowe oraz ze słodkim twarożkiem. Były pyszne!
Spotkaliśmy się z Eweliną i Pawłem i wybraliśmy się na wspólny spacer po mieście.
W tym miejscu mieszkał Adam Mickiewicz, zanim został zesłany w głąb Rosji.
A w tej kamienicy- Ignacy Krasicki.
Uniwersytet Wileński.
Jedna z najpopularniejszych atrakcji turystycznych wśród polskich turystów, Ostra Brama, a wewnątrz obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej.
Przed wyruszeniem w drogę powrotną zjedliśmy obiad, z którego jedyne co zasługowało na uwagę, to smażony litewski chleb z sosem czosnkowym, popularna litewska przekąska. Dziewczyny przygotowały ją na moje 24 urodziny.
W drodze do domu zatrzymaliśmy się w okolicach Doliny Rospudy.
I na koniec fota z Eweliną. Dzięki za wyjazd, Generale!
Wymiana pieniędzy blisko granicy i kantor, a nim zarządzał jeden z bohaterów trylogii Sienkiewicza, jak to zgodnie stwierdziliśmy z Pawłem.
Ewelina z Pawłem pojechali dalej, a my zostałyśmy na dwa dni w Wilnie. Pierwszy wieczór skończył się na wspólnym wyjściu, ale z nocnymi zdjęciami iPhone nie radzi sobie najlepiej, więc przejdziemy do niedzieli.
Większość czasu spędziłyśmy z moimi dwiema kumpelami; Eleną i Ievą, a na zdjęciu jeszcze Bzu.
Stare miasto w Wilnie jest dużo większe niż sobie wyobrażałam, a poza tym ładne i czyste.
Z domu wyszłyśmy dość późno i bez śniadania. Po 14 byłyśmy już z Bzu bliskie omdlenia, ale w końcu trafiłyśmy do miejsca idealnego, Coco Restobar.
Ieva.
Jedzenie było smaczne, potrawy w menu przede wszystkim międzynarodowe, chociaż Ieva zamówiła zapiekane litweskie pierożki. W mojej opinii wygrało tagliatelle z sosem curry, zamówione przez Elenę.
Nie imprezowałyśmy poprzedniej nocy, wyspałyśmy się, ale z jakiegoś powodu to była bardzo leniwa niedziela.
Miejsce szybko stało się moim ulubionym w Wilnie. Zabudowane loże w ogrodzie restauracji, siedzenia na których można rozłożyć się jak na łóżku, dobre drinki, bardzo przyzwoite jedzenie, niewysokie ceny, WiFi i jeszcze gniazdka elektryczne. Miałyśmy wszystko, czego było nam trzeba i wcale nie chciało nam się gdziekolwiek ruszać.
Z Coco ruszyłyśmy w stronę mieszkania Ievy, zatrzymując się po drodze na placu zabaw dla dorosłych, czyli siłowni na świeżym powietrzu.
Blok Ievy.
Zauważyłyśmy z Bzu, że balkony w tamtejszych blokach są wyjątkowo duże. Ponadto Elena w 3-pokojowym mieszkaniu miała trzy i twierdziła, że to raczej normalne.
Później dołączyła do nas Aurelija, kolejna z naszej erasmusowej ekipy.
Dziewczyny zabrały nas na kawę i deser. Ja tego dnia nie miałam szczęścia do porcji dań. Najpierw rozczarowała mnie trochę porcja śniadania/obiadu, a później tiramisu okazało się zasmucająco małe i nieszczególne w smaku.
Ieva zabrała z domu butelkę "szampana" i poszłyśmy nad rzekę.
Trafiłyśmy na piękną pogodę, Wilno latem jak najbardziej da się lubić.
Kolejny wieczór spędziłyśmy u kolegi. W poniedziałkowe popołudnie mieli dołączyć do nas Ewelina i Paweł wracający z Łotwy, ale miałyśmy trochę czasu, żeby zjeść śniadanie i po raz kolejny pospacerować po starym mieście.
Zamówiłyśmy kibiny z kruchego ciasta z nadzieniem serowo-grzybowym i dwa na słodko: rabarowe oraz ze słodkim twarożkiem. Były pyszne!
Spotkaliśmy się z Eweliną i Pawłem i wybraliśmy się na wspólny spacer po mieście.
W tym miejscu mieszkał Adam Mickiewicz, zanim został zesłany w głąb Rosji.
A w tej kamienicy- Ignacy Krasicki.
Uniwersytet Wileński.
Jedna z najpopularniejszych atrakcji turystycznych wśród polskich turystów, Ostra Brama, a wewnątrz obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej.
Przed wyruszeniem w drogę powrotną zjedliśmy obiad, z którego jedyne co zasługowało na uwagę, to smażony litewski chleb z sosem czosnkowym, popularna litewska przekąska. Dziewczyny przygotowały ją na moje 24 urodziny.
W drodze do domu zatrzymaliśmy się w okolicach Doliny Rospudy.
I na koniec fota z Eweliną. Dzięki za wyjazd, Generale!
marzę bardzo o zwiedzeniu wilna śladami mickiewicza - niewiele osob o tym wie, ale on był niezłym ziółkiem, uwielbiam go tak bardzo, że poświeciłam mu swoją maturalną prezentację i przez to wilno jest w czołówce moich miejsc, ktore chce zobaczyc :D
OdpowiedzUsuńi fajnie ci z tymi znajomymi na całym świecie ;)
Wróciłam kilka dni temu z dwutygodniowego pobytu w Wilnie i fajnie jest zobaczyć te same miejsca, które odwiedziłam, z innej perspektywy (chociażby kadru zdjęcia) jak i przeczytać o innych miejscach i jedzeniu ;-)
OdpowiedzUsuńKilka lat temu na ulicach starego miasta: excuse me, can you tell me a way to Ostra brama? :) z tradycyjnych polskich szlakow w Wilnie wypadaloby jeszcze wymienic obraz 'Jezu, ufam Tobie.', przeniesiony 20 metrow dalej z kosciola do oddzielnej pieknej kaplicy z wielkim krzykiem, rozglosem w prasie miedzynarodowej i nocnym czuwaniem w kosciele 'zeby nam zly Litwin nie zabral obrazu' ;)
OdpowiedzUsuńChyba bede musiala sprawdzic te kawiarnie, bo niby wybor duzy, ale wybrac cos konkretnego to przeciez zawsze trudno :)
Pozdrowienia z Wilna
P.S.: to nie sa cepeliny z kruchego ciasta, ale kibiny, danie karaimow
No właśnie wiem, że cepeliny to co innego, ale one były właśnie tak podpisane, chociaż może zrobili to po angielsku. No to zmienię:)
UsuńŚliczne dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńCóż, Polacy na Wileńszczyźnie mają trochę inną optykę odnośnie stosunków polsko-litewskich. Trzeba zawsze pamiętać o drugiej stronie medalu.
OdpowiedzUsuńDlatego napisałam, że sprawa jest delikatna.
UsuńCześć, gdzie nocowałaś w Wilnie? Zastanawiałam się nad wyjazdem, ale wiele hostelu ma już zajęte miejsca. Polecasz coś?
OdpowiedzUsuńAgn.
Pierwsza noc u Eleny ze zdjęć, a druga u kolegi, także niestety nic nie polecę.
UsuńSzkoda, dzięki za odpowiedź ;)Pozdrowienia z Warszawy!
UsuńAgn.
Świetny wypad, jeszcze nigdy nie byłam w Wilnie, dzięki za fotorelację :)
OdpowiedzUsuńA będzie post z Warszawy?
OdpowiedzUsuńBędą ze dwa :)
UsuńWygląda na pyszny wyjazd:)
OdpowiedzUsuńSpontaniczne wyjazdy sa najfajniejsze :)
OdpowiedzUsuńdo usług Uleczka! :D :*
OdpowiedzUsuńsuper! kiedys bylam w wilnie z wycieczka szkolna, wiec niestety nie zobaczylam miasta tak, jakbym chciala.
OdpowiedzUsuńJesli bedziesz w berlinie w sierpniu daj znac !
Byłam w Wilnie 3 lata temu i trafiłam akurat na największe upały! Miasto jest małe więc idealne na weekend, ja byłam chyba 5 dni i to było już za długo... Moją mamę zawiodła Ostra Brama, którą wyobrażała sobie o wiele większą. Byłam jeszcze w Kłajpedzie bo bardzo chciałam zobaczyć delfinarium i występ delfinków i to miasto najbardziej mi pozostało w pamięci - jest część miasta nowa, ale obrzeża, te bloki wyglądają tak biednie, tak marnie, że u nas te 'zaniedbane' bloki to nic w porównaniu z tamtymi.
OdpowiedzUsuńTeż byłam w Kłajpedzie- dwa razy po 3 tygodnie, w sobotę wróciłam ;) Rzeczywiście bloki wyglądają biednie, stare miasto jest dość małe, a na ulicach czysto i brak ludzi. Mają za to świetnie wyposażony uniwersytet.
Usuńpamietam jak zwiedzialam w Wilnie Muzeum Mickieicza, jego dom, pomnik itd. ale byłam akurat po skończeniu filologii polskiej i więcej na niego bluzgałam niż się cieszyłam, że tam jetem, ale teraz mile to wspominam;) Zwłaszcza, że można było zobaczyć pierwsze wydanie "Pana Tadeusza"
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia :D Zazdroszczę tego wyjazdu, uwielbiam podróżować !
OdpowiedzUsuńhttp://fireflyshearts.blogspot.com
Zwykle nie komentuję, bo wszystko mi się podoba, tym razem muszę zareagować :) Adam Mickiewicz nie został zesłany na Syberię, a w głąb Rosji! Przebywał w Petersburgu, Moskwie, Odessie. Myślę, że trzeba poprawić tę pomyłkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No to już poprawiam, dzięki ;)
UsuńHej Ula, Co to dokładnie za jezioro w okolicach Dolny Rospudy? Będę tam za niedługo przejazdem i może się zatrzymam. :D
OdpowiedzUsuńHmmmm, niestety nie wiem jak się dokładnie nazywało, ale Dolina Rospudy była tuż obok;)
Usuńwidać, że wypad udany !
OdpowiedzUsuńświetne fotki !
pozdrawiam serdecznie
Marcelka Fashion
:)
Ciekawe miejsca no i smaczne! :)
OdpowiedzUsuńHej Ula, ja mam pytanie odnośnie jakości obrazów jaką jakość ustawiasz w aparacie?(L, M, S RAW+L)?? S to chyba jest do małych rozmiarów zjjęc ale chyba i najsłabsza jakość. Jaką Ty ustawiasz?
OdpowiedzUsuńZ góry badzo dziękuje za odpowiedź:):)
Pozdrawiam:)
Z tego co pamiętam to mam ustawione M. Nie mam karty o dużej pojemności, więc na RAW zdecydowanie nie mogę sobie pozwolić ;)
UsuńUla! Kiedy zawitasz do Wrocławia?
OdpowiedzUsuńW najbliższym czasie się nie wybieram, ale kto wie, może do końca wakacji jeszcze tam zawitam;)
UsuńOj! Jak tylko, coś by się zmieniło. To od razu daj znać na swoim FB :)
Usuńfajne to Wilno!
OdpowiedzUsuńco prawda Bzu pomyliła Wiedeń z Wilnem, ale zrzucam to na reisefieber ;)
Wooow :) Ale się zdziwiłam, czytam twojego bloga od dłuższego czasu i mieszkam w Augustowie właśnie ! Pozdrawiam ! :D
OdpowiedzUsuń