Wczoraj z rana odwiedziłam Muzeum Fotografii Helmuta Newtona.
Pod wieczór umówiłam się z Martą na Bite Club, nowy, letni food event w mieście, ulokowany nad Sprewą w dzielnicy Kreuzberg. Inspiracja ewidentnie przyszła z Brooklynu, stoiska z jedzeniem, młodzi ludzie z pasją gotujący w food trucks, a do tego imprezowa atmosfera. Aż miałam ochotę wypatrywać po drugiej stronie rzeki Empire State Building, ale zamiast tego, w oddali dało się dostrzeć podświetloną Funkturm.
Najpierw zajrzałyśmy do Badeschiff, baru, plaży i basenu urządzonego w kontenerze na Sprewie. Zimą zamienia się w kompleks SPA z sauną i krytym basenem z podgrzewaną wodą. Wejście z kontenerów w stylu z Dekalb Market na Brooklynie.
Na miejscu spotkałyśmy znajomych Marty. Bram jest znanym artystą, a Miriam fotografuje analogami. Stanęłyśmy w jednej z dłuższych kolejek, ale było warto.
Rib roll with bacon, kanapka z długo duszonym mięsem z żeberek, chrupiącym bekonem, sosem barbecue, ogórkami kiszonymi, cebulą i chipsami. Solidna kanapka w klimacie południa Stanów i świetnie dobrane składniki. Bite Club wystartował 2.08 i odbywa się co dwa tygodnie. We wrześniu będzie można wpaść tutaj jeszcze dwa razy, 13 i 27 września. Marta poleciła mi food truck z bawarskimi Kässpätzle, coś co możnaby porównać do naszych lanych klusek, tylko wymieszanych w garnku z serem, a w tym przypadku trzema rodzajami (krótko i długo dojrzewających) serów. Posypane pieprzem, szczypiorkiem i chrupiącą cebulką smakowały super! Danie przypominało mac&cheese, makaron z ciągnącym się
serem. Jedna z tych rzeczy, której nie da się nie lubić, nieważne czy masz 5 czy 75 lat.
Teren nie był duży, stoisk mogłoby być nawet więcej, ale i tak każdy miał co jeść i pić, a DJ zadbał o stronę muzyczną.
Tuż przed wyjściem spróbowałyśmy jeszcze popsicles, lokalnych lizaków lodowych. Pytając, który jest najsmaczniejszy, polecono mi ogórkowo-cytrynowe. Marta wybrała maślankowo-cytrynowe i jej były smaczniejsze. Obie wierzymy, że lody powinny jednak zawierać jakiś mleczny składnik. Sorbet, który zwaliłby mnie z nóg jadłam tylko raz, w San Francisco.