3 sie 2013

Warsaw snaps.

Staż w National Geographic/ Travelerze potraktowałam jako idealną okazję do spędzenia kilku intensywnych tygodni w Warszawie. Nadrobiłam zaległości towarzyskie za cały miniony rok. Spędziłam też z Bzu rekordowe trzy tygodnie, tym bardziej poważne, że po raz pierwszy spotkałyśmy się u jednej z nas w domu, a nie na południu Europy, w Nowym Jorku czy Japonii.
Dużo się działo i co wieczór kładłyśmy się spać wykończone. Nawaliłam tylko z aparatem, bo przyjechałam do Wawy ze słabą baterią, a zapomniałam zabrać z domu ładowarki. Nie było więc ładnych zdjęć stolicy i filmiku, których chciałyśmy z Bzu nakręcić.
Od dwóch tygodni jestem w domu i aktywny styl życia zmienił się raczej w tryb couch potato. Wspominałam jakiś czas temu, że chcę wyjechać w sierpniu do Norwegii, ale plan nie wypalił i teraz szukam wakacyjnej pracy w Berlinie.
Poniżej dodaję kilkanaście fot z iPhona, choć to nie wszystko, będą jeszcze dwa posty ze stolicy, w tym jeden o moich kulinarnych wrażeniach.



W jeden z pierwszych dni spotkałyśmy się z super Tolą. Zaliczyłyśmy kilka smacznych miejscówek, ale o jedzeniu następnym razem.


Budziłam się przed 8, Bzu kończyła wtedy nakładanie makijażu, a kiedy nie chodziłam biegać, zaspana zwalałam się na kanapę i oceniałam jej outfit do pracy. Taka poważna rola żony.
Któregoś wieczoru zamieniłyśmy się na chwilę rolami w naszym związku. Tak normalnie to ja odkręcałam butelki i wynosiłam śmieci.

"Mastering the art of carrying wet laundry in your hands and not dropping anything" 
 
Kiedy Kasia wyciągała z szafy swoje urocze sukienki, to i ja zabierałam się za przymierzanie.
W jeden z ostatnich wieczorów w Wawie zaproponowałam Wam na FB spotkanie. Dwie godziny później siedziałam już na kocu z Arturem, Anią i Magdą. Trójka ludzi z pasją, interesujące rozmowy, a mnie było bardzo miło przekonać się, jakich mam fajnych czytelników.

Innego dnia spotkałam się z Karoliną i Piotrkiem, był hummus i rozmowy o podróżach.


Nareszcie była też okazja, żeby spotkać się ze starymi znajomymi. Zadbali o to, żebym zobaczyła wschód słońca w stolicy.
Most Poniatowskiego przemierzany każdego dnia.
Monię Kucel czyli Córkę Rybaka / Vintage Hunters chciałam poznać od dawna, no i udało się w ostatni weekend mojego pobytu. Zabrałyśmy małego Józka na spacer i dotarłyśmy do Zielonego Jazdowa, a tam czekał na nas Kuba Dąbrowski. Jest jednym z moich ulubionych polskich fotografów, więc zaszczytem było poznanie go, a dodatkowym zaskoczeniem fakt, że i Kuba mnie znał. 

21 komentarzy:

  1. Ula w sukience - wow! Przyznaj się, kiedy ostatnio nosiłaś sukienkę? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na zdjęciach z ostatniego tripu była biała kiecka do konwersów, więc bez przesady :)

      Usuń
    2. No właśnie za każdym razem jak jestem w sukience to wszyscy są w szoku, a przecież pojawiam się czasem!;) Ostatnio miałam na sobie w Wawie właśnie. Dużo rzadziej można zobaczyć mnie w butach na obcasie, daaaaawno nie nosiłam obcasów.

      Usuń
  2. Bardzo pozytywny post! Więcej Bzu!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. he he włosy na klacie rządzą! i to twoje uciekające spojrzenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny post !
    nie tylko piękne zdjęcia, ale jeszcze wszystko rzeczowo opisane :)

    pozdrawiam serdecznie
    Marcelka Fashion

    :)

    OdpowiedzUsuń
  5. hej;) dzisiaj wieczorem wybieram się do warszawy właśnie, możesz polecić mi jakieś 'smaczne' restauracje, kawiarnie? byłabym baardzo wdzięczna ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka miejsc na szybko: Mąka i Woda (koniecznie zamówić raviolo), SAM, Krowarzywa, Warburger, Beirut, Hala Koszyki, MOMU Gastrobar, Vege Deli, Charlotte, Ministerstwo Kawy, Limoni, Bułkę przez Bibułkę, Rukola, Na Lato.

      Usuń
    2. Limoni bym Ci odradził, jeśli hamburger to zdecydowanie lepiej zamiast przereklamowanego Warburgera wybrać pobliski Burger Bar (większy wybór, lepsza jakość mięsa, pieczywa, dodatków).

      Pozostałe (z tych, w których jadłem, piłem, kupowałem pieczywo) są ok. Szczególnie fajnie jest pójść do najmodniejszej śniadaniowni (niekoniecznie najlepszej) Charlotte, zjeść pizzę w Rukoli, na kawę można Ministerstwo choć osobiście wybrałbym Filtry.

      Od siebie: Mamma Marietta (ach ten włoski klimat!), Soul Kitchen, Enoteka, Wrzenie Świata (knajpa Szczygła, dla lubiących reportaż koniecznie!), Porto Praga, Filtry Cafe (najlepsza kawa w Wwie), Delikatesy Esencja. To tak na szybko z moich miejsc w Warszawie.

      Warto jest sprawdzić najlepszy przewodnik po warszawskich knajpach: http://froblog.pl/

      Usuń
    3. Dziękuję Wam baaardzo!

      Usuń
  6. Och, zazdroszczę spotkania Moniki i Kuby!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bzu jest piękna, a post - tak jak ktoś napisał - bardzo pozytywny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak dostałaś się na staż w Travelerze ? Co tak właściwie studiujesz w Anglii ? Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Food and Consumer Management.
      Poznałam w zeszłym roku redaktor prowadzącą Travelera i napisałam do niej.
      Pozdrowienia!

      Usuń
  9. jakiego iphone posiadasz? nim robiłaś te zdjęcia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, napisałam zresztą w poście:). A mam iPhone 4.

      Usuń
    2. Ula, sprawdź wiadomości na fb. :)

      Usuń
  10. jak fajnie oglądać młode, zdolne i szczęśliwe dziewczęta!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Zazdroszczę Warszawy ! Muszę w końcu ruszyć mój szanowny tyłek i się tam wybrać :P Jeśli chodzi o zdjęcia to jestem pod wrażeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ten Twój czarno-biały portret jest nieziemski.
    w październiku wracam do stolicy po dziekance. jeśli jeszcze kiedyś nawiedzisz Warszawę na dłużej to koniecznie będę Cię wyglądać na ulicach i w knajpach

    OdpowiedzUsuń