Konflikty z rodzicami, przyjaźnie, miłosne rozterki, pierwsze styczności z dorosłością. Temat nastolatków przerabiany jest w kinie naokrągło, tylko że najczęściej są to głupie komedie, które ostatni raz bawiły w czasach American Pie. "Królowie lata" to lekka fabuła, inteligentne dialogi, ironiczne poczucie humoru i interesujące postaci. Twardy, gburowaty ojciec Joe, tarzający się w suchych żartach rodzice Patricka czy mój ulubieniec, Biaggio. Gra aktorska tych kilkunastoletnich chłopaków robi wrażenie, ponadto filmowi towarzyszą piękne zdjęcia i dobra muzyka.
Lubię ambitne kino o świecie nastolatków. Jest w nich wolność, marzenia, przy okazji zawsze trochę naiwności, beztroski i poczucia, że można wszystko. I tak jest też w tym przypadku, nikt z nas nie uciekł z domu do samodzielnie wybudowanej w lesie chatki, ale każdy marzył o posiadaniu takiego miejsca. Towarzystwo najlepszych przyjaciół, niekończące się lato i pełna kontrola nad własnym życiem, najlepiej w domku na drzewie.
Film ma podobny klimat do "Juno", odrobinę skojarzył mi się również z "Moonrise Kingdom", zapewne przez motyw ucieczki i chęć przeżycia przygody z dala od ograniczeń opiekunów.
Jeśli odwiedzasz Dolny Śląsk odwiedź koniecznie Jelenią Górę! (wcale nie polecam tego miasta, bo tutaj mieszkam haha)
OdpowiedzUsuńByłam tam nie raz! Mam rodzinę w Jeleniej Górze, często też zatrzymywaliśmy się tam jeżdżąc do Szklarskiej Poręby albo Karpacza;)
UsuńRównież zapraszam do Jeleniej, nawet do swoich rodziców na wspólne gotowanie [obecnie mieszkam we wrocławiu, ale bywam w swoich rodzinnych okolicach często]. Jak będziesz we Wrocławiu daj znać, chciałąbym Cię poznać,. porozmawiać o jedzeniu, być moze jeśli będziesz chciała podizelić się posiłkiem :) czytam cię od samego początku i podziwiam, przez ciebie chciałam wyjechać na au pair... ale brak mi odwagi w używaniu języka obcego...
Usuńcudowny film,wyszłam z kina oczarowana. Piękna muzyka, zdjęcia i gra aktorska. +chyba wszyscy uwielbiają postać Biaggio :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o filmie, muszę obejrzeć :) Polecam "Have dreams will travel". Wprawdzie nie nie o nastolatkach, bo to historia dwójki bodajże 12-latków, którzy wyruszają razem w podróż. Wiele śmiesznych momentów, na początku płakałam ze śmiechu, pod koniec ze wzruszenia. "Kochankowie z księżyca" też fajni, jednak znów zaklasyfikowałabym bohaterów do "młodych nastolatków", a w tym przypadku również skautów.
OdpowiedzUsuńMarcin to twój chłopak?
OdpowiedzUsuńNie, przyjaciel
Usuńdzięki Ula, właśnie szukałam jakiegoś dobrego filmu ;)
OdpowiedzUsuńTeż nie słyszałam o tym filmie wcześniej, ale chętnie obejrzę podobnie zresztą jak Moonrise Kingdom (:
OdpowiedzUsuńjest świetny - bardzo zabawny i po prostu przyjemny w oglądaniu
OdpowiedzUsuńChętnie obejrzę :) "Juno" uwielbiam, a z tym opisem skojarzył mi się też film "Wszystko, co kocham" - jako film o nieco mądrzejszych nastolatkach ;)
OdpowiedzUsuńUla, śniłaś mi się! Zaprosiłam Cię do domu moich rodziców, zyby pokazać Ci jeden z najpiękniejszych i najważniejszych dla mnie widoków na ziemi, tj. panoramę Tatr i Podhala z Wału Sieniawskiego, geograficznej granicy Podhala. Wracając do domu z lasu przypomniałam sobie, że chciałam ugotować ramen ale w domu moich rodziców na pewno nie ma odpowiedniego makaronu i przez chwilę chodziło i po głowie, żeby spróbować zastąpić go zwykłym spaghetti. W końcu stanęło na tym, że ugotowałam zupę z pieczonych pomidorów, która bardzo Ci smakowała :) Myślę, że ten sen to rezultat tego, że od dawna czytam Twoje teksty i często mam ochotę na komentarz (szczególnie przy okazji postu "Skąd mam kasę na podróże", który wzbudził mój bezbrzeżny podziw) ale jakoś tak wychodzi, że ostatecznie się nie ujawniam jako kolejna fanka :) Ale skoro zaczynasz się pojawiać w moich znak to znak, że już czas nadszedł :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHaha ale fajna historia, śmiesznie z tym ramenem i spaghetti:D. Podhale to mój ulubiony region w Polsce, więc chętnie zobaczyłabym ten widok w rzeczywistości:)
UsuńDziękuję, że zebrałaś się na komentarz i za to, że tu wpadasz i czytasz bloga :*
No śmieszne, ale jak śniłam to na prawdę czułam, że mój umysł pracuje na największych obrotach żeby wybrnąć z tej makaronowej pułapki ;D
UsuńNa Podhale zapraszam zawsze! A i do Krakowa też.
Dwa posty temu pewien anonim zapytał Cię o Kominka i jeśli chodzi o Twój komentarz, to zgadzam się w stu procentach. Obserwuję Twojego bloga od września 2009 roku i uważam, że nikt tak interesująco nie pisze o podróżach i jedzeniu jak Ty. Dziś weszłam na blog Kominka (który ponoć jest jednym z najlepszych w Polsce- phi!), przeczytałam kilka postów z NY (do którego trzeba zaliczyć WYŁĄCZNIE Manhattan - kolejny, absurdalny wymysł wszechwiedzącego ,,bloggera") i natychmiast stamtąd wyszłam. Jego teksty tak bardzo epatują wielkim ego, lansem i parciem na szkło, że czytelnik czuje zażenowanie i zastanawia się, jakim cudem ten burak zyskał taki rozgłos. Co innego u Ciebie, każdy post sprawia, że czuję się, jakbym odwiedzała wszystkie te miejsca i próbowała smaki kuchni z różnych stron świata razem z Tobą. A co najważniejsze, udowadniasz, że budżet nie musi ograniczać, wystarczą chęci, spryt, rozsądek i odrobina wyobraźni. Z jednej strony jesteś inspirująca, a z drugiej strony ludzka. Chodzi mi o to, że nie próbujesz kreować na blogu jakiegoś idealnego świata, pokazujesz, że są lepsze i gorsze momenty w Twoim życiu i nie ma w tym nic złego.
OdpowiedzUsuńWiem, że temat jest nieadekwatny do postu, ale jestem poirytowana tym, co wyczytałam na blogu Kominka i musiałam jakoś rozładować emocje.
Podrawiam :)
Dziękuję Ci bardzo za komentarz, miłe słowa i cieszę się, że podzielamy opinię na temat Kominka. Zresztą widzę, że dużo ludzi tak go postrzega, a jednak jest jedną z twarzy polskiej blogosfery, bleh.
UsuńTe jego posty z NY to już w ogóle masakra, aż miałam ochotę napisać posta na ten temat, tyle bzdur tam wypisuje...
Ula, Twoj komentarz na pewo i tak by sie nie pojawil,
Usuńponiewaz u Kominka nie mozna wypowiadac sie krytycznie na jego temat, ani na temat jego miernych wypocin ;-)