Środek dnia to pora do schowania się przed życiem, najlepiej w cieniu, bujając się w hamaku, albo w pomieszczeniu z wentylatorami wiejącymi z trzech różnych stron.
Ciężko wymyśleć zajęcia i atrakcje na tę porę dnia, bo jeżeli nie masz nic do załatwienia, to z największą przyjemnością nie robisz nic.
I tak też mniej więcej wyglądało pięć dni spędzonych z Bzu. Spowolnione tempo, odpoczynek od odpoczynku, wyczekiwanie zachodu słońca i radość z każdego powiewu wiatru niosącego ze sobą więcej energii. Nie było spinania się na zwiedzanie, było wolne spacerowanie, panierowanie piaskiem na plaży i ekscytowanie się łykiem zimnego napoju.
Oto druga z trzech porcji zdjęć, ale dzisiaj zaczynam też sklejanie filmików z pobytu Bzu, zobaczymy co z tego wyjdzie.
Jeden z zachodów słońca na naszej plaży.
Na śniadanie owocowa osianka i ryż z mlekiem migdałowym + kokosowym z owocami. W dzień św. Patryka, mój kumpel z Anglii, Jack zaprosił nas do swojegi hostelu na grilla z okazji tego święta.
Praca nad guacamole, Jack i Bzu.
Basen w takim klimacie zawsze mile widziany. W towarzystwie nie zabrakło prawdziwego Irlandczyka, kiedy przyszłyśmy Martin świętował już od kilku godzin.
Chorizo, tortille, szaszłyki, quesadillas.
Z kolacji nie rozkręciła się żadna większa impreza, ale było bardzo przyjemnie. Końcówka na leżaku z Coroną w ręku.
pomimo upału, z chęcią bym się tam znalazła :) cudowne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak mogłoby wyglądać moje życie ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcie z piwem przecudownie klimatyczne.
OdpowiedzUsuńJak przyjemnie chciałoby się rzec :) , podobnie było kilka lat temu na Costa Brava.
OdpowiedzUsuńthese photos are so beautiful!
OdpowiedzUsuńxoxo from rome
K.
kcomekarolina.com
Moje również. Właśnie się zastanawiam czy nie rzucić wszystkiego w cholerę i nie zrobić z tego stylu życia :D
OdpowiedzUsuńdawno tu nie byłam, chyba już nawet miesiące.. dziś spędziłam poranek! miło cię znów zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńPrzeraziłam się fragmentem o tym upale, ale zdjęcia są genialne!
OdpowiedzUsuń"panierowanie piaskiem" to najładniejsze określenie obłażenia nim jakie kiedykolwiek spotkałam :D
OdpowiedzUsuńdziewczyno ale Ci zazdrosze ! moja zazdrosc siega z warszawy az do meksyku xd czytam Twojego bloga od kilku tyg i po prostu najlepszy blog jaki kiedykolwiek spotkalam *.* a jestem dosc wybredna xd nie dosc ze piszesz tresciwie to te zdj sprawiaja ze moje oczy wychodza z glowy ><
OdpowiedzUsuńbrawa dla Cb !!
A my tu biedni w zimnej Polsce... ;)
OdpowiedzUsuńZawsze marzyłam, żeby zobaczyć Meksyk.
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu, to już o krok bliżej :))))
w sumie to kredyt należy się Bzu :D
OdpowiedzUsuńBędzie przewodnik po Meksyku? Cholernie się boję :D
OdpowiedzUsuńA Bzu pierwszy raz poleciała tak daleko? ;)
Przewodnik po Meksyku? Subiektywne przewodniki robię raczej po miastach, jeśli o to chodzi. A boisz się czego?
OdpowiedzUsuńBzu była też ze mną w Japonii, ale tak daleko na Zachód od PL nie miała wcześniej okazji wyjechać.
To że nie znam hiszpańskiego ni w ząb to nic, ale od kiedy moja rodzina się dowiedziała o moim planie już "napakowała" mnie opowieściami o kartelach narkotykowych, że mnie zabiją, itd :/
OdpowiedzUsuńZieeeew. Ciągle ktoś z Europy pyta mnie o narkotyki i możliwość zabicia. To zabawne jak ludzie dają się nieść paranoi. Nie słuchaj rodziny w tym przypadku, chyba że ktoś faktycznie tu był, a nie bierze swojej opinii z filmów sensacyjnych czy mediów;)
OdpowiedzUsuńMeksyk to zdecydowanie jedno z moich podróżniczych marzeń, mam nadzieję, że nadejdzie ten moment, że będę mogła zwiedzić go na własną rękę a po obejrzeniu Twoich zdjęć i przeczytaniu relacji mam na niego jeszcze większą ochotę. Fajnie, że prowadzisz takiego bloga,bardzo miło nastraja, dodaje mega dużo pozytywnej energii i pozwala trochę pojeździć "palcem po mapie" :)
OdpowiedzUsuń