30 mar 2014

Niezwykła historia poznana w podróży...

W podróży nigdy nie wiesz kogo spotkasz na swojej drodze...
Pewnego dnia do twojego pokoju wprowadza się facet o wyglądzie stereotypowego amerykańskiego turysty, a za godzinę słuchasz historii jego życia zbierając szczękę z podłogi.
Tak właśnie było z Marckiem z Teksasu, który pierwszą noc swojego pobytu w Puerto Escondido spędził w moim hostelu.


Ojciec Marca był więźniem Alcatraz. W wieku 20-kilku lat napadł na bank. Przenoszony z jednego więzienia do drugiego gdzie sprawiał problemy, w końcu trafił do legendarnego więzienia o zaostrzonym rygorze - Alcatraz w San Francisco.
Marc i jego rodzeństwo dowiedzieli się o przeszłości ojca dopiero dzień po jego pogrzebie, 7 lat temu. Nawet matka Marca w momencie ślubu nie wiedziała o tajemnicy swojego męża, dowiedziała się kilka lat później przypadkiem od teściowej. Rodzice postanowili dożywotnie ukryć ten fakt przed dziećmi, żeby trzymać je z dala od świata kryminału.
Marc miał 36 lat w momencie śmierci ojca, a ta szokująca informacja wywróciła jego życie do góry nogami. Nagle mnóstwo rzeczy, których nie mógł zrozumieć przez całe swojego życie, nabrało sens.
W młodości był wzorowym uczniem w szkole, nie pił, nie palił, a jednak nie mógł zrozumieć, dlaczego wiecznie kręci się koło niego policja. Kiedy wychodził na imprezę, do domu odwoził go radiowóz, nawet jeżeli nie miał nic na sumieniu.
Były też plusy, obojętnie jak bardzo by czegoś nie przeskrobał, na ojcu nic nie robiło wrażenia. Kiedy nauczycielka w postawówce wezwała rodziców do szkoły, bo znalazła w zeszycie Marca przekleństwo, ojciec o mało co nie zaśmiał się jej w twarz. Koledzy zawsze typowali Marca do podejmowania ryzyka, bo wiedzieli, że jemu i tak się za to nie oberwie.

Kilka dni temu Marc pokazywał mi swoje zdjęcia z pierwszej wycieczki do Alcatraz. Kilkunastoletni chłopak na promie płynącym przez zatokę SF, z najbardziej znanym więzieniem w tle. Na kolejnym zdjęciu nastolatek w celi, uśmiechnięty od ucha do ucha, nie mając pojęcia ile wspólnego ma z tym miejscem. Najbardziej rozbawiła mnie historia o bluzie ze zdjęciem i napisem "Alcatraz", którą Marc kupił ojcu na pamiątkę. Tata w mało entuzjastyczny sposób wziął ją do ręki i za chwilę odłożył z wymówką, że jest za ciepło na przymiarkę.

W wieku 17 lat ojciec zapisał Marca do armii i przez kolejne 10 lat służył w Marines. Spędził trochę czasu w Japonii i Korei, był na wojnie w Somalii i Iraku.
Podobnie jak policja, wszyscy w wojsku wiedzieli o historii jego ojca, ale nikt nie mógł mu powiedzieć. Żartowano z niego delikatnie nawiązując do tematu, ale dla Marca żarty okazały się jasne dopiero kilkanaście lat później. 
Kiedy jego brat został zamordowany, Marc był na służbie po drugiej stronie Stanów, ale to u niego FBI zjawiło się jako pierwsze, robiąc z niego pierwszego podejrzanego. Wtedy nie mógł zrozumieć dlaczego.
Po 10 latach w armii, przez jedno niesprawiedliwe osądzenie, Marc musiał zakończyć karierę wojskowego. Poszedł wtedy na studia ekonomiczne i kilka lat później zarabiał już dobre pieniądze w korporacji. Kiedy dowiedział się o przeszłości ojca, postanowił o tym napisać. Zwolnił się z pracy i przez rok zbierał materiały dotyczące młodości ojca, spisując je później w formie książki.

Na pewno słyszeliście o historii trzech więźniów, którzy uciekli z Alcatraz i nigdy nie zostali odnalezieni. W 1979 powstał o tym zresztą film w Clintem Eastwoodem. Ojciech Marca znał się z trójką uciekinierów, grywali razem w szachy. Kiedy uciekli, jego ojciech był akurat na zwolnieniu. FBI nie mogło znaleźć go przez trzy dni, a kiedy w końcu im się udało w Sacramento, pan Nolan powiedział tylko "Nawet gdybym coś wiedział, to i tak nic bym wam nie powiedział". Marc poświęcił temu tematowi fragment książki zastanawiając się, a co jeśli, to właśnie jego ojciec pomógł w ucieczce trójce więźniów? W ciągu trzech dni zdążyłby zawieźć ich do Meksyku i wrócić...

Wracając jednak do życia Marca, lata niesłusznego traktowania przez policję, odbiły się w jego przypadku na mocnej niechęci do policji. Krótko przed 40tką postanowił pójść na studia prawnicze i poznać prawo tak dobrze, żeby już nigdy nie potraktowano go w sposób jaki zdarzało się do tej pory. Im dłużej studiował tym większą czuł złość z powodu wcześniejszego braku świadomości i tego jak nadużywano w stosunku do niego prawa. Chce zająć się prawem karnym i zostać obrońcą.
Tuż przed przyjazdem do Meksyku, zdał egzamin na aplikacje, a 1 maja pozna wyniki i okaże się, czy wróci do Teksasu czy zostanie najbardziej wyedukowanym wiecznym plażowiczem


Chociaż różnimy się w wielu kwestiach, a pod względem wieku Marc mógłby być prawie moim ojcem, zakolegowaliśmy się dość szybko i od prawie miesiąca jest moim najbliższym kumplem w Puerto Escondido.
Spędzamy razem sporo czasu na plaży i to właśnie Marc dał mi dużo wskazówek na temat surfingu. Sam surfuje, ale ponadto mieszkał 10 lat na łodzi, wie prawie wszystko o wietrze, oceanie i dużo nauczyłam się od niego w kwestiach technicznych. Jest dobrym nauczycielem, potrafi wiele wyjaśnić, podpowiada co robię źle, co powinnam poprawić, ale też regularnie chwali.

Ciągle mam przed sobą przeczytanie jego książki, ale zrobię to na pewno. To samo polecam również wam, bo jeśli Marc pisze tak dobrze jak opowiada historie, to jestem pewna, że książka wciąga.

 
(na okładce wiezięnne zdjęcie jego ojca)

Alcatraz: Parents Have Their Secrets ebook do kupienia przez iTunes, 3.99$

26 komentarzy:

  1. Chyba jeden z moich ulubionych postów. Cieszę się, że go spotkałaś i przez to będę mogła bliżej poznać tak fascynującą historię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Paulina Szczepańska30 marca 2014 23:19

    It's amazing how We learn something new every day...

    http://shenanigan-ska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Mariposa Hermosa30 marca 2014 23:52

    Ula, napisz w końcu jakąś książką! Proszę, proszę! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja mam pytanie z innej beczki: nie chciałaś nigdy wyjechac w zimniejsze regiony - Alaska, Islandia? Mnie niesamowicie kręcą te miejsca i ich surowy klimat, moim marzeniem jest kiedyś tam pojechać na dluzej

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzeczywiście tak jest, że w podróżowaniu najfajniejsi są napotkani ludzie, a przynajmniej pozostawiają najmocniejsze wspomnienia! :) Pozdrów Marca! I pogratuluj mu ode mnie tego, że zdecydował się na studia prawnicze :) Mi właśnie ostatnio po głowie zaczął chodzić pomysł, żeby pójść na kolejne studia...i oczywiście jednym z dylematów jest czy to już nie za późno pakować się w coś takiego...a ludzie tacy jak Marc uświadamiają, że wiek jest tylko głupią wymówką :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Właściwie to nie wiem co napisać, historia jest faktycznie taka,a że się zbiera szczękę z podłogi i jak ktoś zauważył wcześniej w sumie niewiadomo czy to dlatego, że miałaś tak olbrzymie szczęście nie tylko, że spotkałaś takiego człowieka na swej drodze, ale, że tę historię poznałaś, bo w sumie ile osób tylko powierzchownie poznajesz w trakcie swoich podróży a być może skrywają jeszcze bardziej zaskakujące historie! Ale z drugiej strony niesamowity jest fakt, że tyle lat Marc nie dowiedział się o przeszłości swojego ojca, fragment o wycieczce do Alcatraz był tak abstrakcyjny, że aż nie mogłam uwierzyć, że faktycznie coś takiego mogło mieć miejsce - szczególnie, że kupił mu bluzę :) Nie wyobrażam sobie tyle czasu skrywać takiej tajemnicy, w ogóle nie jestem dobra w te klocki. A na zakończenie jeszcze dodam, że zaskakujące jest to jak dużo rzeczy robił w swoim życiu główny bohater Twojego posta - studia ekonomiczne, prawnicze, marines, praca w korporacji. Naprawdę - podróże kształcą :)

    OdpowiedzUsuń
  7. świetna historia, nigdy nie wiemy kogo spotykamy na swojej drodze...

    OdpowiedzUsuń
  8. jakiego filtra/obiektywu używasz robiąc zdjęcia pod słońce?

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardziej od historii jego ojca zaciekawiła mnie postać Marca, który studiuje dla samego siebie i swojej wiedzy, niekoniecznie dla pieniędzy, tak, jak większość społeczeństwa. Podziwiam ludzi, którzy zawsze chcą się rozwijać i uczą się nowych rzeczy pomimo wieku. Mój CS, Idir, który ma 37 lat też teraz robi magisterkę i również opowiedział mi ciekawą historię, wzruszyłam się:


    Kiedy Idir mieszkał w Zimbabwe, postanowił wybrać się na wyspę, która słynie z pięknej plaży i nieziemskich widoków. Zanim wsiadł do łodzi, spotkał parę, której zaproponował, żeby popłynęli tam jedną łodzią. Na miejscu poznał osiemdziesięcioletniego dziadka, który popalając jointa, opowiedział mu historię swojego życia. Dziadek mieszka sam na wyspie, chociaż na lądzie ma co najmniej dziesięć żon w kilku wioskach. Każdą z nich od czasu do czasu odwiedza, zostawiając jej pieniądze na utrzymanie dzieci. Dzieci natomiast ma tyle, że nie potrafi ich nawet policzyć. Kilkanaście lat wcześniej przyszła do niego kobieta z dzieckiem w rękach, mówiąc, że to on jest ojcem i domagając się pieniędzy. Jednak bohater naszej historii nie pamiętał tej kobiety, więc wyrzekł się syna. Po kilku dniach, wróciła ona na wyspę ze wsparciem ze swojej wioski, aby udowodnić, że to jego syn. Wszyscy ludzie krzyczeli: nie widzisz jaki on jest podobny? Jak możesz się wyrzekać swojego syna? Ostatecznie mężczyzna zaakceptował ten fakt i zostawił kobiecie darowiznę. Po opowiedzeniu tej historii, dziadek wskazał palcem na młodzieńca, który przypłynął tą samą łodzią z Idirem i powiedział: spośród wszystkich moich synów, jedynym, który mnie kiedykolwiek odwiedził i wciąż odwiedza na stare lata, jest ten, którego się wyrzekłem.

    OdpowiedzUsuń
  10. ale ładna historia :)
    Co do Marca to nie do końca jest tak jak piszesz. Otwarcie przyznaje, że na studia poszedł dla pracy, a nie przyjemności studiowania. Chciał studiować filozofię, ale wiedział, że z tego nie wyżyje, więc wybrał kierunki, które pomogły zapewnić mu byt, zwłaszcza w pierwszym przypadku, bo prawo wzięło się bardziej z życiowych doświadczeń.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie ma szans. Nie umiem pisać, opowiadać historii, nie chciałabym przeczytać książki, która wyglądałaby tak jak to, na co mnie stać, dlatego nie mam nawet minimalnych chęci. Niech piszą ci, którzy potrafią to robić.

    OdpowiedzUsuń
  12. Skąd takie wnioski?;) Alaska jest akurat prawie na szczycie mojej listy z celami podróżniczymi. Islandia też jest wysoko, ale jest znacznie bliżej Polski, dlatego już nawet nie patrzę na nią przez pryzmat marzenia, tylko planu, który zostanie zrealizowany za jakiś czas. No i Alaska to też kwestia czasu, ale póki co cieszę się Meksykiem;)

    OdpowiedzUsuń
  13. O rany, ta historia jest niesamowita! Jakich to ludzi można znaleźć w drodze, gdy tylko chce się słuchać!

    OdpowiedzUsuń
  14. A mnie dziwi, że rodzice postanowili ukryć przed dorosłymi dziećmi przeszłość ojca, tym bardziej, że zostali wychowani na porządnych obywateli.
    Dwa- wszyscy w wojsku wiedzieli, żartowali, a on się niczego nie domyślał, nie drążył- dziwne
    Smutne.

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozbroił mnie komentarz o traktowaniu bezpieczeństwa w stopniu powagi mercedesa zamykanego na skórzany pasek!:D Dopiero odkryłam twojego bloga i od kilku dni nie robię nic innego tylko czytam i marzę. Jest bardzo inspirujący! Mam nadzieję że kiedyś spotkamy się na drodze:) Też byłam w Maroko poza sezonem, ale w zupełnie innych miejscach. Chciałabym kiedyś tam wrócić i spróbować trekkingu po Atlasie. A jeśli chodzi o post, to niebieskie miasteczko wydaje się piękne, ale takie smutne.

    OdpowiedzUsuń
  16. Małgotrzata Kisielewska1 kwietnia 2014 22:13

    Nie ważne co ludzie powiedzą ją cię niezlomnie od kilku lat podziwiam za twoja odwagę i wytrzymałość w darzeniu do marzeń . Jesteś wielką dziewczyno i nigdy w to nie watp bo możesz jeszcze więcej ! Napisz książkę zbijesz mała fortunę i będziesz mogła podróżować jeszcze więcej ;) pomyśl o tym ją napewno kupię ją i będę polecać innym ;) już sam twój błogosławi jest świetną lektura ;) Pozdrowka !!! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Oooo nie zgodzę się! Pisać to nie umiem ja - w liceum nad wypracowaniami z polskiego pociłam sie zawsze średnio 1 tydzień a wychodzila z tego jedna naciągana strona a4 haha:D Ty natomiast piszesz tak, że każdy post czytam na jednym wdechu. Pewnie przyczynia się do tego tez tematyka - różne ciekawostki itd ale gdybyś nie potrafila pisać to nawet dobry temat nie uratowalby tego a Ty piszesz z mega polotem o nawet najgłupszych rzeczach:) poza tym czytajac te posty widać że jestes bardzo inteligentną dziewczyną :) myślę ze niejedno wydawnictwo zainteresowaloby sie wydaniem Twojej ksiazki

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo inspirujące i dające do myślenia. Choć czasem myślę że historie rodzinne nie powinny wychodzić na jaw, z uwagi na to że mogą kompletnie odmienić nasze życie. Mam na myśli te złe historie

    OdpowiedzUsuń
  19. Oglądam (i podziwiam) Cię, Ula, od kilku miesięcy. Zazdroszczę odwagi i życia w 100% w zgodzie ze sobą. Odzywam się po raz pierwszy porażona Twoja niezwykłą skromnością bijącą z ostatniego komentarza. Twoje teksty są różnej jakości (jeśli mogę to oceniać), trafiają się lepsze i gorsze; cenię, że potrafisz się przyznać do tego, że powstają często w trudzie i znoju. Co do zdjęć, to jestem kompletnym laikiem, mnie się podobają bardzo:) Natomiast to, że zwyczajnie, skromnie (jaka to niedoceniana zaleta obecnie!) i z wdziękiem stwierdzasz, że nie uważasz się za inteligentną, nie pozwala mi dłużej "podglądać" Cię bez odzewu. Jesteś wspaniałym człowiekiem i dajesz piękny przykład tego, jak żyć pełnią życia. Pozdrawiam gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Można od Ciebie dostać kartkę z Meksyku? ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nawet ja nie żyję w 100% w zgodzie ze sobą, ale staram się jak mogę ;)
    Dziękuję za wszystkie miłe słowa. To, co napisałam wyżej, to nie skromności tylko zdawanie sobie sprawy ze swoich zalet, wad i ogólnie umiejętności. Od bycia inteligentną prędzej powiedziałabym, że jestem mądra życiowo ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Magdalena Kijek8 kwietnia 2014 18:38

    Rozbawiło mnie, że ojcu podarował bluzę z wycieczki...no taka pamiątka:) Ale poważnie, imponujący jest fakt, że przez tyle lat rodzina umiała ukryć ten fakt przed dziećmi. Wydaje się to wręcz nieprawdopodobne. Tyle lat wyciętych z życiorysu...jak się to ukrywa? I to rodzinnie-zbiorowo...

    OdpowiedzUsuń
  23. Magdalena Kijek8 kwietnia 2014 18:43

    Za każdą z tych kobiet i każdym dzieckiem też musi być barwna histora...Jak je wszystkie poznawał? kochał którąś z nich? dlaczego zdecydował się żyć z dala od nich? co one o tym myślą? znają się? Intrygujące...:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie za bardzo. Jeśli wyślę kartkę jednej osobie, to pojawią się kolejne prośby ;)

    OdpowiedzUsuń