Jednym z powodów za które uwielbiam San Francisco są widoki roztaczające się na miasto, okolice, zatokę i ocean. Kilka przecznic wchodzenia stromo pod górę, a potem obracam się i nie mogę nacieszyć oka.
Russian Hill jest jednym z takich wzgórz.
W San Francisco nie tylko strome wzgórze nabierają nowego znaczenia, schody też.
Ktoś w swojej willii na wzgórzu oglądał Zbigniewa Bródkę zdobywającego złoty medal.
kurczę, zawsze myślałam o San Francisco jako o mieście marzeń, ale zupełnie nie podoba mi się ta architektura ze zdjęć, Nowy Jork dużo bardziej mi podpasowuje pod tym względem
Russian Hill... a ja z Rosji pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOkej, stało się, zakochałam się w tym San Francisco. A myślałam, że darzę miłością bezgraniczną NY :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle bajecznie przedstawione fenomenalne San Francisco.
OdpowiedzUsuńkurczę, zawsze myślałam o San Francisco jako o mieście marzeń, ale zupełnie nie podoba mi się ta architektura ze zdjęć, Nowy Jork dużo bardziej mi podpasowuje pod tym względem
OdpowiedzUsuńHmmm... nie polegaj aż tak na tym poście, bo nie pokazuje najlepiej architektury miasta.
UsuńSpinning Plates. - oglądałaś?
OdpowiedzUsuńUla, może wiele razy padło już to pytanie ale wolisz San Francisco czy Nowy Jork?
OdpowiedzUsuńale uchwyciłaś moment! Mega! :D
OdpowiedzUsuńtylko że to są chyba zawody w short track'u :)
OdpowiedzUsuńDlaczego Russian Hill? To jest jakaś przenośnia, czy tylko podkreślenie, że onegdaj mieszkało/aktualnie mieszka tam wielu Rosjan?
OdpowiedzUsuńAch... Teraz ja sobie powspominam... :)
OdpowiedzUsuń