Własny pokój z TV i łazienką to raczej pierwszy i ostatni taki luksus w tej podróży, ale to, co absolutnie kocham w ich domu, to kuchnia. Ogromna przestrzeń, wielka marmurowa wyspa, dużo światła, pojemna lodówka i jeszcze wszelkie gadżety, typu "wciągarka" okruchów i głośniki zamontowane w ścianach o takiej mocy, że po przesłuchaniu jednego kawałka ma się energię na cały dzień.
Obejrzeliśmy z Marcinem finał Super Bowl, który jak zawsze był wielkim widowiskiem, ale sam mecz od początku zdominowany był przez jedną drużynę i do najciekawszych nie należał.
Poza tym nadrabialiśmy zaległości w wydarzeniach z życia, gotowaliśmy, ćwiczyliśmy i wcale nie chciało mi się jechać dalej. A teraz piszę już z San Francisco i co mam powiedzieć? Też jest super! Niedługo możecie spodziewać się pierwszego posta stąd, chociaż zapowiadane deszczowe dni nie wróżą dobrze spacerowaniu z aparatem.
Amerykańskie Cheerios, to jedne z niewielu niedestrukcyjnych, masowo produkowanych płatków śniadaniowych, bo mają zaskakująco niewiele cukru jak na realia tego kraju.
Gdyby w gigantycznej lodówce w kuchni zabrakło miejsca, to druga jest w garażu.
Macaroni & Cheese Krafta i Annie's to moje au pairowe wspomnienia zarówno z Kalifornii jak i Nowego Jorku.
Pokoje chłopców. Futbolowa i baseballowa lampa.
Seattle Seahawks czyli zwycięzcy tegorocznego Super Bowl. Marcin zadbał o zapas lodów na mój przyjazd. Objadaliśmy się, a potem spalaliśmy kalorie na siłowni. Nie wszystkie się udało, nadmiar tradycyjnie zatrzymał się na brzuchu. B&J's Red Velvet i Cheesecake Brownies jadłam po raz pierwszy i oba były bardzo dobre.
Przyjęłam kilka dziwnych póz zanim zaczęłam zajadać się śniegiem na potrzebny video z wczorajszego posta. Pierwszy raz z rękawicą do baseballa.
W piwnicy ryzgrywaliśmy mecze piłki nożnej, tylko jakoś w skarpetach wygodniej się grało, przez co jedna podziurawiona para wylądowała w koszu.
Wyruszyłam w podróż z jedną parą jesiennych butów i zamierzałam kupić nowe. Z tymi miałam sporo szczęścia, bo odwiedziłam pięć Urban Outfitters w poszukiwaniu mojego rozmiaru i dopiero w ostatnim trafiłam na jedyną parę, która nie byłaby 40stką lub większym. To model Adidas X UO ZZZ, który powstał w kolaboracji z Urban Outfitters. Najlepsze w nich jest to, że zostały przecenione na 20$ chociaż początkowa cena to 130$!
Przyjęłam kilka dziwnych póz zanim zaczęłam zajadać się śniegiem na potrzebny video z wczorajszego posta. Pierwszy raz z rękawicą do baseballa.
W piwnicy ryzgrywaliśmy mecze piłki nożnej, tylko jakoś w skarpetach wygodniej się grało, przez co jedna podziurawiona para wylądowała w koszu.
Wyruszyłam w podróż z jedną parą jesiennych butów i zamierzałam kupić nowe. Z tymi miałam sporo szczęścia, bo odwiedziłam pięć Urban Outfitters w poszukiwaniu mojego rozmiaru i dopiero w ostatnim trafiłam na jedyną parę, która nie byłaby 40stką lub większym. To model Adidas X UO ZZZ, który powstał w kolaboracji z Urban Outfitters. Najlepsze w nich jest to, że zostały przecenione na 20$ chociaż początkowa cena to 130$!
jezu Ula, co post to cudowniejsze zdjęcia!
OdpowiedzUsuńjaki dom ;__;
OdpowiedzUsuńzdjęcia faktycznie powalają.
OdpowiedzUsuńhowgh!
Pyyyycha! Red velvet brzmi bosko. Czemu w Polsce nie ma takich lodów? :(
OdpowiedzUsuńPrzepyszne red velvet jadłam w Krakowie, w Cupcake Corner Bakery. Polecam, są świetne! :D Jechałam z drugiego końca Polski, między innymi po to, żeby ich spróbować i się nie zawiodłam :)
UsuńAsia
Nie wiedziałam ze takie cuda są w Krakowie, chyba się wybiorę :)
Usuńmłynarczyk
Czyta i ogląda się rewelacyjnie :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSkąd taka fajna bluza? (;
OdpowiedzUsuńTo bardziej sweter, ale jest z Roxy, upolowany ostatnio w Kanadzie na dobrej wyprzedaży;)
UsuńSuper post, piękne wnętrze domu i zazdroszczę Ci tych butów Ula (akurat noszę 40 to tym bardziej ubolewam hahah). Powodzenia w dalszej podróży, pozdrawiam! ; )
OdpowiedzUsuńpatrzę na zdjęcia tego domu i myślę sobie "Boże jak tam czysto" :D
OdpowiedzUsuńŚwietna głębia ostrosci na zdjęciach! A co do lodówki w garażu - moja host rodzina miała oprócz tej w kuchni i w garażu jeszcze jedna w piwnicy ;D
OdpowiedzUsuńOy!..San F. najlepsze miasto w Ameryce! Na jak dlugo? Co do lodów to "butterscotch" warto sie pokusić bo nie ma lepszych!
OdpowiedzUsuńAhh jak bedziesz kiedys w Londynie/UK znudzona towarzystwem brata. Daj znać..!
uwielbiam te amerykańskie okna ^^
OdpowiedzUsuńSuper lydki :-)))
OdpowiedzUsuńŁydeczki <3! A zdjęcia faktycznie przepiękne! Takie proste niby, a mają to coś.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia, też zakochałabym się w tej kuchni ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój blog Ula. Będziesz moją inspiracją na pewno :)
OdpowiedzUsuńDzięki za info o butach! :) Są genialne!
OdpowiedzUsuńNo i te zdjecia! Wow! Jedno wielkie wow! Szczególnie te zdjęcia wnętrz. Przepiękne.
Czym fotografowałaś tym razem? Chyba nie jestem na biezaco z Twoim aktualnym sprzetem :> Jaki aparat i obiektyw?
Pozdrawiam gorąco! (okej... tak gorąco to nie, bo w Gdyni mróz!)
Od 2.5 roku mam ten sam sprzęt, a nawet gorszy, bo ostatnio używam 50tki 1.8 a nie 1.4. Śmiesznie, że tyle pozytywnych słów czytam na temat zdjęć, ale może to dlatego, że dawno nie używałam 50tki, no i poza tym wnętrze domu było piękne;)
UsuńJa stawiam na Haagen Dazs;-))) Moje ulubione to mango (ale nie sorbet, tylko te śmietanowe), karmelowe z kawałkami wafelków i czekolady, no i oczywiście banana spit, czyli banany czekolada i wiśnie. Koniecznie spróbuj;-) A tak w ogóle to słyszałam że ponoć Haagen Dazs to najlepsze lody na świecie, do tego firma zapoczątkowana przez polskich Żydów;-) W sumie to najlepsze lody jakie jadłam, więc może prawda?;D
OdpowiedzUsuńStany sa pełne polskich Żydów, więc nic w tym dziwnego. Szkoda, że firma HD wycofała swoje lody z polski, zresztą patrząc na ich cene sie nie dziwię, 20 zł za pół litra to cena z kosmosu.
Usuńpiękny dom, widać, że jest w nim sporo przestrzeni i aż ma się ochotę wypoczywać :) a powiedz jakim aparatem/obiektywem robiłaś zdjęcia do tego posta?
OdpowiedzUsuńUla, trafiłam tu od Moniki Wal. Zostaję:)
OdpowiedzUsuńButy cudo:) :) :)
Wszystkiego dobrego!
Super, dzięki wielkie!
UsuńUla, byłaś au pair, ile miałaś wtedy lat? ;) Szybko rodzinka się znalazła?
OdpowiedzUsuńMiałam 21-23 lata. Pierwszą rodzinę miałam na koncie po ok dwóch tygodniach od rozpoczęcia procesu szukania, ale chyba z pięć się ich przewinęło zanim wybrałam ostateczną. A potem jakoś po miesiącu też zmieniałam tę host rodzine, bo nie ułożyło się nam.
UsuńŚpiący Marcin... <3 ;) Piękny dom ma jego host family! Czekam na posty z SF.
OdpowiedzUsuńPiękny dom :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że żyjesz tak intensywnie!
Sweter i chusta są świetne, buty też :)
Pozdrawiam!
Ula, jak przerabiasz zdjęcia, że są tak cudne? ;-)
OdpowiedzUsuńludzie, nawet jak Ula wam odpowie na to pytanie krok po kroku to co wam to da? :)
Usuńdo zdjęć trzeba mieć serce i rękę a dopiero potem photoshopa ;)
gównianego zdjęcia to nawet godziny przesiedziane w PS nie poprawią, więc ogarnijcie.
poza tym... jak się cieszę, że to jest "tajemnica zawodowa" Uli ;) albo nawet nie tyle Uli co Internetu ;) zagłębisz się w temat - odkryjesz przepis. trochę pracy a nie tylko wszystko podać pod nos ;)
Ula, zdjęcia są przepiękne! Bardzo ładnie wyglądasz, promieniejesz. Fajnie, bo widać, że podróże naprawdę dają Ci 100% radości i o to własnie chodzi.
OdpowiedzUsuńMam do Ciebie takie pytanie (a nawet nie tylko do Ciebie, ale do czytelników także:)), czy korzystasz z forum turystycznych/podróżniczych? Ja chciałabym coraz więcej podróżować, dlatego staram się czytać coraz więcej informacji na temat danych krajów i relację z podróży:) Ostatnio coraz częściej przesiaduję na forum turystycznym http://podroze-forum.pl/ . Chciałabym poznać Twoje zdanie i dowiedzieć się skąd Ty czerpiesz wiadomości na temat miejsc w której wyjeżdżasz? :)
Dziękuję!
UsuńNie korzystam z forum, bo raczej by mnie trafił od tych wszystkich porad "ekspertów", zwłaszcza na polskich stronach. Zdarza mi się zaglądać na forum Lonely Planet, ale tylko jeśli szukam czegoś konkretnego.
Ja niestety nie przygotowuję się wzorowo do swoich podróży czytając od deski do deski książki i przewodniki na ten temat. Zdecydowaną większość informacji czerpię z internetu (najczęściej zagranicznych stron) z rozmów z ludźmi i przewodników. A tak czy inaczej największą przyjemność mam z bycia w danym miejscu i obserwowania życia, nie muszę koniecznie wiedzieć wszystkiego, lubię się dać zaskoczyć.
Tak z innej beczki:
OdpowiedzUsuńPolecam Ci obejrzeć film dokumentalny: This way of life, jeżeli jeszcze go nie obejrzałaś...Ja właśnie go obejrzałam i myślę, że mógłby Cię zainteresować.
Serdecznie polecam.
PS. Mi się ogromnie spodobał :)
Nie oglądałam! Dziękuję bardzo, bo przepadam za filmami dokumentalnymi :)
UsuńFajna relacja + dobre zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hej, mam takie pytanie z innej beczki. Jak mieszkałaś w SF albo nawet potem to nie ciągnęło Cie żeby zobaczyć Hawaje?
OdpowiedzUsuńmłynarczyk
Pewnie, że ciągnęło! Tylko bilety lotnicze wcale nie są tanie (ok 400$ w dwie strony) no a poza tym wbrew pozorom nie miałam aż tyle czasu na zwiedzanie, tylko weekendy i dwutygodniowy urlop.
UsuńUla trochę pytanie z innej beczki, ale jak wygląda stosunek ludzi z innych krajów jak dowiedzą się, że pochodzisz z Polski? Są raczej pozytywnie nastawieni czy negatywnie? Czy po prostu nie ma to dla nich znaczenia? ;)
OdpowiedzUsuńHaha świat nie kręci się wokół Polski, także ludzie mają to gdzieś. No chyba że ktoś ma jakieś pozytywne lub negatywne doświadczenia z Polakami albo wrażenia z Polski, ale z negatywnych pamiętam teraz tylko jedno- dziewczyna z Litwy powiedziała mi wprost, że nie lubi Polaków;). Na negatywny odbiór można się natknąć przede wszystkim u naszych sąsiadów, w skali światowej jest lepiej.
UsuńJakie piękne łydki! Wnętrze domu jak i jego zewnętrze zapierają dech, piękny!
OdpowiedzUsuńten post+ post z Brazylii i Australii to jedne z moich ulubionych :)
OdpowiedzUsuńSuper jakość zdjęć. Czy Marcin jest au pair?
OdpowiedzUsuńTak, spędza rok w NY jako au pair.
UsuńZdjęcia zamieszczone w Twoim poście mają piękne kolory. Podoba mi się także mała głębia ostrości :)
OdpowiedzUsuń