15 sie 2009

Republic of Kosovo, the newest country in the world.

Kosowo, najmłodszy kraj w jakim byłam, swoją niepodległość ogłosiło 17 lutego 2008.
Nie wiedziałam za bardzo czego się po nim spodziewać. Przez informacje, które docierały do mnie przez ostatnie lata, miałam w głowie coś w rodzaju czarno-białego kraju, z ruinami co krok i ludźmi wyglądającymi nieśmiało ze swoich domów.
Kosowo pozytywnie mnie zaskoczyło i mówię tu przede wszystkim o Prisztinie, stolicy.
Dookoła dużo się buduje, ludzie są otwarci (po 10minutowej rozmowie, chłopak zaproponował nam u siebie nocleg). Wyobraźcie sobie, że nawet street fashion nie stało na takim niskim poziomie, widzieliśmy sporo dobrze ubranych ludzi. Kawiarnie, restauracje były zapełnione.
Widzę pozytywną przyszłość dla tego miasta.


Poranek na dworcu autobusowym w Skopje. Ta kobieta, zamiast usiąść na wolnych krzesłach naprzeciwko, przepchnęła kuprem Kasię i wepchnęła się na jej miejsce;).



Tym razem północ a nie południe Macedonii, ale znowu niekończące się góry.

To była najprzyjemniejsza podróż ze wszystkich (pomijając te samolotem). Jechaliśmy dużym autokarem, byliśmy prawie sami, działa klimatyzacja. Jakie było nasze zdziwienie, kiedy jeden z kierowców wyciągnął zimną wodę, rozdał kubeczki i nalał każdemu do pełna. Kiedy jedliśmy, dał nam gazety, żebyśmy się nie pobrudzili. A już najzabawniejsza była sytuacja, gdy zatrzymaliśmy się na poboczu, jeden z kierowców wysiadł i po chwili wrócił z melonami. Ze scyzorykiem w ręku poszedł na tył autobusu i zaraz wrócił z kawałkiem melona dla każdego. Smakował co prawda jak puree ziemniaczane, ale liczy się gest!

Kosowo uznałam za kraj stacji benzynowych, bo pojawiały się co jakieś 500metrów! Na naszej kilkudziesięciokilometrowej drodze, minęliśmy ich pewnie ponad 100. To było bardzo dziwne.

Prisztina.

Może ten obraz nie zachwyca, ale pamiętajmy, że zaledwie 10lat temu skończyły się tu walki wojenne.



Manekiny-dzieci przed jednym ze sklepów odzieżowych. Przerażające;).

Żebraczka...i fascynująca twarz.

Dało się zauważyć, że Bill Clinton jest tam lubiany.

Jak już mówiłam, Prisztina to jedno duże pole budowy.



Restauracja w centrum.

Prezydent Kosowa i przywódca kosowskich Albańczyków, Ibrahim Rugowa. Ludzie wiele mu zawdzięczają. Zmarł w 2006 roku.



Teatr narodowy.

To był w sumie jedyny napotkany budynek po którym było widać ślady wojny.





W jednym z barów zjedliśmy pyszne hamburgery z frytkami z serem i zapłaciliśmy 2,20euro.

Droga powrotna to był jeden wielki koszmar. Całą drogę nie było klimatyzacji. Najpierw staliśmy w korku a na przystanku za Prisztiną dosiadło się tyle ludzi, że ścisk był nawet w przejściu. W autobusie było jakieś 50'C. Żartowaliśmy, że brakuje jeszcze tylko, żeby pasterz z owcami się do nas dosiadł;).

Musieliśmy wrócić z powrotem do Macedonii, żeby na drugi dzień wyjechać do Bułgarii. Na granicy wysiedliśmy bo upał był nie do zniesienia. Nagle 35'C na zewnątrz okazało się przyjemnym chłodem.

Przeszliśmy przez granicę i czekaliśmy na autobus już po drugiej stronie. Pęknięta rura z lecącą zimą wodą dała nam tyyyle radości, pluskaliśmy się jak dzieci;).

Po ciężkim dniu czekała nas ciężka noc. Przez noc mieliśmy jechać do Bułgarii i dojechać nad ranem do Sofii. W Skopje, przed pójściem na dworzec poszliśmy do centrum handlowego i razem z Kasią umyłyśmy się praktycznie od stóp do głów w umywalce w publicznej toalecie;). Nie pytajcie jak...;D

26 komentarzy:

  1. Przeczytałam wszystko jak zwykle z zapartym tchem :D Uwielbiam czytać Twoje historie z podróży. Zdjęcia są niesamowite - zwłaszcza portrety mieszkańców. Czekam na kolejne relacje z niecierpliwością ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. nagłówek bardzo mi się podoba- jest po prostu świetny :]

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzieci - manekiny są przerażające.
    A nagłówek pierwsza klasa! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. lubię tutaj zaglądać. ciekawie przedstawiasz miejsca, które odwiedzasz. a nagłówek bloga świetny. kilka z tych zdjęć znam z flickra (:

    OdpowiedzUsuń
  5. hmmm...a nagłówek bardzo się poodba

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam Twojego bloga :) czytam każdą notkę już od około 3 miesięcy :) nagłówek jest świetny!

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny nagłówek i z niecierpliwością czekam na dalsze opowieści i dalsze podróże i szczerzę Ci zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nowy nagłówek jest rewelacyjny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny nagłówek. Od razu kojarzy mi się z twoim blogiem :)

    Oo, nawet do Kosowa dotarłaś. Ciekawa relacja.
    Zdjęcia także rewelacyjne.
    Udanych podróży. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nagłówek jest bombowy ;) W gruncie rzeczy kojarzy mi się z podróżami, a nie szafiarstwem, ale dzięki temu nawet lepiej odzwierciedla treść bloga. Hmm, czujesz się bardziej szafiarką czy podróżniczką? Chyba wiem kim ;)
    Lady M. (założyłam sobie ostatnio konto, miało być ułatwieniem, a teraz zwyczajnie nie chce mi się logować...)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lady M. -> Bardziej czuje się podróżniczką, ale to dwie różne sprawy, bo ciężko, żeby szafiarstwo było moją pasją;). Jeśli chodzi o samą modę to bardzo ją lubię, jednak podróże stoją na pierwszym miejscu;).

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ładny ten nowy nagłówek :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo ładny ten nowy nagłówek :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czesc Ula, jak zwykle rewelacyjna relacja z Twoich podrozy...zawsze z niecierpliwoscia czekam na kolejne notki i z zapartym tchem czytam twoje relacje. Bylabys swietna diennikarka National Geogrphic:P

    OdpowiedzUsuń
  15. coccodrillo-> dziennikarką national geographic? achhh to byłoby cudowne;D.

    Dziękuje za komentarze i ciesze się, że podoba Wam się nagłówek:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Super! Uwielbiam Twoje zdjecia i opisy;)
    A naglowek piekny.

    OdpowiedzUsuń
  17. ten blog mnie fascynuje!;))) Tyle przygód! Nie myślałaś o wydaniu książki? Pozdrawiam ciepło także zza granicy, niestety jedynie z Niemiec;P

    OdpowiedzUsuń
  18. Petite- Maitresse vel. Annie-> Dziękuję:). Fajnie byłoby wydać kiedyś książkę, ale nie mam za bardzo talentu do pisania, więc to raczej nie nastąpi;). No chyba, że miałby to być przewodnik, tam dar do pisania liczy się trochę mniej;). Fajnie by było...;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nasuwa mi się jedno pytanie: robisz bardzo wiele (wspaniałych)zdjęć podczas swoich podróży, starcza Ci pamięci w aparacie? :) Twoje zdjęcia są niezwykle zachęcające ^^
    T.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ostatnio podałam adres Twojego bloga moim znajomym, jestem tak zachwycona że no... musiałam! ;-) Pozdrawiam Cie serdecznie i słonecznie!

    OdpowiedzUsuń
  21. przez te zdjęcia i opis - zapragnęłam bardzo wakacji:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nagłówek piękny:)
    A Shake w proszku są w Polsce:) sama piłam jakiś czas temu.

    OdpowiedzUsuń
  23. T. -> Jeszcze nie było sytuacji, żeby zabrakło mi pamięci a kartę mam 2GB, więc niedużą;). Rozmiar zdjęc mam ustawiony na średni o ile dobrze pamiętam. No i często zgrywam zdjęcia na komputer.

    Anonimowy-> super, dziękuję!:D

    przecietna-> kojarzysz jaka to była firma?

    OdpowiedzUsuń
  24. At least I get it in-my-face that I should be ashamed of myself for not being more up to date on current affairs. I had no idea Kosovo was now independent as its own republic! Fantastic photos nonetheless. And luckily, being able to understand polish, I could read your quirky description of the trip as well. Happy travelling and thanks for sharing!

    OdpowiedzUsuń
  25. Uwielbiam czytać o Twoich podróżach :) Ostatnie pół roku spędziłam na wgryzaniu się w historię konfliktu kosowskiego, co zaowocowało niedawno obronioną pracą dyplomową. W związku z tym zazdroszczę strasznie szczególnie tej wyprawy, sama jeszcze nie miałam przyjemności wybrać się do Kosowa, czego żałuję - i bardzo dziękuję za te zdjęcia i relację, bo to bliskie mi tematy :)

    OdpowiedzUsuń
  26. o stary stary stary!!!!!!!juz rezerwuje wolny czas na to, zeby przeczytac i dokladnie obejrzec Twoje zdjecia! ROBIA PIORUNUJACE WRAZENIE!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń