5 sie 2009

The second day and lots of food.

Drugi dzień mieliśmy spędzić na plaży, ale ponieważ niebo było pochmurne, przełożyliśmy plany na następny dzień.

Śniadanie na tarasie. Aris miał największy balkon, na jakim kiedykolwiek byłam. Mieszkanie na ostatnim piętrze + wysoka tempereatura każdego dnia- taki gigantyczny taras to zbawienie:).


Taras naprzeciwko był dokładnie taki sam i dobrze obrazuje balkon Arisa. Zaczyna się przy białych drzwiach po lewej, a kończy pod zielonymi markizami.

Targ staroci w okolicy, gromadził głównie staruszków.



Rano wybraliśmy się na targ.

Pomidory za 1kg za 30centów. Zakupy u tego pana były chyba najbardziej udanymi pod czas całego wyjazdu. Zapełniliśmy całe torby, a zapłaciliśmy 1euro;).

Zdecydowaliśmy się na te ryby myśląc, że w kolejnych dniach kupimy owoce morza. Nie starczyło jednak czasu, a ja żałuję, że nie wykorzystałam takiej okazji...



Chleb, melon i dolmadakia- greckie gołąbki.

Kasia z Marcinem kupili na spróbowanie po jednym ciastku z każdego rodzaju w pobliskiej piekarni. Ja przerabiałam to już w dzielnicach bliskowschodnich w Londynie, chociaż dobrej baklavie akurat ciężko odmówić;).

Byłam szefem kuchni na tym wyjeździe, ale tu muszę wspomnieć, że z Kasią podzielamy tą samą pasję do jedzenia:).



Każdy posiłek jedliśmy na zewnątrz.

Zrobiłam na kolację fetę na ciepło w pomidorach, podawaną na sałacie z oliwkami, ogórkiem, polaną octem balsamicznym:).

Grecki chleb z pastą bakłażanową i z czarnych oliwek:).




Najedzona i zmęczona Ula, popijająca lodowatą wodę z cytryną w upalny wieczór;).

Później wodę zamieniliśmy na tanie i pyszne greckie wino.

Wieczór spędziliśmy z Arisem, poznając się bliżej, pijąc wino, gadając o różnicach między Grecją a Polskę i o czym tylko się dało;).

Zdjęcie autorstwa Katarzyny;).

Późnym wieczorem razem z Arisem i jego dziewczyną wyszliśmy na miasto. Ostatecznie wylądowaliśmy na tej łodzi, przerobionej na lokal.



Po jakimś czasie wypłynęliśmy w rejs podziwiając Saloniki nocą:).

21 komentarzy:

  1. Boskie te Saloniki!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, jak ja Ci zazdroszczę TAKICH podróży. Rzadko jest tak, że dzięki zdjęciom czuje klimat podróży- tym razem jst zupełnie odwrotnie :).

    OdpowiedzUsuń
  3. swietne sa te Twoje relacje, zawsze czytam i ogladam z zaciekawieniem

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubie twoje relacje z podrozy i boskie zdjecia. Jakie masz obiektywy?

    OdpowiedzUsuń
  5. coccodrillo-> szczerze mówiąc to Saloniki nie są jakimś specjalnie ciekawym czy ładnym miastem:).

    Dakota77-> Canon 50mm, f1.8 II :)

    Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  6. wspanialości..ja pierwszy raz w życiu wróciłam z anglii "niedojedzona"...tylko raz thai i ostatni wieczór tureckie jedzenie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale pyszności tam jedliście! ;-))

    OdpowiedzUsuń
  8. ja bym poprosila o przepis na fete! tzn, jak Ty ja zapiekasz? i na paste, tez! aparatko!

    relacja jak zwykle udana, couch surfing to swietna sprawa jest;-)
    swoja droga juz sie nie moge doczekac Twojego wyjazdu do Stanow, aaa taka jestem podbudowana, ze cos mnie bedzie z Toba laczyc, mam ja na mysli - rok au pairowania;-) sciskam Cie!

    OdpowiedzUsuń
  9. fantastyczna relacja i zdjęcia i podróż:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne zdjęcie pt. "Zachód słońca - pejzaż z antenami" ;).
    Rybom i temu czemuś zaraz pod nimi mówię jednak NIE!

    OdpowiedzUsuń
  11. ciastka i sałatka wyglądają taaak apetycznie, cholera jasna,jak ja ci zazdroszczę tych wyjazdów!
    całusy ;-))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ech...nic tylko pozazdrościc.
    Od dosyć dawna obserwuję Twojego bloga i jestem zachwycona relacjami z Twoich podróży..
    Jak je planujesz.? Drogi taki wyjazd? bilet na samolot itd itd?

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy-> zazwyczaj jeśli gdzieś jadę, to tylko dlatego, że znajduję tani bilet (od 1gr do kilkudziesięciu złotych) do miejsca, w którym jeszcze nie byłam. Tak więc wyjazd opiera się na locie, a dopiero potem planuje wszystko. Całkowite koszty wyjazdu różnią się bardzo, czasami jest to 100zł, a czasami dochodzi nawet do tysiąca, jeśli mam ochotę i możliwość przeznaczyć na wyjazd taką sumę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękne zdjęcia, lubię te Twoje relacje z podróży bardzo!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ochhh nie masz pojęcia jak ci zazdroszczę tych podróży!

    OdpowiedzUsuń
  16. Te zdjęcia są niezwykle klimayczne. A takiej wariackiej podróży kiedyś spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  17. W najblizszym czasie watpie zebym do San Francisco szla poniewaz:
    nie mam jak
    nie moge bo za daleko samej
    nie moge
    za daleko

    lecz badzmy dobrej mysli, kiedys na pewno odwiedze SF. Na jak dlugo tam zostajesz? Moze Ty mnie w NJ odwiedzisz? :D
    Moze kiedy zacznie sie szkola i bede miala friendsow to moze z nimi sie wybiore :D
    Jak narazie nikogo tu nie mam co mnie przeraza.

    ~ giang.

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam Twojego bloga, Twoje wszystkie odbyte podróże i Twój talent kulinarny :) Zaglądam tu już od jakiegoś czasu ale przede wszystkim pamiętam Cię z KG :)
    Pozdrawiam i życzę więcej takich szalonych poróży!

    OdpowiedzUsuń
  19. uwielbiam Twojego bloga ! Jak patrzę na zdjęcia tych wszystkich potraw, owoców, ciastek, napojów to aż chce mi się jeść ;p

    zazdroszczę Ci tych podróży, Zdjęcie autorstwa Katarzyny - fantastyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetne zdjęcia, świetne!

    Najpierw pobędę jakiś czas w Nowym Jorku, potem jadę do Urbany w Ohio, mojej uczelni.

    OdpowiedzUsuń
  21. Czy to szara wieża zwana "białą wieżą"?

    OdpowiedzUsuń