16 sie 2009

The worst city I've ever been to.

Sofia trafiła na ostatnie miejsce mojej listy odwiedzonych miast.
Cały koszmar sprowadzał się do dworca autobusowego na którym utknęliśmy bo nagle się okazało, że jedyny możliwy transport do Salonik był już niekatualny. Wieczorem mieliśmy samolot do Polski, więc zrobiło nam się słabo kiedy to usłyszeliśmy;).
W informacji kobieta na moje pytania odpowiadała ciągle obrażone "I don't know", nie wiedziała nic na temat tego, co znajduje się z mieście, a później okazało się, że podała nam tylko błędne informacje.
Za to w informacji na dworcu kolejowym trzy baby paliły papierosy, a już same ich miny kiedy weszłam do środka sprawiły, że zachciało mi się wyć. Nie raczyły nam pomóc w żaden sposób, a na do widzenia wydarły się tylko przypominając o zamknięciu za sobą drzwi. Ostatecznie trzasnęły nimi same.
Nikt w Sofii nie mówił po angielsku, oczywiście zdaję sobie sprawę nie jest standardem każdego kraju na świecie, ale ludzie byli tam po prostu bezczelni i chamscy. Jeszcze nigdy nie czułam się za granicą tak beznadziejnie.
Mój tata 20 lat temu wrócił z Sofii z podobnymi wrażeniami, więc najwyraźniej niewiele się od tamtego czasu zmieniło...

Na dworcu autobusowym.

Wszystkie kraje, które odwiedziliśmy podczas tej wyprawy były pełne wszelakich BUŁ. Na etapie Bułgarii mieliśmy już ich dość;).

Cerkiew św. Aleksandra Newskiego.

Samochód miejscowej telewizji, skojarzył mi się raczej z wojskowym wozem.

Miasto też nas nie oczarowało. Niewiele ludzi na ulicach, masywne, niedostępne budynki z których wiało chłodem. Pomyślałam sobie, że to samo odczuję zwiedzając w przyszłości Rosję. Zobaczymy...



Pałac prezydencki.

Nieostre, ale chyba łatwo odczytać przesłanie;).

Ostatecznie sami, z pomocą internetu wpadliśmy na pomysł, żeby przynajmniej dojechać autobusem do miasta graniczącego z Grecją a stamtąd pomyślimy co dalej. Wyjechanie z Sofii zajęło nam dwie godziny, bo staliśmy w korku. Jakie to było straszne kiedy zaraz po wyjeździe zasnęłam, a kiedy się obudziłam byliśmy nadal w Sofii. Byłam już bardzo zmęczona, miałam tak dość tego miasta i wszystkiego co się wydarzyło, że w końcu zaczęłam płakać i przestałam dopiero kiedy skończył się korek;).
Na granicy bułgarskiej jedyną opcją, żeby dostać się do Salonik była taksówka. Utargowaliśmy cenę 40euro (za 120km drogi) i po niecałych dwóch godzinach byliśmy w Salonikach. Dopadło nas zabawne uczucie "ufff...nareszcie w domu."

Ostatnie godziny przed odlotem wykorzystaliśmy na zjedzenie tego, co zamierzaliśmy zjeść w pierwszych dniach, a nie udało się.

Souvlaki zrekompensowało nam cały dzień. Była to chyba jedna z najsmaczniejszych rzeczy jaką w życiu zjadłam. Grillowany kurczak zawinięty w bekon, musztarda, pomidory, ogórki, cebula, w idealnej picie z idealnymi frytkami na wierzchu. I pomyśleć, że mieliśmy ten lokal pod nosem, bo znajdował się on na tej samej ulicy co mieszkanie Arisa.

Mini-lód.

A to było idealne zakończenie naszej wyprawy.
Na początku fotorelacji pokazywałam tą wersję ciastek na słono. Te były na słodko (z czymś między masą serową a budyniową) posypane cukrem pudrem. Ileż ja bym dała, żeby móc jeść je codziennie...


A oto mapa naszej wyprawy:

Pokaż Wyprawa bałkańska na większej mapie

21 komentarzy:

  1. kurcze, zazdroszcze ci.:) swietnie wychodzisz na zdjeciach i w ogole jestes przesliczna

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, zazdroszcze Ci podróży oraz tego, ze jestes niesamowicie zorganizowana i otwarta. Ja nie wiedziałabym jak sie zabrac do organizacji wycieczki. Uwielbiam Twojego bloga i mam nadzieje, że kiedyś sama odważe się na taka wyprawę. Bardzo bym chciala.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten szary wóz faktycznie straszy artylerią :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do Bułgarii to mam niestety takie same wrażenia... podczas jednodniowego pobytu w Warnie byłam bliska płaczu kilka razy... nikt nie mówił po angielsku, obsługa niemiła i w ogóle...
    Zazdroszczę podróży ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba pierwszy wpis, w którym nie jesteś zachwycona jakimś zakątkiem świata. Ech... Współczuję więc.

    OdpowiedzUsuń
  6. o kurcze, to niezla przygoda! Fotki wygladala jakbys na serio byla w Rosji;)

    http://jeadorefashion.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Firmy nie kojarzę ale kupione były w sklepie
    Delima. Kupowała mi je siostra zapytam się może będzie wiedzieć to dam znać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Może gdyby nie ten incydent z autokarem byłoby lepiej.
    Podróż zakończona czyli liczę teraz na jakąś mode w Twoim wykonaniu :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja niedawno byłam w Bułgarii, ale w Złotych Piaskach :) Moje wrażenia nie były najgorszcze, aczkolwiek Grecja w zeszłym roku zachwyciła mnie o wiele bardziej ..
    Chciałabym podróżować tyle co Ty ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. hmmm...nie byłam nigdy w Bułgarii..na zdjeciach wygląda ładnie:-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny blog już od dłuższego czasu go śledzę i wciąż mnie zaskakujesz ;) Twoje wyprawy są niesamowite życzę Tobie jak najbardziej udanych wypraw ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jednym słowem nie jechać do Bułgarii.

    OdpowiedzUsuń
  13. hej, moglabys mi napisac dokladnie i po kolei w jaki sposob zalatwiasz takie tanie bilety lotnicze i gdzie oraz w jakich dokladnie cenach. bo moja mama mi nie dowierza, kiedy jej o tym powiedzialam. powiedziala, ze musi to zobaczyc od ciebie na wlasne oczy. xD
    pozdrawiam- dirty-hair.ownlog

    OdpowiedzUsuń
  14. Hah, moje rodzeństwo też niedowierza;) A co do Bułgarii, zawsze myślałam, że takie ewenementy powinny się kojarzyć z Rosją (bez obrazy dla narodu rosyjskiego) :o

    OdpowiedzUsuń
  15. Hm, zawsze wszyscy się zachwycają Bułgarią, że jedzenie dobre i tanie itp. ale to chyba nie typy podróżnicze a hotelowo- plażowe, więc nie trafiają na takie niedogodności jak Ty.

    OdpowiedzUsuń
  16. Podróżowanie po Bałkanach faktycznie nie może obyć się bez takich, nie zawsze miłych, przygód :)
    2 lata temu podróżowalismy po tym rejonie Europy przez cały miesiąc i też mieliśmy w Sofii problemy na dworcu autobusowym. Oczywiście, nikt nie mówił po angielsku i nawet już nie w tym problem, bo do tego się przyzwyczailiśmy, zresztą w innych krajach, np. Węgrzech, że o Albanii nie wspomnę też tak było. Najgorzej, że jednocześnie właśnie co niektórzy nie byli mili, np. pani w informacji z nazwy międzynarodowej dosłownie wydarła się, że mówimy po angielsku zamiast w jej języku. Zresztą, po rosyjsku też jakoś nie szło się z nią dogadać. I tylko jakimś cudem odnaleźliśmy właściwy autobus na czas, który powiózł nas do Macedonii. Oczywiście tez nie bez przygód, bo na miejscu byliśmy o 3 w nocy, zamiast o 6, jak nas poinformowała pani w innej informacji, która o dziwo mówiła po polsku.
    Swoją drogą, w Macedonii bardzo polecam Ohrid - przepiękne miasto :)

    Sofia, cóż faktycznie, piękna nie jest, a na dodatek akurat tam przypadł kryzysowi dzień całej wyprawy. Budowle są dość przytłaczające, niezbyt zachwycające i jakbym miała wracać do Bułgarii, to tylko w góry, do mniejszych miast.
    Ale nie było to najgorsze miasto naszej wyprawy. Mniej przyjemna była Tirana w Albanii (chociaż zobaczyć ten kraj było ciekawym doświadczeniem, którego absolutnie nie żałuję) i jakieś przygraniczne miasteczko na Węgrzech, gdzie trafiliśmy przypadkiem.
    Nasza wyprawa tutaj: http:balkany2007.blox.pl

    Tylko, że ja lubię takie trochę zapomniane miasta, zresztą lubię też i wschód, i Europę Środkowo-Wschodnią, i Rosję.

    OdpowiedzUsuń
  17. eeeee, do Rosji pojedz, to wtedy porozmawiamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Anonimowy-> Takie komentarze nieczęsto dostaję, dziękuję!:)

    Anonimowy 2-> ryanair.com. Cena zależy od promocji, ale kilkanaście razy leciałam za mniej niż złotówkę. Teraz są wakacje, wiec pewnie nie udowodnisz niedowiarką, że można aż tak tanio latać, ale loty za kilkadziesiąt złotych na pewno znajdziesz:).

    E.milia-> Myśleliśmy nad odwiedzeniem Albanii, ale ostatecznie zrezygnowaliśmy ze wzgledu na pogodę, długą droge i brak czasu.
    Ja może i lubię takie trochę zapomniane miasta, ale jednak "wschodnie klimaty" nie są moimi ulubionymi:). Dziękuję za adres bloga, przejrzałam:). Zwrocilam uwagę na Pecs, bo rodzice mają tam znajomych i z 7lat temu bylismy tam na wakacjach. Bylo swietnie:)

    OdpowiedzUsuń
  19. jezu...
    a ja w przyszłym roku spędzę w Sofii 2 miesiące...
    nie strasz kobieto..

    OdpowiedzUsuń
  20. Jestem zaskoczona taką kiepską oceną. Chciałam się tam niedługo wybrać, może powinnam przemyśleć... W zeszłym roku zwiedziłam Słowenię i Chorwację - BOSKO! :-) DeeDee

    OdpowiedzUsuń
  21. Bałkany to moje najukochańsze miejsce na ziemi, dlatego trudno czytało mi się co napisałaś :) muszę się jednak zgodzić co do Sofii, to prawda, że nie jest najpiękniejsza, ale Sofia to nie cała Bułgaria, dlatego nie powinno się jej tak szybko skreślać.
    Co do Bułgarów, to są to mili ludzie, Ty najwidoczniej miałaś pecha, chociaż rzeczywiście wolą jak ktoś mówi w ich języku :)
    Według mnie, żeby czerpać prawdziwą radość z podróży po Bałkanach trzeba je naprawdę kochać. Niektórym np. w Albanii będą przeszkadzać śmieci na ulicach, dziury w drogach, zacofanie, a niektórzy zapaleńcy (jak ja:D) zobaczą piękno w kraju kontrastów. W jednym miejscu można zobaczyć kobietę w stroju muzułmańskim, młodą dziewczynę w krótkiej spódniczce, bunkier i mercedesa :D
    Cieszy mnie, że Kosowo Ci się podobało, bo to jak na razie numer jeden na mojej liście miejsc bałkańskich :)
    Pozdrawiam i życzę jeszcze jednej podróży do Bułgarii, ale tym razem poznania jej od innej strony :)

    OdpowiedzUsuń