14 kwi 2011

Documentaries worth watching: "Man On Wire".

 Filmy dokumentalne to jeden z moich ulubionych gatunków kina. Ostatnio obejrzałam kilka ciekawych, więc postaram się nimi podzielić z Wami na blogu. Może nawet uda mi się w najbliższym czasie dodawać takie posty co tydzień.

Sama się dziwię, że do czasu natrafiania na ten dokument w księgarni, nigdy wcześniej nie słyszałam o tej historii. Ponadto film dwa lata temu dostał Oscara, a mi to całkowicie umknęło uwadze? Hmmm...
W każdym razie, jeżeli jeszcze nie wierzycie, że każde marzenie da się spełnić, to najwyższy czas, żebyście obejrzeli "Człowiek na Linie- Man on Wire".

Pewnego dnia, 17 letni Philippe Petit wybrał się do dentysty. Siedząc w poczekalni przeglądał gazetę, gdzie natrafił na zdjęcie przedstawiające dwie wieże, wyższe od Wieży Eiffla, które pewnego dnia miały stanąć w Nowym Jorku i być najwyższymi budynkami na świecie. Tutaj zrodziło się marzenie młodego Francuza. Między wierzchołkami wież narysował linię, a żeby marzenie stało się trochę bardziej namacalne, wyrwał stronę z gazety i natychmiast opuścił gabinet dentysty, zupełnie zapominając o bólu zęba.
Philipe od dziecka interesował się magią, żonglerką, jazdą na monocyklu, skakaniem przez koła. Był zbuntowanym indywidualistą, wyrzucono go z pięciu szkół, a on chciał robić to, co lubił. Mając 16 lat zaczął trenować chodzenie po linie, na tyłach swojego ogrodu.  Jego pierwszym poważnym występem było przejście pomiędzy wieżami katedry Notre Dame w Paryżu, a kolejnym, Sydney Harbour Bridge.
Kiedy Twin Towers w kompleksie World Trade Center zostały już zbudowane, Philippe mógł wreszcie zająć się urzeczywistnieniem swojego największego marzenia.

Film opowiada przede wszystkim o całym planowaniu wydarzenia, jakim było przejście po linie między 110 piętrowymi wieżami. Zaangażowani byli w to najbliżsi przyjaciele Philippa, jego dziewczyna i poznane później osoby w Nowym Jorku.
To niesamowite ile pracy pochłonęła ta akcja. Już samo wejście do WTC wymagało legitymacji, które oczywiście w ich wypadku była fałszywa. Ekipa dokładnie musiała zapoznać się ze strukturą dachu, niedogodnościami pogodowymi na takiej wysokości, dojść do tego, jak zaczepić linę, czy wnieść na górę 200 kilogramowy sprzęt. Przyjaciele musieli czasem godzinami przesiadywać w kryjówce, ze względu na ochroniarzy sprawdzających piętra.
W końcu rankiem 7 sierpnia 1974 roku, Philippe Petit stanął na linie łączącej najwyższe budynki świata, widząc w dole oddaloną o prawie pół kilometra ziemię...


Rok 1968 i artykuł o planowanej budowie WTC. Oficjalne otwarcie nastąpiło 5 lat później.

Philippe ćwiczący w ogrodzie i Annie, jego dziewczyna, na której wsparcie mógł liczyć przez wiele lat. Rozstali się krótko po przejściu Petit'a między Bliźniaczymi Wieżami.

Pierwszy poważny występ, chodzenie po linie między wieżami Notre Dame.

Podobały mi się w filmie wstawki z budowy WTC. Powyższe fragmenty żelaza przyniosły mi od razu na na myśl tego typu zdjęcia, które często pojawiały się po 9/11 .

Chodzenie po linie na moście w Sydney.

Kiedy Philippe wrócił z Australii, w gazetach pisano akurat o zakończeniu budowy WTC. Tak też główny bohater wygląda dziś.

Zaczęło się planowanie akcji. Pierwsze wizyty na dachu wież.

Co za zdjęcie!

Grupa przyjaciół obradująca nad przebiegiem akcji. Zbudowali atrapy, żeby móc lepiej zaplanować zaczepienie lin.

Jednego dnia na górze wiał straszny wiatr. Philippe pomyślał wtedy, "a co jeśli, zerwie się wiatr, kiedy akurat będę na linie?"

W ogrodzie we Francji ćwiczył więc chodzenie po kołyszącej linie. Jego przyjaciele ruszali nią, zawieszali się, skakali i próbowali zrzucić Petit'a.

Mężczyźni musieli czasem przesiadywać ukryci pod pokrywą przez kilka godzin.

Na noc przed wydarzeniem, cztery z wtajemniczonych osób wkradły się do obu wież i zostały już tam do rana. Linę trzeba było zamontować przerzucając ją z jednej wieży na drugą, a prace trwały do świtu. Szczęście im dopisało i ostatecznie się udało.

Philippe i wszyscy, którzy wiedzieli o akcji, zdawali sobie sprawę, że mógł zginąć, ale nikt w to nie wierzył.

Nie potrafię sobie wyobrazić, jak ten człowiek mógł zachować pełen spokój, patrząc w dół...
"Man on Wire"
Piękne zdjęcie...

Z dołu obserwowała go Annie, kilku innych znajomych i oczywiście cała masa gapiów. Philippe spędził na linie 45 minut. Kładł się na niej, salutował i niemalże tańczył. Pod koniec czekali już na niego policjanci i zagrozili, że jeśli nie zejdzie, to będzie musiał ściągnąć go helikopter. Francuz w końcu uznał swoją misję za zakończoną i zszedł. Zabrano go od razu na policję, przebadał go psychiatra, ale ostatecznie nie dostał żadnej kary, pod warunkiem wykonaniu jakiegoś pokazu dla dzieci w TV.

Philip Petit stał się sławny, otrzymał też dożywotnią wejściówkę na taras widokowy, gdzie zostawił swój podpis. Oczywiście nie zostało już po nim ani śladu, bo 27 lat później, wieże WTC zniknęły z powierzchni Manhattanu...


 Trailer.


Film znajdziecie m.in na Allegro, eBay i Amazon.

22 komentarze:

  1. nie potrafię sobie wyobrazić czegoś takiego.. ja mam trudności z przejściem po krawężniku całej długości drogi bez spadnięcia z niego chociażby raz ! Bardziej niewiarygodne niż magia..
    i jak można utrzymać się na linie, kiedy ktoś nią trzęsie?!
    muszę niedługo zobaczyć ten dokument w całości:)
    pomysł z tego typu postami bardzo mi się podoba. Też uwielbiam filmy dokumentalne ale czasem nie mam czasu bądź ochoty przeszukiwać stron, aby znaleźć jakiś odpowiedni, ciekawy. Dzięki !


    Agata

    OdpowiedzUsuń
  2. Kilka razy przeszły mi dreszcze przy opisie tego filmu! Na pewno obejrzę.
    Przypomniał mi się przy okazji film, który niedawno oglądałam - "Welcome", w którym młody chłopak postanawia przepłynąć kanał La Manche, takie skojarzenie, bo to też niemały wyczyn, film co prawda fabularny, ale też polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo wyczerpujący opis, ja nie znam się za dobrze na kinie dokumentalnym, ale tak mocno polecany przez Ciebie film muszę konieczne zobaczyć!

    (sama z dokumentów polecam "śmierć człowieka pracy" - wstrząsający)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawiam się czy to szaleństwo czy odwaga? Z jednej strony wiary w marzenia i swoje umiejętności można się od tego Pana uczyć, a z drugiej...

    OdpowiedzUsuń
  5. Az mi ciarki przeszły po plecach patrząc na te foty :) film do obejrzenia :)
    pozdrawiam z zachmurzonej i zimnej zielonej górki :)
    p.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny film, widziałam i również polecam!

    Ogromne wrażenie zrobił na mnie ostatnio film dokumentalny 'The pervert's guide to cinema' - jest to długi, w pewien sposób mający strukturę wykładu, film, w którym Slavoj Zizek - filozof, psychoanalityk, zabiera się za interpretację różnych filmów, m.in. Hitchcocka, czy Lyncha. Przedstawia ciekawą teorię na temat tego, czemu w 'Ptakach' Hitchcocka ptaki atakowały ludzi i wiele, wiele innych przemyśleć tego typu. Dla ludzi mocno wkręconych w kino pozycja obowiązkowa :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne zdjęcia, zachęcający opis, na pewno obejrzę w najbliższym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe.
    Polecam też dokument o też bodajże francuzie, który wchodzi na najwyższe budynki, ściany bez zabezpieczenia. A zaczęło się od tego, że w dzieciństwie zapomniał kluczy do domu i postanowił wejść oknem :)
    Niestety nie pamiętam jaki tytuł.

    Zielony Banan.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej, przeczytałam twój komentarz na blogu Charlize-Mystery i (nie odbierz tego źle, po prostu chcę zapytać z ciekawości bo interesuje mnie kuchnia z różnych stron świata) - co jest twoim zdaniem "nie tak" w sposobie podawania i dekoracji jedzenia w polskich restauracjach ?

    OdpowiedzUsuń

  10. Dziękuję za polecone filmy!

    MaLa-> Szaleństwo + odwaga. Dla mnie nie ma tutaj drugiej strony, jeśli nie jesteś szalony i gotowy pójść na całego, to nie uda Ci się spełnić marzeń.

    Karolina-> Mam wrażenie, że w naszych restauracjach często starają się ozdobić jedzenie na siłę. Zaserwują jeszcze danie na kwadratowym talerzu, myślą, że ten liść sałaty wygląda super, a według mnie często jedzenie prezentuje się gorzej niż gdyby nie zrobiono z nim nic. Oczywiście mówię o przeciętnych restauracjach, nie tych z najwyższej półki.
    Zawartość tamtego talerza też mi się nie spodobała, niby wszystko ładne, zadbane, a tu ten kotlet z kawałkiem szynki 'na dachu'. Echhh.

    OdpowiedzUsuń
  11. Polecam książkę 'Let the great world spin' -
    http://www.goodreads.com/book/show/5941033-let-the-great-world-spin - przeczytaj opis, a dowiesz się, dlaczego :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oglądałam ten film. Niesamowite, prawie przez cały czas przecierałam oczy ze zdumienia!

    OdpowiedzUsuń
  13. jej, niesamowite! nadal nie mogę w to uwierzyc. szkoda, ze o takich ludziach nie słychać częściej:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Właśnie obejrzałam, film REWELACJA! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. to się nazywa zbieg okoliczności- około godziny temu znalazłam ulotki do tego filmu u siebie w pracy heh:)

    OdpowiedzUsuń
  16. L.-> :) Pomijając już powiązanie, to myślę, że spodobałaby mi się ta książka ze względu na umiejscowienie akcji w latach 70tych w NYC, co mnie akurat interesuje. Może uda mi się przeczytać.

    koronka-> Cieszę się, że Ci się podobał.

    yoasia-> Heh:).

    OdpowiedzUsuń
  17. podziwiam postawę jego rodziny - wsparcie bliskich zawsze dodaje motywacji. Ja osobiście jestem pewna, że gdybym znalazła się w jego położeniu, miała takie marzenia i zdolności, to wszyscy, z moimi rodzicami na czele, starali by się odwieść mnie od tego pomysłu - to jest niebezpieczne, jeszcze sobie coś zrobię, powinnam zająć się czymś pożytecznym..

    OdpowiedzUsuń
  18. Niesamowita historia-mam gęsią skórkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Moim zdanie blog Charlize Mistery jest jak ten kotlet z kawałkiem szynki.

    OdpowiedzUsuń
  20. Widziałam ten film jakiś czas temu. Fascynująca i trzymająca w napięciu historia. Strasznie mi się podobał :)

    OdpowiedzUsuń
  21. wow nigdy nie słyszałam o tej historii. spróbuję znaleźć go dzisiaj online. thx!

    OdpowiedzUsuń