15 cze 2010

Sunset over Bernal Heights.

Po pięknym, bezchmurnym dniu, miałam ochotę obejrzeć zachód słońca z jakiegoś wyjątkowego miejsca. Padło na Bernal Heigths Park, bo od początku mojego pobytu w San Francisco chciałam się tam wybrać, a jakoś nigdy nie miałam okazji.
Teraz tylko marzę, żeby pogoda w moje ostatnie popołudnie w San Francisco była podobna, bo to jest miejsce w którym chciałabym, aby zakończył się mój ostatni dzień w Kalifornii...




Obok nas siedziała grupka znajomych, w której chłopak grał na małym akordeonie. Aaron (później się sobie przedstawiliśmy) spytał, czy mogłybyśmy zrobić im zdjęcia. W zamian za to, zagrali i zaśpiewali dla nas piosenkę.

Pod wpływem ich muzyki i otaczających widoków wzruszyłam się.


Następnego dnia przesłałam Aaronowi zdjęcia emailem.



19 komentarzy:

  1. Jak tam musi być pięknie! *______*
    Mieszkasz tam na stałe? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. SF to moje marzenie, mam nadzieję, że je spełnię wkrótce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie, to nie lustrzanka.
    Nie stać mnie na lustrzankę (chociaz pewnie jakąś w "rozsądnej" cenie bym znalazła).

    a jak ten aparat co mam? Na razie więcej się wkurzam niż zachwycam. Ale docieramy się :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudownie. Zdjęci bardzo mnie poruszyły. Cudne widoki. Kolejny raz powtórzę droga Ulu - zazdroszczę Ci! :)

    http://megwearsviolet.blogspot.com/

    meg

    OdpowiedzUsuń
  5. Ulka gdzie się teraz przenosisz? Do Seattle? Dobrze doczytałam?

    E.

    OdpowiedzUsuń
  6. patrząc na te zdjęcia zaczynam czuć wakacje, zapominam o zbliżającym się, ostatnim, egzaminie :) i chcę już móc wyjechać nad moje jezioro, gdzie pełen relaks, swoboda i niezapomniane wspomnienia to norma :).

    pozdrawiaaam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepiękne! A do kiedy jesteś w San Francisco - w jednym z moich ulubionych miast? :3 - Karola

    OdpowiedzUsuń
  8. ach ! przez Twoje zdjecia co raz czesciej mam ochote odwiedzic USA , co nigdy moim marzeniem nie bylo :)

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham Twojego bloga, poprawia mi humor przed obroną:/

    OdpowiedzUsuń
  10. piękne, takie chwile muszą być wyjątkowe:)
    Pozdrawiam,
    asia

    OdpowiedzUsuń
  11. E.-> Nie, do Seattle lecę tylko w celach turystycznych, a przenieść się na drugi rok, to chcę do NYC.

    Karola-> Do pierwszych dni września.

    OdpowiedzUsuń
  12. no i wiesz, że mnie teraz załamałaś!!!
    następna będzie lustrzanka :)

    OdpowiedzUsuń
  13. e tam .. teraz to se możemy pogadać :P
    jest jak jest, oswajam się, wiem, ze wiele jeszcze nie odkryłam i niech tak już zostanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowne widoki a Ty promieniejesz!:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ula, Twój blog to bardzo inspirujące miejsce, mobilizujesz mnie do zwiedzania swiata, tego poza naszymi granicami :) Bardzo dobrze Cie rozumiem, ja też nie wytrzymuję długo bez podróży, sama zwiedziałam prawie całą Polskę. Zastanawiam sie nad prowadzeniem bloga o tych miejscach, które widziałam, bo niektóre zakątki Polski, zwłaszcza, te zazwyczaj mało uczęszczane i niepopularne są urocze, ale nie wiem czy jest sens, czy kogokolwiek by to zainteresowało. Jak myslisz? pozdrawiam Cie bardzo serdecznie i polecam zwiedzenie włoskiego Nemi - niesamowite miejsce, tylko godz. drogi od Rzymu. Buziaki, MaryAnn :*

    OdpowiedzUsuń
  16. MaryAnn, pozwolę sobie tu do Ciebie napisać. Jestem pewna, że wiele osób z chęcią odwiedziło blog, o jakim myślisz.
    Ula - wyglądasz pięknie. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. świetne zdjęcia! widoki przepiękne a z akordeonową muzyką pewnie zdawały się jeszcze piękniejsze;)

    OdpowiedzUsuń