12 kwi 2011

LIM Fashion Show.

W piątek miałam okazję być na swoim pierwszym pokazie mody. Zabrała mnie na niego Aneta, którą znam stąd, że czyta mojego bloga. Jej mąż pracuje w collegu LIM, mającym w ofercie kierunki ściśle związane z modą, a pokazy organizowane są co roku przez studentów.
Podobało mi się, aranżacja była dobra, muzyka też, a wszystko razem wyszło całkiem profesjonalnie.





Modelkami też były studentki. Jedne zgrabniejsze, inne mniej, ale wszystko wyszło im dobrze.







Na koniec studenci wykonali pokaz taneczny.
Każda z osób na widowni dostała torbę upominkową, a tam m.in. skarb w postaci truskawkowo-waniliowych trufli Godivy, mniam!

24 komentarze:

  1. Wow, rewelacyjny pokaz. Żeby ktoś u nas coś takiego wymyślił: bardziej na luzie, bez zadęcia! Pomarańczowa sukienka wspaniała, wyglądała jakby płynęła!

    OdpowiedzUsuń
  2. pyszny upominek;) Od dawna czytam Twojego bloga, ale ani razu jeszcze nie dodawałam swojego komentarza. Twój blog jest naprawdę insirujący! Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ludzie z pasją, fenomenalne stroje, piękne zdjęcia...ale nic nie wywarło na mnie takiego wrażenia jak ostatnie zdjęcie...Ulu kusisz mój zmysł smaku, nie ma się co dziwić- dziś światowy dzień czekolady;))
    Pozdrawiam;)
    Ushi

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo profesjonalnie to wygląda. a dziewczyna z trzeciego zdjęcie... jaka piękna!

    OdpowiedzUsuń
  5. wydaje mi się, że w krajach anglojęzycznych ludzie często odnoszą się do postaci lady godivy (w różnych powiedzeniach, porównaniach etc), przy czym np w Polsce mało kto o niej słyszał.

    ola

    OdpowiedzUsuń
  6. Stroje na 4, 5 i 7 bardzo udane. I jaki pyszny prezent! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ładne projekty. U mnie, czyli na Edinburgh College of Art pokazują same dziwadła niestety.

    OdpowiedzUsuń
  8. uuu, pamiętam jak weszłam do sklepu Godiva na Rodeo Drive i nagle stwierdziłam, że chrzanić to całe Los Angeles, ja zostaję z czekoladą :D
    mi się najbardziej podoba model w pomarańczowych spodniach :) i sukienka stylizowana na strój futbolisty - o ile to nie tylko moje skojarzenie :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. śliczna ta pierwsza etniczna sukienka, a i pokaz wygląda ciekawie, chętnie bym taki zobaczyła :)

    OdpowiedzUsuń
  10. aaaa!! super!!! poprosze pomaranczowa sukienke!!! ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Food swapping in NY:
    http://www.alwaysorderdessert.com/2011/04/food-swapping-in-brooklyn.html

    Od razu pomyslalam o Tobie ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ula miałam trochę zaległości w czytaniu postów, nadrobiłam właśnie i nie ominęłam także Twojego Twittera. Napisałaś tam coś o tym, że czytelnicy bloga K.Tusk proszą ją porady w spawie paznokci itp. wyśmiałaś to. Nie sądzisz, że to trochę jak z tym, ze ludzie proszą Cie o poradę w sprawie obiektywu czy aparatów? a że dziewczyna ma się czym pochwalić jeśli chodzi o urodę to ja proszą o rady w takich sprawach ;) Nie chciałabym abyś źle to odebrała, ale ona nie narzeka cały czas, że jest gruba czy coś jej w sobie nie pasuje :)

    OdpowiedzUsuń
  13. te słodkości wyglądają świetnie!

    OdpowiedzUsuń
  14. Maja-> Podoba mi się, dziękuję za linka!:)

    Anonimowy z 14:13-> Ha, gdybym wyglądała tak jak ona, to też nie miałabym powodów do narzekania! Poza tym nawet nie wiesz, czy ona również nie narzeka, różnie to jest z kobitami;).
    Rady udzielamy obie, ale ja śmieje się z tych o urodzie, bo mnie ogólnie często żenuje ten temat. Co za różnica, jakiej odżywki do paznokci, farby do włosów czy konturówki do ust używa Kasia Tusk. Jak wypróbujesz taką taką samą, to i tak nie będziesz wyglądała jak ona...
    Wolę więc podziwiać urodę innych zamiast robić sobie nadzieję, że jak użyję tego samego pumeksu co Kasia Tusk, to będę mieć tak piękne stopy jak ona.

    OdpowiedzUsuń
  15. "jak użyję tego samego pumeksu co Kasia Tusk, to będę mieć tak piękne stopy jak ona. " Ula jesteś mistrz ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Muszę spróbować może mi pomoże:P

    OdpowiedzUsuń
  17. Ula, bardzo mi się podoba twoja odpowiedź na post Anonimowego 14:13 o Tuskównie :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Fajne ciuchy!
    Bylam na podobnym pokazie w Calgary...uff, nic bym nie zalozyla z tego pokazu, wszystko bylo udziwnione.

    OdpowiedzUsuń
  19. Szczerze powiedziawszy, jakbym nie wiedziała ile Kasia Tusk ma lat, to pomyślałabym, że notki pisze gimnazjalistka. Jej sposób pisania trąci infantylizmem.
    I tak, przepiękna jest:)
    I nie, nie interesuje mnie jaką pastą myje zęby.

    OdpowiedzUsuń
  20. Anonimowy z 23:06-> Wiem o czym mówisz... Zarówno sposób pisania Kasi jak i Zosi jest dla mnie zbyt 'słodki i dziewczęcy', chociaż moim zdaniem można tak pisać mając nawet 40 lat.
    Tak czy inaczej zaglądam na tego bloga i prędzej jestem gotowa bronić tych dziewczyn niż je atakować.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ula, nie wszystko, co dobre, wymyślili Amerykanie. GODIVA, firma produkująca czekoladę, została założona w Brukseli w 1926 roku.

    OdpowiedzUsuń
  22. Serio?? W życiu bym nie pomyślała.

    OdpowiedzUsuń
  23. Anonimowy z 7:53-> No to było głupie z mojej strony, bo wystarczy, żebym trochę intensywniej pomyślała, żeby wiedzieć, że Godiva nie jest amerykańska. Teraz pamiętam jej sklepy z Brukseli.
    Mogłaś tylko sobie odpuścić to pierwsze zdanie, zwłaszcza że amerykańskie słodycze są beznadziejne i nie równają się europejskim. I to już był wystarczający powód, żeby wiedzieć, że Godiva nie jest stąd.

    OdpowiedzUsuń
  24. Haha, no i oczywiście na blogu też już pisałam o Godivie i jeszcze okazało się, że starałam się tam o pracę :P.
    http://adamantwanderer.blogspot.com/2009/03/wyjazd-do-brukseli-okaza-sie-duzo.html

    Przynajmniej mam dowod, że warto prowadzić bloga, bo pewne rzeczy się zapomina, ale można do nich wrócić, bo są gdzieś zapisane...

    OdpowiedzUsuń