Niedzielę spędziłam w dzielnicy Mission. Pora się pospieszyć z próbowaniem dań z listy Big Eat SF, w końcu został mi tylko miesiąc! W Mission znajduje się wiele pozycji z listy, a że chciałam spróbować jak najwięcej w jeden dzień, to wybrałam takie, do których mogę dojść na pieszo i które nie będą dużymi daniami;).
Hot dog, a w oryginale beer sausage with sauerkraut and grilled onions z Rosamunde Sausage Grill.
Odwiedziłam jeden z moich ulubionych second handów, Buffalo Exchange.
I wyszłam stamtąd z zupełnie nowymi trampkami za 15$.
Kilka tygodni temu otworzono Levi's Workshops, galerię przedstawiającą historię druku i projektowania, gdzie lokalni artyści będą mogli dać upust swojej kreatywności. Co kilka dni odbywają się różne imprezy, warsztaty, które są otwarte dla wszystkich. Potrwa to do końca sierpnia, a druga część warsztatów rozpocznie się we wrześniu w Nowym Jorku:).
Video promujące Levi's Workshops.
Na tej samej ulicy jest pizzeria, do której chciałam zajrzeć.
Mała, ciasna dziura sprzedająca pizzę głównie na kawałki.
Cheese slice.
Valencia jest jedną z moich ulubionych ulic, bo jest artystyczna, chodzą po niej fajnie ubrani ludzie i znajduje się tam wiele ciekawych sklepów, galerii, second handów.
W jednej z bocznych ulic odbywała się mała sesja fotograficzna.
Uliczna wyprzedaż.
Vintage store.
Little Otsu to niezależne wydawnictwo mające sklep tylko w San Francisco, które zajmuje się też sprzedażą online.
Urocze notatniki.
Później weszłam do sklepu z butami, gdzie znalazłam kilka fajnych modeli Jeffrey'a Campbella.
Boat shoes to jedne z moich must have tego lata, bez których chyba ostatecznie się obędę, o ile nie trafię na jakieś przeceny;).
Kolejny fajny sklep z kreatywnymi drobiazgami.
Następnym punktem z listy, do którego mogłam dojść na pieszo były (pieczone na miejscu) ciasteczka z Anthony's Cookies.
Z białą czekoladą oraz orzechami i bananami, a do tego mały kartonik mleka.
Mijałam też piekarnię, w której musiałam spróbować bułek nadziewanych kokosem, więc kupiłam jedną na śniadanie następnego dnia i pojechałam do domu.
Kurczę ciekawa jestem czy w Polsce (konkretnie w Krakowie - gdzie mieszkam) znajdzie się second hand podobny do tych amerykańskich... Conversy za 15$ ?! Ech ja też chcę :P
OdpowiedzUsuń/Emeraldeyes
buty super, szczególnie drewniaki:)) a klimat masztam cudowny.. ulice, ludzie super
OdpowiedzUsuńbułka nadziewana kokosem zrobiła mi smaka :)
OdpowiedzUsuńEmeraldeyes,
OdpowiedzUsuńnie wiem jak w Krakowie, ale w Kaliszu to wykonalne :)
K
K - gdzie w takim razie jest taki sh? :D też jestem z Kalisza
OdpowiedzUsuńzazdroszczę tych wszystkich amerykańskich vintage shopów i second handów, które masz w okolicy :)
OdpowiedzUsuńile zostało Ci jeszcze pozycji z listy?
Ula, kiedy pytałam ostatnio czy robiłaś zdjęcia w kasynie, to nie wierzyłam, że mogłoby się to udać. Oboje z Lee jesteśmy pod wrażeniem, zwłaszcza tego zdjęcia przy stole karcianym! Lee prosi o szczegóły tej tajnej operacji, bo wiadomo przecież, że wszechobecna ochrona w kasynach jest nieugięcie anty-foto. Czapki z głów :-)
OdpowiedzUsuńP.S. Co się stało z tłem?
aaa ja chce te notatniki! potrzebuję!!:D zdjęcia a zawsze ładne. pozdrowienia;)
OdpowiedzUsuńM.
Wiem, dlaczego tak uwielbiam Twoje zdjęcia jedzenia. To przez te opakowania - zawsze papierowe, zero folii i reklamówek. Szkoda, że u nas rzadko coś takiego się praktykuje.
OdpowiedzUsuńHej, Tu Beata again! Będę też w SF, mogłabyś napisac kilka ciekawych miejsc które polecasz, nie typowo turystyczne. Znasz może inne fajne SH?;
OdpowiedzUsuńHej, Tu Beata again! Będę też w SF, mogłabyś napisac kilka ciekawych miejsc które polecasz, nie typowo turystyczne. Znasz może inne fajne SH?;
OdpowiedzUsuńHej, Tu Beata again! Będę też w SF, mogłabyś napisac kilka ciekawych miejsc które polecasz, nie typowo turystyczne. Znasz może inne fajne SH?;
OdpowiedzUsuńagata-> Dużo za dużo- 73;).
OdpowiedzUsuńGosia-> A mi nikt nie zwrócił uwagi, więc może wcale tak trudno nie jest, albo Wy trafiliście na jakieś pilnie strzeżone kasyno?;))
A co do tła, to jego zniknięcie zauważyłam dopiero po Twoim komentarzu;)). Nie wiem co się stało, nic nie zmieniałam, więc muszę się temu przyjrzeć;).
Beata-> Wybierz się do dzielnicy Mission, i przespaceruj się ulicą Mission oraz Valencia, skręć w ulicę 18stą (na zachód) zajrzyj do Tartine Bakery, spróbuj lodów z Bi Rite kilka kroków dalej a idąc dalej po lewej trafisz na park Dolores. Wejdź na jego szczyt i podziwiaj widoki;). Będąc tam na pewno warto zajrzeć do dzielnicy Castro, do której również można dojść na pieszo. Kolejną ulicą wartą odwiedzenia jest Haight. Tam jest bardzo dużo second handów i vintage shopów. Mój ulubiony to Crossroads (w SF jest ich 4, adresy znajdziesz w necie). Z turystycznych miejsc najbardziej nie lubię Fisherman's Wharf.
Kiedy będziesz w SF? Na przełomie sierpnia i września planuję stworzyć subiektywny przewodnik po SF i opublikować go na blogu.
kto to Jeffrey Campbell?
OdpowiedzUsuńUla podaj przepis na ttą zupe cukiniową!
Great blog, so much beautiful pictures!
OdpowiedzUsuńj-dawny budynek runotexu, blisko lidla, przy Chopina
OdpowiedzUsuńK
Ja uwielbiam takie sklepy z różnymi papierowymi rzeczami. Outlety i vintageshopy też bym chętnie odwiedziła. A w tych warsztatach Levi's workshops fajnie by było wziąśc udział.
OdpowiedzUsuńTo drzewo na pierwszym zdjęciu jest niesamowite!
OdpowiedzUsuńI z chęcią wybrałabym się do tego sh. To najbardziej elegancki ciucholand jaki widziałam :)
Anonimowy z 9:52-> Jeffrey Campbell robi świetne buty. Nie są najtańsze, ale wyglądają już na takie z wyższej półki.
OdpowiedzUsuńZupę cukiniową robiłam z głowy i nie jest warta podania przepisu;). Cukiniowa mojej mamy to mistrzostwo, ale muszę ją spytać o przepis.
Dzisiaj zjadłabym 3 takie hod-dogi. Potrzebuję energii. Szkoda, że PL takich nie ma. Niestety o wielu pokazywanych przez Ciebie rzeczach/sklepach/atrakcjach można tak powiedzieć. Pocieszam się, że jest kilka takich rzeczy na świecie, których poza PL nie znajdziesz. Np. paprykarz szczeciński, który ja akurat bardzo lubię. :)))) Też mi przykład, co? :))))
OdpowiedzUsuńula, a nie masz czasami dola z tego calego auperowania? ja bylam w tam tym roku na 1,5 miesiaca we francji. wszyscy byli dla mnie bardzo mili, poobwozili mnie po atrakcjach regionu itd, ale i tak jakoś kiepsko sie czułam. na szczęście nie było tego aż tak widać bo w tym roku też mnie zaprosili ;)
OdpowiedzUsuńcocteau
uwielbiam te sklepiki z pierdółkami! wiem gdzie bym wydawała fortunę mieszkając w USA :D
OdpowiedzUsuńWczesniej zastanawialo mnie jak ktos moze nosic takie 'obciachowe', marynarskie buty. Teraz sama bym je zalozyla, ale poszukiwania MOJEJ pary narazie nie przyniosly rezultatow..
mmmm.... wszystko na zdjęciach wygląda przepysznie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
meg
Hej w SF też będę kilka dni , czy mogłabys mi podac adres, lub nazwy kilku fajnych vintageshopów, second-handów, nie drogich oczyiwiście;D Beata
OdpowiedzUsuńLovely photos!! =)
OdpowiedzUsuńxx
MILK TEETHS
Ula a jak smakowały te wszystkie przekąski? Warto było po nie iść?
OdpowiedzUsuńE.
Ula. Dzisiaj albo jutro odbieram aparat, który mi poleciłaś - canon eos 550d. Jakieś rady? Powinnam na coś zwrócić szczególna uwagę?
OdpowiedzUsuńNie wiem jak ja ogarnę ten sprzęt. Pewnie trochę czasu mi na to "zejdzie". :)
zjadłabym takie ciacho ;) i świetne są te sklepy z drobiazgami ;D mam nadzieję, że kiedyś zrobię sobie taką wycieczkę jak Ty ;)
OdpowiedzUsuńPo szkoleniu na Long Island wycieczka do NY była płatna czy nie musieliście na nią płacić ?
OdpowiedzUsuńUwielbiam sklepy z różnymi drobiazgami, aaa zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńPo wpisie na Twitterze obejrzałam dziś "500 days of Summer" - podobał mi się bardzo.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co przypomina Ci historia z tego filmu...
Renata
E.-> Jasne, wszystko z listy jest warte spróbowania, więc nawet nie piszę, że mi smakowało;).
OdpowiedzUsuńAśa-> Rób jak najwięcej zdjęć, na początku trochę w trybie automatycznym, ale po jakimś czasie zacznij próbować w manualnym i ucz się metodą prób i błędów.
Anonimowy z 15:20-> Była płatna, jakoś między 25-50$.
Renata-> Przypomina mi moją historię.