19 lip 2010

Vegas baby, Vegas!

To była najgorętsza wyprawa mojego życia. 46'C w cieniu, którego nie było wiele, to temperatura nie do wytrzymania. Nie wyobrażam sobie mieszkać na środku pustyni i pół roku spędzać oddychając klimatyzowanym powietrzem.

Fajnie było zobaczyć Las Vegas, miasto tak dobrze znane z ekranu telewizora, w którym tak a propos wszystko wydaje się być większe niż w rzeczywistości.

Czwartek rozpoczęliśmy od wycieczki do Zapory Hoovera, która znajduje się 45min od Las Vegas.
Zbudowana została w latach 30stych na rzece Kolorado, na granicy stanów Nevada i Arizona.



Pomyśleliśmy z Timem, że super byłoby skoczyć z tego mostu na bungee.

Widok na całą zaporę, łącznie z rzeką był możliwy tylko z tarasu widokowego, za który trzeba było zapłacić 8$. Podziękowałam za ten turystyczny chwyt, stając w zamian na murku i robiąc szybko zdjęcia, choć i tak zdążyłam już usłyszeć ostrzegające o zejściu krzyki;).

A to druga strona zapory.


Poparzyłam się kilka razy dotykając tego murku;).



Mój pierwszy raz w Arizonie.


Widoki po drodze.

Wieczorem wybraliśmy się na zwiedzanie głównej ulicy Las Vegas.

Zaczęliśmy od wysokiej na 350m wieży Stratosphere, która przede wszystkim jest hotelem i kasynem.

Spóźniliśmy się trochę na zachód słońca, ale kolory i tak były ładne.

Widok na The Strip/ Las Vegas Blvd, główną ulicę.

Na szczycie wieży znajdują się trzy rollercoastery, my kupiliśmy bilety na jeden z nich.

Huśtająca się platforma z wagonikiem jeżdżącym w przód i tył, oddając wrażenie spadania.



To był nasz rollercoaster. Pamiętałam go z oglądanego kiedyś programu w niemieckiej telewizji i zaplanowałam, że kiedyś sama na nim usiądę. Karuzela wysuwa się na 20m od krawędzi wieży i mając pod sobą miasto, kręci się z prędkością 65 km/h (tutaj możecie zobaczyć filmik). Żałuję, że nie było przerażająco, ale wrażenie fajne, dość nierzeczywiste, zwłaszcza na początku, kiedy zwisa się kilkadziesiąt pięter nad Las Vegas.

A tak wieża wyglądała z dołu.

Później podjechaliśmy trochę bliżej największych atrakcji, zaparkowaliśmy samochód i poszliśmy na spacer Las Vegas Blvd.


Z każdej strony hotele, światła, kasyna i dużo ludzi na ulicach.

Hotel Venezia, czyli Pałac Dożów w Nevadzie ;).





Wiele miejsc jest otwartych w Las Vegas całą noc, a wiele sklepów, centrów handlowych do 22-24.

Hotel Paris.

Jeden z najbardziej znanych hoteli- Bellagio. Pojawiał się w takich filmach jak "Ocean's Eleven", "Ocean's Thirteen" czy "Hangover".

Co 15-30min przed hotelem odbywa się pokaz fontann. Choreografia jest dopasowana pod muzykę m.in Franka Sinatry, Andrea Bocelii. Wyda wystrzeliwana przez fontanny sięga nawet 140m!

42 komentarze:

  1. Jak zobaczyłam ten rollercoaster zrobiło mi się mdło! Mam lęk wysokości, więc Waszej decyzji o skorzystaniu z niego zupełnie nie rozumiem! :D
    Teraz się przyznaj ile przegrałaś w kasynach ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zuzolińska-> Pomiędzy 10 a 15$;).

    OdpowiedzUsuń
  3. -C-U-D-O-W-N-I-E-:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Robi wrażenie...:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnie zdjęcie zupełnie jak łódzka fala;)
    piękne zdjęcia,

    OdpowiedzUsuń
  6. Tama wygląda cudownie!

    OdpowiedzUsuń
  7. o ja. robi wrażenie :) cudne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  8. A gdzie Tim? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę powiedzieć, że Hoover podoba mi się na Twoich zdjęciach bardziej niż 'na żywo'!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawa wycieczka mimo , że ja nigdy nie zachwycałam się Vegas.

    http://megwearsviolet.blogspot.com/

    pozdrawiam
    meg

    OdpowiedzUsuń
  11. A mnie jakoś to miejsce akurat nie przekonuje :) Ciekawe, ale z pewnością nie zachwycające. Co nie zmienia faktu, że wciąż wyczekuję Twoich nowych notek :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem pod ogromnym wrażeniem już samych zdjęć, więc nawet nie wyobrażam sobie jakie to na Tobie wywarło wrażenie (choć pewnie po odwiedzeniu tak dużej ilości niesamowitych miejsc w Stanach to dla Ciebie byłka z masłem ;P)!
    Choć nigdy jakoś nie marzyłam o podróży do Vegas, to teraz stwierdzam, że mogłabym tam pojechać dla samych zdjęć :))
    Naprawdę szczerze Ci zazdroszczę i czekam na więcej!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pięęęękne zdjęcia! Szczególnie te robione nocą. Mam pytanie - używasz statywu czy masz jakiś inny sposób na to, żeby nocne zdjęcia wychodziły takie piękne i nieporuszone? ;)
    Pozdrawiam, Agnieszka:)

    OdpowiedzUsuń
  14. vegas robi wrazenie. ten hotel bellagio jest rewelacyjny! ta fontanna tez byla w filmie Ocean's Eleven. stali przed nia po brudnej robocie :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Śliczne widoki, robią wrażenie zwłaszcza te nocą;)
    Miłego zwiedzania.

    Zapraszam - http://kingdom-of-happy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. masakryczna jest ta ilość neonów, pewnie nieźle by to wyglądało, gdyby wysiadł prąd:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Faktycznie te 8 dolców to majątek, całe dwie kawy.

    OdpowiedzUsuń
  18. Viva Las Vegas ! :) mnie z Vegas kojarzy się jeszcze wielka gitara Hard Rock Cafe oraz Palms Hotel no i oczywiście Elvis udzielający ślubów. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  19. o matko święta....ale Ci zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ile przepuściłaś w kasynach? ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak patrze na zdjecia, to przypomina mi sie, ze jakis miesiac temu tez tam bylam i bardzo chce wrócic. Widze, ze na pawde pozwiedzalas wiecej, bo ja spedzilam tylko 2 dni na Stripie! Widze, ze bylo do zobaczenia jeszcze wiecej! No nic... tylko pakowac na nowo walizki i leciec do VEGAS! ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Anonimowy z 10:57-> Tim pojawi się na jakichś następnych zdjęciach;).

    Anonimowy z 11:37-> Mnie nie zachwyciło, ale tak jak mówisz, ciekawe:).

    Agnieszka-> Nie używam statywu, te nieporuszone zdjęcia to efekt stabilnej ręki i przede wszystkim jasnego obiektywu, zdjęć robionych na niskiej przesłonie (2.8 lub 1.8).

    Anonimowy z 13:27-> Kiedy 8 dolarów jest jednym z wielu czekających wydatków, to może być majątkiem. I bez tych kilku dolarów wyprawa kosztowała mnie 400-500$, więc może teraz zrozumiesz.

    Aśa-> 10-15$;)

    OdpowiedzUsuń
  23. świetny post! Co prawda lubię jak więcej piszesz, ale i tak mi się podoba. Przypadkowo akurat w ten weekend oglądałam co najmniej dwa filmy, których akcja toczyła się głównie w LV. Zaporę można zobaczyć na przykład w "Polubić czy poślubić" z Salmą Hayek (jakoś na początku filmu, chyba nie póżniej niż w 20 minucie). Włącz sobie ten fragment jeśli hcesz. Ciekawe czy z tego samego miejsca robiłas zdjęcia. W jednej ze scen Salma siedzi na jakimś murku i podziwia zaporę, więc może to ten sam murek, który tak Cię parzył w dłonie :))) kto wie!
    Zanim przejrzałam wszystkie zdjęcia układałam sobie w głowie komentarz do tego wpisu i chciałam Cie zapytać, czy przy okazji wybraliście się na jakieś "karuzele" :D W końcu w Las Vegas nie brakuje takich atrakcji. Dobrze znam te rollercoastery o których piszesz między innymi z filmików na youtube. Pamiętam jak ludzie się na nich darli :D Z perspektywy kamerzysty przejażdżka nie wygląda przerażająco. Mówisz, że to nie było takie straszne?
    Właśnie, jesteś w USA prawie od roku, a przecież tam jest tyle lunaparków. Odwiedziłaś już jakiś?


    Dlaczego ostatnio tak rzadko pojawiasz się na zdjęciach? Szkoda, bo lubię Cię na nich oglądać :)

    Jakie masz plany na wakacje?

    OdpowiedzUsuń
  24. *oczywiście miało być "jeśli CHCESZ" !
    wiadomo, wiadomo :D

    OdpowiedzUsuń

  25. Atrevete-> Na tej karuzeli na której byłam nie bałam się zupełnie, ta druga, którą pokazałam na zdjęciu możliwe, że była straszniejsza. To zabawne, ale przed przyjazdem tutaj cieszyłam się na odwiedzenie parków rozrywki, a nie byłam jeszcze w żadnym;)). Tak jakoś wyszło, może zrobię to w ostatnim miesiącu, a może już w NY.

    Nie pojawiam się na zdjęciach z trzech powodów. a) Dużo rzeczy robię sama, więc nie mam przy sobie nikogo, kto mógłby zrobić mi zdjęcie. b) Jak już z kimś jestem, to nigdy nikt nie pcha się do robienia mi zdjęć, nie wie za bardzo jak obsługiwać mój aparat, a proszenie o zdjęcie równa się pozowaniu do niego, czego za bardzo nie lubię. c) Jestem gruba i brzydka, więc zdjęcia mojej osoby niczego nie wnoszą, poza bólem oglądających i moim samym.

    Mówiąc o wakacjach masz na myśli lato? Nie mam żadnych wolnych dni do końca mojego roku, więc również nie mam planów. 19 sierpnia przylatuje na 10dni moja mama, więc będę pokazywać jej okolicę. Po zakończeniu roku w Kalifornii będę mieć tylko kilka dni wolnego i chciałabym, żeby na ten czas przyleciał Tim, żebym mogła z nim spędzić moje ostatnie dni w San Francisco, nacieszyć się miastem i tutejszym jedzeniem.

    OdpowiedzUsuń
  26. zdjęcia z miast ehh cudo! zazdroszczę Ci tych wszystkich widoków! i 46 stopni!!! masakra;D

    OdpowiedzUsuń
  27. Wow ale widoki! koniecznie muszę je zobaczyć na żywo :D
    pozdrawiam
    Daisy
    http://daisyline.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. skończyłam dziś czytać całego twojego bloga. ponownie wpędziłam się w poczucie winy, że czytam więcej blogów niż książek, ale było warto :)) zajęło mi to kilka dni, ale razem z twoim blogiem spędziłam przyjemny czas, marząc, że kiedyś też tak będę podróżować :))

    Vegas niestety do mnie nie przemawia, kojarzy mi się z miejscem dla bogaczy, w którym osobiście nie czułabym się zbyt fajnie ;p

    OdpowiedzUsuń
  29. jestes sliczna i nie gruba. po prostu jestes przyzwyczajona do bycia b. szczupla a teraz jestes normalna.
    wydaje mi sie ze wielu czytelnikow lubi ogladac Twoja usmiechnieta buzie;_
    karo

    OdpowiedzUsuń
  30. bardzo mi sie podoba twoj blog i obraz ciebie, jaki z bloga sie wylania:) to naprawde super, ze starasz sie aktywnie wykorzystac kazdy wolny dzien i zobaczyc jak najwiecej stanow, zamiast np. spedzac weekendy w klubach i barach SF. zycze ci udanych daszych wojazy i zeby nowe dzieci duzo spaly i malo balaganily. kibicuje tobie i timowi, zebyscie mieli wiecej czasu dla siebie. no i czekam na kolejne odcinki - twoj blog wciaga jak najlepszy serial:)

    OdpowiedzUsuń
  31. P.S. Wyglądasz teraz lepiej, niż wtedy gdy ważyłaś 47kg, zdecydowanie!

    OdpowiedzUsuń
  32. Ulu!
    Pragnę poruszyć kwestię Twojej wagi i Twojego wyglądu na zdjęciach ;-) Nie przywykłam do wypowiadania się na tego typu tematy, jednak widzę, że jest on tu dość często wałkowany, więc i ja wtrącę coś od siebie ;-)
    Nie nazywaj siebie grubą - taka na pewno nie jesteś, o ile mogę to ocenić oglądając jedynie fotografie, a nie widząc Ciebie na żywo. Z drugiej strony myślę jednak, że 3-5 kg w dół wcale by Ci nie zaszkodziło ;-) Nie wyglądasz źle, aczkolwiek będąc nieco szczuplejszą wyglądałaś atrakcyjniej. Takie jest moje zdanie ;-)
    Lady M.

    OdpowiedzUsuń
  33. To jest blog o podróżach. Mam już dość tych komentarzy odnośnie wyglądu Uli. Ula nie powinnaś wcale brać do siebie żadnych komentarzy odnośnie tego jak grubo wyglądasz itp. Masz pasję i odwagę spełniać swoje marzenia i chyba to jest najważniejsze.

    Zdjęcia fajne, a Twoja ręka co do nocnych zdjęć musi być naprawdę stabilna :) Mi nocne zdjęcia nigdy nie wychodzą. Mam zwykły aparat, poza tym strasznie długo się naświetla a moją rękę zawsze troszkę przez ten czas zatrzęsie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Bardzo fajne fotki panoram z huśtawki :) ciekawy trip

    OdpowiedzUsuń
  35. Ulu, zazdroszczę Ci tej wielkiej przygody w Stanach Zjednoczonych. Tyle zobaczyłaś, a ile jeszcze zobaczysz ! Jesteś czarująca, ale przede wszystkim bogata w przeżycia, których nikt Ci nie odbierze. Zastanawiam się tylko gdzie znajdujesz czas na opiekę nad dzieciakami ? :)

    OdpowiedzUsuń
  36. jak z bajki...:))

    OdpowiedzUsuń
  37. Ula! Ty gruba i brzydka?! Nie! Masz ładna buzie. Ładnie zarysowują się Tobie kości policzkowe, masz też dzięki temu ładny uśmiech. Ciemne oczy nadają "głębszego" wyrazu Twojej twarzy. Zawsze zazdrościłam Ci biustu.
    Nie będę ściemniała, że jesteś piękna jak dziewczyna z okładki ale Twoja figura jest kobieca. I obserwując Cię przez kilka lat stwierdzam, że piękniejsze. Już to zresztą pisałam :***

    OdpowiedzUsuń
  38. martysza-> Nie jest to miejsce dla bogaczy, są tam ludzie każdego pokroju i nie jest szczególnie drogo. Hotele są tańsze niż w innych miejscach, parkingi za darmo, wszystko po to, żeby przyciągnąć ludzi do kasyn;).
    A z tymi 47kg się nie zgadzam;).

    Lady M.-> Dzięki za szczerość, doceniam:).

    Kasia-> Nie nazwałabym tego bloga podróżniczym, za dużo różnych tematów tu poruszam. Jest po prostu o moim życiu;).
    Niemożliwym jest zrobienie z reki nieporuszonego zdjęcia cyfrówką w takich warunkach, więc nie przejemuj się;).

    agnieszka-> Niestety opiekowanie się Kylie to moje główne zajęcie i zajmuje się tym prze 35-40h tygodniowo, nie mając za wiele wolnego czasu.

    Aśa-> Nie nazwałabym swojej figury kobiecą, poza biustem nie jest w żaden sposób. Brak bioder, talii, szerokie bary...Patrząc na siebie z ostatnich lat, niestety robię się coraz brzydsza. Był moment że ładniałam, teraz brzydne. W każdym razie dzięki, że nie wmawiasz mi, że jestem piękna;).

    OdpowiedzUsuń
  39. Ech...te Twoje podróże. Bardzo Ci ich zazdroszczę i podziwiam za odwagę w dążeniu do marzeń/celów. Jesteś niesamowitą osobą, a Twój blog jest niezwykły, pełno w nim podróży, Twoje życie jest niezwykłe, niesamowite, przepełnione pasją i przygodami. Moje życie jest monotonne, codziennie to samo, a Twoje różnorodne. Mam nadzieję, że i ja kiedyś tak sobie pozwiedzam. Pozdrawiam - Fanka

    OdpowiedzUsuń
  40. lepsza jest taka karuzela http://www.youtube.com/watch?v=aYI4k_FUJ2A&feature=related ;D

    OdpowiedzUsuń