Mimo że nie raz bywałam w tej okolicy, to jakoś na Telegraph Hill, jedno z 44 wzgórz San Francisco, weszłam w niedzielę po raz pierwszy.
Na szczycie wzgórza znajduje się wieża z tarasem widokowym, ale kolejka była zbyt długa, więc może wybiorę się tam za kilka tygodni z mamą.
Świetnie byłoby mieć dom w miejscu z takim widokiem i dachem/ tarasem.
A to już po drugiej stronie wzgórza, Bay Bridge i zatoka.
Droga w dół po tej stronie bardzo mi się podobała.
Wąskie, strome uliczki...
W końcu schody zrobiły się jeszcze węższe, a bujna roślinność sprawiła, że poczułam się jak gdzieś w Hiszpanii.
Mijane domy były świetne...
Po zejściu na dół niespodziewanie znalazłam się przy swoim samochodzie.
Usiadłam na krawężniku przy aucie i zastanawiałam się co robić dalej. Było po 17, ale nie chciałam jeszcze wracać do domu.
Miałam ochotę na coś słodkiego więc sprawdziłam czy jakieś danie z listy znajduje się niedaleko. Okazało się, że tak, więc pojechałam do Bob's Donuts.
Nareszcie spróbowanie czegoś z "listy" kosztowało mnie poniżej 2$ ;).
Apple Fritter, czyli powiedzmy, że pączek z kawałkami jabłka i cynamonem. Pyszny!
piękne miejsce :)
OdpowiedzUsuńjak ja bym chciała tam być ...
OdpowiedzUsuńchciałabym tam być:)
OdpowiedzUsuńUla, ale masz super, a te wszystkie zdjęcia i miejsca są cudne!!! Chce tam być z Tobą!!!
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam zwiedzać - ostatnio wróciłam z kilku wyjazdów i jeszcze mi mało...
Mam jeszcze do Ciebie pytanie z innej beczki: orientujesz się może ile kosztuje w Stanach album Scotta Schumana The Sartorialist? a może posiadasz i chciałbyś sprzedać np. na allegro?
byłabym zainteresowana
z góry dziękuję za odpowiedź
Trzymaj się ciepło, pozdrawiam
Just-a
Patrząc na te wszystkie (nie tylko dzisiejsze) zdjęcia, od razu się czuję, że tam jest "K-L-I-M-A-T". Raz, że pogoda najczęściej rozpieszcza ( w porównaniu do polskiej). Dwa, ludziom tam po prostu łatwiej się żyje. Marzy mi się kiedyś, choćby na emeryturze przenieść się gdzieś, gdzie będę miała mały domek otoczony bujnymi krzewami, drzewami. :)
OdpowiedzUsuńTak sobie patrzyłam na te schody...nie wyobrażam sobie wchodzi po nich codziennie z zakupami :PPP Ale na pewno nikt tego nie robi. :)
Rzeczywiście ta zieleń i te domy są niesamowite. Zrobiłaś mi smaka na pączka :)
OdpowiedzUsuńJedno jest pewne. Motywujesz i zachęcasz do działania:)
OdpowiedzUsuńI swoją drogą zazdroszczę nieziemsko:)
paulina
masz świetne oko do zdjęć, uwielbiam wszystkie Twoje fotorelacje !!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
marta
Ula, od jakiegoś czasu zauważyłam, że jesteś jakaś smutna? :( Jakoś notki i wpisy na twitterze nie mają już takiego jakby "życia" i "radości" w sobie... Może to tylko moje złudzenie? Niemniej jednak uwielbiałam Twoje filmiki i obszerne relacje dni :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia z uliczek wokół tego wzgórza bardzo przypominają mi południowe Niemcy i okolice mojego ukochanego Tuebingen- małe, porośnięte gąszczem zieleni przejścia i genialnie urządzone domki- bez wielkiego przepychu, ale przytulne, pełne doniczek, parasolek na tarasach, kwitnących fuksji...
OdpowiedzUsuńA widok ze wzgórza- wygląda, jakby miasto tonęło w upale. Chyba, że się mylę ;)
Hej Ula, kiedy pojawi się ten post o au pair?
OdpowiedzUsuńIle kosztował bilet twojej mamy do ciebie ? M.
OdpowiedzUsuńpiękne kolory mają te zdjęcia :) lubię taki głęboki błękit :)
OdpowiedzUsuńJust-a-> Oficjalna cena to 25$, chociaż widzę, że na Amazon.com jest za 16.50$, więc można znaleźć taniej. Niestety jej nie posiadam.
OdpowiedzUsuńMalina-> Dobrze zauważyłaś. Ostatnie tygodnie nie były najłatwiejsze i chyba trochę to jeszcze potrwa. Nie jest źle, ale nie jest też wspaniale, choć nie chcę o tym pisać;).
Co masz na myśli mówiąc o obszernych relacjach? I które filmiki, bo w sumie wiele ich nie było?
Anonimowy z 15:47-> W nadchodzących dniach.
M.-> Dużo, ale też przeciętnie jak na San Francisco. Nie pamiętam dokładnej sumy, ale trochę powyżej 2tys zł.
Mam nadzieję, że szybko odzyskasz radość życia. Trzymam za Ciebie kciuki :)
OdpowiedzUsuńObszerne relacje w sensie, że wszędzie było Cię pełno, zdjęcia każdych "pierdół" (fantastycznie, że były!). Filmiki... z Twoją małą Kejli był super, filmik przed domem też zapadł mi w pamięć :) Więcej... dużo więcej się śmiałaś.
Wybierasz się w jakąś podróż w najbliższym czasie?
O nie , przepięknie tam jest .
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Ci cholernie ! <33333
Malina-> Nie było mnie pełno, bo przez cały rok niewiele moich zdjęć się tu pojawiło w stosunku do innych;). Więcej pierdół na fotach to chyba zależy od miejsc jakie odwiedzam. Co do filmików to mam nadzieję, że w NYC zacznę więcej kręcić. Nie wybieram się już w żadną podróż, następna to przeprowadzka do NYC i stamtąd dopiero gdzieś się wybiorę, może w październiku;).
OdpowiedzUsuńTrzymam w takim razie za słowo :) a właśnie, dużo zostało dań z listy? :> Którą pozycje chciałabyś najbardziej spróbować? :)
OdpowiedzUsuńnawiązując do filmików - czym je kręcisz? :)
OdpowiedzUsuńchciałabym zacząć podróżować i zastanawiam się (a nie mam kogo zapytać) w co lepiej zainwestować - w kamerę czy dobry aparat?
pozdrawiam Cię serdecznie!
Genialne widoki i te witryny sklepów - chciałabym takie w Polsce. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńjakim samochodem jeździsz w SF? ;)
OdpowiedzUsuńO.
Nadrabiam zaległości ;) Tak więc zamieszczę tu wrażenia z kilku ostatnich postów. Po 1 bardzo podobają mi się szeregówki w SF, są zbudowane w takim świetnym stylu! I te widoki, witryny sklepów....ach marzenie! I jeszcze NY....dużo bym dała żeby przejść się po Central Parku. Może kiedyś mi się uda :P A ile kosztował Twój dzienniczek podróży? ;) I te pancakes na zdjęciach, oczy same jedzą xD Pozdrawiam - Karola
OdpowiedzUsuńUla, mam do Ciebie dość nietypowe pytanie :) zastanawiam się nad zakupem lustrzanki i chciałabym zapytać, ile waży taka lustrzanka? gdy podróżujesz z nią cały dzień nie jest Ci zbyt ciężko? nie jest męczące noszenie jej cały czas na szyi? czy w ogóle nie czujesz tej wagi?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, sun
Malina-> Oj dużo, 70 rzeczy do spróbowania. Ciężko powiedzieć czego chciałabym spróbować najbardziej;).
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 21:20-> Odkąd mam Canona 550d, to kręcę nim, ale na blogu pojawił się póki co tylko jeden króciutki film nim nakręcony. Wcześniej kręciłam taką małą kamerką za 30$, a jeszcze wcześniej aparatem cyfrowym;). Ja bym zainwestowała w aparat zamiast kamery, ale to jeszcze zależy ile chcesz wydać pieniędzy i z jakim sprzętem miałaś do czynienia do tej pory.
O.-> Chevroletem Tahoe, takim sporym autem;) http://mikesmotorsonline.com/files/CIMG1857.JPG
Karola-> Dzienniczek kosztował 6 czy 7$.
sun-> Mój aparat waży pół kilo, ale z obiektywem który zazwyczaj używam (Tamron 17-50mm) waży na pewno ponad kilogram. Nie jest łatwo nosić taki aparat cały dzień, wszystkie moje torby są na tyle duże, żeby pomieściły aparat. A jeśli nie noszę go w torbie to obwiązany na ręce, czasem przełożony przez ramię, ale zdecydowanie nie na szyi;)).
cholera jasne,zazdroszczę Ci!:)
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia! no a jak tak patrzę na tego pączka to chętnie bym go zjadła!
xoxo
co to za studia, o których pisałaś na twitterze? tak z ciekawości ;-)
OdpowiedzUsuńOooo, no to rzeczywiście sporo tych dań jeszcze masz :)
OdpowiedzUsuńbtw. ja swój wyjazd planuję na przyszły rok i ciekawa jestem gdzie mnie wiatr poniesie, mam nadzieję, że w tak ładną okolicę jak Twoja.
Pozdrawiam!
Chciałam się odnieść do poprzedniego posta i napisać, że po wywiad z Wójtowicz-Vosloo biegłam przez całą Galerię Bałtycką. Ciekawe jest to, że np. ja zwróciłam uwagę na zupełnie inne rzeczy i zacytowałabym inne fragmenty. Jest mi baaardzo bliska osobą. Inspirujący ludzie są super!
OdpowiedzUsuńCałusy 102,
Dee Dee
PS Hej, znając amerykańskie realia, wiesz może czy właśnie na uczelnie typu Tisch School of the Arts dostają się ludzie z problemami finansowymi? Czytałam, że nie są skłonni do pomocy, a obcokrajowcom w szczególności.
elizove-> Patrzyłam na fotografię, ale to taka szkoła, że sporo było tam fajnych kierunków.
OdpowiedzUsuńDee Dee-> Właśnie jest na odwrót. W Stanach możesz dostać kredyt na studia (który oczywiście po skończeniu musisz zwrócić) jeśli jesteś obywatelem, ale jeśli jesteś studentem spoza kraju to nie. Musisz mieć pieniądze na studia, zresztą jest to jeden z wymagań przy aplikacji- formularz z potwierdzeniem, że masz środki lub że ktoś będzie Ci je sponsorował.
Jeśli chcesz studiować w kraju anglojęzycznym to polecam UK, bo jako że jesteśmy w Unii, to jesteśmy traktowani na tych samych zasadach co Anglicy.
Jej, to jestem zaskoczona. Sprawdziłam sobie kierunek, który mnie interesuje na londyńskiej uczelni i koszt wynosi 18000£ rocznie, ale zastrzegają sobie że mimo przyznawania pomocy i różnych innych stypendiów, rzadko otrzymują je obcokrajowcy.
OdpowiedzUsuńPisząc o tych samych zasadach, co miałaś na myśli?
Mua ;*
Dee Dee
...lubie kolory Twoich zdjec, lubie Twoje zdjecia i jestem uzalezniona od wanderera.
OdpowiedzUsuńDee Dee-> Pomoc, stypendia są bezzwrotne, a ja mówię o kredycie studenckim, który w UK spokojnie dostaniesz, a w Stanach nie. I o te zasady mi głównie chodzi. Co do pomocy socjalnej itp. to może i ciężej dostać je obcokrajowcom, ale wciąż jest to możliwe. Choć wiem też, że ta pomoc to nigdy nie są duże pieniądze i tak trzeba pracować, żeby się utrzymać.
OdpowiedzUsuńI LOVE the pink house:) I want to move there.
OdpowiedzUsuńOdnalazłam wskazówki co do SH- dzięki! Jutro lecę do LV i GC, A Będę w SF już w środę (juhu) i aż tydzień (hurra), a chciałabym napisać, że Twój blog przybliżył mi SF i pomógł mi zaplanować co mniej więcej chcę zobaczyć. Nie mogę się doczekać przewodnika, ale pewnie powstanie jak już mnie tam nie będzie. Swoją drogą Culture Care powinno Ci zapłacić za nowych uczestników, myślę, że wiele osób zmobilizowałaś do tego dzięki blogowi. Tak trzymaj! Beata
OdpowiedzUsuńBeata-> Cultural Care płaci, ale za nowe host rodziny, bo to z nich agencja ma pieniądze, a nie z au pair;).
OdpowiedzUsuńOdwołuję to co napisałam! Nie powinni Ci zapłacić ani grosza HEH;D Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń