Po zajrzeniu do cukierni Miette, opuściłyśmy z Eweliną Ferry Building.
Poszłyśmy do Chinatown. Chyba tylko tam można zobaczyć w San Francisco pranie w oknach.
Miałam ochotę na mrożony jogurt na deser. Wymieszałam smak melonowy, ciasteczkowy, masło orzechowe, i red velvet cake + dodatki w postaci posypki, kawałków orzechów/migdałów, białej czekolady, żelków i jagód. Mniam.
Przez Chinatown doszłyśmy do włoskiej dzielnicy North Beach.
Stamtąd Ewelina złapała autobus, bo musiała wracać do domu.
Kościół Św. Piotra i Pawła.
Później ruszyłam pod górkę ulicą, którą nigdy wcześniej nie szłam.
Spodobała mi się uliczka z domami w cukierkowych kolorach.
W końcu znalazłam się w miejscu z naprawdę ładnym widokiem na miasto.
Widać tu kościół z poprzednich zdjęć, a także najbardziej krętą ulicę świata (ciężko będzie Wam ją dojrzeć) i chowający się we mgle most Golden Gate po prawej stronie.
Cdn.
SF jest przepiękne !!!!
OdpowiedzUsuńa gdzie dom z pełnej chaty?
OdpowiedzUsuńula, ciekawi mnie jak duże jest san francisco? umiałabyś je przyrównać do jakiegoś polskiego miasta?
OdpowiedzUsuńUla czytałam poprzednie posty i coś pisałaś , że kończy się Twoja przygoda z SF , czy to znaczy , że wracasz do Polski na stałe?
OdpowiedzUsuńWszystko ładnie, pięknie, zostajesz na dłużej w Ameryce, ale co z Twoim chłopakiem!? Jak Wy to znosicie? Przecież już taki szmat czasu się nie widzicie. Ja osobiście bym chyba umarła...
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia!:)
OdpowiedzUsuńjestem oczarowana i mam straszną ochotę wybrać się kiedyś do SF! koniecznie.
OdpowiedzUsuńjak zwykle piękne zdjęcia..czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńMrożony jogurt bardzo lubię ale nie z taką ilością dodatków. :))) Ale trzeba przyznać, że Twój bardzo ładnie się prezentuje. :)
OdpowiedzUsuńI jak zwykle fajne foty.
wspaniale zdjecia, widoki, jedzenie.. uwielbiam do Ciebie zagladac po ciezkim dniu.
OdpowiedzUsuńKaro:))
no właśnie, miał być dom z "pełnej chaty"! dołączam się do anonimowego!
OdpowiedzUsuńmrożony jogurt, czyli, że c o:)?
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o czyms takim słyszę :)
Kajka
ciekawe czym się różni taki jogurt od zwykłych lodów. Deser wygląda świetnie, ale ja zdecydowanie zdecydowałabym z posypki. Lubię każdy ze składników, ale wszystko na raz jakoś mi nie pasuje.
OdpowiedzUsuńUla, odwiedzisz jeszcze LA przed wylotem do NY?
Gdzie zamierzasz pojechać z mamą? Długo u Ciebie zostanie?
od zawsze marzy mi się spędzić choć godzinkę w Chinatown ..
OdpowiedzUsuńużywasz jakiego filtru do zdjęć? :)
OdpowiedzUsuńi jeśli tak to połówkowego czy pełnego? :)
robisz na prawdę niesamowite zdjęcia!
Anonimowy z 10:10 i 14:56-> Dobrze, że mi przypominacie, bo zapomniałabym, że muszę się tam wybrać!;)
OdpowiedzUsuńkotowa-> Samo San Francisco ma 820tys. mieszkańców, więc nie jest jakieś wielkie. Przyrównując do polskich miast to jest zapewne bardziej rozległe, bo tutaj większość ludzi mieszka w domach, a w Polsce w blokach.
Anonimowy z 10:37-> Nie, kończy mi się rok w SF, ale postanowiłam przedłużyć program o kolejny rok i przenoszę się na Manhattan, bo tam znalazłam nową host rodzinę.
Anonimowy z 12:02-> Z tamtym chłopakiem rozstałam się pod koniec stycznia. Byliśmy razem ponad 4lata i ja też jakoś nie miałam problemu ze znoszeniem tej odległości.
Kajka-> Smakuje trochę jak lody, ale jest jakby chudszy i może trochę bardziej wodnisty. Tutaj dużo jest kawiarni, które specjalizują się tylko w mrożonych jogurtach, u nas w PL chyba nie ma takich miejsc.
Atrevete-> Dla mnie posypka jest najlepsza, następnym razem nałożę mniej jogurtu i jeszcze więcej dodatków;P.
Nie odwiedzę, bo nie mam kiedy, choć chciałabym. Mam tam koleżankę z klasy, z którą nie widziałam się do dzisiaj, choć w końcu nie jesteśmy od siebie aż tak daleko.
Mama przylatuje na 11dni. Pokręcę się z nią po okolicy, bo nie będę mieć za bardzo wolnego, nie będę mieć nawet dwóch dni wolnych pod rząd, a to ogranicza.
Karolina-> Dzięki:). Nie wiem co to filtr połówkowy czy pełny, używam photoshopa ale też programu, którego nazwy nie podaję;).
OdpowiedzUsuńile masz zamiar schudnac? Blagam, tylko nie zrob z siebie zasuszonej dziewczynki...
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 21:20-> Jak można być zasuszonym w wieku 20paru lat? Mogę sobie wyobrazić chudą 40latkę, która wygląda na "wyschniętą", ale nie 20latkę;). Chciałabym schudnąć jeszcze z 5kg, żeby ważyć mniej więcej tyle, ile przed wyjazdem. Idealna waga jaką mogę sobie wyobrazić to byłoby z 47kg, ale do tylu na pewno nie dojdę.
OdpowiedzUsuńFajnie że zawsze odpisujesz na komentarze:) mam takie pytanie skąd wywodzi się nazwa Twojego bloga i czego ja wybrałas co ona znaczy? I kolejne: Czy nie tęskni Ci się za Polska za rodzina, że tak jesteś na stale w usa ja bym tak nie wytrzymała:( no i zazdroszczę Ci wyjazdu i zamieszkania w NY! Gossip Girl oglądasz? Może kiedyś się natkniesz jak będą kręcić sceny:) zazdroszczę!!
OdpowiedzUsuńAh i czekam na mnóstwo zdjęć z Ny :) musisz się koniecznie wybrać na Empire State Building i do Central Parku:)
OdpowiedzUsuńkiedy odpowiesz na pytania na temat au pair?
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 21:44-> Dzięki:). Pamiętam, że nad nazwą bloga myślałam kilka dni. Szukałam różnych kombinacji słów, czegoś co będzie określać mnie w pewien sposób, a co nie będzie jakąś banalną nazwą;). Tłumacząc z angielskiego "adamant wanderer" znaczy "nieugięty wędrownik/włóczęga".
OdpowiedzUsuńTęsknię za domem, rodziną w PL, ale nie na tyle, żebym chciała wrócić. Wiem, że po tygodniu myślałabym już nad kolejnym wyjazdem;).
Gossip Girl oglądałam częściej w Polsce, choć tutaj też mi się zdarza. Muszę poszukać w internecie informacji, w jakich dokładnie miejscach kręcą serial, no i kto wie, może trafię na ekipę filmową;>.
Anonimowy z 21:47-> Widok z ESB jest podobno gorszy od tarasu widokowego Top of the Rock, na którym byłam rok temu, ale nie wykluczam, że się wybiorę;). Natomiast do Central Parku będę mieć 10min spacerem;).
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 21:52-> Pracuję nad tym postem, jeśli nie pojawi się w tym tygodniu, to w przyszłym.
Ula, jakie sa ceny w SF? moglabys podac dla pszykladu ile placi sie za chleb, albo jakies lody i porownac z polska cena?
OdpowiedzUsuńIle cię ominęło?
OdpowiedzUsuń(Z góry przeprasza, jeśli to zbyt prywatne pytanie.) Cały czas chodzi mi po głowie wyjazd za granicę, nie koniecznie jako au pair... Ostatni 2 moje bliskie osoby postanowiły wziąć ślub w przyszłe wakacje. Moja przyjaciółka poinformowała mnie wczoraj, że jest w ciąży... Zdaję sobie sprawę, że wybory = konsekwencje. Coś nas omija, przeżywamy w zamian za to coś innego. Rzadko można zjeść ciastko i mieć ciastko.
Czy są takie sytuację, wydarzenia które cię ominęły? Coś na czym bardzo chciałaś być obecna ale nie mogłaś? Czy zdarzyło ci się, że wyjeżdżając w jakąś podróż, wiedziałaś że coś cię ominie? Tłumaczysz to sobie jakoś?
Pozdrawiam
Magda*
Anonimowy z 23:50-> Poniższe ceny są z supermarketu Saveway, takiego w stylu Tesco czy Carrefour;). Krojony pełnoziarnisty chleb- 3-5$, klasyczna paczka krojonego żółtego sera- 3-4$, 1,5l mleka w kartonie- 2-4$, opakowanie płatków śniadaniowych- 3-5$, lody Ben & Jerry's- 3,50$, 1,5l lepszego soku pomarańczowego- 4$, kilogram jabłek- 4$. Śmiesznie, ale wygląda to jakby każda rzecz tutaj kosztowała 4 dolary;)).
OdpowiedzUsuńSake-> Tak naprawdę to nic poważnego mnie nie ominęło. Jeśli chodzi o rodzinę, to (poza śmiercią wujka 2lata temu kiedy byłam w Londynie) nic nie przychodzi mi do głowy. Nie mam też za bardzo żadnych bliskich przyjaciół w Polsce, więc nie miałam nigdy poczucia, że powinnam być teraz gdzie indziej.
Z ogólnych wydarzeń, to tuż po tragedii w Smoleńsku miałam ochotę być w Polsce, żeby przeżywać ją tak jak wszyscy w kraju, ale to chyba na tyle.
Na pewno zdarzyło się, że wyjeżdżając w podróż, wiedziałam, że coś mnie ominie. Żałowałam, ale nie było to większym problemem.
Też kiedyś robiłam takie zdjęcie przez kraty, a co do notki to piękny kościół i zawsze zachwycały mnie szeregówki w SF, są piękne! Zazdroszczę NY, dużo bym dałam żeby przejśc po Central Parku.
OdpowiedzUsuń