4 sie 2010

"San Francisco is 49 square miles surrounded by reality."

Dalsza część niedzieli...
Image and video hosting by TinyPic
Po zajrzeniu do cukierni Miette, opuściłyśmy z Eweliną Ferry Building.
Image and video hosting by TinyPic
Poszłyśmy do Chinatown. Chyba tylko tam można zobaczyć w San Francisco pranie w oknach.
Image and video hosting by TinyPic
Miałam ochotę na mrożony jogurt na deser. Wymieszałam smak melonowy, ciasteczkowy, masło orzechowe, i red velvet cake + dodatki w postaci posypki, kawałków orzechów/migdałów, białej czekolady, żelków i jagód. Mniam.
Image and video hosting by TinyPic
Przez Chinatown doszłyśmy do włoskiej dzielnicy North Beach.
Image and video hosting by TinyPic
Stamtąd Ewelina złapała autobus, bo musiała wracać do domu.
Image and video hosting by TinyPic
Image and video hosting by TinyPic
Kościół Św. Piotra i Pawła.
Image and video hosting by TinyPic
Później ruszyłam pod górkę ulicą, którą nigdy wcześniej nie szłam.
Image and video hosting by TinyPic
Spodobała mi się uliczka z domami w cukierkowych kolorach.
Image and video hosting by TinyPic
W końcu znalazłam się w miejscu z naprawdę ładnym widokiem na miasto.
Image and video hosting by TinyPic
Widać tu kościół z poprzednich zdjęć, a także najbardziej krętą ulicę świata (ciężko będzie Wam ją dojrzeć) i chowający się we mgle most Golden Gate po prawej stronie.
Image and video hosting by TinyPic
Image and video hosting by TinyPic
Image and video hosting by TinyPic
Cdn.

28 komentarzy:

  1. a gdzie dom z pełnej chaty?

    OdpowiedzUsuń
  2. ula, ciekawi mnie jak duże jest san francisco? umiałabyś je przyrównać do jakiegoś polskiego miasta?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ula czytałam poprzednie posty i coś pisałaś , że kończy się Twoja przygoda z SF , czy to znaczy , że wracasz do Polski na stałe?

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko ładnie, pięknie, zostajesz na dłużej w Ameryce, ale co z Twoim chłopakiem!? Jak Wy to znosicie? Przecież już taki szmat czasu się nie widzicie. Ja osobiście bym chyba umarła...

    OdpowiedzUsuń
  5. jestem oczarowana i mam straszną ochotę wybrać się kiedyś do SF! koniecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. jak zwykle piękne zdjęcia..czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mrożony jogurt bardzo lubię ale nie z taką ilością dodatków. :))) Ale trzeba przyznać, że Twój bardzo ładnie się prezentuje. :)
    I jak zwykle fajne foty.

    OdpowiedzUsuń
  8. wspaniale zdjecia, widoki, jedzenie.. uwielbiam do Ciebie zagladac po ciezkim dniu.
    Karo:))

    OdpowiedzUsuń
  9. no właśnie, miał być dom z "pełnej chaty"! dołączam się do anonimowego!

    OdpowiedzUsuń
  10. mrożony jogurt, czyli, że c o:)?
    Pierwszy raz o czyms takim słyszę :)
    Kajka

    OdpowiedzUsuń
  11. ciekawe czym się różni taki jogurt od zwykłych lodów. Deser wygląda świetnie, ale ja zdecydowanie zdecydowałabym z posypki. Lubię każdy ze składników, ale wszystko na raz jakoś mi nie pasuje.

    Ula, odwiedzisz jeszcze LA przed wylotem do NY?
    Gdzie zamierzasz pojechać z mamą? Długo u Ciebie zostanie?

    OdpowiedzUsuń
  12. od zawsze marzy mi się spędzić choć godzinkę w Chinatown ..

    OdpowiedzUsuń
  13. używasz jakiego filtru do zdjęć? :)
    i jeśli tak to połówkowego czy pełnego? :)
    robisz na prawdę niesamowite zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy z 10:10 i 14:56-> Dobrze, że mi przypominacie, bo zapomniałabym, że muszę się tam wybrać!;)

    kotowa-> Samo San Francisco ma 820tys. mieszkańców, więc nie jest jakieś wielkie. Przyrównując do polskich miast to jest zapewne bardziej rozległe, bo tutaj większość ludzi mieszka w domach, a w Polsce w blokach.

    Anonimowy z 10:37-> Nie, kończy mi się rok w SF, ale postanowiłam przedłużyć program o kolejny rok i przenoszę się na Manhattan, bo tam znalazłam nową host rodzinę.

    Anonimowy z 12:02-> Z tamtym chłopakiem rozstałam się pod koniec stycznia. Byliśmy razem ponad 4lata i ja też jakoś nie miałam problemu ze znoszeniem tej odległości.

    Kajka-> Smakuje trochę jak lody, ale jest jakby chudszy i może trochę bardziej wodnisty. Tutaj dużo jest kawiarni, które specjalizują się tylko w mrożonych jogurtach, u nas w PL chyba nie ma takich miejsc.

    Atrevete-> Dla mnie posypka jest najlepsza, następnym razem nałożę mniej jogurtu i jeszcze więcej dodatków;P.
    Nie odwiedzę, bo nie mam kiedy, choć chciałabym. Mam tam koleżankę z klasy, z którą nie widziałam się do dzisiaj, choć w końcu nie jesteśmy od siebie aż tak daleko.
    Mama przylatuje na 11dni. Pokręcę się z nią po okolicy, bo nie będę mieć za bardzo wolnego, nie będę mieć nawet dwóch dni wolnych pod rząd, a to ogranicza.

    OdpowiedzUsuń
  15. Karolina-> Dzięki:). Nie wiem co to filtr połówkowy czy pełny, używam photoshopa ale też programu, którego nazwy nie podaję;).

    OdpowiedzUsuń
  16. ile masz zamiar schudnac? Blagam, tylko nie zrob z siebie zasuszonej dziewczynki...

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy z 21:20-> Jak można być zasuszonym w wieku 20paru lat? Mogę sobie wyobrazić chudą 40latkę, która wygląda na "wyschniętą", ale nie 20latkę;). Chciałabym schudnąć jeszcze z 5kg, żeby ważyć mniej więcej tyle, ile przed wyjazdem. Idealna waga jaką mogę sobie wyobrazić to byłoby z 47kg, ale do tylu na pewno nie dojdę.

    OdpowiedzUsuń
  18. Fajnie że zawsze odpisujesz na komentarze:) mam takie pytanie skąd wywodzi się nazwa Twojego bloga i czego ja wybrałas co ona znaczy? I kolejne: Czy nie tęskni Ci się za Polska za rodzina, że tak jesteś na stale w usa ja bym tak nie wytrzymała:( no i zazdroszczę Ci wyjazdu i zamieszkania w NY! Gossip Girl oglądasz? Może kiedyś się natkniesz jak będą kręcić sceny:) zazdroszczę!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Ah i czekam na mnóstwo zdjęć z Ny :) musisz się koniecznie wybrać na Empire State Building i do Central Parku:)

    OdpowiedzUsuń
  20. kiedy odpowiesz na pytania na temat au pair?

    OdpowiedzUsuń
  21. Anonimowy z 21:44-> Dzięki:). Pamiętam, że nad nazwą bloga myślałam kilka dni. Szukałam różnych kombinacji słów, czegoś co będzie określać mnie w pewien sposób, a co nie będzie jakąś banalną nazwą;). Tłumacząc z angielskiego "adamant wanderer" znaczy "nieugięty wędrownik/włóczęga".
    Tęsknię za domem, rodziną w PL, ale nie na tyle, żebym chciała wrócić. Wiem, że po tygodniu myślałabym już nad kolejnym wyjazdem;).
    Gossip Girl oglądałam częściej w Polsce, choć tutaj też mi się zdarza. Muszę poszukać w internecie informacji, w jakich dokładnie miejscach kręcą serial, no i kto wie, może trafię na ekipę filmową;>.

    OdpowiedzUsuń
  22. Anonimowy z 21:47-> Widok z ESB jest podobno gorszy od tarasu widokowego Top of the Rock, na którym byłam rok temu, ale nie wykluczam, że się wybiorę;). Natomiast do Central Parku będę mieć 10min spacerem;).

    Anonimowy z 21:52-> Pracuję nad tym postem, jeśli nie pojawi się w tym tygodniu, to w przyszłym.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ula, jakie sa ceny w SF? moglabys podac dla pszykladu ile placi sie za chleb, albo jakies lody i porownac z polska cena?

    OdpowiedzUsuń
  24. Ile cię ominęło?
    (Z góry przeprasza, jeśli to zbyt prywatne pytanie.) Cały czas chodzi mi po głowie wyjazd za granicę, nie koniecznie jako au pair... Ostatni 2 moje bliskie osoby postanowiły wziąć ślub w przyszłe wakacje. Moja przyjaciółka poinformowała mnie wczoraj, że jest w ciąży... Zdaję sobie sprawę, że wybory = konsekwencje. Coś nas omija, przeżywamy w zamian za to coś innego. Rzadko można zjeść ciastko i mieć ciastko.
    Czy są takie sytuację, wydarzenia które cię ominęły? Coś na czym bardzo chciałaś być obecna ale nie mogłaś? Czy zdarzyło ci się, że wyjeżdżając w jakąś podróż, wiedziałaś że coś cię ominie? Tłumaczysz to sobie jakoś?

    Pozdrawiam
    Magda*

    OdpowiedzUsuń
  25. Anonimowy z 23:50-> Poniższe ceny są z supermarketu Saveway, takiego w stylu Tesco czy Carrefour;). Krojony pełnoziarnisty chleb- 3-5$, klasyczna paczka krojonego żółtego sera- 3-4$, 1,5l mleka w kartonie- 2-4$, opakowanie płatków śniadaniowych- 3-5$, lody Ben & Jerry's- 3,50$, 1,5l lepszego soku pomarańczowego- 4$, kilogram jabłek- 4$. Śmiesznie, ale wygląda to jakby każda rzecz tutaj kosztowała 4 dolary;)).

    Sake-> Tak naprawdę to nic poważnego mnie nie ominęło. Jeśli chodzi o rodzinę, to (poza śmiercią wujka 2lata temu kiedy byłam w Londynie) nic nie przychodzi mi do głowy. Nie mam też za bardzo żadnych bliskich przyjaciół w Polsce, więc nie miałam nigdy poczucia, że powinnam być teraz gdzie indziej.
    Z ogólnych wydarzeń, to tuż po tragedii w Smoleńsku miałam ochotę być w Polsce, żeby przeżywać ją tak jak wszyscy w kraju, ale to chyba na tyle.
    Na pewno zdarzyło się, że wyjeżdżając w podróż, wiedziałam, że coś mnie ominie. Żałowałam, ale nie było to większym problemem.

    OdpowiedzUsuń
  26. Też kiedyś robiłam takie zdjęcie przez kraty, a co do notki to piękny kościół i zawsze zachwycały mnie szeregówki w SF, są piękne! Zazdroszczę NY, dużo bym dałam żeby przejśc po Central Parku.

    OdpowiedzUsuń