Ogród znajduje się w Golden Gate Park, ale sam w sobie jest niewielki, a cena moim zdaniem wygórowana (7$). Za darmo jest jednak zdecydowanie wart odwiedzania.
Zawiodłam się tylko na drzewach wiśniowych, które już przekwitły, a sfotografowanie ich moją Dianą F+ było głównym celem wyprawy do parku;).
Znalazłam w internecie opinie, że w bezpłatnych godzinach światło jest bardzo niekorzystne jeśli chodzi o robienie zdjęć i muszę się z tym zdaniem zgodzić.
Kylie na 'smyczy', rozmawiająca z rybkami;).
Drzewa wiśniowe kwitną pod koniec kwietnia, ale miałam nadzieję, że może jeszcze zdążę...
Na koniec usiadłyśmy w kawiarence.
Machi latte, z syropem z zielonej herbaty. Była pyszna, co potwierdziła również Kylie;).
I tu zakończyłyśmy wizytę w Ogrodzie Japońskim. Z Golden Gate Park pojechałyśmy do zoo;).
rany, te smycze dla dzieci są przerażające
OdpowiedzUsuńale chwila chwila Ty ją naprawde na takiej smyczy prowadzisz? czesto to robisz? w sumie bardzo to praktyczne przy rozbrykanym dziecku.
OdpowiedzUsuńps: uwielbiam Twojego bloga :)
karo
boskie zdjęcia ! :)
OdpowiedzUsuńfajne miejsce! podobają mi się zdjęcia. A tam światło :P heh ...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Marcela-> A co w tym przerażającego?! Kylie nie zawsze chce siedzieć w wózku, a nie mogę robić zdjęć, pchać wózka i jeszcze biegać za małą. Wizja gubiącego się dziecka czy wpadającego do wody powinna być dla Ciebie bardziej przerażająca...
OdpowiedzUsuńKaro-> Wczoraj po raz pierwszy miałam ją "na smyczy", ale jej rodzice już to praktykowali. Okazało się to być świetnym pomysłem i kiedy następnym razem wybiorę się z Kylie do tego typu miejsca czy do zoo, zrobię podobnie;).
Światło sprawia że zdjęcia mają specyficzny charakter :) W każdym razie bardzo mi się podobają :) I jestem za smyczą w miejscach pełnych ludzi czy też trochę niebezpiecznych. Podnosi to poziom bezpieczeństwa dziecka, a o to przecież chodzi!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Moim zdaniem ta smycz to bardzo dobre rozwiązanie, przecież chodzi tu wyłącznie o bezpieczeństwo dziecka.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ogrody, ale japońskie są dla mnie trochę zbyt wymuskane, co nie znaczy, że o wiele mniej mi się podobają. I szkoda, że wiśnie już przekwitły. Kwitnące wiśnie japońskie, magnolie i oleandry to moim zdaniem najpiękniejsze rośliny na świecie ;)
Kaś-> Takie światło nie nadaje żadnego specyficznego charakteru, co najwyżej go uniemożliwia. Ostre, bardzo jasne, nigdy nie sprawdza się na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twojego bloga .Dodaje energii na caly dzien:)Ja tez jestem fanka jedzenia z roznych zakatkow swiata takze lacze sie z Toba w naszej wspolnej pasji.Co do smyczy dla dzieciaczkow- jestem za!pozdrawiam goraco z deszczowej Angli(Sheffield)
OdpowiedzUsuńmnie i tak zdjęcia bardzo się podobają :) śliczne orchidee (o ile to są orchidee). i słodka Kylie :)
OdpowiedzUsuńpoza tym uwielbiam bokeh na zdjęciach kwiatów, tak jak tutaj :)
o nie , ta kawa ! < ślinotok > Dlaczego mi to robisz?:D
OdpowiedzUsuńFaktycznie światło nieciekawe. Przez to zdjęcia są takie zwykłe. A ta smycz, to bardzo dobry pomysł. Akurat opiekuję się siostrą cioteczną, więc by mi się przydała. Czekam na kolejną relację i porcję zdjęć. Polcia
OdpowiedzUsuńehhh.. jak dobrze,ze jest Twój blog:D w Gdańsku leje i jest strasznie zimno...:( a tu TAKIE foty:) yoasia
OdpowiedzUsuńsmycze są przerażające! dzieci to też ludzie! od dbania o bezpieczeństwo jesteśmy my a nie smycze.
OdpowiedzUsuńa tłumaczenie że to praktyczne, to przepraszam, ale jest żałosne. Niedługo wymyślą kagańce żeby dzieci nie krzyczały w miejscach gdzie nie powinno się tego robić, przecież byłoby to praktyczne prawda?
Kto z was chciałby być prowadzony na smyczy? nie uważacie ze to upokarzające?
Kamila
a park piękny:)
miejsce śliczne, ale co do światła to takie jest fajne w przypadku architektury, gdzie istotna jest gra światła, podkreślona faktura ;) jednak do zdjęć natury rzeczywiście zbyt ostre
OdpowiedzUsuńczy Kylie zawsze jest taka różowa? :)
OdpowiedzUsuńAnia
Kamila-> Pytasz czy ktoś z nas chciałby być prowadzony na smyczy, a czy Ty chciałabyś żeby ciągle ktoś trzymał Cię za rękę, kąpał, karmił, zakładał pieluchy, mówił, że tego i tamtego nie możesz robić...? Wspaniale, że jesteś za wolnością dla ludzi, ale nie mierz dzieci tą samą miarą co dorosłych, no chyba, że na moje powyższe pytania odpowiedziałabyś szczerze "TAK".
OdpowiedzUsuń'Od dbania o bezpieczeństwo jesteśmy my a nie smycze?' A czy Kylie sama była w parku i to smycz ją prowadziła? Nie, byłam z nią ja, a smycz jest tylko dodatkowym zabezpieczeniem.
I na koniec, czy mogłabyś mi wytłumaczyć co jest w tym upokarzającego? Bo według Twojego rozumowania wygląda na to, że wózki też są upokarzające, bo ograniczają wolność dziecka.
Ania-> Nie, ale ma sporo różowych ubrań;).
OdpowiedzUsuńKamila >> no w sumie z tymi kagańcami to świetny pomysł, ja bym dołożyła jeszcze kajdany na nogi, żeby nie biegały za szybko ;)
OdpowiedzUsuńtaaa ludzie to tak, ze skrajności w skrajność...
ech, ja uważam, że to dobry pomysł, a w sumie przez ten pluszowy materiał wygląda jak część garderoby, z tym, że funkcjonalnej :D zresztą gdzieś widziałam ładnych parę lat temu szelki z czymś takim, co spełniało funkcję smyczy, dla dziecka, więc to nie taka nowość.
dziecku nie można podporządkować 100- procentowo każdej czynności, np. jeżeli chcesz się z nim gdzieś wybrać, i przy okazji pocykać foty, to, co złego jest w takiej smyczy? czasami wystarczy jedna sekunda nieuwagi, a dziecko znika. a wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, nie?
a co do zdjęć, to światło światłem, ale jaki spokój bije od tego miejsca. cudownie byłoby tam odpocząć.
pozdrawiam
fi'j
Z całym szacunkiem do Ciebie, ale czy Ty naprawdę uważasz, że trzymanie dziecka za rękę można porównać do prowadzenia go na smyczy? Ja uważam że trzymanie za rękę jest całkiem miłe, daję poczucie bliskości i bezpieczeństwa, troski... prowadzenie na smyczy niekoniecznie.
OdpowiedzUsuńHmm wiesz to jest tak, że jak się jest takim małym człowiekiem, to niekoniecznie potrafi się sobie radzić z tak błahymi dla nas dorosłych czynnościami jak kąpiel, czy jedzenie. Zadaniem nas dorosłych jest nauczanie tych czynności tego małego człowieka. Opiekowanie się nim. Nauczenie i opieka nie są uwłaczające.
hmm a czego może nauczyć takie prowadzanie na smyczy? przedmiotowego traktowania? pójścia na łatwiznę?
nie do końca chodzi mi tu o wolność... ale po prostu o ludzkie traktowanie. Wózki dla dzieci, są stworzone dla dzieci i mają za zadanie ułatwiać rodzicom spacery, wyjścia. Ciężko byłoby chyba przemieszczać z niemowlakiem które nie potrafi jeszcze samodzielnie chodzić, dlatego są wózki. Nie porównywałabym ich do smyczy.
Jestem studentką IV roku pedagogiki i uwierz mi, wiem co mówię, kiedy piszę o tym że jest to upokarzające.
Kamila
Wydaje mi się, że to miejsce jest idealną oazą spokoju i relaksu.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę pobytu.
http://megwearsviolet.blogspot.com/
pozdrawiam
meg
Ula, napisałaś do mnie w komentarzach pod poprzednim postem:
OdpowiedzUsuń"Najciekawsze jest to, że wszystkie pytania które mi zadałaś dotyczyły języka mówionego, po czym oceniłaś moją maturę PISEMNĄ na bardzo słabą."
No bo Twój wynik z matury - 76% - jak dla mnie jest słaby, więc z ciekawości spytałam jak w rzeczywistości stoisz z językiem - stąd pytania odnośnie języka mówionego.
Pisałaś jeszcze: "Nie możesz więc oceniać mnie na podstawie matury, bo jest to już zdecydowanie nieaktualne" - i tego nie robię, nie oceniam ciebie, uważam po prostu, że ktoś z takim wynikiem i umiejętnościami mu odpowiadającymi mówi kiepsko, a jeśli się rozwinęłaś, to super.
Nie spinaj się tak i nie sil na sarkazm, bo nie masz powodów. Fajnie, że dobrze mówisz po angielsku i to właśnie chciałam wiedzieć - czy nie czujesz bariery.
dodam jeszcze że to nie ja pytałam o twoje wyniki z matury tylko ktoś inny
OdpowiedzUsuńKamila, studia studiami, życie życiem.
OdpowiedzUsuńI to w każdej dziedzinie.
przeciez te smycze nie sa zawiazane na szyjach dzieci, bez przesady! Wg mnie to sweitny pomysl. Z 15 lat temu moja mama gdy wychodzila z moim 2 letnim wtedy bratem zakładała mu wlasnie taka imitacje teraznieszych smyczy - cienki pasek wokol brzuszka ( nad, tak pod pachami) bo byla w ciazy z drugim bratem i ciezko bylo jej schylac sie i ogulnie pilnowac 2 latka, pamietam to do teraz ze bylam pod wrazeniem pomyslu :)
OdpowiedzUsuńps. Podoba mi sie Twoj blog tak przy okajzi ;)
No tak , bo Ciebie nikt na smyczy nie ciągnął ..
OdpowiedzUsuńTo pomysł fajny!..
Studia studiami, ale człowiek człowiekiem..
Dziecko też jest człowiekiem PODKREŚLAM!
i zgadzam się z Kamilą :)
Agusia ..
Wlasnie o to chodzi ze te smycze sa po to zeby dziecko sie nagle nie wyrwalo gdzies i nie zrobilo sobie krzywdy a nie po to zeby je ciagnac jak psa ktory nie chce przestac obwachiwac czegos na chodniku.. Pomyslcie ludzie.. Moze samo slowo "smycz" tak sie wam wlasnie kojarzy ale w przypadku dziecka sluzy do czego innego.. ( dziecko puszczasz na jakas odleglosc a jak chce wybiec na jezdnie chamuje je NIE pociągnięcie smyczy tylko jej dlugosc.. haaha,
OdpowiedzUsuńKamila-> Kiedy trzymam Kylie za rękę nie może nic zrobić, często się wyrywa, a smycz daje jej ograniczoną swobodę i umożliwia zbliżenie się do jakiegoś przedmiotu, dotknięcie go itd. Tu zresztą nie chodzi o codzienność, tylko o wyjątkowe sytuacje jak wczorajsza.
OdpowiedzUsuńWózki nie są tylko dla niemowlaków, dla 3letnich dzieci również. Też niczego nie uczą, no bo czego? Pójścia na łatwiznę? Czyli że dziecko może odpocząć kiedy jest zmęczone, zamiast od najmłodszych lat uczyć się, że nie można się poddawać czy że życie jest brutalne?;)
Zarówno smycz jak i wózek są ułatwieniem życia, choć zdaje sobie sprawę, że smycz może być gorsza z punktu widzenia psychologa/pedagoga. Nie popadajmy jednak w panikę, Kylie nie chodzi 365dni w roku na smyczy, doświadcza poczucia bliskości, troski i wszystkiego czego potrzeba dziecku i myślę, że wczorajszy dzień nie odbije się negatywnie na jej późniejszym zdrowiu psychicznym;).
A skoro od tylu lat studiujesz pedagogikę to na pewno wiesz co mówisz i dzięki za podzielenie się opinią:).
Aninomowy z 23:10-> Dla mnie wynik 76% też jest przeciętnym, dlatego wytłumaczyłam Ci wszystko czego byłaś ciekawa. Jak patrze teraz na te moje cytaty, to rzeczywiście brzmią dość poważnie, ale Twój komentarz nie był dla mnie żadnym atakiem, złośliwością, a sarkazmu w mojej odpowiedzi nie ma, bo to Twoje pytanie bardziej mi się podobało niż NIE podobało. Uwierz mi, dużo bardziej drażnią mnie pytania o tanie loty, a mimo wszystko nie widać tego po charakterze odpowiedzi. Wybacz ton tamtej odpowiedzi;).
to jeszcze raz ja - awanturnica od wyników z matury - cieszę się, że nie odebrałaś tego, co pisałam, jako atak, naprawdę nie miałam tego na celu, bo czytając twojego bloga bardzo cię polubiłam, a pierwszy komentarz był efektem ciekawości ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i dalej śledzę blog
ula, czy kylie cię lubi? :)
OdpowiedzUsuńok. W każdym bądź razie, ja smyczom mówię "NIE" i na pewno nie będę ich używała. Taki mam zdanie i nie zamierzam go zmieniać.
OdpowiedzUsuńA tego pobytu w USA to Ci ogromnie zazdroszczę! i blog czytam na bieżąco, żeby nie było że wyszukuję tylko postów o smyczach w necie:)
Kamila
Anonimowy 01:35-> Trochę mnie to dziwi, ale Kylie za mną przepada. Jestem z rodzaju tych, którzy bardziej uczą dzieci życia i dyscypliny niż wrzeszczą i skaczą razem z nimi, ale mimo wszystko Kylie słucha się mnie chyba najbardziej ze wszystkich;). Od czasu do czasu mówi mi też, że jestem jej najlepszą przyjaciółką, albo że mnie kocha;).
OdpowiedzUsuńKamila-> Szanuję Twoje zdanie, ja natomiast nie wiem jak postąpię kiedy będzie chodziło o moje dzieci. Na razie są one w tak odleeeeeeeegłych planach, że nie mam się o co martwić;).
Fajne foty:)
OdpowiedzUsuńCudne miejsce, na pewno można się tam relaksować :) A smycz dla dziecka to świetny pomysł :)
OdpowiedzUsuńJeżeli uczy się dziecko od najmłodszych lat, ze nie można się poddawać i jak powiedziałaś uczysz Kyli życia to napewno takie dziecko ma o wiele łatwiej w przyszłości i będzie lepiej dawało sobie radą w dalszym życiu:) To jest dobra metoda:)
OdpowiedzUsuńA zdjęcia z Zoo dodasz?;)
Filipa,
probowalas ben&jerry sorbetowych?:) pzdr ola
OdpowiedzUsuńKylie jest słoodka:) szkoda że nie ma więcej jej zdjęć:)
OdpowiedzUsuńa ty lubisz kylie? :) czy raczej cię wkurza?
OdpowiedzUsuńEhhh Ludzie - dziećmi się nie opiekujecie, to nie macie pojęcia jakie małe dziecko (zwłaszcza gdy ma krnąbrny dzień) jest ruchliwe i "wyrywne".
OdpowiedzUsuńSzelki to świetny pomysł - także w momencie, gdy dziecko uczy się chodzić - taka amortyzacja dodatkowa.
I nie jest to wynik lenistwa albo pójścia na łatwiznę - tylko najzwyczajniej w świecie TROSKA O DZIECKO i opieka, żeby sobie krzywdy nie zrobiło.
Zastanawia mnie co jest uwłaczającego w dbaniu o bezpieczeństwo dziecka?
I tak na marginesie - czym się różni prowadzenie dziecka:
1. trzymając je za ubranko na karku,
2. trzymając je za kocyk/tetrową pieluchę owiniętą pod paszkami,
3. trzymając je na szelkach?
Moim zdaniem 1. i 2. są dużo bardziej niebezpieczne dla dziecka.
Cat
a Kylie może dlatego się Ciebie słucha, bo dajesz jej jasne, spokojne komunikaty i jesteś konsekwentna? ;)
OdpowiedzUsuńCat
ok, to ja moze z innej beczki niz ten gorrący temat jaki się rozpetał o tym jakze niewinnym przyrządzonku...:) (btw. jako naród mamy przeogroomny talent co się robieniem z igły wideł zwie...)
OdpowiedzUsuńa piszę z czystej ciekawości.-> trafiłam na Twój komentarz na blogu Tamary i piszesz tam, że żalujesz, ze kilka rzeczy zrobilabys inaczej. czy chodzi o studia? czy zalujesz ze na nie nie poszlas? brak Ci tego ''papierka''?
bede wdzieczna za odp.
trzymaj sie! :)
Ola.
Możemy liczyć na relację z ZOO? ;D
OdpowiedzUsuńCat nie wiesz nic o mojej opiece nad dziećmi...
OdpowiedzUsuńKamila
no ja dopiero co skończyłam a już myślę o tym, że dobrze by było jakbym cofnęła troszkę czas i pozmieniała parę rzeczy :O, ale z drugiej strony bardzo ci zazdroszczę twojej samodzielności i realizacji, ja marze o podróżach i zawsze jak oglądam twojego bloga to aż łezka mi się w oku kręci, że nie mogę jeszcze tak... chociaż właściwie, jeszcze 2 egzaminy i będę mogła sobie zrobić jakiś prezent typu egzotyczna wycieczka w nieznane <333
OdpowiedzUsuńKamila,
OdpowiedzUsuńpewnie, że nie wiem nic o Twojej opiece nad dziećmi. Ale wiem trochę o tym jak małe dzieci potrafią się zachowywać oraz jaki mają czasem problem z koordynacją ruchów.
Nie widzę nic uwłaczającego w prowadzeniu dziecka na szelkach. Nie widzę też żadnej analogii między szelkami i kagańcem.
Nie rozumiem jaką szkodę psychice dziecka mogą zrobić takie szelki - jeśli dziecko czuje się kochane, zadbane, ważne i szczęśliwe.
plus:
- plecom matek/opiekunek też należy się odrobina wytchnienia - cały dzień aktywnej opieki nad dzieckiem to ciągłe schylanie się, dźwiganie,
- dziecku też jest wygodniej, bo nie trzyma przez cały spacer rączki w górze,
- sądzę, że dla pleców dziecka to jest zdrowsze.
Cat
dziecko to nie pies, aby je trzymac na smyczy.
OdpowiedzUsuńa ty powinnas zajmowac sie pilnowaniem dziecka, czy robieniem dla siebie zdjec?
Filipa i Anonimowy z 18:07-> Nie będzie. Zoo jak zoo, niekoniecznie ciekawy temat do fotografowania jak dla mnie. Do tego bywam tam często, więc tym bardziej nie chce mi się robić zdjęć;).
OdpowiedzUsuńOla z 13:56-> Nie przepadam za sorbetami ogólnie, więc nie próbowałam żadnych B&J's, ale pewnego dnia powinnam spróbować:). Polecasz jakieś konkretne?
Anonimowy z 15:59-> Lubię Kylie, ale od czasu do czasu mnie wkurza lub czasem po całym dniu spędzonym z nią powtarzam sobie, że nigdy nie będę mieć dzieci;).
Cat-> Najwyraźniej tak, bo rzeczywiście jestem konsekwentna w stosunku do niej i jeszcze wszyscy mi tu ciągle powtarzają, że jestem oazą spokoju i cierpliwości;)))).
Ola z 17:20-> Żałuje, że zaraz po szkole poszłam na studia do Warszawy, zmarnowane pół roku.... Następne pół roku spędziłam w Londynie, co było ciekawym doświadczeniem, a później poszłam na filologię angielską, czego nie żałuję, bo co by nie mówić podszkoliłam swój angielski. Gdybym mogła się cofnąć o 3 lata, to zamiast iść na turystykę do Warszawy, wyjechałabym np. wcześniej do Londynu, czy gdzie indziej za granicę.
Jakiś 'papierek' prędzej później będę musiała zdobyć. Na razie nie mam czego żałować, bo ciągle nie wiem co chciałabym studiować i w jakiej dziedzinie mieć wykształcenie. Jedyne czego żałuję, to że nie jestem 'normalna' i nie potrafiłam jak każdy inny iść na studia i skończyć je za jednym zamachem. Byle jakie, byle by były i żebym miała to z głowy.
Anonimowy z 22:17-> To się nawet nie nazywa smyczą, dlatego wzięłam ten wyraz w cudzysłów:/. Tak czy inaczej, to moja host mama zaproponowała mi, żebym jej użyła, bo wie że łatwiej w ten sposób upilnować Kylie.
O robieniu dla siebie zdjęć też wie i nie ma nic przeciwko, więc daj sobie spokój z bawieniem się w mojego szefa.
madzik: Do anonimowego z 22:17. Ja nie rozumiem ludzi, wchodzą tu, komentują, oceniają Ule, a przede wszystkim krytykują. Jak się coś komuś nie podoba to po co tu wchodzi i zostawia te głupie uwagi.Zachowajcie je dla siebie. Chyba nikt nikogo nie zmusza by patrzył na te zdjęcie i odwiedzał Uli blog!!Ludzie wrzućcie na luz!No ale taka jest właśnie polska mentalność...szał ciał i wiadro inteligencji, a u innych wytyka się wszystko. peace!!!
OdpowiedzUsuńmadzik-> Wielkie dzięki, ale negatywne komentarze są nieuniknione, zresztą bez nich byłoby tu nudno;). Nie narzekam na nadmiar krytyki, więc nie ma powodu do paniki;).
OdpowiedzUsuńAle ta Kylie jest przesłodka!
OdpowiedzUsuńMogłabyś dodać notkę z jakiegoś wypadu też z nią i żeby było więcej jej zdjątek ? :)
Pozdrawiam gorącą.
Amelia
Nie rozumiem tego burzenia się, ''smycz'' to dobre rozwiązanie i dla dziecka, i dla opiekuna, a przecież dziecko to nie nieznośny pies, którego niektórzy szarpią tak, że się dusi... :P krzywda mu się nie dzieje, są miejsca, w których dziecko może biegać bez ograniczeń, a są miejsca, w których nie, a po co ciągle je upominać, szarpać za rączkę ?
OdpowiedzUsuńPewnie gdyby Ula pod zdjęciem nie napisała, że Kylie jest na ''smyczy'', połowa bulwersujących się nawet by tego nie zauważyła xD
"Kylie nie zawsze chce siedzieć w wózku, a nie mogę robić zdjęć, pchać wózka i jeszcze biegać za małą."
OdpowiedzUsuńTo może powinnaś zrezygnować z robienia zdjęć w trakcie pracy? Na pewno byłoby Ci łatwiej zajmować się wtedy Kylie :P Nie trzeba zakładać dziecku "smyczy" żeby być w stanie je upilnować, naprawdę.
J.
ale tam pięknie..
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńAmelia-> Nie robię jej za dużo zdjęć i nie lubię ich dodawać na bloga, więc ciężko powiedzieć czy jakieś się jeszcze pojawią.
J.-> A ja nie rozumiem czemu się wtrącasz, skoro 'smycz' zaleciła mi host mama i wie o zdjęciach? To ona jest mamą Kylie i ona decyduje jak z nią postępować.
Ludzie,
dajcie już sobie spokój z tymi radami na temat zajmowania się Kylie, jakby każda z Was była jej matką... Kylie ma swoich rodziców i to oni decydują o jej wychowaniu.
Do tego musicie się pogodzić, że nie poświęcam się w 100% pracy i nie startuję w konkursie na najlepszą au pair roku.
Przecież wszyscy wiemy, że Kylie ma rodziców i chyba nikt nie ma pretensji do Ciebie, że prowadzasz ją na tym czymś. A jeśli nie wszyscy to możesz być pewna, że bulwersuje mnie jedynie decyzja JEJ RODZICÓW a nie Twoja. To chyba logiczne, że robisz to, co ONI uważąją za słuszne i dobre dla ich dziecka. Po prostu ja poświęcałabym się w pracy pracy, that's all.
OdpowiedzUsuńA skoro publikujesz na tym blogu i każdy może dodać komentarz, to nie rozumiem, czemu nie rozumiesz, że się wtrącam. Choć może faktycznie, mój komentarz był nieco uszczypliwy. Przepraszam, mogłam inaczej go sformułować.
J.
OdpowiedzUsuńJ. -> Dzięki;).
Ja też poświęcam się pracy, ale nie w 100%, bo nie jest to moja pasja.
Ponadto wiedz, że nie zrezygnuję ze zrobienia zdjęć w miejscu w którym jestem po raz pierwszy i ostatni, niezależnie czy jestem wtedy w pracy lub nie.
Decyzja o 'smyczy' tak czy inaczej nie powinna bulwersować, bo Kylie chodzi na niej bardzo sporadycznie. Odkąd tu jestem, to był pierwszy raz. Nie istnieje idealna metoda na wychowanie dziecka, zawsze robi się błędy. Ty może nie prowadziłabyś dziecka na 'smyczy', ale popełniałabyś inne.
Zresztą ta ostatnia część mojej wypowiedzi tyczy się wszystkich zbulwersowanych komentujących;).
No jasne :) I żeby była jasność: nie mam nic przeciwko Tobie, nawet nie miałam tego na myśli :) Po prostu nie podoba mi się ten pomysł.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz przepraszam :)
J.
J.-> To bardzo miłe z Twojej strony, dzięki:).
OdpowiedzUsuńja jako matka uwazam, ze smycz to nic takiego strasznego. uwazam, ze jest to calkiem rozsadne rozwiazanie. napatrzylam sie na kolezanke, ktora miala malutkie dziecko i drugie juz biegajace i naprawde jej smycz by sie przydala, bo raz jej syn niemal nie skonczyl pod samochodem. wystarczy chwila nieuwagi i tragedia gotowa, a przy dwojce malych dzieci jest trudno wszystko ogarniać i reagowac blyskawicznie.
OdpowiedzUsuńa w ogole to ja cie doskonale rozumiem, bo moje dziecko tez mnie czasem wkurza a przeciez jest moje:)
Ojej! Cudownie tam, i przepiekne zdjecia..jak zawsze zreszta:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńw Twojej obronie Ula- smycze sa calkiem popularne i w Kanadzie!
OdpowiedzUsuńNormalna rzecz, ktorej wcale nie uwazam za zlo.
Wiele dzieciakow jest "przysmyczonych" takze na stokach narciarskich- dla ich wlasnego bezpieczenstwa!
Ogord jest piekny- bylam tam sama...podobal mi sie nawet bardziej niz niektore ogrody ktore widzialam w Japonii.